
W szkole na przykład miałem takiego kolege z patalogicznej rodziny, który lubił sobie podręczyć słabszych, spoliczkować, poobrażać w tym oczywiście i mnie(naprawdę nie wiem czemu). Ludzie bali się go, bo miał podobnych sobie starszych kolegów, którzy nawet raz mnie pobili. Najpiękniejszy moment z czasów szkolnych jest dla mnie chwila, w której się mu postawiłem - kolega obrażał moją rodzinę i szydził sobie przy innych ze mne, coś we mnie pękło i puściłem mu kilka tekstów, które mega go zabolały, że aż musiał odejść od stolika, gdzie się działa akcja. Pozostali, którzy na to patrzyli mówili, że mega dobrze mu powiedziałem, i że ich też ten koleś zaczyna wkurzać. Wiem, że nadrabiał swoje trudne dzieciństwo wyżywając się na innych, ale uznałem, że albo ja albo on. Od tego czasu zawsze jak tylko ktoś do mnie rzuca jakiś chamski tekst to automatycznie muszę mu tym samym odpłacić i mam obsesje na tym punkcie. Czuję, że jestem ten "słaby', "nieszanowany" w towarzystwie i muszę się z tego wyrwać. Wielokrotnie rozkminiam i rozmyślam o wszytskich, którzy kiedykolwiek mi czymś zawinili, w szczególności o tych, którym się nienależycie albo wcale nie odpłaciłem za ich zachowanie wobec mnie, moje "ja" chcę zemsty (najlepiej prawy sierpowy <boks> , ale oczywiście nie zrobie tego, bo się boję wyroku), wciąż rozmyślalam, co mogłem bardziej dotkliwego komuś w przeszłości powiedzieć, żeby każdy, który nadepnął mi na odcisk tego długo żałował.
Mam natrętne myśli o wszytskich zniewagach, które mnie spotkały, nie potrafię wybaczć, czy potraktować tego jako żart. Gdybym nie miał nic do stracenia to chyba bym od razu bym rzucał się z pięściami na każdego, kto do mnie startuje z głupimi tekstami. Dodam jeszcze, że czuje mega satysfakcje jak komuś się odpowiednio odpłaciłem i ciężko powiedzieć, że żałuje tego, bo czułem się wtedy lubiany i sznowany w towarzystwie, a przyjmując kolejne zniewagi pewnie czułbym się dalej ofiarą.
W ostatecznym rozrachunku, to ciągłe pielęgnowanie uraz i brak dystatnsu mi przeszkadza. Czy macie podobnie i jak sobie z tym radzicie?