Było coraz lepiej, cały czas stosuje się do waszych rad, ale wczoraj stało się coś co mnie przybiło.
Nie chcę pisać o tym co się znajduje w moich myślach, ale pojawiło się wczoraj wieczorem, nie przejąłem się tym, potem poczułem jakbym wywołał drugi raz tą samą myśl i poczuł podniecenie, ale inaczej niż dotychczas, tak jakbym sam chciał to zrobić, poczułem coś co jasno wskazywało, jakbym czerpał z tego przyjemność, czułem to w sobie, nie jakby to była tylko głupia myśl.
W nocy zaś miałem dużo snów erotycznych niezwiązanych z tymi myślami, na szczęście nie było tzw. zmazów. Ale rano.... tragedia, smutno mi, smutno mi, żę doprowadziłem do takiej sytuacji, że nie panuje ani nad ciałem, ani nad umysłem.
Sam nie wiem czego chce, nie wiem kiedy coś mnie kusi i temu ulegam i mam wrażenie, że robię to specjalnie, bo przypomina mi to uczucie, kiedy oglądało się coraz bardziej zboczoną pornografię i mówiłem sobie "tylko jeden raz" i teraz mam wrażenie, że jest to samo, brzydzę się tymi myślami, ale im ulegam...
Sam nie wiem już jak to wszystko rozumieć, czuję się z tym bardzo źle, problem polega na tym, że odkąd odstawiłem masturbację, czuję się lepiej bo czuję, że walczę, ale wszystko mi się kojarzy z erotyką, wszystko mnie podnieca, czasem nawet nie mogę nad tym zapanować.
To wygląda tak, że im dłużej trwam w tej walce, tym bardziej wzmaga się to podniecenie, ta chęć i ten mętlik w głowie.
Dzisiaj te myśli rano są o wiele słabsze, mam wrażenie, jakbym "popróbował" tych głupich myśli, a potem poczuł, że to wcale nie jest takie fajne i mam wyrzuty sumienia i to wszystko dzieje się w głowie, ale jednocześnie czuję to ciałem.
Walki nie przerwę, ale czuję się jak potwór, jak ścierwo, jak śmieć. Wszystkie te myśli i odczucia mogą trwać parę sekund, albo paręnaście, a potem tyle bólu i złości.
-- 12 stycznia 2017, o 21:34 --
Dzisiaj parę razy znowu pojawiały się te myśli, a ja czułem swego rodzaju podniecenie, wiem, że to złe, że tego nie chcę, ale to wszystko mi się miesza...
Tak jakby te odrzucenie masturbacji zwiększało podniecenie, przez co wszystko się kojarzy, a te najbardziej złe i głupie pomysły wydają się podniecające, mam strasznie poczucie winy przez to co czułem wczoraj wieczorem, szczególnie, że jestem pewny, że sam to wywołałem, tylko nie wiem po co... bo chciałem mieć z tego satysfakcję? bo chciałem się sprawdzić? czy to nerwica? łatwo jest to zrzucać na nerwicę, ale skoro mam problem z seksualnością to jest to moja wina, a nie nerwicy...
Czuję się źle, nie poddam się, ale czuję, że zrobiłem coś, czym się brzydzę, a czego najbardziej się bałem, nie wiem teraz co robić, po prostu sobie żyje, po prostu robię to co muszę, ale... brak w tym wiary, radości i wiary, bo czuję się źle z tym co się stało w tych myślach, w tych odczuciach
-- 13 stycznia 2017, o 12:20 --
Dzisiaj jest trochę lepiej, staram się nie przejmować myślami, choć to co wieczorem stało się, a o czym pisałem dalej mam z tyłu głowy.
Przechodzę swego rodzaju przemianę, chcę się zmienić, chciałbym też z powrotem trochę bardziej stać się chrześcijaninem (wiem, że brzmi to sztampowo, ale religia zawsze coś dla mnie znaczyła, ale... nie tyle ile chciałbym), mam na sumieniu wiele grzechów, głównie związanych z masturbacją (to do czego się masturbowałem) oraz myślami (ostatnie są straszne), nie wiem jak można komuś o tym powiedzieć, a nawet tutaj boję się i wstydzę o tym pisać, a chciałbym tak grubą krechą oddzielić te życie które wiodłem, od tego które chcę wieść i nie wiem co zrobić z tym.
Mam nadzieję, że ktoś mi odpisze, pozdrawiam.