Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed rozwodem

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Layla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 17 czerwca 2022, o 14:17

20 lipca 2023, o 23:24

Cześć, od dłuższego czasu męczą mnie myśli o tym, że rozwiodę się z mężem.

Ale od początku: kocham go, a on kocha mnie. Jesteśmy razem od kilkunastu lat (ponad 10). Mamy córkę. Jednak od pewnego czasu zaczynam analizować jego zachowania względem mnie i zastanawiam się, czy nie są „toksyczne”. Tyle się ostatnio słyszy o toksycznych związkach…

On jest zorganizowany, a ja chaotyczna. W związku z tym często zwraca mi uwagę na różne moje „niedociągnięcia” - że czegoś nie zrobiłam, nie pomyślałam, nie zapisałam itd. Ja wiem, że taka jestem i że go to irytuje. Czasem ma też takie „ponure” dni, podczas których jest mrukliwy. Mąż jest introwertykiem, ja też, ale nie w takim stopniu.

Mam myśli, że przez to, że zwraca mi uwagę o różne drobnostki, nie zawsze w uprzejmy sposób (np. „Szkoda, że nie pomyślałaś wcześniej…”, „Trzeba było zrobić xyz wczoraj”), nasz związek nie jest taki dobry jak kiedyś i boję się, że się rozpadnie. Że już się rozpada i że to ja powiem, że chcę rozwodu. Codziennie wyobrażam sobie, że się wyprowadzam itd.

A przecież mąż, choć ma swoje wady, jest moją ostoją, jest cierpliwy, kochający, wyrozumiały… Zawsze czułam się przy nim bezpiecznie, teraz też, mimo tych myśli.

Na pewno ważne jest też to, że małżeństwo jest dla mnie takim wręcz filozoficznym ideałem: boli mnie to, że ludzie się rozwodzą i przeraża fakt, że wiele małżeństw rozpada się nawet po kilkudziesięciu wspólnych latach. Jest to dla mnie coś strasznego i nie do pomyślenia. Biorąc ślub, zakładałam, że będziemy razem do końca i że zrobimy wszystko, by nam się żyło dobrze razem. Rodzina jest dla mnie największą wartością. On myśli podobnie.

Druga istotna rzecz, to to, że moi rodzice się rozwiedli, a tata był dla mamy często złośliwy, nieobecny, zirytowany itd. I właśnie on był zorganizowany, a ona chaotyczna. Moje wspomnienia z dzieciństwa, obraz związku moich rodziców, jest po prostu fatalny. To są ludzie z dwóch różnych planet. No i boję się, że za dużo tu jest podobieństw (w związku moim i moich rodziców). Rozmawiam z mężem o moich myślach i jest on bardzo wyrozumiały, mówi, że jestem po prostu mocno nadwrażliwa…

Czy ktoś miał podobnie? Czy to jakaś odmiana ROCD? Wcale nie zamierzam się rozwodzić i nie chcę mieć tych myśli :(
ewusek80
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 sierpnia 2020, o 13:12

23 lipca 2023, o 07:48

Cześć,
mam bardzo podobnie. Zaczęło się od klasycznego „kocham czy nie kocham”, później były różne inne myśli. Obecnie borykam się z ciągłym analizowaniem czy nasz związek jest dość dobry by mógł nadal trwać.
Też jestem chaotyczna, a on poukładany i czyni mi identyczne uwagi.
Jestem przekonana, że cierpię na ROCD. Od dziecka mam nerwicę, która aktywowała się na różnych polach.
U Ciebie również wyglada mi to na myśli natrętne.
Ściskam, wiem co czujesz…
Layla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 17 czerwca 2022, o 14:17

24 lipca 2023, o 07:47

ewusek80 pisze:
23 lipca 2023, o 07:48
Cześć,
mam bardzo podobnie. Zaczęło się od klasycznego „kocham czy nie kocham”, później były różne inne myśli. Obecnie borykam się z ciągłym analizowaniem czy nasz związek jest dość dobry by mógł nadal trwać.
Też jestem chaotyczna, a on poukładany i czyni mi identyczne uwagi.
Jestem przekonana, że cierpię na ROCD. Od dziecka mam nerwicę, która aktywowała się na różnych polach.
U Ciebie również wyglada mi to na myśli natrętne.
Ściskam, wiem co czujesz…
Dziękuję Ci za odpowiedź. Cieszę się, że nie jestem sama. Też podejrzewam, że to jakaś forma ROCD. W końcu ja BOJĘ SIĘ, że się rozwiodę, co jest przecież nielogiczne (a w nerwicy często są takie nielogiczne obawy). I jak zaczęliśmy być razem to też miałam klasyczne „kocham czy nie”. Bardzo wtedy cierpiałam, on zresztą też. Wygląda to tak, jakby nerwica uczepiła się innego punktu, skoro wcześniejsze się wyczerpały.

Rozsądek i logika podpowiadają mi, że to, że ktoś zwraca uwagę czy często się irytuje nie oznacza od razu, że jest toksyczny. Chyba postaram się po prostu ignorować te myśli…

Te obrazy o wyprowadzce, które mam, są bardzo bolesne. To tak jakby umysł „testował” mnie, czy poradziłabym sobie w takiej sytuacji…
ewusek80
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 27 sierpnia 2020, o 13:12

26 lipca 2023, o 22:30

Layla, jeśli masz ochotę napisz do mnie na PRIV.
ODPOWIEDZ