
Mam na imię Jakub i pochodzę z Litwy. Znam język polski ponieważ pochodzę z mniejszości polskiej na Litwie. Jestem lękowcem od dawien dawna, a w sumie to od małego. Nie mam ataków paniki, nie boję się umrzeć itd. Moja nerwica/zaburzenie lękowe polega na natrętnych myślach. Mam już prawie 32 lata i tym latem mamy zaplonowany ślub ze swoją narzeczoną. Mam takie uczucia i myśli, że jakby mi nie jest potrzebne to wesele, że nie kocham swojej narzeczonej przez to odkładam sprawy weselne na ostatni plan, ciągnę czas itd. Przez to kłócimy się ze swoją narzeczoną...to bardzo przeszkadza spokojnie żyć i cieszyć się z życia... "Chce mi się" zerwać stosunki i z tym skończyć... Ale tak naprawdę nie chcę tak postępować, chcę mieć to wesele i założyć rodzinę! I ciągle złoszczę się na swoją narzeczoną... ona wie o moim zaburzeniu lękowym, ale już też czasem ma dość mnie. Bardzo męczę się z tego powodu! Może ktoś ma czy miał podobną sytuację? jak sobie z tym poradziliście?
Do tego ostatnio męczy mi głupia, zupełnie bezsensowna myśl


Moja narzeczona ma psa, który w dany moment mieszka u jej rodziców. I ona ma zamiar po ślubie, czasami zabierać go do mnie do domu. Ja osobiście nie przepadam za tym psem (bo jest mega nie wychowany) i nie chcę go widzieć w swoim domu. Mam takie myśli natrętne, że zniszczy mi dom (meble itd.) Moja narzeczona bardzo kocha tego psa i nie może zrozumieć tego, że ja nie chcę go widzieć w swoim domu. Prawdopodobnie to jest moje błędne przekonanie


Przepraszam zawczasu za swój język polski

PS. Teorię co takiego lęk, emocje, natrętne myśli znam. Ale i tak nie mogę pozbyć się zaburzenia lękowego



Dzięki zawczasu!