Próbowałem poruszyć ten temat na czacie, ale tam mnie tylko "wyśmiali". Trudno.
Byłem dzisiaj na psychoterapii i wróciłem w rozsypce. Od przedszkola wypowiedzenie słowa "dziewczyna" powodowało u mnie dyskomfort, zupełnie nie mam pojęcia czemu. Zawsze miałem problem, żeby zagadać do jakiejś dziewczyny, porozmawiać, już nie mówiąc o zaproszeniu w jakieś miejsce. Zawsze rozmowy na temat dziewczyn, miłości, sexu itp. powodowały u mnie dyskomfort, stres, lęk itd. Teraz na psychoterapii, pani psycholog próbuje zagłębić się w ten temat, ale coś mnie blokuje, zawsze jak pojawia się temat inicjacji seksualnej, czy zakochania, to czuje ten stres, lęk. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić, jak zaczynam o tym myśleć, to aż chce mi się płakać z bezradności i stresu jaki mnie wtedy dopada. Zawsze miałem z tym problem, dosłownie zawsze, nie potrafiłem sobie wyobrazić, że kiedyś będę miał dziewczynę, czy żonę. To jest dla mnie tak cholernie wstydliwy temat, że kiedy tylko się pojawia, to się zamykam i z ogromnym trudem próbuję podjąć rozmowę. Nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Zaznaczam, że na pewno nie jestem gejem, te wątpliwości i lęki już przerabiałem.
Ktoś wie jak można sobie z tym poradzić, proszę o jakieś wskazówki, albo cokolwiek.
