Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomóżcie, już sobie nie radzę...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
VenusInFurs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 19 września 2013, o 10:59

19 września 2013, o 11:24

Hej. To forum jest chyba moim ostatnim ratunkiem. Właściwie to żaden psychiatra nie stwierdził u mnie DD, wszyscy unikają diagnozy, tylko jedna lekarka nazwała moje zaburzenia "depresją ze znieczuleniem bolesnym". Ale mieszkam w bardzo małej mieścinie i nie ma tu dobrych specjalistów, jeśli idzie się na fundusz a nie prywatnie to robią wszystko "na odwal".
No ale od początku. Wszystko zaczęło się w podstawówce. Miałam ogromne kompleksy, głównie na tle wyglądu. Z czasem pogłębiałam się w nich coraz bardziej, nie wychodziłam z domu, nie patrzyłam w lustro (a gdy już patrzyłam to płakałam cały dzień), zasłaniałam okna tak, żeby w pokoju było zupełnie ciemno... Z czasem sama wyleczyłam się z kompleksów (może nie do końca, bo każdy jakieś ma), zaczęłam żyć normalnie, nabrałam pewności siebie. Dziś amatorsko zajmuje się modelingiem, wiem, że tamte kompleksy były bezpodstawne. Jednak po tamtych czasach pozostało mi coś, co nie pozwala mi normalnie funcjonować.
Już lata temu zauważyłam u siebie emocjonalnie otępienie, ale nic z tym nie robiłam, myślałam, że taka już jestem. Ale przecież wcześniej byłam nadwrażliwym dzieckiem! Jednak jako 13-latka nie chciałam wchodzić głębiej w temat i próbowałam żyć z problemem. Straciłam marzenia, pasje, przyjemność z oglądania filmów czy słuchania muzyki. Dziś mam 19 lat i jestem zupełnie martwą osobą. Nic mnie prawdziwie nie interesuje, nie pochłania, nie wzrusza, nie cieszy. Straciłam przez to cudownego chłopaka, który (co oczywiste) nie mógł pogodzić się z moim brakiem uczuć wyższych (chciałam z nim być, chociaż go nie kochałam, czułam się przy nim dobrze i bezpiecznie). Dodatkowym problemem był (i jest) kompletny brak zainteresowania seksem. Nic nie jest w stanie mnie podniecić, po każdym zbliżeniu z chłopakiem czułam się jak zgwałcona mimo, że zawsze był wyrozumiały i delikatny. Boje się, że jestem aseksualna.

Kiedy miałam 17 lat zmarła najbliższa dla mnie osoba- babcia. Kiedyś myślałam, że wraz z jej śmiercią zawali mi się świat. A jednak na wiadomość o jej śmierci nawet nie drgnęłam, było mi to obojętne. Czułam się z tym wstrętnie. Nie rozpaczałam, nie płakałam, nie tęskniłam. Byłam totalnie otępiała. Potem był wypadek- mojemu tacie zapaliła się w locie motolotnia. Kiedy biegłam na miejsce wypadku nie wiedziałam czy żyje, czy jest ranny, nic. Nic też nie czułam, żadnego strachu, szoku, nic. Tato przeżył i nic mu się nie stało, ale ja nie mogłam darować sobie, że tak mało mnie cała sprawa obeszła.
5 miesięcy temu spłonął mój dom. Doszczętnie. Zostaliśmy z niczym. Rodzice rozpaczali, a ja bez cienia żalu chodziłam po zgliszczach domu. Było mi wszystko jedno. Zamieszkaliśmy w bloku. Tato postanowił zbudować nowy dom w miejscu starego.
Pewnego dnia wyszedł na budowę bardzo wcześnie rano i... już nie wrócił. Podczas kopania piwnicy zawaliła się na niego mokra ziemia. A ja? Pocieszałam wszystkich wokół, robiłam wszystko, czego mama nie była w stanie zrobić. Ale sama z sobą czułam się ohydnie. Ledwo dotknęła mnie śmierć własnego ojca i nieszczęście mamy. Tylko raz- kiedy zobaczyłam tate po sekcji zwłok, wybuchłam. Wpadłam w histerie, ale trwało to bardzo krótko. Nie docierało do mnie, że umarł. Patrzyłam na okropnie zszyte ciało i nie czułam, że to mój tato, że on nie żyje. Podobnie nie dotarła do mnie śmierć babci. Do dziś gdy ktoś mówi "to jeszcze było jak żyła babcia" czuje się dziwnie, bo jak to- kiedy żyła..?

Nie mogę się na niczym skupić, a dokładnie za 11 dni rozpoczynam bardzo trudne studia.. Jestem załamana, mam myśli samobójcze i wprowadziłabym plan w życie, gdyby nie mama. Nie potrafiłabym jej zostawić samej, może gdybym nie była jedynaczką targnęłabym się na swoje życie. W chwilach totalnego zwątpienia myślałam nawet żeby otruć ją i siebie, taka się czuje bezsilna. Ale to tylko myśli..

Przez 1,5 roku brałam takie leki jak: bioxetin, rudotel, cloranxen, tranxene, hydroxyzina. Niedawno dostałam asentre i lerivon, ale bardzo źle na nie zareagowałam- budziłam się w nocy kilka razy zlana potem, miałam koszmary trudne do opisania.. wróciłam do starych leków, ale nie wierzę, że mi pomogą.

Mógłby ktoś ogarnięty w temacie cokolwiek mi poradzić, dać wskazówke czy chociażby napisać, jeśli ma podobne doświadczenia..? Proszę, nie wiem już co robić...
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

19 września 2013, o 13:36

Witaj,

Na początek na pewno radzę Ci poszukac dobrego psychiatry, nawet po za miastem, żeby iśc na wizytę i dokładnie dowiedziec się co może Ci dolegac ( osobiście polecam prywatnie, bądź co bądź psychiatra to też człowiek, a nie dobry duszek Kacper ;) ).
Jak dla mnie może to byc albo ciężka depresja, ewentualnie DD, nie opisałaś zbyt wielu objawów, a anhedonia często występuję z różnymi zaburzeniami.
Na pewno Twoje kompleksy, niska samoocena przyczyniły się do Twojego obecnego stanu, niestety traumy bardzo ciężko jest wymazac z naszej głowy.
Stłumienie emocjonalne również towarzyszy mi i w moim zaburzeniu, ale to nie prawda że w tym stanie nie masz uczuc, nadal je w sobie masz tylko ich nie odczuwasz, przecież pocieszałaś swoich bliskich po utracie domu, jest to dowód na to że jednak ich kochasz, po prostu nie odczuwasz przy tym uczuc bo masz je w tej chwili zablokowane. Kolejny dowód to to że nie możesz się zabic z powodu mamy, więc chyba jednak ją kochasz, prawda? Boisz się o nią, czy sobie poradzi,co się z nią stanie, ponieważ nadal jest dla Ciebie ważna.
Na ten czas powinnaś udac się do specjalisty po diagnozę, pomyślec następnie o jakiejś psychoterapii, skoro leki zbytnio się nie sprawdzają.

A przede wszystkim daj sobie siana z tym samobójstwem, skąd wiesz że po śmierci nie będzie gorzej? Skąd wiesz że za jakiś czas Ci ten cały syf nie przejdzie i będziesz cieszy się życiem? Niestety nie wiesz ;)

Trzymaj się, mam nadzieje że dasz sobie radę, i za jakiś czas dojdziesz do siebie ;)

Pozdrawiam
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Awatar użytkownika
VenusInFurs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 19 września 2013, o 10:59

19 września 2013, o 13:48

Zgadzam się z tobą jeśli chodzi o to, że te emocje są, tylko zablokowane. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ale czuje jakby ten kabelek który prowadzi z mózgu ("wiem") do serca ("czuje") był przerwany.. Działam tak jak myśle, że powinnam działać w takiej sytuacji, np. pomagać mamie, pocieszać itp. ale to jest działanie automatyczne, nie odczuwam współczucia, po prostu wiem, że należy współczuć i pomagać więc to robię. Zanim zaczęłam brać leki miałam takie stany, że nie wytrzymywałam tej wewnętrznej pustki i np. uderzałam głową z całej siły w ścianę..
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

19 września 2013, o 14:34

Mam to samo, tyle że miałem przez DD tyle rozwalających głowę objawów, że pustka emocjonalna już nie jest aż taka straszna, i widzę po sobie że niektóre uczucia minimalnie wracają. Ten robot/zombie style znam bardzo dobrze, i przez długi czas niezmiernie mnie to wku*wiało. Co do walenia w ścianę to też znam ten ból, osobiście w najgorszych momentach również nie wytrzymywałem i musiałem coś rozwalic, "normalna" chwiejnosc emocjonalna w takich stanach. Założę się że spokojnie da się ten Twój kabelek naprawic, tysiące ludzi wychodzi z podobnych stanów, więc trzeba by dobrej myśli.

Masz może jakieś inne objawy DD, poza anhedonią? Tutaj masz wszystkie opisane depersonalizacja-i-derealizacja-krotko-o-nich-t7.html
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Awatar użytkownika
VenusInFurs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 19 września 2013, o 10:59

19 września 2013, o 14:43

Wszystko, co się zgadza jeśli chodzi o mnie:


Objawy emocjonalne
- Odczucie utraty uczuć do rodziny i przyjaciół
- Całkowity brak koncentracji
- Luki w pamięci
- Otępiałość
- Stany depresji
- Apatia, smutek
- Nie możność odczuwania radości, wszystko staje się obojętne, każde wydarzenie
- Poczucie że nasza sprawność intelektualna pogorszyła się, poczucie kalectwa, ułomności

Zmysły:
- Dzwonienie w uszach
- Niewyraźne widzenie
- Błyski w oczach, migające gwiazdki

- Uczucie utraty tożsamości, często ma się wrażenie że nie wiemy kim jesteśmy
- Mamy czasem wrażenie i czujemy się jak roboty, albo jakbyśmy byli już martwi, a tylko mózg pracował
- W lustrze odbicie wydaje się nie nasze, wiemy logicznie że to my tam stoimy, ale nie odczuwamy tego, mamy wrażenie jakbyśmy patrzyli na obca osobę, nie czujemy
spójności z ciałem
- Trudności w odnajdywaniu się w czasie, nie dociera do nas jakoś dziwnie że dziś jest sobota czy niedziela
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

19 września 2013, o 14:54

Czyli wychodzi na to że masz zdysocjowany mózg ;D Tak jak spora częśc osób z tego forum. Więc od razu Cię uświadamiam że nie musisz się bac zwariowania itd
Masz sporo tematów na forum, co robic żeby pozbyc się DD, radzę Ci się z tym zapoznac. Na pewno da się z tego wyjśc, wiec nie masz sie czym martwic.
Sam męczę się z tym już prawie rok, ale czuje że jestem na dobrej drodze do stabilnego umysłu.

Rób w życiu to co robiłaś dotychczas, czasami trochę graj, bądź cierpliwa i odważna a DD za jakiś czas odpuści, i już nie będzie Cie nawiedzac.

Pozdr.
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

19 września 2013, o 18:11

No troche tych stresow mialas i ogolnie widac ze stres sam w sobie jest u ciebie powodyrem tego stanu. Samej dd psychiatrzy zwykle nie diagnozuja, zwykle to bedzie depresja albo zaburzenia lekowe, albo depresja lekowa.
Mysle ze potrzeba ci troche nadziei na przyszlosc, co tu duzo mowic masz 19 lat i mimo wielu tragedii zycie przed toba, cokolwiek by sie nie dzialo wczesniej jeszcze wiele sie moze dziac pozniej. Uwazam ze tak naprawde duza role u ciebie w leczeniu powinna odgrywac psychoterapia, leki to tylko ulamek leczenia no chyba ze trafisz na lek i zadziala bez zarzutu.
Potrzebny ci jakis cel w zyciu do ktorego bys mogla dazyc, zeby nie myslec o przeszlosci tylko isc do nowej przyszlosci. Tak niestety czasem trzeba. To ze teraz jestes tak znieczulona nie moze trwac wieki a w sumie jakbys ulozyla sobie wszystko w glowie to znieczulenie by zniknelo. Ode mnie wskazowka to psychoterapia i dzialanie pomimo tego ze nic nie czujesz.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
DDerealny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 2 marca 2013, o 10:41

20 września 2013, o 12:54

Tak jak już wspominali przedmówcy myślę że cierpisz na głęboką depresję, i jak napisał to Lipski masz dysocjację emocji. Wiem co przeżywasz ta obojętność brak tworzenia klimatu np. w czasie oglądania filmu, słuchania muzyki, niemożność przeżywania różnych sytuacji życiowych takich jak tragedie, radość, spontaniczność to wszystko wiąże się z DD oraz depresją. Twoje uczucia są nadal w tobie, ale nie możesz ich odczuć mimo że za wszelką cenne chcesz się odblokować i przebić przez mur. Z pewnością chciała byś poczuć smutek, gniew, żal, ale wciąż jesteś zablokowana i mimo wysiłków nie potrafisz tego zrobić. Być może to cię frustruje i przez to wpadasz w większy dół. Być może wciąż zachodzisz w głowę co Ci jest i chcesz by ktoś ci pomógł ponieważ już nie możesz tego znieść. Ja jak większość do tej pory mam problemy z koncentracją, zawroty głowy, spłycenie emocjonalne i właściwie to nie wiem czy jestem już zdrowy czy nadal nie. Czuje że jeszcze nie jest ze mną okej więc kontynuuję terapie. Zwykle diagnozy stawia się po 5-7 spotkaniach z psychiatrą lub psychologiem i to też nie jest tak oczywiste. Myślę że potrzebujesz wsparcia ze strony rodziców jak i specjalisty zapisz się na jakąś psychoterapię. Wiem jak to banalnie brzmi i prosto, ale właśnie tego potrzebujesz poznać siebie. Być może w ciągu trwania terapii przez przypadek poznasz swój problem i podświadomie uświadomisz sobie co tak naprawdę się stało. Ale nie myśl o tym sama zamknięta w pokoju i odcięta od rodziny musi być ktoś przy tobie gdy będziesz się otwierać. Najlepszym człowiekiem byłby do tego właśnie specjalista psycholog lub psychiatra zawsze można zadzwonić i umówić się na spotkanie. Można też zamówić wizytę domową ale czytając twoj post raczej nie wchodzi to w grę. Dużo osób ma to co ty wystarczy że przejrzysz forum i poczytasz historie innych ludzi którzy doświadczyli, doświadczają to co ty. Nawet nie wiesz ile razy ja płakałem od ponad 21 lat nie uroniłem ani łzy a gdy pojawiło się DD wypłakałem się za wszystkie czasy. Prawdę mówiąc zawsze po tym czułem się lepiej i jakoś tak było lżej na sercu. Przez ostatni czas dawałem upust emocją z nadzieją że może coś się odblokować. Teraz już jest lepiej i jest wyraźna różnica dzięki terapii i świadomości że to jest tylko zaburzenie którą można skutecznie leczyć. Więc życzę ci byś jak najszybciej wróciła do zdrówka i by wszystko się ułożyło ;miz Pamiętaj to wszystko jest do wyleczenia i nie zostaje do końca życia trzeba Ci tylko pomóc, a z pewnością przyjdzie taki dzień że sama będziesz dawać rady na forum ^^ Pozdrawiam
ODPOWIEDZ