Zmagam się od ok. 5 lat z nerwicą. Całe życie było dobrze, w porządku dzieciństwo, nikt w rodzinie nie ma problemów ze zdrowiem psychicznym.
Zaczęło się u mnie tak, że miałam stresujący okres w życiu. Rozstałam się z pierwszą miłością, okres maturalny itp. Pojechałam na działkę z przyjaciółką i zapaliłyśmy jointa. Dostałam wtedy myśli egzystencjalnych, jak to jest że jestem jaka jestem, że mówię to co mówię itp. Totalnie dziwne myśli. Wystraszyłam się tego tak, że na drugi dzień wstałam i dalej o tym myślałam. Dostałam jakiś natretnych myśli o swoim byłym chłopaku i zaczęłam szperać w internecie czy coś jest ze mną nie tak, skąd takie myśli.
Czułam się wtedy jeszcze okej, tak jakby miała nad tym jeszcze kontrole. Ale z czasem , coraz bardziej wkręcałam się w myśl że cos jest ze mna nie tak, zaczełam sie wewnetrznie kontrolować, przestałam całkowicie czuć się sobą.

i zostało to ze mną do teraz... Ciezko mi sie rozmawia z ludźmi, stresuje sie, szukam tematów na siłe, nie potrafie sie skupić na rozmowie, stresuje mnie cisza.. Kiedys bylam towarzyska osoba, pelna energii, a teraz czuje ze z tej osoby nic nie zostało

jak moge pracować z samą sobą? straciłam energie, mogłabym spać i spać całymi dniami. Dodam ze nie mam zadnych objawów somatycznych nic mnie nie boli , nie kłuje. Po prostu nie czuję się dawną sobą, a tak bardzo bym chciala nie rozkminiac o tej nerwicy tylko po prostu zyć:( probowałam to olewać, ale wtedy jeszcze wiecej mysli przychodzi..
proszę powiedzcie co o tym myslilcie! juz mam tego dosyć:( zblizaja sie wakacje, a ja czuje ze znowu nie bede potrafiła sie tym cieszyc, zreszta juz niczym nie umiem:(
pomocy..
z góy dziękuje za odpowiedz!