Chce podzielic sie z Wami moją rozterką ktora doslownie spedza mi sen z powiek, i bardzo chcialabym zobaczyc co o tym myslicie i jak Wy byscie zrobili - zalezy mi na opinii osob, ktore spojrzą na to obiektywnie. Moze dla niektorych wyda sie to smieszne, dla mnie niestety nie jest i jest to dla mnie problem, ktory jest powodem mojej bezsennosci i problemow z nerwicą.
Otóz jestem w zwiazku, szczesliwym zwiazku, w maju minie nam rok. Mam wyprowadzic sie do mojego parnera za jakis czas, w sumie moge to zrobic w kazdej chwili. Mam 25 lat wiec czas najwyzszy na dorosle zycie i kolejny etap w zwiazku. Jednak ja bardzo tej zmiany sie boje, mam ogromny lęk przed wyprowadzką, przed tą zmianą, przed nowym etapem. Nigdy nie wyprwadzalam sie z domu i od dziecka mieszkam w jednym miejscu.
Nikt nie wywiera na mnie presji, moge sie wyprowadzic kiedy chce. Wiec ok, ja to odwlekam w czasie. Ale spac nadal nie moge bo wiem ze to sie wydarzy predzej czy pozniej, ze musze w koncu sie odwazyc, musze w koncu sie przelamac. Teraz spedzam u niego weekendy a w domu jestem w tygodniu. Coraz gorzej spie a moja bezsennosc sie rozchulała bo czuje sie caly czas jakbym cos odkładała. I teraz pytanie:
- zrtobić to nagle bez wzgledu na objawy, rzucic sie na gleboką wode?
- poczekac i dac sobie czas? dodam ze jestem w trakcie terapii, dopiero co ją zaczelam i zastanawiam sie czy nie poczekac na jej efekty az sie troche uspokoje i wtedy to zrobic. W koncu nie mam zadnej presji.
Jak Wy byscie zrobili na moim miejscu? Jakies rady? Moze ktos mial podobnie?
Bede wdzieczna za wszelka pomoc i mam nadzieje, ze nikt tu mnie nie wysmieje.
