Cześć wszystkim!
Baaardzo dawno mnie tu nie było, ale jakoś sobie radziłam i trzeba przyznać, że całkiem nieźle. Nie zadręczałam się, nie wmawiałam sobie nic, brnęłam do przodu i walczyłam ze wszystkim. Jednak jest coś z czym po prostu nie umiem sobie poradzić, otóż.. głupie poczucie wstydu za jakiekolwiek błędy sprzed kilku lat np.
Nieodpowiedni partnerzy, jakieś zachowania idiotyczne za czasów bycia nastolatką, po prostu wszystkie głupoty, których teraz bym nie zrobiła, a wcześniej tak mnie dręczą. Najgorzej jak są ludzie z mojego otoczenia, z którymi przebywam, ale nie są moimi przyjaciółmi, po prostu znajomi, którzy np w tych żenujących momentach mojego życia gdzieś się przewinęli, coś widzieli, wkręcam sobie że oni o tym cały czas myślą, że pewnie się śmieją przy jakiś okazjach albo o tym gadają lub zaczną coś rozpowiadać.. I staram się czymś zająć, pozwalać myślom płynąć albo po prostu kwitować to słowami "no i co? życie", ale na razie nie pomaga, nie wiem dlaczego nie umiem odpuścić i tego po prostu, mówiąc kolokwialnie, olać. Wiadomo, że jak człowiek intensywnie myśli o jakiś wydarzeniach i sobie je strasznie wmawia, to nasza podświadomość reaguje wytwarzając te sytuacje w życiu realnym, dlatego tym bardziej chciałabym się tych uporczywych myśli pozbyć..
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Dręczące poczucie wstydu.
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
Trochę przypomina to przejmowanie się "A co ludzie powiedzą". W kontaktach z innymi ludźmi (oprócz tych znajomych) też przejmujesz się ich opinią?
Najlepiej byłoby to puścić i niech sobie płynie. Swoją drogą myślę, że dobrym wyjściem byłoby po prostu pogadanie ze znajomymi, powspominanie różnych sytuacji, pożartowanie z nich. Przy okazji zobaczyłabyś co faktycznie uważają. No ale to zależy na ile utrzymujesz z nimi kontakt, ile czasu minęło itd.
Najlepiej byłoby to puścić i niech sobie płynie. Swoją drogą myślę, że dobrym wyjściem byłoby po prostu pogadanie ze znajomymi, powspominanie różnych sytuacji, pożartowanie z nich. Przy okazji zobaczyłabyś co faktycznie uważają. No ale to zależy na ile utrzymujesz z nimi kontakt, ile czasu minęło itd.

No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
Gadaniem ludzi już mnie, może zaboli coś przez chwile, ale potem generalnie zapominam o tym.Fine pisze:Trochę przypomina to przejmowanie się "A co ludzie powiedzą". W kontaktach z innymi ludźmi (oprócz tych znajomych) też przejmujesz się ich opinią?
Najlepiej byłoby to puścić i niech sobie płynie. Swoją drogą myślę, że dobrym wyjściem byłoby po prostu pogadanie ze znajomymi, powspominanie różnych sytuacji, pożartowanie z nich. Przy okazji zobaczyłabyś co faktycznie uważają. No ale to zależy na ile utrzymujesz z nimi kontakt, ile czasu minęło itd.
Co do tych znajomych raczej nie jesteśmy tak blisko żeby móc sobie w ten sposób żartować, tzn, oni żartują ze sytuacji u siebie w życiu, czy u kogoś, ale ja się nie otwieram ze wszystkim, szczególnie z tym czego się właśnie wstydzę, bo po prostu nie chcę. Z przyjaciółką mogę, z nimi raczej nie. Z jednej strony to też nie są takie sytuacje, które naprawdę mogłyby przynosić wielki powód do wstydu, ale np. spotykałam się chwile z facetem, który teraz jest w grupie generalnie obiektem żartów (nie złośliwych), bo po prostu tak się zachowuje i dlatego się wstydzę, że między nami coś przez chwilę było, to jest dość skomplikowane.. byłam młoda i głupia i bardzo łaknęłam "prawdziwych uczuć" i ogarnia mnie taka panika, a jak ktoś się dowie, a jak się będzie śmiał ze mnie, powie dalej, ludzie bywają złośliwi..
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
Rozumiem, też mam podobnie jak przyjeżdżam do mojej rodzinnej miejscowości. Jednak im więcej z tymi ludźmi rozmawiam, tym bardziej widzę, że wcale nie jestem traktowany przez nich jakoś inaczej ani tak źle jak myślałem. To co może dla Ciebie wydawać się dziwne i głupie, dla innych może nawet nie robić wrażenia. Faktycznie aż takie głupie rzeczy robiłaś? I tak nie zgadniesz co ludzie o Tobie sądzą, więc na zdrowy rozum po co się przejmować. No ale wiadomo jak to lękowcy 

No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
Ciesze się, że mnie rozumiesz. 
Wiesz, jak ja z nimi przebywam, to oni też traktują mnie normalnie, śmieją się, wygłupiają, okazują pozytywne uczucia do mnie.. tyle, że jak np pojawia się temat jego, to czasem się boje żeby ktoś coś nie wypalił..
Tzn właśnie nie.. patrząc na to z perspektywy 5 lat
ani do niczego między nami nie doszło oprócz pocałunku, do tej pory się wszyscy kolegujemy.
Pewnie wyolbrzymiam, wiem, że ludzie robili gorsze rzeczy niż ja, a często w ogóle się niczego nie wstydzą, ale tak jak mówisz.. lękowcy.
Po prostu tak mam, że jak zacznę sobie myśleć o swoich błędach życiowych, to mnie cholera bierze, że one miały miejsce i że ktoś mi je może wypominać czy przez nie mogę być obiektem żartów (chociaż tak po dłuższym zastanowieniu to nic wielkiego nie robiłam, typowa nastolatka, jakaś głupia impreza, "wielka miłość").
Żałuję też, że nie poznałam mojego obecnego faceta razem i nie uniknęłam tych wszystkich porażek.

Wiesz, jak ja z nimi przebywam, to oni też traktują mnie normalnie, śmieją się, wygłupiają, okazują pozytywne uczucia do mnie.. tyle, że jak np pojawia się temat jego, to czasem się boje żeby ktoś coś nie wypalił..
Tzn właśnie nie.. patrząc na to z perspektywy 5 lat

Pewnie wyolbrzymiam, wiem, że ludzie robili gorsze rzeczy niż ja, a często w ogóle się niczego nie wstydzą, ale tak jak mówisz.. lękowcy.

Po prostu tak mam, że jak zacznę sobie myśleć o swoich błędach życiowych, to mnie cholera bierze, że one miały miejsce i że ktoś mi je może wypominać czy przez nie mogę być obiektem żartów (chociaż tak po dłuższym zastanowieniu to nic wielkiego nie robiłam, typowa nastolatka, jakaś głupia impreza, "wielka miłość").
Żałuję też, że nie poznałam mojego obecnego faceta razem i nie uniknęłam tych wszystkich porażek.

"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
No ale co by się stało, jakby ktoś właśnie coś wypalił? Jak to sobie wyobrażasz, co ludzie by mówili, jak Ty byś zareagowała, co byś czuła? Czy po prostu najgorsze jest to, że mogą z Ciebie żartować? Albo źle oceniać?
Swoją drogą, to wiele ludzi, nie tylko lękowcy, czują wstyd jak przypomną sobie jakieś wydarzenia z przeszłości. Szczególnie gdy się wygłupili albo zrobili jakąś gafę. Normalka
Każdy tak myśli i każdy popełnia wpadki.
Swoją drogą, to wiele ludzi, nie tylko lękowcy, czują wstyd jak przypomną sobie jakieś wydarzenia z przeszłości. Szczególnie gdy się wygłupili albo zrobili jakąś gafę. Normalka

No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
Pewnie niektórzy byliby zdziwieni bardzo, może ktoś by się głupio odezwał, nie wiem.Fine pisze:No ale co by się stało, jakby ktoś właśnie coś wypalił? Jak to sobie wyobrażasz, co ludzie by mówili, jak Ty byś zareagowała, co byś czuła? Czy po prostu najgorsze jest to, że mogą z Ciebie żartować? Albo źle oceniać?
Swoją drogą, to wiele ludzi, nie tylko lękowcy, czują wstyd jak przypomną sobie jakieś wydarzenia z przeszłości. Szczególnie gdy się wygłupili albo zrobili jakąś gafę. NormalkaKażdy tak myśli i każdy popełnia wpadki.
No najbardziej to się w sumie właśnie tego boję, że będą się ze mnie śmiać lub coś podobnego.
Jasne, że tak, tylko "normalny" się pośmieje i oleje, a lękowiec będzie dręczył.

"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
Mam podobnie, ale z innymi sprawami, bo boję się co ludzie o mnie pomyślą, gdy długo z kimś nie rozmawiałem. Pewnie myślą, że jestem jakimś dziwakiem, śmieją się ze mnie i że już nie chcą mnie znać.
No i wcześniej właśnie też jakbym bał się, że będą zdziwieni. Głupie, bo co w tym złego? Po prostu lepiej mnie poznają i już. Trochę jakbym nie chciał burzyć wizji mojego wizerunku w ich oczach, która jest tylko moim wymysłem.
Straszne było też to, że skoro ktoś może powiedzieć coś głupiego albo będzie mnie wyśmiewał, to przyjmowałem, że reszta też tak uważa. Traktowałem ludzi jak jedną masę, nie jednostki.
Trochę się rozwinąłem o sobie, ale może coś w tym swojego też ujrzysz
No i wcześniej właśnie też jakbym bał się, że będą zdziwieni. Głupie, bo co w tym złego? Po prostu lepiej mnie poznają i już. Trochę jakbym nie chciał burzyć wizji mojego wizerunku w ich oczach, która jest tylko moim wymysłem.
Straszne było też to, że skoro ktoś może powiedzieć coś głupiego albo będzie mnie wyśmiewał, to przyjmowałem, że reszta też tak uważa. Traktowałem ludzi jak jedną masę, nie jednostki.
Trochę się rozwinąłem o sobie, ale może coś w tym swojego też ujrzysz

No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
"Trochę jakbym nie chciał burzyć wizji mojego wizerunku w ich oczach, która jest tylko moim wymysłem."
Idealnie podsumowane
Tak człowiek z takimi problemami właśnie ma.. chcemy żeby ludzie nas widzieli takimi na jakich się kreujemy, nie chcemy dopuścić do jakiejkolwiek porażki żeby ich zdanie się nie zmieniło. Jesteśmy po prostu przewrażliwieni, a nie od dziś wiadomo, że jeżeli coś się oleje i odpuści, to i inni wokół też to zrobią.. Człowiek wszystko w teorii wie, wszystko jest takie jasne, ale z praktyką.. no cóż.
Idealnie podsumowane

"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 211
- Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43
U mnie to pochodzi z trochę wysokich oczekiwań rodziców (albo z mojego błędnego odbioru ich słów i zachowań), zacząłem bardzo starać się o to, co kto o mnie pomyśli i jak oceni. Starałem się być perfekcyjnym, starałem się widzieć ludzi jako lustra, w których mogłem zobaczyć czy jest dobrze czy muszę się lepiej starać. Póki ktoś mi mówił czego oczekuje, to wiedziałem co robić. A teraz sam nie wiem czego od siebie chcę, gdy mam być samodzielny. Mam nadzieję, że u Ciebie tak to się nie rozwinęło 
Wnioski: im bardziej się przejmujemy innymi, tym większe prawdopodobieństwo, że robimy to bezsensownie

Wnioski: im bardziej się przejmujemy innymi, tym większe prawdopodobieństwo, że robimy to bezsensownie

No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Rezygnowanie staje się nawykiem
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Po co identyfikujesz się z kimś kim już nie jesteś?
To byłaś Ty kiedyś, a teraz jesteś Ty teraz.
Życie to toczący się eksperyment, choć staramy się tak go nie pojmować. Ale prawda jest taka, że nie dostajesz mapy i instrukcji, tylko rozglądasz się i uczysz każdego dnia. Powiedz mi skąd masz wiedzieć jak nie popełnić tego, co nazywasz błędami? Zawsze w danej chwili, gdy coś robimy, w dowolnym momencie życia, wydaje nam się, że postępujemy mniej więcej dobrze, albo słusznie, albo z konieczności, albo nie mamy włączonej autorefleksji. Robimy coś, bo potrzebujemy tego w danej chwili. Dopiero czas pozwala nam spojrzeć na pewne rzeczy inaczej i wtedy myślimy - o rety, jak mogłem to zrobić? Ale to jest bardzo dobre pytanie, moim zdaniem. Bo to znaczy, że masz zdolność do autorefleksji i teraz zamiast dręczyć się wstydem, szczyć się tym, że zrozumiałaś coś ze swoich doświadczeń, że nie poszły na marne. Wstyd oznacza tu coś ważnego, bo mówi "wiem, że to nie było dla mnie dobre" ale mówi też coś innego, że teraz masz inną postawę i z jej perspektywy postrzegasz przeszłość. Więc zrób z tego użytek. Na prawdę nie da się jak dla mnie być ukształtowanym człowiekiem nie wiedząc nie tylko jak się chce zachowywać, ale też jak się nie chce zachowywać i ogólnie czego się w życiu nie chce. A co do innych ludzi- pokaż mi kogos, kto nie popełnił głupoty?

Życie to toczący się eksperyment, choć staramy się tak go nie pojmować. Ale prawda jest taka, że nie dostajesz mapy i instrukcji, tylko rozglądasz się i uczysz każdego dnia. Powiedz mi skąd masz wiedzieć jak nie popełnić tego, co nazywasz błędami? Zawsze w danej chwili, gdy coś robimy, w dowolnym momencie życia, wydaje nam się, że postępujemy mniej więcej dobrze, albo słusznie, albo z konieczności, albo nie mamy włączonej autorefleksji. Robimy coś, bo potrzebujemy tego w danej chwili. Dopiero czas pozwala nam spojrzeć na pewne rzeczy inaczej i wtedy myślimy - o rety, jak mogłem to zrobić? Ale to jest bardzo dobre pytanie, moim zdaniem. Bo to znaczy, że masz zdolność do autorefleksji i teraz zamiast dręczyć się wstydem, szczyć się tym, że zrozumiałaś coś ze swoich doświadczeń, że nie poszły na marne. Wstyd oznacza tu coś ważnego, bo mówi "wiem, że to nie było dla mnie dobre" ale mówi też coś innego, że teraz masz inną postawę i z jej perspektywy postrzegasz przeszłość. Więc zrób z tego użytek. Na prawdę nie da się jak dla mnie być ukształtowanym człowiekiem nie wiedząc nie tylko jak się chce zachowywać, ale też jak się nie chce zachowywać i ogólnie czego się w życiu nie chce. A co do innych ludzi- pokaż mi kogos, kto nie popełnił głupoty?
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 414
- Rejestracja: 7 sierpnia 2013, o 14:31
jak ja to wszystko kumam ,też brałam ludzi jako jedną masę zbudowaną z tego samego oceniania coż za głupota:> w ten sposób to do zdrowia się nie dojdzie
ja ćwiczę rozwój osobosty żeby przestac byc dzikim dzikusem 


Być sobą znaczy wierzyć w siebie być prawdziwym.
Życie zaczyna się tam gdzie kończy sie strach.
Uwaga niesie energię.
ZAPAMIĘTAJ: 'Im więcej naciskamy tym większy jest opór'
Pamiętaj :co ludzie myślą nie jest ważne.
Zapamiętaj:Nie jesteś tylko emocjami.
Pamiętaj:Miej DYSTANS !
UmysłRegenerujeSięGdyPrzestajeszSięBać
CiemneStronySłużąDoPrzykryciaJasnychStronŻycia!
JeśliTraciszPieniądzeMałoTracisz,JeśliTraciszZdrowieDużoTracisz,JeśliTraciszSpokójWszystkoTracisz
Im szybciej zaakceptujesz scenariusz w głowie na który się nie zgadzasz,tym szybciej zmieni się Twój stan emocjonalny na lepszy !
Nerwica to stan umysłu który chce nam powiedzieć że :jestescie katami dla siebie zmieńcie się to wam odpuszcze!
Życie zaczyna się tam gdzie kończy sie strach.
Uwaga niesie energię.
ZAPAMIĘTAJ: 'Im więcej naciskamy tym większy jest opór'
Pamiętaj :co ludzie myślą nie jest ważne.
Zapamiętaj:Nie jesteś tylko emocjami.
Pamiętaj:Miej DYSTANS !
UmysłRegenerujeSięGdyPrzestajeszSięBać
CiemneStronySłużąDoPrzykryciaJasnychStronŻycia!
JeśliTraciszPieniądzeMałoTracisz,JeśliTraciszZdrowieDużoTracisz,JeśliTraciszSpokójWszystkoTracisz
Im szybciej zaakceptujesz scenariusz w głowie na który się nie zgadzasz,tym szybciej zmieni się Twój stan emocjonalny na lepszy !
Nerwica to stan umysłu który chce nam powiedzieć że :jestescie katami dla siebie zmieńcie się to wam odpuszcze!
- twist_dance
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21
Całe szczęście jakoś mi ta konkretna dręcząca myśl przeszła.. jak na razie.
NIESTETY (piszę o tym tutaj żeby nie zakładać kolejnego wątku), ostatnio miałam małe spięcie z partnerem (jesteśmy ponad 3 lata razem), było trochę emocji (jak to u osoby z lękami, trochę za dużo..) i się zaczęło. Kocham go, zawsze mogę na nim polegać, jest opiekuńczy, ma dobre serce, szanuje mnie i czuję się z nim bezpiecznie. Wiem, że cokolwiek by się nie działo on jest i mi zawsze pomoże. Przeszliśmy razem sporo, wielkie burze jak i wspaniałe dni, razem też dojrzeliśmy. Tyle, że jak zawsze pojawi się jakiś problem, to ja go traktuje jak coś wielkiego i poważnego (chociaż można to załatwić na spokojnie i rozmową albo po prostu olać), zaraz wydaje mi się, że to koniec, że każdy ma idealny związek (wiadomo, pokazówki na fb, itd), a tylko u mnie się takie sytuacje zdarzają, że u innych ludzi jest cały czas namiętność, wybuch uczuć, a u mnie jakoś tak spokojniej, wpadłam w jakiś taki dziwny stan, że mi umysł podpowiada: "a może Ty go nie kochasz?", chociaż wewnętrznie czuje, że jest inaczej i cały czas mnie to dręczy, chce mi się płakać, patrząc na niego również za to, że mi takie myśli do głowy przychodzą, czuje się jakbym miała zaraz oszaleć po prostu..
NIESTETY (piszę o tym tutaj żeby nie zakładać kolejnego wątku), ostatnio miałam małe spięcie z partnerem (jesteśmy ponad 3 lata razem), było trochę emocji (jak to u osoby z lękami, trochę za dużo..) i się zaczęło. Kocham go, zawsze mogę na nim polegać, jest opiekuńczy, ma dobre serce, szanuje mnie i czuję się z nim bezpiecznie. Wiem, że cokolwiek by się nie działo on jest i mi zawsze pomoże. Przeszliśmy razem sporo, wielkie burze jak i wspaniałe dni, razem też dojrzeliśmy. Tyle, że jak zawsze pojawi się jakiś problem, to ja go traktuje jak coś wielkiego i poważnego (chociaż można to załatwić na spokojnie i rozmową albo po prostu olać), zaraz wydaje mi się, że to koniec, że każdy ma idealny związek (wiadomo, pokazówki na fb, itd), a tylko u mnie się takie sytuacje zdarzają, że u innych ludzi jest cały czas namiętność, wybuch uczuć, a u mnie jakoś tak spokojniej, wpadłam w jakiś taki dziwny stan, że mi umysł podpowiada: "a może Ty go nie kochasz?", chociaż wewnętrznie czuje, że jest inaczej i cały czas mnie to dręczy, chce mi się płakać, patrząc na niego również za to, że mi takie myśli do głowy przychodzą, czuje się jakbym miała zaraz oszaleć po prostu..
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka