Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Panika w związku z rozstaniem

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Kabral
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 10 stycznia 2022, o 15:19

10 stycznia 2022, o 15:35

Witajcie,

To mój pierwszy post, nie wiem, czy zawieram go w poprawnym dziale, ale bądźcie dla mnie proszę wyrozumiali :)
Odkąd pamiętam mam problem związany z odrzuceniem. Dotknęło mnie to przez przez całe moje życie może dwa, lub trzy razy, ale za każdym razem odchodziłem wtedy od zmysłów. Do tej pory nie wiem, czy to kwestia tego, że zależało mi cholernie na partnerkach które rezygnowały ze mnie, czy to wyolbrzymiony problem zrodzony w mojej głowie. Obecnie sytuacja niestety znowu się powtarza, partnerka, z którą jestem ma wątpliwości co do naszego związku, nie wie czy mnie kocha... gdy tylko się o tym dowiedziałem, ciśnienie wzrosło maksymalnie, serce wali jak młot, nie mogę jeść, skupić się na pracy, spać..... jest to na tyle problematyczne, że nie mogę po prostu funkcjonować, jestem ciągle zestresowany i modlę się o to, żeby nie odeszła. Czy ktoś miał / ma podobny problem? Jak sobie z tym radzić? Jak to zrozumieć? Skąd się to wzięło? Może opis mojego problemu nie brzmi "groźnie" po tym jak to przedstawiłem, ale mój organizm wariuje, a ja jestem tym wykończony. 24h cały czas myślę o tej sytuacji i nie wiem co zrobić.....
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

11 stycznia 2022, o 10:01

Tak, ja jestem taką osobą która 10 lat temu miała podobny problem.

Gdy miałem 20 lat zakochałem się pierwszy raz w dziewczynie która o ile z początku jakoś odwzajemniała uczucia o tyle po krótkiej chwili wycofała się a później wręcz ostentacyjnie okazywała, że mnie nie chce. Cóż ale że to pierwsza miłość, to oszukiwałem się, że jest inaczej i też uważałem że ojej, a co jeśli ją stracę, że bardzo tego nie chcę, że innej takiej nie poznam… Też mówiła, że nie wie czy mnie kocha i kilka osób doradziło „jak nie wie czy kocha, to po prostu nie kocha”. I mieli rację, a ja sam ją w końcu kopnąłem w tyłek. Wtedy wielce zaczęła płakać i cierpień, ale to nie było z miłości tylko z przyzwyczajenia do mojej osoby, albo raczej do tego że ktoś o nią zabiegał a teraz już nie zabiega.

Następnie poznałem inną dziewczynę z którą byliśmy razem przez 2 lata. Ten związek choć trochę chwiejny to z perspektywy czasy uważam za najlepszy z tych które miałem w przeszłości. Za najnormalniejszy. Po 2 latach jednak dziewczyna ze mną zerwała pomimo że był planowany ślub i byliśmy chwilę wcześniej zaręczeni. Później chciała wrócić, ale ja już nie chciałem…

Później kolejna dziewczyna z którą związek był tylko jakąś piaskownicą, początkowo łudziłem się że coś się zmieni, ale zmian nie było, mnie to zaczęło denerwować i kopnąłem ją finalnie w tyłek. No cóż ale tak to jest jak rodzice są ważniejsi.

Kolejna dziewczyna i początek zapowiadał się naprawdę rewelacyjnie. Jednak po roku wszystko zaczęło jej przeszkadzać, moje żarty, to co mówię. Stałem się tylko potrzebny jako sponsor wypadów do knajp, kierowca żeby zawieźć ją do sklepu czy do parku i w zasadzie nie widzieliśmy się 2 tygodnie po czym dzwoniła czy bym może jej do sklepu nie zawiózł. Aha no i byłem też potrzebny żeby się przed jej rodziną pokazać… Tak więc widać było że no może kochała na początku, ale potem przestała i przejawiało się to w każdym jej zachowaniu, nie potrzebowałem jej deklaracji, po prostu widziałem jak jest i postanowiłem kopnąć ją w tyłek. Oficjalnie się z nią rozstałem i wtedy też przyznała że mnie już nie kocha. Później szlochała i chciała kontaktu, ale to też z przyzwyczajenia a nie żadnej miłości.

Teraz jestem w małżeństwie i bywa różnie, raz jest słodko i miło kilka miesięcy, a potem miesiąc awantury. Nie ma różowo, ale nigdy w związkach nie ma różowo, jednak czuję się tu potrzebny i czuję, że żonie zależy żeby spędzać czas ze mną, a nie tylko bym dał kasę czy gdzieś zawiózł…

A jak będzie dalej to nie wiem, może będzie kiedyś źle i się rozstaniemy ? A może nie ? Związek można zakończyć na każdym etapie – nawet z czwórką dzieci.

W każdym razie co pierwsze w twoim przypadku razi to, że bardzo się boisz rozstania, że cię ona zostawi… No ale zostawi cię to co ? To przecież będzie oznaczało, że to nie była ta osoba, że coś nie grało, coś nie pasowało. Chyba lepiej się rozstać niż tkwić w niewłaściwym związku ?

Zastanów się nad tym jak ten obecny twój związek funkcjonuje. Na jakim jest etapie? Jak było wcześniej? Ile razem jesteście? Ile macie lat ? Może dziewczyna dawała ci sygnały że coś jej nie pasuje czegoś nie akceptuje a ty tego nie zauważałeś ? Może dawała i daje ci sygnały że jej na tobie nie zależy ? Poczytaj moją historię, może dostrzeżesz jakieś podobieństwa i napisz coś więcej o sobie :)
Kabral
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 10 stycznia 2022, o 15:19

11 stycznia 2022, o 10:19

SCF pisze:
11 stycznia 2022, o 10:01
Tak, ja jestem taką osobą która 10 lat temu miała podobny problem.

Gdy miałem 20 lat zakochałem się pierwszy raz w dziewczynie która o ile z początku jakoś odwzajemniała uczucia o tyle po krótkiej chwili wycofała się a później wręcz ostentacyjnie okazywała, że mnie nie chce. Cóż ale że to pierwsza miłość, to oszukiwałem się, że jest inaczej i też uważałem że ojej, a co jeśli ją stracę, że bardzo tego nie chcę, że innej takiej nie poznam… Też mówiła, że nie wie czy mnie kocha i kilka osób doradziło „jak nie wie czy kocha, to po prostu nie kocha”. I mieli rację, a ja sam ją w końcu kopnąłem w tyłek. Wtedy wielce zaczęła płakać i cierpień, ale to nie było z miłości tylko z przyzwyczajenia do mojej osoby, albo raczej do tego że ktoś o nią zabiegał a teraz już nie zabiega.

Następnie poznałem inną dziewczynę z którą byliśmy razem przez 2 lata. Ten związek choć trochę chwiejny to z perspektywy czasy uważam za najlepszy z tych które miałem w przeszłości. Za najnormalniejszy. Po 2 latach jednak dziewczyna ze mną zerwała pomimo że był planowany ślub i byliśmy chwilę wcześniej zaręczeni. Później chciała wrócić, ale ja już nie chciałem…

Później kolejna dziewczyna z którą związek był tylko jakąś piaskownicą, początkowo łudziłem się że coś się zmieni, ale zmian nie było, mnie to zaczęło denerwować i kopnąłem ją finalnie w tyłek. No cóż ale tak to jest jak rodzice są ważniejsi.

Kolejna dziewczyna i początek zapowiadał się naprawdę rewelacyjnie. Jednak po roku wszystko zaczęło jej przeszkadzać, moje żarty, to co mówię. Stałem się tylko potrzebny jako sponsor wypadów do knajp, kierowca żeby zawieźć ją do sklepu czy do parku i w zasadzie nie widzieliśmy się 2 tygodnie po czym dzwoniła czy bym może jej do sklepu nie zawiózł. Aha no i byłem też potrzebny żeby się przed jej rodziną pokazać… Tak więc widać było że no może kochała na początku, ale potem przestała i przejawiało się to w każdym jej zachowaniu, nie potrzebowałem jej deklaracji, po prostu widziałem jak jest i postanowiłem kopnąć ją w tyłek. Oficjalnie się z nią rozstałem i wtedy też przyznała że mnie już nie kocha. Później szlochała i chciała kontaktu, ale to też z przyzwyczajenia a nie żadnej miłości.

Teraz jestem w małżeństwie i bywa różnie, raz jest słodko i miło kilka miesięcy, a potem miesiąc awantury. Nie ma różowo, ale nigdy w związkach nie ma różowo, jednak czuję się tu potrzebny i czuję, że żonie zależy żeby spędzać czas ze mną, a nie tylko bym dał kasę czy gdzieś zawiózł…

A jak będzie dalej to nie wiem, może będzie kiedyś źle i się rozstaniemy ? A może nie ? Związek można zakończyć na każdym etapie – nawet z czwórką dzieci.

W każdym razie co pierwsze w twoim przypadku razi to, że bardzo się boisz rozstania, że cię ona zostawi… No ale zostawi cię to co ? To przecież będzie oznaczało, że to nie była ta osoba, że coś nie grało, coś nie pasowało. Chyba lepiej się rozstać niż tkwić w niewłaściwym związku ?

Zastanów się nad tym jak ten obecny twój związek funkcjonuje. Na jakim jest etapie? Jak było wcześniej? Ile razem jesteście? Ile macie lat ? Może dziewczyna dawała ci sygnały że coś jej nie pasuje czegoś nie akceptuje a ty tego nie zauważałeś ? Może dawała i daje ci sygnały że jej na tobie nie zależy ? Poczytaj moją historię, może dostrzeżesz jakieś podobieństwa i napisz coś więcej o sobie :)
Serdeczne dzięki za odpowiedź!

U siebie faktycznie zauważam pewien schemat, który się powtarza. Odrzucenie lub czyjeś niezainteresowanie moją osobą wiąże się od razu z atakiem paniki, rozpaczą i desperacką próbą zatrzymania tej osoby mimo wszystko. Z perspektywy czasu zauważam też, że często nie do końca byłem zainteresowany tymi osobami, tylko nie chciałem poczuć porzucenia i ich odejścia. Nie umiem w tej kwestii racjonalnie myśleć i patrzeć, wydawało mi się, że obecna dziewczyna to ta, która jako jedyna spośród poprzednich jest normalna i stabilna (wcześniej jawnie ładowałem się zawsze w związki lub relacje z kobietami mającymi facetów, z kobietami ze stwierdzonymi borderami, lub mocno niestabilne). Jak to się kończyło każdy może się domyślić. Rollercoaster, wzloty upadki, miłości nienawiści. Typowy toxic. Po prostu nie umiem zrozumieć swojego zachowania, przy próbie odejścia kogoś momentalnie zaczyna mi strasznie zależeć i nie umiem funkcjonować. Wiem jak to znoszę i znosiłem i sama świadomość tego, że znowu miałbym przejść przez ten piekielny stan, totalnie mnie stresuje....
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

11 stycznia 2022, o 11:36

A może ten raz nie bedzie taki piekielny jakoego sie obawiasz ?
Wiesz masz mechanizm wybierania sobie niedostępnych partnerek a więc takich do których nie można się zbliżyć za bardzo.
Może w rodzinie miałeś no niedostępnego rodzica który Cię w jakoś sposób odrzucił czy nawet zostawił - tego nie wiem. To dużo jak już jesteś świadomy tego mechanizmu. Chodzisz na jakąś terapię ?
madmag87
Gość

11 stycznia 2022, o 15:11

Ona nie wie, czy Cię kocha, to my tym bardziej ;) Ale Ty się zastanów też, czy Ty ją naprawdę kochasz... Bo z Twojej historii wynika, że może Ty też sam do końca tego nie wiesz... I tak naprawdę nie kochasz, a chcesz mieć ;) a może po prostu role się odwróciły ;) zawsze możesz dopytać jej, czy istnieje coś szczególnie dla niej rażącego, a jednak łatwego do usunięcia (może trudnego jednak mimo wszystko z korzyścią dla Ciebie, by to zmienić), to może i ona zmieni do Ciebie podejście
Awatar użytkownika
Sylwia M.
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 28 czerwca 2016, o 21:57

11 stycznia 2022, o 19:43

Tak, zawsze ten temat bardzo mocno przeżywałam, wręcz błagałam moich byłych, żeby mnie nie zostawiali. Chodzę na psychoterapię już prawie 2 lat i polecam również Tobie 🙂
Kabral pisze:
10 stycznia 2022, o 15:35
Witajcie,

To mój pierwszy post, nie wiem, czy zawieram go w poprawnym dziale, ale bądźcie dla mnie proszę wyrozumiali :)
Odkąd pamiętam mam problem związany z odrzuceniem. Dotknęło mnie to przez przez całe moje życie może dwa, lub trzy razy, ale za każdym razem odchodziłem wtedy od zmysłów. Do tej pory nie wiem, czy to kwestia tego, że zależało mi cholernie na partnerkach które rezygnowały ze mnie, czy to wyolbrzymiony problem zrodzony w mojej głowie. Obecnie sytuacja niestety znowu się powtarza, partnerka, z którą jestem ma wątpliwości co do naszego związku, nie wie czy mnie kocha... gdy tylko się o tym dowiedziałem, ciśnienie wzrosło maksymalnie, serce wali jak młot, nie mogę jeść, skupić się na pracy, spać..... jest to na tyle problematyczne, że nie mogę po prostu funkcjonować, jestem ciągle zestresowany i modlę się o to, żeby nie odeszła. Czy ktoś miał / ma podobny problem? Jak sobie z tym radzić? Jak to zrozumieć? Skąd się to wzięło? Może opis mojego problemu nie brzmi "groźnie" po tym jak to przedstawiłem, ale mój organizm wariuje, a ja jestem tym wykończony. 24h cały czas myślę o tej sytuacji i nie wiem co zrobić.....
Twoje ciało zawsze słucha Twoich myśli.
ODPOWIEDZ