
1) Zaburzenia snu łączą się u mnie z zaburzeniami seksualnymi. Pojawia się automatyczne kołatanie serca, pot i wzbudzenie, bo zacząłem kojarzyć, że skoro zaburzenia snu wracają i tak wymknęły mi się spod kontroli, to analogicznie będzie z zaburzeniami erekcji. Tym bardziej, że w moim życiu pojawiła się perspektywa nowego związku.
2) Jeżeli dawne sposoby radzenia sobie z bezsennością, takie, które działały dobrze przez dwa lata, nagle przestają działać, to straciłem poczucie bezpieczeństwa i poczucie pewnego gruntu.
3) Jeżeli te zaburzenia powracają, to boję się, że szósty tydzień próby ignorowania objawów i akceptacji przy jednoczesnym trwaniu, utrzymywaniu się wzbudzenia, to tak naprawdę upływ czasu działa na moją niekorzyść. A przez to stopniowo tracę pokój umysłu.
4) Ignorowanie ignorowaniem, akceptacja akceptacją, ale zaczynam kojarzyć łóżko z jałowym leżeniem i patrzeniem w sufit. Boję się, że tym sposobem podświadomość skojarzy na trwałe łóżko z brakiem snu.
Dodam tylko, że budząc się po 2-3 godzinach snu (mniej więcej od 6 do 9), oczywiście zmęczony, choć też bez tragedii (nadmierne wzbudzenie nerwowe sprawia, że jestem na chodzie), staram się w ogóle nie zastanawiać nad sobą, nadal prowadzę życie towarzyskie, staram się nie ulegać stagnacji, nie zmieniam nawyków codziennych.