Tak, ja jestem taką osobą która 10 lat temu miała podobny problem.
Gdy miałem 20 lat zakochałem się pierwszy raz w dziewczynie która o ile z początku jakoś odwzajemniała uczucia o tyle po krótkiej chwili wycofała się a później wręcz ostentacyjnie okazywała, że mnie nie chce. Cóż ale że to pierwsza miłość, to oszukiwałem się, że jest inaczej i też uważałem że ojej, a co jeśli ją stracę, że bardzo tego nie chcę, że innej takiej nie poznam… Też mówiła, że nie wie czy mnie kocha i kilka osób doradziło „jak nie wie czy kocha, to po prostu nie kocha”. I mieli rację, a ja sam ją w końcu kopnąłem w tyłek. Wtedy wielce zaczęła płakać i cierpień, ale to nie było z miłości tylko z przyzwyczajenia do mojej osoby, albo raczej do tego że ktoś o nią zabiegał a teraz już nie zabiega.
Następnie poznałem inną dziewczynę z którą byliśmy razem przez 2 lata. Ten związek choć trochę chwiejny to z perspektywy czasy uważam za najlepszy z tych które miałem w przeszłości. Za najnormalniejszy. Po 2 latach jednak dziewczyna ze mną zerwała pomimo że był planowany ślub i byliśmy chwilę wcześniej zaręczeni. Później chciała wrócić, ale ja już nie chciałem…
Później kolejna dziewczyna z którą związek był tylko jakąś piaskownicą, początkowo łudziłem się że coś się zmieni, ale zmian nie było, mnie to zaczęło denerwować i kopnąłem ją finalnie w tyłek. No cóż ale tak to jest jak rodzice są ważniejsi.
Kolejna dziewczyna i początek zapowiadał się naprawdę rewelacyjnie. Jednak po roku wszystko zaczęło jej przeszkadzać, moje żarty, to co mówię. Stałem się tylko potrzebny jako sponsor wypadów do knajp, kierowca żeby zawieźć ją do sklepu czy do parku i w zasadzie nie widzieliśmy się 2 tygodnie po czym dzwoniła czy bym może jej do sklepu nie zawiózł. Aha no i byłem też potrzebny żeby się przed jej rodziną pokazać… Tak więc widać było że no może kochała na początku, ale potem przestała i przejawiało się to w każdym jej zachowaniu, nie potrzebowałem jej deklaracji, po prostu widziałem jak jest i postanowiłem kopnąć ją w tyłek. Oficjalnie się z nią rozstałem i wtedy też przyznała że mnie już nie kocha. Później szlochała i chciała kontaktu, ale to też z przyzwyczajenia a nie żadnej miłości.
Teraz jestem w małżeństwie i bywa różnie, raz jest słodko i miło kilka miesięcy, a potem miesiąc awantury. Nie ma różowo, ale nigdy w związkach nie ma różowo, jednak czuję się tu potrzebny i czuję, że żonie zależy żeby spędzać czas ze mną, a nie tylko bym dał kasę czy gdzieś zawiózł…
A jak będzie dalej to nie wiem, może będzie kiedyś źle i się rozstaniemy ? A może nie ? Związek można zakończyć na każdym etapie – nawet z czwórką dzieci.
W każdym razie co pierwsze w twoim przypadku razi to, że bardzo się boisz rozstania, że cię ona zostawi… No ale zostawi cię to co ? To przecież będzie oznaczało, że to nie była ta osoba, że coś nie grało, coś nie pasowało. Chyba lepiej się rozstać niż tkwić w niewłaściwym związku ?
Zastanów się nad tym jak ten obecny twój związek funkcjonuje. Na jakim jest etapie? Jak było wcześniej? Ile razem jesteście? Ile macie lat ? Może dziewczyna dawała ci sygnały że coś jej nie pasuje czegoś nie akceptuje a ty tego nie zauważałeś ? Może dawała i daje ci sygnały że jej na tobie nie zależy ? Poczytaj moją historię, może dostrzeżesz jakieś podobieństwa i napisz coś więcej o sobie
