
Chodzę na psychoterapię, moje wrażenia takie ze jeszcze więcej problemów wychodzi na światło dzienne. Dowiedziałam się, że przez lata wytworzyłam sobie taki utopijny świat gdzie wszystko jest idealne, a przez to że rzeczywistość jest inna ja nie potrafię się odnaleźć. No i jest taka idealna nierealna Angelika i.prawdziwa, która tłumie. Pytanie tylko jak puścić to wolno. Jak stać się sobą. Mój terapeuta mówi, że nie dziwi się że przy moich myślach mam Zaburzenia. Co do samego zaburzenia, wychodzę z domu mimo lękow. Nadal nic mi się nie chce, ale robię wszystko. Cały czas jestem odcięta, mam realistyczne sny. Wstaje zmęczona, czy jest na to jakiś sposób?
Cały czas mam anhedonie. Naprawdę próbuję żyć normalnie. Jest ciężko, ale przecież muszę wierzyc w to, że będzie dobrze. Boję się chyba, podczas nasilonych objawów DD że okaże się, że tak już zostanie. Albo to schiza itp.
Wiele rzeczy zapominam. Boję się, że zacznę mówić jakieś głupoty itp.
Wiem, że potrzeba czasu, ale całodobowe DD, anhedonia, realistyczne sny to strasznie męczące.