Snoopy pisze: ↑18 kwietnia 2020, o 13:07
helpmi pisze: ↑18 kwietnia 2020, o 12:50
Zależy o co pytasz, bo jeśli temat ten jest podszyty lękiem, ze jednak można podjąc decyzję o np. zabiciu siebie jak będziesz czuła, że to dobra decyzja to nie... ale na życiowe decyzje typu praca, zmiana pracy, partnera zaburzenie może wpływać. Wszystko zależy od rodzaju zaburzenia. Nie da się tego tak jednoznacznie ująć
Moje pytanie było podszyte lękiem związanym z sytuacją, która wydarzyła się niedawno. Chodzi mi o to, że mam natręctwa na tle religijnym, źle komuś w nerwach życzyłam i potem czytałam o tym w internecie. Przeczytałam, że zło, którego komuś się życzy może wrócić do osoby życzącej. Wtedy chciałam osiągnąć żal doskonały, żeby być przez Boga chroniona przed ewentualnymi skutkami tamtych słów. Chcąc go osiągnąć przyszło mi do głowy, że powinnam przestać coś robić (co lubię) bo to często prowadzi do grzechu i powiedziałam, że się tego wyrzekam. Nie wiem właśnie, czy myślałam, że nieunikanie później tego, czego się niby wyrzekłam będzie grzechem ciężkim. Po jakiejś sekundzie zauważyłam, że bez sensu się tego wyrzekać. Zastanawiam się, czy ten impuls do wyrzeczenia się mógł być nerwicowy, chociaż w tamtym momencie tego nie czułam.
Nie znam dokładnie twojej sytuacji, ale to wygląda jak skrupuły na tle religijnym - polecam do przeczytania książkę "Skrupulatom na ratunek"
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/206328/ ... na-ratunek może akurat się tam odnajdziesz ze swoimi problemami
Jeśli chodzi o wiarę katolicką/chrześcijańską (jestem katolikiem) pozwolę sobie opisać jak ja rozumiem tą materię.
Nie słyszałem o czymś takim jak zło powracające do osoby, która źle życzyła. Mi to przypomina bardziej zabobon niż wiarę.
Życzenie komuś źle jest moralnie złe, i jak każdy inny grzech, ma swoje złe skutki, ale nie w sposób magiczny albo w formie zemsty. Bóg nie odpłaca nam za nasze złe zachowanie "ząb za ząb", na nasz grzech odpowiada miłosierdziem. To nie zmienia faktu, iż skutki grzechu pozostają na tym świecie w słabości i cierpieniu, nawet w cierpieniu ludzi niewinnych, dzieci. Cierpienie dotyka człowieka bez względu na to czy życzy komuś dobrze czy źle.
Wydaje mi się, że to co opisujesz może być początkiem skrupułów, więc zacytuję jeszcze fragment wyżej wymienionej książki:
"Kolejną charakterystyczną cechą walki skrupulata jest nieustanny dialog prowadzony przez niego ze swoim wewnętrznym sobowtórem. Ten dialog nie daje uspokojenia, lecz przeciwnie - coraz bardziej rozdrażnia. Skrupulat ucieka się do specjalnych pomysłów, które mają go automatycznie upewnić, że nie zgrzeszył. Będą to: konieczne zamilnięcie w danej okoliczności, wstrzymanie oddechu, formuła, którą koniecznie trzeba wymówić, gest, który należy wykonać. Ale i to wszystko zawodzi. Ucieka się więc do ślubów, wydaje mu się, że musi je składać, by nie popełnić tego czy tamtego. Czyni takich ślubów tysiące, uważa je za kontrakty ratyfikowane przez Boga, potem prosi spowiednika o zwolnienie z nich. Odmawia sobie wszelkich przyjemności, w nieskończoność powtarza modlitwy." [Skrupulatom na ratunek - Emmanuel Działa OP]
To jest oczywiście obraz już zaawansowanej formy skrupulanctwa, nasilenie tego typu problemów może być różne.
Mam nadzieję, że coś w tym odnajdziesz dla siebie

Życzę dużo spokoju wewnętrznego
