Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed lękiem

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
fruszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 17 lipca 2016, o 15:59

19 lipca 2016, o 00:12

Witajcie, nie znalazłam takiego tematu, więc postanowiłam stworzyć go sama.

Można powiedzieć, że jestem dopiero na początku leczenia, choć z nerwicą natręctw żyję już od dziesięciu lat. Z lękami w mniejszym lub większym stopniu nauczyłam się sobie radzić (ignorowanie ich, odciąganie własnej uwagi od natrętów), choć oczywiście problem nie został rozwiązany, więc nerwica prędzej czy później wraca z takim czy innym nasileniem. Obecnie jestem znów na etapie 'wyciszenia' okresu nerwicowego, pracuję nad rzeczywistym zrozumieniem natury swoich lęków i nie nakręcaniem ich, jednak nurtuje mnie jedna sprawa, a mianowicie lęk przed lękiem. Tego akurat paszkwila uciszyć jest ciężko.

Rzecz w tym, że nawet, jeśli nie mam natrętów, to i tak najczęściej jestem mniej lub bardziej spięta i zestresowana w sposób, który kojarzy mi się z jakimś alertem, przeczuleniem i pełną "gotowością" na to, że zaraz może pojawić się lęk i on rzeczywiście się pojawia, choć bez natrętów - lęk dotyczy lęku samego w sobie, ale jest równie męczący jak każdy inny. Czasami udaje się to wszystko wyciszyć, ale najczęściej do poziomu takiej lekkiej ekscytacji (pamiętam że tak czułam się jako dziecko, gdy zostawałam sama w domu), która podskakuje, gdy tylko pojawi się jakiś impuls.

Jeśli ktoś chciałby porozmawiać, podzielić się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami, zapraszam do syskusji :friend:
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

19 lipca 2016, o 19:31

fruszka, lęk przed lękiem to cały czas element większej całości jakim jest nerwica. Czyli podtrzymywanie stanu zagrożenia. Musisz to zaakceptować i robić swoje, choć wiem, że łatwe to nie jest, bo odczuwa się non stop takie napięcie :/ Nie koncentruj się na tym, a w ciągu dnia jak wrócisz do tego myślami to mów: "witam Cię lęku, wiem, że jesteś i pozwolę Ci być tak długo jak chcesz". Powtarzaj to bardzo często. Możesz też wtedy zaśmiać się z tego w duchu, uśmiechnąć do siebie - niech mózg zakoduje, że nic strasznego się nie dzieje. I ważne żeby koncentrować potem uwagę na czymś innym (ja sobie śpiewam pod nosem, nucę coś, staram się być w rzeczywistości, a nie w głowie).
Awatar użytkownika
fruszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 17 lipca 2016, o 15:59

19 lipca 2016, o 20:04

Olalala pisze:fruszka, lęk przed lękiem to cały czas element większej całości jakim jest nerwica. Czyli podtrzymywanie stanu zagrożenia. Musisz to zaakceptować i robić swoje, choć wiem, że łatwe to nie jest, bo odczuwa się non stop takie napięcie :/ Nie koncentruj się na tym, a w ciągu dnia jak wrócisz do tego myślami to mów: "witam Cię lęku, wiem, że jesteś i pozwolę Ci być tak długo jak chcesz". Powtarzaj to bardzo często. Możesz też wtedy zaśmiać się z tego w duchu, uśmiechnąć do siebie - niech mózg zakoduje, że nic strasznego się nie dzieje. I ważne żeby koncentrować potem uwagę na czymś innym (ja sobie śpiewam pod nosem, nucę coś, staram się być w rzeczywistości, a nie w głowie).
Olalala, bardzo dziękuję za odpowiedź i rady, trochę za wcześnie założyłam temat, teraz już nadrobiłam forumową lekturę. Właśnie wczoraj wypróbowałam takie "ignorowanie przez akceptację" na lękach, które każdej nocy nie pozwalają mi zasnąć i o dziwo - udało mi się rozluźnić całkowicie :) Dobre podejście i pewna pobłażliwość wobec nerwicy rzeczywiście zdaje się działać cuda. Dzisiaj już niestety nie jest tak dobrze, bo poziom stresu, choć niewysoki, to jednak nie spada — ciągle jestem wyczulona i napięta jak żołnierz na warcie. Nie wiem też jak przerwać to poranne błędne koło uruchamiania mechanizmu nerwicowego, tz. nie zadawać sobie w pierwszej chwili po przebudzeniu pytania, jak się czuję.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

19 lipca 2016, o 21:19

a ja na rzyklad lek przed lekiem zwalczam ta technika niebieskich punktow. I zapominam potem, ze sie balam stracha;) Na poczatku to ciezkie, gdyz sam strach przed pojawieniem sie natrectw powodowal ich powrot. Ale mozna nauczyc sie z czasem tego dystansu.
Ja tez sobie mowilam "i co tego jak wroci? Wiem, co robic, wiec czego sie boje ?"
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

20 lipca 2016, o 10:04

fruszka pisze:
Olalala pisze:fruszka, lęk przed lękiem to cały czas element większej całości jakim jest nerwica. Czyli podtrzymywanie stanu zagrożenia. Musisz to zaakceptować i robić swoje, choć wiem, że łatwe to nie jest, bo odczuwa się non stop takie napięcie :/ Nie koncentruj się na tym, a w ciągu dnia jak wrócisz do tego myślami to mów: "witam Cię lęku, wiem, że jesteś i pozwolę Ci być tak długo jak chcesz". Powtarzaj to bardzo często. Możesz też wtedy zaśmiać się z tego w duchu, uśmiechnąć do siebie - niech mózg zakoduje, że nic strasznego się nie dzieje. I ważne żeby koncentrować potem uwagę na czymś innym (ja sobie śpiewam pod nosem, nucę coś, staram się być w rzeczywistości, a nie w głowie).
Olalala, bardzo dziękuję za odpowiedź i rady, trochę za wcześnie założyłam temat, teraz już nadrobiłam forumową lekturę. Właśnie wczoraj wypróbowałam takie "ignorowanie przez akceptację" na lękach, które każdej nocy nie pozwalają mi zasnąć i o dziwo - udało mi się rozluźnić całkowicie :) Dobre podejście i pewna pobłażliwość wobec nerwicy rzeczywiście zdaje się działać cuda. Dzisiaj już niestety nie jest tak dobrze, bo poziom stresu, choć niewysoki, to jednak nie spada — ciągle jestem wyczulona i napięta jak żołnierz na warcie. Nie wiem też jak przerwać to poranne błędne koło uruchamiania mechanizmu nerwicowego, tz. nie zadawać sobie w pierwszej chwili po przebudzeniu pytania, jak się czuję.
Tego nie da się wyłączyć z dnia na dzień, zaakceptuj to. Każdego dnia przyzwól na to I staraj się włączać do normalnego życia. Zobaczysz, że po czasie jak organism zacznie się uspokajać to mechanism będzie słabnąć. Wiem przez co przechodzisz I wiem, że to nie jest łatwe :/ ale dodam Ci sił, że najważniejsze jest robienie małych kroczków, dzień po dniu, a zobaczysz efekty. Najgorzej jak zaczyna się z tym szarpać (kryzysy), choc w sumie one są normalne I też trzeba je dopuścić. Zobaczysz, że w końcu wejdzie Ci w nawyk życie życiem bez wględu na nerwicę I też w końcu znikną te pytania: jak się czuję. Bo narazie to one pewnie Cię blokują (samopoczucie) przed życiem pełnią zycia. Takie własnie samonakręcające się kołeczko.
ODPOWIEDZ