
Przedwczoraj nastąpiła u mnie mała, ale za to ogromna zmiana. Postanowiłam podzielić się z tym Wami, bo sama wiem, jak bardzo takie wpisy podnosiły mnie na duchu i napawały nadzieją, że w końcu lepsze dni nadejdą

Dla tych, którzy nic o mnie nie wiedzą (a jest to zdecydowana większość, bo aktywnym uczestnikiem forum jestem od niedawna) wspomnę tylko, że od około 8 miesięcy borykam się z DD i lękami. U mnie było to spowodowane nie do końca czystymi relacjami rodzinnymi przez lata, ogromnym stresem przy wchodzeniu w dorosłość, dodatkowo nie stroniłam od marihuany (nie uważam, że było to głównym powodem, ale z pewnością pomogło mi wpędzić się w dd i lęki w momencie kiedy życie wymykało się spod kontroli) i kilka innych. Kiedy analizuję sobie czas sprzed zaburzenia, doszłam do wniosku, że to wszystko zaczęło się dużo wcześniej (około rok) zanim dostałam wszystkich objawów na co dzień. Zaczynałam się źle czuć, wszystko mnie bolało, nie potrafiłam sobie poradzić ze stresem i to wszystko postępowało. Z czasem zaczęło mnie na chwile odrealniać po wyjściu z domu, czemu towarzyszyły duszności i tak dalej, jednak twierdziłam, że może to przez brak ruchu i dietę i takie tam. Jakoś się kulałam coraz bardziej skołowana i nieszczęśliwa aż do momentu, w którym dostałam pierwszego ataku paniki. Piszę to w tym dziale, ponieważ jestem pewna, że tego ataku paniki dostałam na skutek ogromnego przerażenia na skutek derealizacji. Nie będę mówiła, o przebiegu ataku, bo większość doskonale wie jak to wygląda. Od tego momentu objawy DD, nerwicowe i stany depresyjne (które zwalczyłam dość szybko na moje szczęście) przyssały się do mnie jak pijawa. Podsumowując odrealnienie, odmienne widzenie i "bycie oczami" uwierają/uwierały mnie najbardziej.
Miałam poczucie, że dużo czytam, dużo wiem, ale jakoś nie bardzo wychodziło mi wdrażanie tego wszystkiego w życie. Ciągle pojawiały się wątpliwości, analizy, skanowanie, lęki, a derealizacja w najlepsze. Około 2 tygodni temu, przed snem na słuchawkach słuchałam sobie pogadanki o akceptacji: cel-akceptacji-po-co-akceptowac-t7227.html Powiedziałam sobie, że będę tak długo słuchać, aż w końcu coś zrozumiem. Wiedziałam, że pierwszym konkretnym krokiem do wyjścia z zaburzenia jest akceptacja, ale nie bardzo wiedziałam jak to zrobić. Po odsłuchaniu pogadanki poszłam spać. Obudziłam się z bardzo dobrym nastawieniem do tego wszystkiego pt. "skopie temu dupę". Zaczęłam być bardzo aktywna, zaczęło mi się chcieć wracać do życia. Dwa dni temu kiedy wychodziłam z domu "bycie oczami" mi odpuściło. Co prawda na kilka minut, ale zawsze

Nie zamykajcie się w domu, róbcie tyle ile jesteście w stanie, wdrażajcie rady z nagrań i rady autorytetów forum, odżywiajcie się zdrowo, na bóle baniaka, kołatania serca polecam zioła, na stany depresyjne wyciąg z dziurawca, nie dajcie się temu ograniczyć. Kilka miesięcy temu nie miałam siły wstać z łóżka, przezywalam strachy przed wyjściem z domu, do sklepu, gdziekolwiek. Dzisiaj hasam po ulicach jak łania i dd mi zeszło, na 5 minut, ale zeszło

