Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

problem z 7 latką pomocy

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

23 listopada 2015, o 20:08

Albo o lęku. Ja bym radziła nad tym lękiem popracować bo powód się znajdzie nie ten to inny kupcie tę książeczkę (czuję się jak świadek jehowy z tą książeczką już haha. Ale serio) :)
realista100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 20 listopada 2015, o 15:45

24 listopada 2015, o 10:35

Witam. Wczoraj tak jak pisałem rano tylko Michasia coś zagadnęła i później cały dzień było OK. Była w szkole, później na angielskim, odrabialiśmy lekcję. Wieczorem gdy położyła się do łóżka widać było, że stara się zachowywać normalnie a wręcz wygłupiać, tak że nie chciała (nie mogła zasnąć). Wymyślała głupotki i się z nich śmiała. Między innymi w trakcie tego wygłupiania mierzyły się na łóżku z żoną i nagle Michasia, „a ja nie chcę dorosnąć” my z żoną na siebie, a Michasia kontynuuje „bo jak będę dorosła to będę wyższa od mamay a ja nie chcę być, bo dla niej jest tak, że dziecko jest niższe od mamy”. Żona na to oczywiście „Michasia to głupotki są, głupie, nie myśl o tym”. Na co Michasia „nie ja już nie myślę dziś tylko rano raz pomyślałam, ale później powiedziałam sobie nie będę myśleć, nie dam się”.
Znowu nas z żoną wcięło.

Dziś rano niby znowu OK, uśmiechnięta, ale w pewnej chwili widzimy z żoną, że znowu minka i skulenie się w kucki. Patrzymy na siebie i znowu zawał, że się zaczęło, no ale pytamy Misia co się dziej o co chodzi, a Misia na to „no bo wczoraj coś się zdarzyło na angielskim”, my z żoną już bladzi, ale mówimy no Misia powiedz co a Misia „no bo Pani coś mówiła o rodzinie i Oliwka (taka koleżanka Michasi dość specyficzna, to ta co oglądała ten film o zabijaniu z nożem) mówiła cały czas o mamie, a ja chciałam coś o swoim tacie powiedzieć, ale było mi głupio i nie chciałam przykrości Oliwce sprawić”.
Oliwka nie ma taty (nie wiem z jakiego powodu czy rozwód czy nie żyje) więc cały czas opowiada o mamie. I Michasia wie, że Oliwka nie ma taty i tak jej głupio było na tym angielskim rozmawiać o mnie (czyli tacie), żeby nie było przykro Oliwce.
Więc staramy się tłumaczyć, że może ma tatę tylko o nim nie mówi, może rodzice się rozwiedli i ma Oliwka tatę tylko mieszka gdzie indziej, i że ona ma nas i my się nigdy nie rozwiedziemy i będziemy razem. Na co Michasia „ale umrzecie”. My jej na to, że nigdzie się nie wybieramy, że jesteśmy zdrowi. Na to Michasia, ale chyba już nie wiedząc, co powiedzieć „ale za 2 lata umrzecie”. My na to, że to są głupie głupotki i za 2 lata to możemy najwyżej jechać na fajne wakacje, albo kupić nowy samochód, a nigdzie się nie wybieramy.

No i tak to wygląda na tą chwilę. Dziś chcę jeszcze porozmawiać z jedna Panią psycholog, ale sam, aby się poradzić dodatkowo co ona o tym myśli.
kataryna86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 26 października 2015, o 15:09

24 listopada 2015, o 11:00

Moim zdaniem jej to przejdzie a dlaczego? Bo ja mając 6 lat miałam identycznie. Byłam strasznie wrażliwym dzieckiem. Bardzo się bałam o mamę i tatę, że umrą, że zginą. Nie odstępowałam ich na krok, o spaniu samej nie było mowy, bardzo często myślałam o śmierci. U mnie przejawiało się jeszcze tak ,żę 100 razy dziennie myłam ręce i zęby w obawie przed brudem. Choć nie powiem w jakimś stopniu odbiło sie to trochę na mnie. Do dnia dzisiejszego trochę przesadnie boje się o bliskich. Ale tłumaczę sobie tak, że w końcu każdy boi się o rodzinę w mniejszym lub większym stopniu, no i mimo prawie 30 lat nie odcięłam jeszcze do końca pępowiny od rodzinnego domu ;) Moim zdaniem na dzień dzisiejszy powinniście dać jej dużo miłości i bezpieczeństwa oraz postarajcie się wypełniać jej czas przyjemnymirzeczami aby za dużo nie myślała o bzudrach ;col
https://www.youtube.com/watch?v=sDKhOgc9Xq0
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

24 listopada 2015, o 11:01

Fajnie że idziecie do psychologa jeszcze się skonsultować bo wg. mnie takie mówienie jej że to są głupotki problemu nie załatwi.
Trzeba z nią rozmawiać a tu się tworzy trochę taka atmosfera jak w rozmowach o seksie ze wstydliwymi rodzicami
którzy zbywają dziecko kiedy o czymś mówi. Tzn. oddalanie tematu.
Trochę wychodzi że te jej rozmyślania to wszystko takie głupotki i lepiej o tym nie mówić, nie myśleć.
Ja cały czas jestem za rozmową i pytaniem dlaczego tak myśli? Skąd taki pomysł?
I nie ucinanie tematu w taki sposób tylko pozwolenie jej wypowiedzieć do końca wszystkie swoje obawy.
Tak żeby czuła że może wszystko wam powiedzieć i to nie będzie zepchniete gdzieś jako głupotka,
że trzeba i warto rozmawiać.
Bo ona ma na to jakąś swoją teorię i w sumie coś tłumaczycie jej aby zakończyć temat i uspokoić ją
ale jakby wciąż z nią nie rozmawiacie tak naprawdę.
Ale to moja subiektywna ocena tylko.
Ale zobaczymy co powie psycholog.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

24 listopada 2015, o 11:07

A mi sie wydaje ze razem z zona to wy przesadzacie i jestescir juz przewraxliwieni na tym punkcie . Tez mam corke 3 letnia i ma czasem swoje mysli dziecko ale nie staram sie jej tlumaczyc tego jak 20 latkowi . To tylko dziecko czasem trzeba pytania obrocic w zart pokazac dziecku ze nie ma sie czego bac a nie uczyc jej odrazu uwagi na swoje mysli . Dajcie jej troche decinstwa . Ma teraz taki okres i tyle . Nie jestescie patologicxna rodzina z tego co widze ale nadgorliwi rodzice tez nie sa wporzadku niestety . Wybrac sie do psychologa i wtedy ocenic . Psychika dziecka jest kompletni inna niz doroslej osoby .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
realista100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 20 listopada 2015, o 15:45

26 listopada 2015, o 21:48

Witam,
dawno się nie odzywałem bo chciałem przez dłuższy czas sprawdzić jak to funkcjonuje. No i za wesoło nie jest :( może i jesteśmy z żoną przewrażliwieni ale jak nie być, kiedy dziecko jest inne niż 2 tygodnie temu. Niby jest OK, niby stara się zachowywac normalnie, ale widze,że jest coś nie tak i nadal ma te napady tekstowe. W szkole na nauce sie to na razie nie odbija i nadal ma dobre oceny, ale np. wczoraj wracają z żoną ze szkoły i żona mówi wiesz Misia dziś prawie Pani Ola wstawiła Jasi (naszego syna przedszkolaka) do kąta, na co Misia "ja pomyślałam, że zabiję Panią Olę". Wieczorem sama miała wyrzuty sumienia i mówi do mnie "tata wiesz ja pomyślałam dziś tzn. nie pomyślałam bo jestem dobrym człowiekiem ale powiedziałam, że zabiję Panią Olę". Dziś np. było fajnie pojechaliśmy na zakupy żeby karmnik dla ptaków zrobić była wesoła, śpiewała wygłupiała się i nagle temat coś zszedł na dorosłość i ja mówię, że wolałbym być dzieckiem, a Misia na to "no bo dzieci mają fajniej mogą się bawić, wydurniać"...a za chwilę mina smutna więc pytam o co chodzi i słyszę "a jakby dzieci zabijały rodziców to ja bym was zabiła". Masakra. Po czym znowu się w domu wygłupiamy robimy karmnik, i znowu nagle Misia bierze mamę na bok do toalety i mówi o swoich głupotach. Żona nie wytrzymała i mówi do niej Michasia porozmawiamy o strachu i lęku bo każdy to ma i te Twoje myśli z tego wynikają i miała z nią rozmowę. I się zaczęło Misia znowu sie rozpłakała i zaczęła mówić, "że ona nie chce dorosnąć bo wtedy my umrzemy bo będziemy starzy, a co to za życie bez nas bo ona nas tak bardzo kocha i nie będzie mogła się do nas przytulać". I że ona chce się cofnąć do czasów dzieciństwa żeby być małą, i żeby znowu zaczęła życie bez tych myśli bo ona ma ich dosyć i ich nie chce, że te myśli rujnują jej dzieciństwo. Zaczęliśmy jej tłumaczyć, że takie jest życie, że nie da się cofnąć czasu i nie można żyć takimi myślami, że nie umrzemy tak szybko i że własnie dzieciństwo jest fajne tylko te myśli je psują. Na koniec kolejny raz ustaliliśmy, że jak te myśli przyjdą to Michasia ma się przytulic do mamy lub mnie i o nich nie mówić, a jeżeli pojawią się w szkole to damy jej małego misia, którego ściśnie w dłoni. Jeszcze przed tym zdarzeniem z dziś skontaktowaliśmy się z jedna Panią psycholog (inną niz ta u której byliśmy) i po opisie stwierdziła, że może będzie konieczny psychiatra dziecięcy i leczenie farmakologiczne bo może sobie jej układ nerwowy z tym nie poradzić. Przeraziła mnie strasznie i powiedziałem jej, że nie ma takiej opcji bo jak zacznę 7 latke faszerować lekami to co będzie później. W końcu zrozpaczony zadzwoniłem do podobno bardzo dobrej psycholog dziecięcej z Łodzi i wcisnąłem nas na wizyte na 03 grudnia.
Już nie mam siły przez dwa tygodnie schudłem ponad 4 kg, w pracy nie mogę się skupić i teraz ja zaczynam mieć natrętne mysli co do przyszłości...masakra :(
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

26 listopada 2015, o 22:41

A nie możecie jej zapytać dlaczego chce zabić panią Olę? Co jest powodem? Albo jak powiedziała, że "jakby dzieci zabijały rodziców, to ja bym was zabiła" - spytajcie, dlaczego by to zrobiła.
Mała wie, widzi, że temat jest drażliwy i zaczyna się nim sama nakręcać.
Mówi, że nie chce dorosnąć, bo wtedy wy umrzecie, bo będziecie starzy. Taka jest kolej rzeczy, że ludzie starzeją się i umierają. A kiedy umierają, pozostają w sercach i pamięci bliskich. Macie chyba członków rodziny, którzy zmarli i chodzicie czasami na cmentarz.
Temat śmierci to póki co u was chyba temat tabu. Nie uchronicie przed nim dziecka. W bajkach ten temat też się przewija i prędzej czy później na niego trafi.

Co to w ogóle za pomysł, że dziecko musi być niższe od mamy? Kto takie rzeczy małej do główki wcisnął? Dziecko rośnie, z czasem będzie większe. Skąd w ogóle pomysł, aby nawet na takie zwykłe rozmowy, wciskać dziecku kit, że to głupotki.
Bez urazy - jak mam problem, to o nim gadam, jak mam wątpliwości to pytam, a jak ktoś mi powie: przytulę cię i nie myśl, to głupotki, to pewnie poczułabym się jak debil, którego właśnie olewa ktoś, do kogo zwróciłam się z ważnym dla mnie pytaniem.
Jak dziecko pyta, to mu się odpowiada, w miarę prosto, ale bez wciskania kitu, bo dzieciaki są bardzo wrażliwe i wyczuwają ten kit.
Tu jej mówicie, że to głupotki, a tu - jak sam piszesz: zaraz spojrzenia z żoną na siebie, zaraz mini zawał itp. Przecież dzieciaki takie rzeczy wyczuwają. No to albo głupotka albo nagłe napięcie i sztuczne ożywienie atmosfery.
To jak ta mała ma się nie nakręcać.

-- 26 listopada 2015, o 22:22 --
Postaw się w sytuacji małej.
Wystraszyłeś się czegoś, chcesz o tym powiedzieć mamie i tacie, bo im ufasz, bo kochasz, a oni nie wiedzieć dlaczego zaczynają się spinać, stresować. (Bo dziecko zwykle wyczuwa, kiedy bliski dorosły się stresuje. Już nawet niemowlak wie, kiedy mama, przytulając go jest niespokojna i udziela mu się ten niepokój). Zaczynasz mówić, a oni ci mówią, że to mało ważne i masz o tym nie myśleć. Wbijasz sobie do główki, że masz nie myśleć. Nie myślę, nie myślę, nie myślę, kurcze, pomyślałem. Rany, co teraz będzie. Chcesz mamie i tacie powiedzieć, ale oni znowu, że to nic ważnego i masz nie myśleć. Starasz się nie myśleć, ale chcesz im o tym powiedzieć, bo mimo starań i tak myśli przychodzą do główki. A tu d.. blada. Nie pogadają z tobą o tym. Teraz już zaczynasz się stresować, bo nie wiesz co się dzieje. Dlaczego o tym nie wolno mówić? Dlaczego to mało ważne? Skoro na daną chwilę dla ciebie, jako dziecka jest to najważniejsza rzecz na świecie. Jako, że zwykle rodzice nie chcą mówić dzieciom o rzeczach strasznych, albo takich, do których nie dorosły, to najpewniej jest to coś strasznego, coś złego. A ty, jako małe dziecko, nie chcesz być zły, bo kochasz mamę i tatę. Ze zdenerwowania znowu zaczynasz myśleć. I czujesz sie z tym źle, bo przecież mialeś nie myśleć. Nie chciałeś sobie tak pomyśleć! Ale nie wyszło. Znowu mówisz rodzicom, a oni znowu spięci, - czyli, aha, coś się dzieje, jestem zły, zdenerwowałem mamę i tatę.

-- 26 listopada 2015, o 22:36 --
Piszesz, że mała się stara zachowywać normalnie. Dziecko to się może starać zachowywać grzecznie, według zasad kultury, dobrego wychowania, których uczy się w domu. Ale nie normalnie. Bo co to niby ma oznaczać? W twoim rozumieniu? Że uśmiechnie się, pobawi, poskacze, pośpiewa? I niby wtedy jest normalnie? A jak dajmy na to, rzuci klockiem, to już będzie nienormalnie? Piszesz, że mała stara się. Tak jakby nie chciała robić kłopotów i udawała, że wszystko jest w porządku? Jakby skrywała coś? Skoro oboje z żoną spinacie się słysząc teksty małej, to ona pewnie sama spina się, żeby ich nie powiedzieć, bo widzi jak na nie reagujecie. I potem się nakręca.

Co do tego, że fajnie, bo dzieci mogą się wygłupiać, wydurniać... ona nigdy nie widziała ciebie czy żony, że wygłupiacie się, wydurniacie? Nigdy z nią nie szaleliście na placu zabaw? Nie rzucaliście się np. śniegiem? Nie ścigaliście po alejce? Nie śmialiście do rozpuku, tarzając po trawie? Skąd ona ma takie przekonanie, że dzieci tylko mogą? Dorośli też mogą. Dorosłość to nie tylko obowiązki, odpowiedzialność, ale i radość życia.

-- 26 listopada 2015, o 22:41 --
Zacznijcie z małą rozmawiać. Nie zbywać, tylko rozmawiać.
Wiem, że ona mała i jak sądzi większość dorosłych, małe dziecko nie jest partnerem do rozmowy, bo ma robić to co rodzic każe i koniec. Ale małe dziecko to człowiek z wszystkimi swoimi emocjami, uczuciami, wrażliwy, delikatny, otwarty na świat, chłonny, ufny. Potrzebuje rozmowy. Prostej, bez zagłębiania się w szczegóły na poziomie dorosłego. Tak samo jak dzieci zadają pytanie: "Dlaczego", tak samo może wy zacznijcie ją pytać.
"Zabiję was" - dlaczego?
"Zabiję panią Olę" - dlaczego?
Niech powie swobodnie co ją gnębi.
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

26 listopada 2015, o 22:51

Ja bym sprobowala takiej"zabawy":
Mowcie czesto np.ty do zony"wiesz kochanie dzis czuje sie tak wspaniale, ze moglbym gory przenosic" tak by mala to slyszala.Im czesciej bedziecie tak mowic I to okazywac tym wiekszej pewnosci nabierze ze wszystko jest ok, ze rodzice dlugo jeszcze pozyja.Zartuj sobie z nia jak to bedzie kiedy bedziesz stary o lasce a ona przyjdzie do ciebie ze swoimi dziecmi i z wnukami I bedzie wesolo.W ten sposob bedzie miala jasniejszy wglad w to jak dlugie moze byc jeszcze te wasze wspolne zycie.Obracajcie wszystko co mowil w zart I absolutnie nie okazujcie swojego zdenerwowania.
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

27 listopada 2015, o 09:53

Zgadzam się z Thori i Adelą. Wasze emocje są tu tak samo ważne jak jej. Pospinaliście się za bardzo. Pierwsze co tu napisałam to żebyście się jej nie bali. Poczytaj proszę realista o mechanizmie nerwicowym i jakie są historie ludzi tutaj bo wielu zaczynało jako dziecko i nikogo nie zabiło ani nie skrzywdziło. Bo mała zaczyna się tematem bawić i to niedobrze. Cały czas wszystko co tu opisujesz wskazuje że ona ma problemy z lękiem i złością (sytuacja z panią Olą). My dorosli mamy myśli agresywne natrętne jak stłumimy złość na kogoś, a jak ma się czuć z tym dziecko. Musicie to akceptować i być ostatnimi osobami które soerzą w nią, że jest dobrym człowiekiem. A tu asekurujecie się kolejnym psychologiem i kolejnym. Wyobrażam sobie jak Wam ciężko, ale dziecko to wyczuwa, jest wrażliwe, martwi się o Was i ma poczucie winy. Ta dobra psycholog mam nadzieję ze da Wam podpowiedzi jak poradzić sobie też z własnymi emocjami.
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

9 grudnia 2015, o 08:13

Co slychac u malej Michasi?
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
dobkusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 25
Rejestracja: 21 grudnia 2015, o 13:01

21 grudnia 2015, o 14:25

ja miałam podobne problemy z z synkiem i znaleźliśmy świetną panią psycholog - dobre 3 wizyty i sprawa zamknięta, zapomniana (i nie było to tak że nie rozmawiamy - zostań sobie sam ze swoimi myślami i radź sobie z nimi sam)
mały w związku z tym iż wiele pogrzebów było u nas w rodzinie w bardzo krótkim czasie pochowaliśmy 4 bliskie osoby - nagle zaczął się bać o nas i o siebie - mamo a jak połknę klocek? mamo a jak ty umrzesz? mamo boje się śmierci. mamo ja się boję że sobie nożyczkami palec obetnę - a że ja jestem nerwicowcem od razu zapaliła mi się czerwona lampka i od razu szukałam psychologa (oczywiście temat rodzinnych pogrzebów nałożył się z lekcjami w szkole o wypadkach - uwierz że te tematu są poruszane w każdej szkole u nas do tego wszystkiego doszła pani katechetka która straszy dzieci ogniami piekielnymi, więc dziecko zaczęło też poruszać temat "mamo a ja się boje ogni piekielnych, ze mi się nogi spalą")

Pani psycholog rozbiła te myśli i lęki w genialny sposób podam przykład: a powiedz dlaczego miałbyś połknąć klocek ? klocki przecież nie są do jedzenia - mały przyznał rację i mówi ale się boje a ona na to no jak przecież masz głowę i wiesz że tego sie nie robi - mały roześmiany mówi no tak
a Pani pyta a czego jeszcze się boisz - mały mówi a że zjadę rowerem ze schodów - pani na to a czy rower służy do jeżdżenia po schodach ? mały mówi no nie - a na to ona "a głowę masz ? "
Pani w bardzo humorystyczny sposób przeprowadzała spotkania, mały bardzo ją polubił i zawsze wracał od niej roześmiany i podbudowany.
i nam doradzono abyśmy w momentach gdy młody coś zgłosi od razu przypominali mu że ma głowę - dzięki temu dziecko nie zostało samo z myślami i udało się to wszystko zracjonalizować i urwać spirale lęków - ja jestem bardzo zadowolona bo po zaledwie 2-3 tygodniach problem znikł i minęło już dobre pół roku i młody nie przejawia już żadnych oznak lęków.
Pani psycholog kazała nam też zwiększać poczucie własnej wartości naszego dziecka aby mógł bardziej uwierzyć w siebie i swoje możliwości i zaufać samemu sobie.

mam nadzieje że Wam też uda się pokonać ten problem :)
Blondynka1993
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 19 grudnia 2015, o 11:43

21 grudnia 2015, o 18:45

Chociaż aktualnie jestem w sporym "kryzysie nerwicowym", to pozwolę się wypowiedzieć, bo moje zaburzenia zaczęły się, gdy byłam jeszcze młodsza od Twojej córki, tzn. miałam 5 lat...
Uważam, że ciągłe powtarzanie jej, że to są "głupotki", nie jest dobre, widać, że dziecko stara się w sobie tłumić te lęki, ale nie daje rady, a Wy pokazujecie, że to bagatelizujecie. I tak, jak pisały osoby wyżej - dziecko wyczuwa napiętą atmosferę. Od kiedy pamiętam, gdy w trakcie ataku mama okazywała zaniepokojenie moim stanem, rosło we mnie przerażenie, potęgował się lęk, że może to jednak nie nerwica, że może coś strasznego od tego mi się stanie...

Myślę, że powinniście udać się do psychiatry dziecięcego. Nie bójcie się tego. Gdybym w wieku Twojej córki nie brała leków, nie wiem, co by było, po prostu nie mogę sobie tego wyobrazić. Nawet, jeżeli teraz ten lęk jej zniknie, może powrócić ze zwielokrotnioną siłą. I to też nie jest tak, że takie leki trzeba brać już do końca życia. Niektórzy po pewnym czasie mogą je odstawić. Poza tym, nowoczesne leki na tego typu dolegliwości nie ogłupiają (chyba, że są źle dopasowane), może tak się ich z żoną boicie, bo kojarzycie je z garścią pigułek na schizofrenię z amerykańskich filmów? :) Na zaburzenia nerwicowe stosuje się inne leki, ja po niektórych miałam dość nieprzyjemne skutki uboczne, ale polegały TYLKO na wzmożonej senności wczesnym wieczorem czy lekkim bólu głowy. Przez cały czas dobierania odpowiednich leków chodziłam normalnie do szkoły, spotykałam się z koleżankami, oceny też mi nie spadły ;) Nikt spoza najbliższej rodziny nie wiedział, że coś biorę i oczywiście nie było tego widać. Od kilku lat jestem na tym samym leku i nawet nie umiem stwierdzić, czy wywołuje u mnie jakieś skutki uboczne.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

21 grudnia 2015, o 20:36

Tylko, ze w lekach to nie jest problemem przy takim wieku tylko to, ze one nie ogłupiają czy też, ze ktoś je źle kojarzy.
Głowny jest problem taki, ze to dziecko już teraz może zacząc odpowiednią pracę nad rozumieniem swoich emocji!!!!! A biorąc leki nie będzie w stanie tego zrozbić.
Nie da się pogodzić pracy nad emocjami, kiedy negatywne emocje są wypierane środkami farmakologicznymi.
Jak jesteś dorosła to sobie decyduj czy chcesz brac czy nie, ale w dziecko lepiej zainwestowac ucząc je inteligencji emocjonalnej. A nie karmiąc lekami. A przynajmniej trzeba spróbowac, leki zdąży wziąć.
Blondynka1993
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 19 grudnia 2015, o 11:43

21 grudnia 2015, o 22:25

Tylko, że to nie są normalne emocje, a choroba. Terapia terapią, ale czasami też ta farmakologiczna jest potrzebna. Ale o tym już decyduje lekarz.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 grudnia 2015, o 23:26

To nie jest choroba, tylko zaburzone emocje a takie biorą się z własnie braku (między innymi ) właściwego podejścia do ogólnych emocji. I nie decyduje o tym lekarz ale rodzice ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ