Na początek przedstawię pokrótce swoją sprawę:
Od wielu lat żyłam z zaburzeniami typu borderline, co oznacza z grubsza tyle, że moje emocje, postrzeganie i reakcje - było wysoce nieadekwatne do sytuacji, mocno wyolbrzymione, tragicznie postrzegane przeze mnie, jak i przez otoczenie.
Teraz powoli wyłażę z tych stanów, dostrzegam (lub staram się dostrzegać) swoje błędne zachowania i reakcje, ale to nastręcza mi pewnych problemów, bo trudno mi po tylu latach ocenić, które reakcje są prawidłowe, a które faktycznie wyolbrzymione. Dręczy mnie to, a nie chcę też robić z siebie ofiary, która da sobie wmówić, że tak jest ok, a tak - nie...dlatego mam do Was - drogie kobietki - kilka pytań o to, jak Wy widzicie pewne sprawy, zwłaszcza uczuciowe i związkowe. Może to pozwoli mi pozbyć się błędnego obrazu, jaki kreuję sobie w głowie.
Obraz sytuacji:
Od jakiegoś czasu jestem w związku

Mój partner ma za to wiele aktywności w życiu i ogólnie jest dość zabiegany. Oczywiście nie mam żalu do niego, staram się cieszyć razem z nim jego sukcesami i wspierać go na każdym kroku ale:
I tu pojawiają się moje pytania, jak Wy to czujecie, jak Wy to widzicie i co o tym sądzicie na podstawie tego, co piszę...
1. czasami odczuwam silną zaborczość typu: "pewnie...idź, a ja sobie sama posiedzę". Czuję się wtedy nieco osamotniona i zaniedbana, chociaż wiem, że on ma swoje sprawy i nie powinien ich zaniedbać. Nic nie mówię, ale mimo wszystko odczuwam w sobie taki jakiś nieprzyjemny odzew...
2. wiąże się to ściśle z pierwszym punktem...potrzeba kontaktu i tęsknota: -jako, że jesteśmy razem na odległość, ja czuję silną potrzebę kontaktu z nim. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że facet widzi i czuje to nieco inaczej...często marudziłam na zasadzie "jak bardzo tęsknię", "jak bardzo mi Cię brak", przy czym chłopak tego nie rozumie, bo przecież mamy kontakt przez Skype. Różne myśli mnie już nachodziły i różne rozważania...ja mimo tego ciągłego kontaktu przez skype - czuję taki niedosyt...jakby mi wciąż brakowało...temu nalegam, dopraszam się, by ten kontakt trwał jak najdłużej...
Póki co to wystarczy. Czy mogłabym prosić o rozważenie tych moich reakcji i odczuć? O napisanie, jak Wy reagujecie/reagowałybyście w takich sytuacjach? Wiem, że to trywialne dość pytania, ale osobie, która właśnie godzi się ze swoimi emocjami i reakcjami - czasami ciężko określić co jest słuszne, a co nie.