Wiesz jak działają myśli natrętne, znasz mechanizmy działania lęku.

Masz wątpliwości czy sobie czegoś nie zrobisz

. Też tak miałem

. Czasami mnie jeszcze atakują ale już mam je generalnie w pompce.
Po pierwsze zobacz miałaś te myśli już wcześniej i nikomu ani sobie nic nie zrobiłaś. Musisz zaryzykować i uznać, że najwyżej się zabijesz

. Co oczywiście nie nastąpi

Rozluźnij mięśnie, bierz głębokie oddechy i mów sobie, że co ma być to będzie. W ten sposób puszczasz tą nadmierną kontrolę.
Poza tym poczytaj o mindfulness i stosuj tę "magię" w praktyce. Wyjdź z domu na spacer, pobiegać. Zwracaj uwagę na drzewa, ptaki, oddech i trzymaj się tego. Jak tylko myśli zaczną Ci uciekać w stronę lękąwą ale także w jaką inną stronę nawet pozytywną to wracaj do rzeczywistości i oglądaj kaczki. Bo to one są realem a nie nasze myśli.
Ja nerwicę traktuje jako wyzwanie. Mówie sobie "o nie k**wa tak to nie będzie" i zaczynam działać poprzez brak działania czyli "ok. mam te chu*e myśli ale generalnie to fajnie pada deszcz i oglądam sobie jak pada"
Pamiętaj z nerwicą się walczy poprzez brak walki. Atakują Cię myśli a Ty patrzysz na pomarańczę i sobie oddychasz. Czujesz jej zapach, skórę itp.
Ja już jestem na ostatniej prostej żeby wyjść z tego dziadostwa.

Wiem, że Tobie też się uda!
Będzie dobrze.
ps. ale pamiętaj, że to od Ciebie zależy czy chcesz wyzdrowieć. Bo możesz zostać w domu i płakać, że masz takie myśli, przechodzić piekło albo zaryzykujesz (tak naprawde nic nie ryzykujesz) i wyjdziesz z domu, będziesz praktykować medytacje, znajdziesz sobie zajęcia. Wszystko zależy od Ciebie!