Pierwszy poważniejszy epizod miał miejsce kilka lat temu, kiedy to ni z gruchy ni z pietruchy poczułem tak duży strach i niepokój że aż mnie przygniatało. Lęk niewiadomego pochodzenia był tak duży, że czułem go wręcz fizycznie w całej klatce piersiowej w postaci ucisku. Bardzo mocno wystraszyłem się tym stanem, wcześniej miewałem różnego rodzaju lęki, ale nie tak duże i silne. Chyba intuicyjnie udałem się do psychiatry jednak tu nie otrzymałem żadnej pomocy i zostałem odesłany do lekarza rodzinnego, który zaserwował mi leki na uspokojenie. Po ustąpieniu lęków odstawiłem je w kilka dni. Profilaktycznie stosowałem w chwilach, kiedy źle się czułem i tak się bujałem aż dwa lata temu trzepło mnie fest. Wybudzanie się w nocy, poranne poty, sam nie wiedziałem o czym mówię, chodziłem jak pijany jestem trzeźwiejącym alkoholikiem i pomyślałem że może to jakiś potężny nawrót choroby. Wizyta u mojego psychoterapeuty nie potwierdziła tego. Oczywiście najpierw wykonałem wszystkie możliwe badania lekarskie ale te okazały się w porządku albo tylko trochę podwyższone co było spowodowane stresem. Po wykonaniu badań pomyślałem ponownie o wizycie u psychiatry, szanuję specjalistów. Biegiem popędziłem do niego jak zaczęło mną nad ranem trząść w łóżku i zaczęły pojawiać się objawy szczękościsku naprzemiennie ze skakaniem zębów. Trafiłem do doktora, który zdiagnozował u mnie nerwice lękową i zdecydował o odstawieniu poprzednich leków i przepisaniu bardziej właściwych z zaznaczeniem, że wskazana jest terapia z późniejszym całkowitym odstawieniem leków jeżeli się na to zgodzę. Oczywiście bez mrugnięcia okiem zgodziłem się na wszystko co mówił żeby tylko poczuć się lepiej. Pierwszy efekt oraz widoczna i odczuwalna poprawa po przyjmowaniu leków nastąpiła dopiero po trzech tygodniach. Po około rocznym przyjmowaniu leków i w między czasie uczęszczaniu na terapię Pan doktor zdecydował o ich odstawieniu. Terapię zakończyłem jakieś 5 miesięcy później. Obecnie jestem 9 miesiąc bez leków i 4 miesiąc od zakończenia terapii. W między czasie wizyta kontrolna u psychiatry, po której dopuścił możliwość profilaktycznego przyjmowania leku wyciszającego w chwili, kiedy dojdzie do stanu, w którym zacznę odczuwać ponowne objawy nerwicy.
Pomimo tego że zdarzyło się kilka trudnych sytuacji starałem się nie sięgać po lek. Obecnie jestem chyba w nawrocie choroby i zaczynam wyłapywać myśli które mnie straszą. Jednak staram się nie „karmić swojego pająka” żeby się nie rozrastał. Staram się i szukam możliwości żeby dawać sobie radę bez wsparcia farmakologicznego ale jest trudno. W jako takim zrozumieniu nerwicy i jej zaakceptowaniu, wykrywaniu i radzeniu sobie przynajmniej w niektórych sytuacjach bardzo mocno pomogła mi terapia i praca nad dzieciństwem ale teraz chcę czegoś więcej, kontynuacji i poszerzania wiedzy na temat zaburzeń i jak to jest tu ładnie nazwane „odburzenia” z choroby.
Cieszę się że znalazłem to forum, dzięki niemu dowiedziałem się że mogę uwolnić się od nerwicy. Nie brak mi chęci i zapału do tego żeby żyć bez strachu i być wolnym bo wiem że jest to możliwe chociaż może być trudno. Widzę tu wiele bardzo bliskich mi doświadczeń i już znalazłem bardzo przydatne informacje i wiadomości, o których do tej pory nie wiedziałem i nie miałem pojęcia. I chociaż zaczynam dopiero ją studiować to piguła wiedzy jest czymś nadzwyczajnym. Na forum czytam o tym, czego sam doświadczam i nie jest to już tak że tylko ja to mam i oj co to będzie.
Dziękuję
Pozdrawiam
