Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Proszę, pomóżcie

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

23 grudnia 2015, o 20:48

Nawet gdybyś skonczyła studia medyczne, następnie specjalizację psychiatryczną, uzyskała tytuł doktora psychiatrii, potem ukończyła do tego psychologię, zrobiła specjalizację kliniczną, ukonczyła kurs terapeutyczny i została na koniec profesorem, to zaburzenia emocjonalne i tak by cię mogły dopaść.
W żaden sposób nie łączy się to ze sobą a jedynie może ułatwić pomaganie samemu sobie bo ja akurat uważam, iż autoterapia jest kluczowa przy bardziej obszerniejszych problemach, co oczywiście nie znaczy, że nie warto korzystać z terapii, specjalistów itd ale bardziej w formie wsparcia i pomocy.

Co do nurtów terapeutycznych to nie jest prawdą, iż terapia poznawczo-behawioralna jako jedyna daje wyniki. Bo dają wszystkie nurty terapeutyczne pod warunkiem, iż osoba udzielająca pomocy psychologicznej potrafi zastosować różne elementy kazdego z nurty na danej osobie.
Bo jak np psychiatra, bez ogólnej wiedzy psychologicznej, i wiekszej inteligencji emocjonalnej, ukonczy szkolenie terapeutyczne z terapii poznawczo-behawioralnej to będzie on prawdopodobnie w stanie pomóc tylko niektórym pacjentom wymagającym terapii, bo po prostu będzie umiał postępować tylko w określony i jeden sposób, tak jak został wyuczony na szkoleniu.
Więc tu nie ma niczego czarno - białego, pamiętaj, iż badania nie zakładają wielu czynników więc nie do końca warto się nimi sugerować.

Na same zaburzenia lekowe niby terapia poznawczo-behawioralna jest lepsza, też tak uważam, a przynajmniej na początek ale terapia psychodynamiczna i jej skłonność do szukania w nas konfliktów emocjonalnych także ma wielką moc.
Więc krótko mówiąc trzeba szukać dobrego terapeuty o otwartym umyśle, zdystansowanym.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Blondynka1993
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 19 grudnia 2015, o 11:43

24 grudnia 2015, o 01:11

"Nawet gdybyś skonczyła studia medyczne, następnie specjalizację psychiatryczną, uzyskała tytuł doktora psychiatrii, potem ukończyła do tego psychologię, zrobiła specjalizację kliniczną, ukonczyła kurs terapeutyczny i została na koniec profesorem, to zaburzenia emocjonalne i tak by cię mogły dopaść.
W żaden sposób nie łączy się to ze sobą" - ja osobiście też tak uważam, bo człowiek cierpiący na takie zaburzenia zatraca częściowo krytycyzm co do objawów, ale to nie oznacza, że nie ma go również w stosunku do objawów innych ludzi :) Natomiast napisałam o tym wstydzie, bo zdarzyło się już, niestety, że na innym forum, kompletnie niezwiązanym z tematem, moja osoba jako zaburzonej studentki psychologii wywołała oburzenie. Oczywiście pojawiły się wpisy, że jak ktoś "walnięty" ma leczyć innych, że wszyscy psychologowie mają coś nie tak z głową, a w ogóle to to jest niepotrzebny zawód, bo jak się ma przyjaciół i się bierze leki, to się nie ma takich problemów, więc do psychologa chodzą jednostki słabe i przez nikogo nielubiane. Oczywiście tutaj nie spodziewałam się takich opinii, ale brałam pod uwagę, że możecie stwierdzić, że nie jest to zawód odpowiedni dla mnie.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 grudnia 2015, o 18:19

Takiego gadania to nie warto brac po uwagę, bo nie jest to porównywalne nawet z funtem kłaków.
Takie opinie wychodzą od ludzi, którzy sami nie są po prostu świadomi potęgi emocjonalności, a także często dopóki sami nie napotkają problemów emocjonalnych i dopóki naocznie nie poznają muru wśród swoich przyjaciół oraz niesamowicie wysoką zawodność leków psychotropowych jako rozwiązania wszystkich problemów emocjonalnych, to pieprzą takie bzdury.
To samo tyczy się psychologii, o której zwykle wiedze nabywają z programów typu Dzień Dobry TVN, natomiast jest to tak szeroka dziedzina, że trudno by im było przyswoić jej możliwości i zastosowanie w społeczności ludzkiej bez poświęcenia na to sporo swojego czasu, którego im się zwykle nie chce poświęcić.

Co do "nadawania się" to jak wyżej w sumie - psychologia to szeroka dziedzina, jeśli nawet nie chciałabyś pracować z osobami zaburzonymi lękowo, bo nie czułabyś się w tym pewnie, możesz pracować jako rekrutantka, jako psycholog na oddziałach szpitalnych kardiologii, onkologii, psycholog wsparcia w szeroko rozumianej opiece społecznej, domach starości, sierocińcach, dziećmi upośledzonymi itp bo nie wszędzie koniecznie trzeba sobie "RADZIĆ" ze wszystkimi własnymi problemami aby czesto po prostu "być", rozumieć, wskazywać filozofie i jej zalety oraz generalnie posiadac intuicję w odczuwaniu czyiś potrzeb.

Ale niewatpliwie jako psycholog powinnaś miec więcej zaufania do pracy nad emocjami niż tylko farmakologii :) Chociaż to tylko moje prywatne zdanie :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Alicja31
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 28 grudnia 2015, o 00:52

29 grudnia 2015, o 02:07

Witaj,
Przeczytałam wszystko do końca.:)
Przede wszystkim tak jak już inni radzili - proszę przestań wertować internet, bo niepotrzebnie się nakręcasz i skup się na nagraniach z forum. Mi pomogło jak zobaczyłam,że inni mają podobne objawy i to "tylko" nerwica.
Często z nerwicy miałam ataki duszności i zasłabnięcia. Po jednym takim podejrzewali nawet u mnie padaczkę, badali serce, nerki - spędziłam tydzień w szpitalu. Przy przyjęciu napad paniki (?) ciśnienie mocno podwyższone, mroczki przed oczami, zawroty głowy i faktycznie podwyższony wskaźnik enzymu, który wytrąca się przy drgawkach, których dostałam jak straciłam przytomność. Przy wypisie - czułam się jak kłębek nerwów, ale tylko hormon stresu - kortyzol - miałam kilkakrotnie podniesiony, a reszta badań wzorcowo.
Dobre dwa tygodnie bałam się sama jeździć komunikacją miejską, czułam jak z tego stresu mam zawroty głowy, momentami cała się trzęsłam, później już tylko zostały zawroty głowy. Nie mogłam się jednak poddać i jestem wdzięczna losowi, za to,że musiałam iść do pracy, gdyż dzięki temu zmuszona byłam do konfrontacji z moim strachem.
Po co to napisałam? A po to,żeby Ci pokazać,że wszyscy zmagamy się z podobnymi objawami i jest wszystko w jak najlepszym porządku z Tobą! :) To tylko, aż nerwica i niestety ogromne cierpienie psychiczne, bo chociaż czasem jak już objawy przejdą, to sami widzimy jak irracjonalne były, to jednak w danym momencie chociaż często też wiemy,ze są irracjonalne (a czasem nie wiemy i na siłę doszukujemy się chorób), to do śmiechu wcale nie jest.
Co mi pomagało(i może Tobie pomoże - zawsze możesz przetestować)?
- przy natrętnych myślach - przede wszystkim nie próbowanie się na chama ich pozbyć (to tak jak bym Ci napisała nie myśl o różowym słoniu, a ten cholerny różowy słoń się zawsze pojawi, bo nasz umysł nie rejestruje słówka "nie"); delikatne zastępowanie "natręta" myślą neutralną, np.szum morza, skupianie się na czynności, która bez reszty pochłania - początkowo nawet chwila wytchnienia jest ogromną ulgą
- ogólnie dbanie o relaks, np.medytacja, drobne przyjemności
- warto unikać kofeiny (kawa, cola)
- polecam pić melisę
- ja czasami wspomagam się jeszcze hydroksyzyną, którą może przepisać internista, psychiatrów i psychotropów unikam szerokim łukiem, bo czytałam,że po odstawieniu jest nawrotka, bo leki tylko maskują i same w sobie nie leczą

Dodatkowo jak czytałam to co napisałaś to chyba bardzo obawiasz się porażki (egzaminy) i braku akceptacji (sytuacja, gdy czułaś się odrzucona przez chłopaka, bo akurat nie miał ochoty na seks) i pewnie jakieś problemy na poziomie poczucia własnej wartości.

Polecam:
- rozwijanie własnych zainteresowań, szukanie wsparcia, chociaż by na forum, a najlepsza byłaby jednocześnie dobra psychoterapia (nie rozumiem tego psychiatry, który odesłał Cię z kwitkiem, skoro nadal masz problem), okazanie sobie samej dużo dobroci i troski (tak jak byś się troszczyła o najlepszą swoją przyjaciółkę), dać sobie prawo do odczuwania emocji, nie uciekać od tych negatywnych, dać sobie prawo do słabości i złości, jak trzeba to się porządnie wypłakać, zwłaszcza,że Ci to pomaga.

Trzymam mocno za Ciebie kciuki! Kiedy było mi ciężko,miałam zawroty głowy idąc ulicą, to powtarzałam sobie,że nic mi nie będzie, że to tylko cholerna nerwica, że nie ma się czego bać, chociaż to bardzo nieprzyjemne i co najważniejsze - na siłę, na przekór szłam dalej do przodu!Mam nadzieję,że jak sobie przypomnisz te słowa to Tobie również pomogą! Zaufaj lekarzom - gdyby coś zagrażało twojemu życiu, to by Ci powiedzieli, a to wszystko to z nerwów i będziesz żyła długo i mam nadzieję szczęśliwie. :) Najgorsze co można zrobić, to uciec, zaprzestać działań, bo wtedy jest jeszcze gorzej. To trochę jak z nauką jazdy na rowerze - jak się człowiek wywrócił, to trzeba było od razu wsiadać i się nie zastanawiać, bo później ze strachu mogłoby się już nie wsiąść. ;)

P.s. Jestem mgr psychologii i mam nerwicę, obecnie chodzę na psychoterapię (jestem po 3 sesji,na NFZ,bo prywatnie też by mnie nie było stać), która odbywa się w nurcie psychodynamicznym, ale jak mi mój terapeuta powiedział, czasem też wspomaga się technikami z innych. Wszystko dla ludzi, nie ma się czego wstydzić, chociaż na początku też się bardzo wzbraniałam, musiałam sama do tej myśli dorosnąć (od wielu lat chodziła mi po głowie, ale wciąż odwagi brakowało,czego teraz trochę żałuję, ale wiem,że na wszystko musi przyjść czas i miejsce). Terapia dużo mi daje, tak to odczuwam, a podobno kluczem do sukcesu jest to, czy widzimy jakieś zmiany po 3 do 8 spotkań, bo jeśli nic się nie dzieje, to raczej już przełomu nie będzie.
Trzymam kciuki,żebyś w końcu trafiła na psychoterapeutę z prawdziwego zdarzenia! :)
ODPOWIEDZ