Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed pójściem „do przodu”

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
MALŁi
Nowy Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 22 maja 2024, o 12:54

22 lipca 2024, o 21:07

Cześć, to mój pierwszy wątek w którym opisuję swój przypadek, wiec jeśli piszę w złym miejscu to przepraszam.
Nie mam oficjalnie stwierdzonych zaburzeń lękowych ani nerwicy ale kilka psychologów podejrzewało u mnie zaburzenia lękowe i obsesyjno-kompulsywne.
Jestem studentką i moim problemem jest to że czuję iż ciągle stoję w miejscu, z jednej strony chciałabym osiągnąć naprawdę dużo jeśli chodzi o karierę w przyszłości, ciągle zarzucam sobie że nic nie robię co mnie bardzo irytuje bo czuję że się „zabijam za życia” a z drugiej strony gdy organizuję sobie jakiś kurs, zaczynam się uczyć właściwie po upływie kilku minut czuję napięcie jakby w sobie, w środku i czuję że muszę po prostu skończyć, źle się czuję w czasie nauki.
Gdy już się zmotywuje ciągle mam w sobie myśli „a co jak mi nie wyjdzie, po co mam posieecac temu czas skoro i tak się nie nauczę, to nie ma sensu, zaraz i tak zapomnę” moja głowa podsyła mi takie myśli i na starcie się zniechęcam. Z jednej strony źle się czuję z tym że ciągle stoję w miejscu a z drugiej wiem że początki są zawsze najgorsze ale nie potrafię się zmotywować i wyjść ze strefy komfortu przez co jestem nieszczęśliwa i ciągle zataczam takie błędne koło. Myślę że główną rolę gra tutaj ten głos który ciągle wątpi i podpowiada mi że się nie uda i to bez sensu, nie umiem sobie z tym poradzić a na psychologa nie stać mnie obecnie. Miał ktoś może podobny problem?
Kornelia6652
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 20 lipca 2023, o 13:07

23 lipca 2024, o 00:44

Też często się tak czuję..
bulka0
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 23 lipca 2024, o 01:38

23 lipca 2024, o 01:53

Myślę, że musisz trochę uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Niestety, wiem jak to jest kiedy ciężko jest usiąść do nauki. Ale trzeba się zmobilizować. Łatwo mówić, ale pomyśl sobie w taki sposób, że ten ułamek życia jaki poświęcisz na naukę będzie skutkiem tego, że przez resztę życia będziesz miała większy luz bo przez swoją ciężką pracę osiągniesz to co chciałaś. A co to są w ogóle za głupie myśli, że nic Ci to nie da? To, że siadasz do nauki i się uczysz to już jest sukces. Najgorszym problemem jest tutaj twoje nastawienie ,,nic mi to nie da" ,,i tak się nie nauczę ". Da, oczywiście, że da. Zawsze cos daje. A przede wszystkim udowiadniasz sobie, ze potrafisz dążyć do celu jaki sobie ustaliłaś. ,,co jeśli się nie uda" A co jeśli się uda? :)) Myślę, że w taki sposób powinnaś myśleć. Zmień nastawienie dziewczyno, uwierz w siebie i skup się na pracy którą wykonujesz, niekoniecznie odrazu na wyniku, bo jeśli skupisz się na pracy to wyniki zobaczysz prędzej czy później :DD Trzymam kciuki! ;ok
MALŁi
Nowy Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 22 maja 2024, o 12:54

24 lipca 2024, o 21:47

W sumie nie wiem po co to pisze, chyba po prostu potrzebuje się komuś wygadać….
Dziś znowu zauważyłam to bardziej dobitnie i na pidobnym poziomie jest sytuacja z nauką a konkretnie jestem nieszczęśliwa sama ze soba, bez względu na to czy się uczę czy nie, czy spotykam się ze znajomymi czy nie czy robię coś wartościowego dla mnie czy nie. Dziś siedząc w domu myślałam że może zapiszę się na jakieś dodatkowe zajęcia (chodzę na siłownię ) ale po chwili stwierdziłam że to bez sensu, jakby taka szeroko pojęta beznadzieja.
Z jednej strony mam duże parcie mentalne na zmianę tz. Chciałabym się rozwijać (osobiście i na studiach/pracy) ale na równi z tą chęcią jest brak chęci tz. NIE chce mi się, zrobię to jutro, po co (podobna sytuacja do tej o której pisałam wcześniej) i ja nie umiem sobie z tym radzić. Od pewnego czasu chodzę na siłownię z trenerem, miałam już kilka podejść do siłowni ale jak mi coś nie wychodzi to szybko się demotywuje i stwierdziłam że trener będzie najlepszym rozwiązaniem bo jak widzę że ktoś „stoi przy mnie” i jest na tych treningach dla mnie to mam większą motywację i wiem że muszę na tym treningu coś zrobić, ale łapę się na tym że już w mojej głowie wymyślam wymówki, co mogłabym powiedzieć trenerce, co mogłoby się wydarzyć żebym nie przyszła „a umówię się z koleżanką w czas treningu przecież nic się nie stanie” - NIENAWIDZE tego w sobie a ten problem mam niemal na każdej płaszczyźnie i niestety często mu ulegam. Wiem, wiem chce to zmienić to muszę się ogarnąć i nie ulegać temu ale nie umiem po prostu i nie wiem jak to mogłabym zmienić 😩😩
MartulaSpruciula
Nowy Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 30 maja 2024, o 10:05

2 sierpnia 2024, o 17:46

MALŁi pisze:
24 lipca 2024, o 21:47
W sumie nie wiem po co to pisze, chyba po prostu potrzebuje się komuś wygadać….
Dziś znowu zauważyłam to bardziej dobitnie i na pidobnym poziomie jest sytuacja z nauką a konkretnie jestem nieszczęśliwa sama ze soba, bez względu na to czy się uczę czy nie, czy spotykam się ze znajomymi czy nie czy robię coś wartościowego dla mnie czy nie. Dziś siedząc w domu myślałam że może zapiszę się na jakieś dodatkowe zajęcia (chodzę na siłownię ) ale po chwili stwierdziłam że to bez sensu, jakby taka szeroko pojęta beznadzieja.
Z jednej strony mam duże parcie mentalne na zmianę tz. Chciałabym się rozwijać (osobiście i na studiach/pracy) ale na równi z tą chęcią jest brak chęci tz. NIE chce mi się, zrobię to jutro, po co (podobna sytuacja do tej o której pisałam wcześniej) i ja nie umiem sobie z tym radzić. Od pewnego czasu chodzę na siłownię z trenerem, miałam już kilka podejść do siłowni ale jak mi coś nie wychodzi to szybko się demotywuje i stwierdziłam że trener będzie najlepszym rozwiązaniem bo jak widzę że ktoś „stoi przy mnie” i jest na tych treningach dla mnie to mam większą motywację i wiem że muszę na tym treningu coś zrobić, ale łapę się na tym że już w mojej głowie wymyślam wymówki, co mogłabym powiedzieć trenerce, co mogłoby się wydarzyć żebym nie przyszła „a umówię się z koleżanką w czas treningu przecież nic się nie stanie” - NIENAWIDZE tego w sobie a ten problem mam niemal na każdej płaszczyźnie i niestety często mu ulegam. Wiem, wiem chce to zmienić to muszę się ogarnąć i nie ulegać temu ale nie umiem po prostu i nie wiem jak to mogłabym zmienić 😩😩
To jest pułapka wyuczonych opinii o sobie i strach przed konfrontacją samego ze sobą i własnymi wyobrażeniami o tym jakby jesteśmy. Bo powiedz sobie sama czemu rezygnujesz? Bo masz wyobrażenie jak będzie wyglądać teraz to zajęcie które obecnie cię zajmuje. Bo jest inaczej, bo wkrada się rutyna bo nie ma efektu jak na początku jak się zaczynało. Bo to daje haja - naprawdę, to nowe tak wiele sobie obiecujesz i oczekujesz a potem rzeczywistość. Bo oczekujesz od siebie czegoś mega bo wtedy poczujesz że coś znaczysz i to pokaże że życie twoje ma sens. Wierz kochana 45 letniej kobiecie co całe życie tak się czuła i wpadłam w pułapkę takiego postępowania - będziesz miała coraz większy konflikt wewnętrzny, jeszcze bardziej cię to rozchwieje i nasili lęki. Samobiczowanie niespełnione bliżej nieokreślone pragnienia, i ten głos w głowie jęczący po co na co ci to i to bez sensu. Marsz na terapię kochana. Zajmij się tym bo to na pewno sięga głębiej. Nie czekaj jak ja do 40 by cię rzeczywistość tak spoliczkowała że wpadniesz w dół pełen błota. To że masz lęki wynika z konfliktu - mózg jest mega aktywny nastawiony na zagrożenie bo jest walka w tobie. Niestety tak się to objawia. Powodzenia i pamiętaj nie jesteś sama ja teraz mam mega przyspieszony kurs pod tytule - babo rzeczywistość zawsze wygra a iluzja zawsze sprowadzi do parteru choćby nie wiem jak komfortowa :(
wizard
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 7 lipca 2024, o 15:47

9 sierpnia 2024, o 06:13

Jak chodzi przynajmniej o mnie, to jakieś ambicje karierowe wynikały bardziej z presji społecznej, z kultury społecznej, przejmowania się ludźmi a tak naprawdę, nie miałem takich ambicji.
Awatar użytkownika
WillBeBetter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 lipca 2020, o 08:20

5 września 2024, o 15:06

MartulaSpruciula pisze:
2 sierpnia 2024, o 17:46
To jest pułapka wyuczonych opinii o sobie i strach przed konfrontacją samego ze sobą i własnymi wyobrażeniami o tym jakby jesteśmy. Bo powiedz sobie sama czemu rezygnujesz? Bo masz wyobrażenie jak będzie wyglądać teraz to zajęcie które obecnie cię zajmuje. Bo jest inaczej, bo wkrada się rutyna bo nie ma efektu jak na początku jak się zaczynało. Bo to daje haja - naprawdę, to nowe tak wiele sobie obiecujesz i oczekujesz a potem rzeczywistość. Bo oczekujesz od siebie czegoś mega bo wtedy poczujesz że coś znaczysz i to pokaże że życie twoje ma sens. Wierz kochana 45 letniej kobiecie co całe życie tak się czuła i wpadłam w pułapkę takiego postępowania - będziesz miała coraz większy konflikt wewnętrzny, jeszcze bardziej cię to rozchwieje i nasili lęki. Samobiczowanie niespełnione bliżej nieokreślone pragnienia, i ten głos w głowie jęczący po co na co ci to i to bez sensu. Marsz na terapię kochana. Zajmij się tym bo to na pewno sięga głębiej. Nie czekaj jak ja do 40 by cię rzeczywistość tak spoliczkowała że wpadniesz w dół pełen błota. To że masz lęki wynika z konfliktu - mózg jest mega aktywny nastawiony na zagrożenie bo jest walka w tobie. Niestety tak się to objawia. Powodzenia i pamiętaj nie jesteś sama ja teraz mam mega przyspieszony kurs pod tytule - babo rzeczywistość zawsze wygra a iluzja zawsze sprowadzi do parteru choćby nie wiem jak komfortowa :(
Możesz napisać coś więcej na temat tego konfliktu związanego z mózgiem, który jest mega nastawiony na zagrożenie? Jak to u Ciebie wygląda?
ODPOWIEDZ