Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomóżcie..Moja historia

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

15 września 2015, o 17:49

Czesc powiem tak mnie bo 23 latach brania leków nie minęło nic ,po roku pracy-akceptacją,ignorancją,niereeaktywniscią.......REWELACJA .To jest bardzo trudna droga,ale jedyna!Pewnie lepiej łyknąc tabletkę,tez bym wolała(gdyby pomodla).Bo przebudowa siebie,zmienianie automatycznych mysli,jest baaardzo trrruna,sczególnie dla ludzi juz uksztaltowanych,którzy wzrastali w niezbyt przyjaznych warunkach dla psychiki.Więc Tadeuszu nie wiem o czym mówisz,zastanawia mnie ze raz piszesz jakbys ledwie skonczył podstawówkę,a pózniej jak poslugujesz się słownictwem medycznym z opracowan naukowych!?! To forum uczy ludzi isc inną drogą gdzie wlasny rozwój i wiara w siebie jest podstawą :D

-- 15 września 2015, o 17:49 --
Czesc powiem tak mnie bo 23 latach brania leków nie minęło nic ,po roku pracy-akceptacją,ignorancją,niereeaktywniscią.......REWELACJA .To jest bardzo trudna droga,ale jedyna!Pewnie lepiej łyknąc tabletkę,tez bym wolała(gdyby pomodla).Bo przebudowa siebie,zmienianie automatycznych mysli,jest baaardzo trrruna,sczególnie dla ludzi juz uksztaltowanych,którzy wzrastali w niezbyt przyjaznych warunkach dla psychiki.Więc Tadeuszu nie wiem o czym mówisz,zastanawia mnie ze raz piszesz jakbys ledwie skonczył podstawówkę,a pózniej jak poslugujesz się słownictwem medycznym z opracowan naukowych!?! To forum uczy ludzi isc inną drogą gdzie wlasny rozwój i wiara w siebie jest podstawą :D
fmfmfm
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 8 września 2015, o 05:02

15 września 2015, o 22:01

emj pisze:
Victor pisze:Emj jestes juz jakis czas na forum i wystarczy zeby ktos napisal jakis post i juz od razu rezygnujesz z uzywania wlasnej glowy i wlasnej pewnosci? Nie rob tak nigdy bo tak nie zbudujesz pewnosci, ktora jest pierwszym krokiem do budowania fundamenty wlasnej drogi wychodzenia z nerwicy.

A natrectw nie mam, a byly one tak mocno we mnie wbite ze byly w sumie codziennoscia, miozna powiedziec czescia charakteru.
.
Niestety tak jest Vic , że jak coś jest związane z nerwicą to nie jestem tego pewna i miotają mną wątpliwości .Oczywiście masz rację .

Co do tych natręctw piszesz , ze byly mocno w Ciebie wbite ...U mnie jest to samo i czasami człowiek traci nadzieje czy to z człowieka wyjdzie jesli nad soba bedzie pracował ...Bo u mnie natrectwa pojawily sie tez w dziecinstwie .Przerwaly sie na dluzszy zcas potem znowu powracaly pzrez cale zycie ale w małym stopniu i je olewalam i nie pamietalam o nich i troszke mam obawy czy te obecne mi mina czy tez beda sie przeplatały z małym "przebiegiem"...
Miałam to samo co Ty...tzn mam..W dzieciństwie już były..potem jakoś sobie większych nie przypominam, albo właśnie je olewałam, widocznie aż tak mi psychicznie nie przeszkadzały...bo dotyczyły np tego, że musiałam 10 razy sprawdzić czy są drzwi zamknięte... a to co się dzieje od 2-3 lat to tragedia...

-- 15 września 2015, o 22:01 --
era49 pisze:Czesc powiem tak mnie bo 23 latach brania leków nie minęło nic ,po roku pracy-akceptacją,ignorancją,niereeaktywniscią.......REWELACJA .To jest bardzo trudna droga,ale jedyna!Pewnie lepiej łyknąc tabletkę,tez bym wolała(gdyby pomodla).Bo przebudowa siebie,zmienianie automatycznych mysli,jest baaardzo trrruna,sczególnie dla ludzi juz uksztaltowanych,którzy wzrastali w niezbyt przyjaznych warunkach dla psychiki.Więc Tadeuszu nie wiem o czym mówisz,zastanawia mnie ze raz piszesz jakbys ledwie skonczył podstawówkę,a pózniej jak poslugujesz się słownictwem medycznym z opracowan naukowych!?! To forum uczy ludzi isc inną drogą gdzie wlasny rozwój i wiara w siebie jest podstawą :D

-- 15 września 2015, o 17:49 --
Czesc powiem tak mnie bo 23 latach brania leków nie minęło nic ,po roku pracy-akceptacją,ignorancją,niereeaktywniscią.......REWELACJA .To jest bardzo trudna droga,ale jedyna!Pewnie lepiej łyknąc tabletkę,tez bym wolała(gdyby pomodla).Bo przebudowa siebie,zmienianie automatycznych mysli,jest baaardzo trrruna,sczególnie dla ludzi juz uksztaltowanych,którzy wzrastali w niezbyt przyjaznych warunkach dla psychiki.Więc Tadeuszu nie wiem o czym mówisz,zastanawia mnie ze raz piszesz jakbys ledwie skonczył podstawówkę,a pózniej jak poslugujesz się słownictwem medycznym z opracowan naukowych!?! To forum uczy ludzi isc inną drogą gdzie wlasny rozwój i wiara w siebie jest podstawą :D

Ja też brałam chwilę tabletki...i tak...raz, że ciągle się bałam , że się uzależnię więc do moich i tak natrętnych myśli doszła obawa, że uzależnię się od leków (bo jak zobaczę, że mi po nich lepiej to potem będę chciała je brać do końca życia, żeby już nie poczuć stanów lękowych itd) , a dwa po prostu nie odczuwałam różnicy...może łagodziły objawy typu: kołatanie serce, uczucie duszności (takie objawy czysto fizyczne), a psychika dalej została, więc po prostu je odstawiłam i powiedziałam, że do tabletek nie wrócę ;)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

15 września 2015, o 22:58

emj pisze: Niestety tak jest Vic , że jak coś jest związane z nerwicą to nie jestem tego pewna i miotają mną wątpliwości .Oczywiście masz rację .

Co do tych natręctw piszesz , ze byly mocno w Ciebie wbite ...U mnie jest to samo i czasami człowiek traci nadzieje czy to z człowieka wyjdzie jesli nad soba bedzie pracował ...Bo u mnie natrectwa pojawily sie tez w dziecinstwie .Przerwaly sie na dluzszy zcas potem znowu powracaly pzrez cale zycie ale w małym stopniu i je olewalam i nie pamietalam o nich i troszke mam obawy czy te obecne mi mina czy tez beda sie przeplatały z małym "przebiegiem"...
Słuchaj emj bo nie chodzi tutaj tylko o ignorowanie i działanie na nerwicę, czesto a szczególnie u osób, które nerwice mają od dawna potrzebna jest solidna filozofia nowego traktowania swojej nerwicy, mysli, nowa filozofia postanowień, ze z tej nerwicy chce wydostać się i nie chcę w nią wpadać za dosłownie wszelką cenę.

Trzeba zrozumieć, że zwykle osoby, które od młodych lat miały nerwicowe przeboje są wyuczeni reagowania emocjami i lękiem. Do tego bardziej oni próbuja potem wypierać to wszystko niż tak naprawdę świadomie budować siebie i nowe nawyki.
Wiekszosc osób chce zapomnieć o natretach, a gdzies tam w środku boi się ich tak naprawdę, boi się, ze one wrócą, nie ma wypracowanej juz automatycznej strategii myslenia logicznego z automatu.

Zamiast tego po pewnym czasie spokoju, przyjdzie problem, stres, lub nawet zbyt duża nuda i natręctwa moga odzyć i jeśli ktoś tak naprawdę zapominał tylko o nerwicy do tej pory, wypierał to, nadal się tego boi, nadal reaguje emocjami, lękiem a nie już ta wypracowaną nową logika - strategią, nowa filozofią to może wpasc znowu w pułapke natrectw i analizy.

Moja filozofia opierała sie na bardzo prostym zabiegu, a mianowicie wyjście z nerwicy przede wszystkim i nie wpadanie w nerwicę nigdy więcej przede wszystkim. Na początku to była nowość, bo do tej pory nawet jak był okres spokoju wzglednego od natręctw bo np akurat byłem zakochany a dziewczyna była zainteresowana i do tego wygladała jak anioł :D to potem znowu coś np poszło nie tak, albo mi sie przypomniało, ze mam ta straszna nerwice, i od razu była gadka "znowu choroba wróciła", "znowu to samo, nigdy nie uda mi się z tego wyjść."
Czyli zapewne gadka powyższego Tadzia :)

Ale czy tak naprawdę z cały sił próbowałem z tego wyjść? Czy tak naprawdę próbowałem wypierać i unikać tego, ze się gorzej mogę poczuć jak zacznę porzucac kontrolę? Ano właśnie ;)
Nie starałem się po prostu jak nalezy, oddawałem pole nerwicy i takiej samej reakcji emocjonalnej na natręty jak mnie to wyuczyło wcześniej.

Dopiero uparte, powolne wdrazanie logiki w natręctwa oraz upór robienia na przekór, sprawiły, że nowe nawyki zostały zaprogramowane, do dziś szybiej mi się reaguje logiką niż emocjami w zwyklych czesto zyciowych sprawach.

Jakby teraz np z uwagi na jakiś problem przyszło mi natręctwo, ze mam zamyknąc drzwi np koniecznie 5 razy, to bym zamknał je 6 razy i powórzył to jeszcze dwa razy tak aby wyszło mi 666 :)
I zaśmiałbym się szyderczo i żył logiką i szczesciem wolnego zycia a nie pordolerem nerwicowym.
Bo sie uparłem, że wyjście z więzenia zwanego nerwicą jest dla mnie najwazniejsze, do dzisiaj jest dla mnie priorytetem i stąd po całym tym czasie pracy nad tym, ja obecnie jestem już pewny swego, czuje pewnosc co do strategii rozumienia nerwicy, swoich emocji, mysli czy też problemów.

Całosc tego przełozyła się przy okazji na inne sprawy, bo nauka logicznego wpierw myslenia zamiast tylko emocjonalnego przydała się na innych także plaszczyznach.

Dlatego zachęcam w swoich wpisach do działań jak ignorowanie, akceptacja, wyśmiewanie itd itd ale także o nowe postanowienia traktowania nerwicy, zachęcam do uporu i postawienia tego sobie jako naprawdę bardzo wazny priorytet.
Bo jezeli nie jest to tak naprawde dla nas priorytetem, nie czujemy tego w sercu to bardzo łatwo oddawać wkoło pole nerwicy.

Zachecam tez do zastanowienia sie, jak mocno postanowilem/lam wyjsc z nerwicy? ;)
Oczywiscie co nie oznacza ze nie powinno sie byc dla siebie wyrozumialym, wrecz przeciwnie :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
fmfmfm
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 8 września 2015, o 05:02

15 września 2015, o 23:38

Victor pisze:
emj pisze: Niestety tak jest Vic , że jak coś jest związane z nerwicą to nie jestem tego pewna i miotają mną wątpliwości .Oczywiście masz rację .

Co do tych natręctw piszesz , ze byly mocno w Ciebie wbite ...U mnie jest to samo i czasami człowiek traci nadzieje czy to z człowieka wyjdzie jesli nad soba bedzie pracował ...Bo u mnie natrectwa pojawily sie tez w dziecinstwie .Przerwaly sie na dluzszy zcas potem znowu powracaly pzrez cale zycie ale w małym stopniu i je olewalam i nie pamietalam o nich i troszke mam obawy czy te obecne mi mina czy tez beda sie przeplatały z małym "przebiegiem"...
Słuchaj emj bo nie chodzi tutaj tylko o ignorowanie i działanie na nerwicę, czesto a szczególnie u osób, które nerwice mają od dawna potrzebna jest solidna filozofia nowego traktowania swojej nerwicy, mysli, nowa filozofia postanowień, ze z tej nerwicy chce wydostać się i nie chcę w nią wpadać za dosłownie wszelką cenę.

Trzeba zrozumieć, że zwykle osoby, które od młodych lat miały nerwicowe przeboje są wyuczeni reagowania emocjami i lękiem. Do tego bardziej oni próbuja potem wypierać to wszystko niż tak naprawdę świadomie budować siebie i nowe nawyki.
Wiekszosc osób chce zapomnieć o natretach, a gdzies tam w środku boi się ich tak naprawdę, boi się, ze one wrócą, nie ma wypracowanej juz automatycznej strategii myslenia logicznego z automatu.

Zamiast tego po pewnym czasie spokoju, przyjdzie problem, stres, lub nawet zbyt duża nuda i natręctwa moga odzyć i jeśli ktoś tak naprawdę zapominał tylko o nerwicy do tej pory, wypierał to, nadal się tego boi, nadal reaguje emocjami, lękiem a nie już ta wypracowaną nową logika - strategią, nowa filozofią to może wpasc znowu w pułapke natrectw i analizy.

Moja filozofia opierała sie na bardzo prostym zabiegu, a mianowicie wyjście z nerwicy przede wszystkim i nie wpadanie w nerwicę nigdy więcej przede wszystkim. Na początku to była nowość, bo do tej pory nawet jak był okres spokoju wzglednego od natręctw bo np akurat byłem zakochany a dziewczyna była zainteresowana i do tego wygladała jak anioł :D to potem znowu coś np poszło nie tak, albo mi sie przypomniało, ze mam ta straszna nerwice, i od razu była gadka "znowu choroba wróciła", "znowu to samo, nigdy nie uda mi się z tego wyjść."
Czyli zapewne gadka powyższego Tadzia :)

Ale czy tak naprawdę z cały sił próbowałem z tego wyjść? Czy tak naprawdę próbowałem wypierać i unikać tego, ze się gorzej mogę poczuć jak zacznę porzucac kontrolę? Ano właśnie ;)
Nie starałem się po prostu jak nalezy, oddawałem pole nerwicy i takiej samej reakcji emocjonalnej na natręty jak mnie to wyuczyło wcześniej.

Dopiero uparte, powolne wdrazanie logiki w natręctwa oraz upór robienia na przekór, sprawiły, że nowe nawyki zostały zaprogramowane, do dziś szybiej mi się reaguje logiką niż emocjami w zwyklych czesto zyciowych sprawach.

Jakby teraz np z uwagi na jakiś problem przyszło mi natręctwo, ze mam zamyknąc drzwi np koniecznie 5 razy, to bym zamknał je 6 razy i powórzył to jeszcze dwa razy tak aby wyszło mi 666 :)
I zaśmiałbym się szyderczo i żył logiką i szczesciem wolnego zycia a nie pordolerem nerwicowym.
Bo sie uparłem, że wyjście z więzenia zwanego nerwicą jest dla mnie najwazniejsze, do dzisiaj jest dla mnie priorytetem i stąd po całym tym czasie pracy nad tym, ja obecnie jestem już pewny swego, czuje pewnosc co do strategii rozumienia nerwicy, swoich emocji, mysli czy też problemów.

Całosc tego przełozyła się przy okazji na inne sprawy, bo nauka logicznego wpierw myslenia zamiast tylko emocjonalnego przydała się na innych także plaszczyznach.

Dlatego zachęcam w swoich wpisach do działań jak ignorowanie, akceptacja, wyśmiewanie itd itd ale także o nowe postanowienia traktowania nerwicy, zachęcam do uporu i postawienia tego sobie jako naprawdę bardzo wazny priorytet.
Bo jezeli nie jest to tak naprawde dla nas priorytetem, nie czujemy tego w sercu to bardzo łatwo oddawać wkoło pole nerwicy.

Zachecam tez do zastanowienia sie, jak mocno postanowilem/lam wyjsc z nerwicy? ;)
Oczywiscie co nie oznacza ze nie powinno sie byc dla siebie wyrozumialym, wrecz przeciwnie :)

Jak długo zajęło Ci wprowadzenie nowej strategii do swojego myślenia?
Czasem jak sobie o tym pomyślę, to już naprawdę się śmieję, bo mam dni, że potrafię na to spojrzeć jakby obiektywnie, z boku, na zimno i wtedy myślę : Boże jakie to chore , to jest w ogóle czarna magia, człowiekowi bez zaburzeń nawet nie przyszłoby do głowy , żeby 5 minut poświęcić na zajęcie swoich myśli czymś takim, a ja nie tylko czasem o tym myślę, a wręcz to już po prostu moje życie, codziennie mnie to dopada.

Na początku to były epizody, gdzie właśnie rozważałam, kombinowałam itd ale szybko o tym zapominałam, byłam i tak pewna swoich myśli i traktowałam te natręctwa jako pewne wątpliwości przytrafiające się każdemu człowiekowi.
A teraz to już mój sposób na życie. To już nie epizod , a całe moje myślenie stało się natręctwem. Nie jestem pewna, czy to co myślę to natręctwo czy rzeczywistość. Jak wyszłam jakiś pogląd to nie wiem tak naprawdę czy on jest mój i pochodzi z mojego ja i rzeczywiście tak myślę, czy może jest kompletną durnotą i abstrakcją wynikającą z natręctwa i lęku. Stąd swojego czasu nie mogłam odróżnić : czy rzeczywiście stanę się np mordercą i kogoś zabije i tak się zaczyna właśnie droga ku temu przestępstwu (bo przecież nikt mordercą nie urodził się od razu i pewnie już zaczynają się zmiany w moim mózgu i będę takim samym zwyrodnialcem jak oni, pewnie też zaczynali od tego, że pojawiały się im takie myśli w głowie potem prowadzące do czynu) czy też to myśl podsuwana przez moją nerwicę? Najgorsze, że na to pytanie nikt mi przecież nie mógł udzielić odpowiedzi, no bo niby i jak? Teraz jak patrzę na to, że się nad tym zastanawiałam, jest to dla mnie śmieszne, bo już teraz mam całkowitą pewność, że to było glupie, nigdy bym nic nikomu nie zrobiła i zastanawiam się jak mogłam w ogóle o tym myśleć i się tym przejmować, pukam się wręcz w głowę.
No ale...żeby nie było za kolorowo..teraz zaczęły się myśli o alkoholu...alkoholiźmie i ....nie potrafię sobię przetłumaczyć tego tak jak z tym mordowaniem, że to kolejna myśl podsuwana przez moją nerwicę...tylko za każdym razem, gdy moje myśli zajmują się innym zagadnieniem ( morderstwo, zachorowanie na chorobę psychiczną, opętanie przez szatana, alkoholizm) mam wrażenie, że jest to realny problem i nawet jak próbuję sobie przetłumaczyć, że to przez nerwicę to i tak za chwilę mam myśli, że to niemożliwe, że to przez nerwicę...że na pewno..zaraz (opęta mnie szatan, wariuję, zamorduję kogoś, jestem alkoholiczką) ...i obwiniam się za to, że za swoje skłonności do tych często patologicznych zachowań obwiniam nerwicę i zamiast próbować wyleczyć nerwicę szukam pomocy w wyleczeniu tych objawów (np zastanawiałam się czy nie iść do psychologa i poprosić o pomoc, żeby ze mnie wyplenił te zaczątki osobowości mordercy zanim kogoś zabiję, iść do księdza, żeby przeprowadził egzorcyzmy zanim coś się stanie, iść do psychologa, żeby zaczął leczyć początki mojej schizofrenii, teraz z kolei myślę czy nie iść do AA). I o ile tamte problemy teraz dla mnie nie istnieją i są wręcz śmieszne...to te myśli o alkoholiźmie towarzyszą mi na codzień 24 godziny na dobę i już po prostu nie mogę....naprawdę czuję, że mam problem..siedzę na forach dla uzależnionych, szukam poradni i moja nerwica mi mówi: tamte problemy może i były przez nerwicę, były i są śmieszne, ale ten jest prawdziwy....:(
ODPOWIEDZ