Witam. Mam problem z którym nie jestem w stanie sobie poradzić. Od dawna zmagam się z nerwicą, leczę się farmakologicznie, po skończeniu studiów chciałem pracować w zawodzie, bardzo mi się te studia podobały i wiedziałem, że się w tym odnajdę, niestety w moim macierzystym mieście po wysyłaniu wielu CV było zero odzewu. Zacząłem wysyłać CV do większego miasta i na trzeciej rozmowie kwalifikacyjnej się udało. Od 5 lat jestem w związku, a 2 lata temu wyjechałem do innego miasta do pracy.
Miałem wrócić po roku czasu jednak ta praca mi się podoba na tyle, że jestem tam cały czas, w ogóle mnie nie męczy, pójście w poniedziałek do pracy i myśl, że jeszcze 5 dni do weekendu nie jest wcale dla mnie demotywujące. Bardziej też się odnajduję w większym mieście (w małym miasteczku lub na wsi nie potrafiłbym mieszkać), a macierzyste miasto stało się nudne mieszkając tam przez większość życia. Z dziewczyną się widuję na weekendzie (jeżdżę około 200 km praktycznie tydzień w tydzień).
Dziewczynie jej praca również odpowiada ponadto nie chce wyjeżdżać z naszego rodzimego miasta i NA PEWNO nie da się przekonać do przeprowadzki.
Chcę mieć zarówno ten związek jak i tę prace w której jestem, jednak nie da się tego w dłuższej perspektywie czasu pogodzić ze względu na związek na odległość, a swoje lata już też mamy. Nerwy o podjęciu jakiejkolwiek decyzji nie dawały mi na tyle spokoju, że zapisałem się na terapię, przed którą się kilka lat wzbraniałem, ale zostałem przyparty przez nerwy do ściany. Nie czułem, żeby terapia mi pomagała, więc zrezygnowałem. Od psychologa dowiedziałem się, żeby wspólnie iść w tej sytuacji na kompromis jakiś i że jej to wygląda na depresję, a nie nerwicę (od psychiatrów przepisujących leki zgodnie słyszałem, że to nerwica, więc tego się trzymam). Wpadam na jakieś absurdalne pomysły z tej desperacji typu, że przeprowadzę się z powrotem do rodzinnego miasta i będę 200 km codziennie jeździć pociągiem do pracy, ale to jest nierealne, nawet rozkłady jazdy nie pasują.
Jakąkolwiek decyzję nie podejmę to przegrałem. Gdy wybiorę pracę to czeka mnie depresja i być może żałowanie do końca życia tej decyzji o rozstaniu zwłaszcza, że to ja miałem wpływ na rozpad związku i mogłem temu zapobiec, a z drugiej strony samo przeglądanie ofert bez wysyłania CV z macierzystego miasta doprowadza mnie do takich nerwów, że mam problem, żeby się uspokoić i wyciszyć (wiem, że w tym przypadku ktoś za mnie by musiał CV wysyłać, bo ja nie dam rady). Jakbym znalazł pracę to już raczej nie w zawodzie i za minimalną krajową lub lekko powyżej, bo takie są tam perspektywy.
Wiem, że ostateczną decyzję podejmę ja, ale proszę o opinie osoby z boku jak to według nich wygląda. Ostatnia deska ratunku jakim wydawała mi się być terapia z psychologiem mi nie pomogła.
Na nerwicę choruję od kilku lat, zanim poznałem drugą połówkę, ale dopiero to co tutaj opisałem jest najgorsze co mnie w tej chorobie spotkało.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ogromny problem z podjęciem decyzji
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 5 czerwca 2014, o 14:24
Siemka, rozumiem co czujesz.. według mnie dobrze porozmawiać z drugą osobą. Wszystko zależy jak widzicie swoją przyszłość ze soba. Jak ona to widzi?
Pieniądze to nie wszystko, a może właśnie powrót do spokojnej miejscowości pozwoliłby Ci się wyciszć. Ja marzę, żeby się wyciszyć i zwolnić, może trochę uciec od korpo. Też borykam się, z wieloma myślami odnośnie pracy - problemy, które mają wpływ na związek.
Zastanów się czy naprawdę kochasz tą osobę, czy wiążesz z nią przyszłość i czy ona tak samo widzi to uczucie. Co do pracy, ja zaczynam dochodzić do wniosku, że to nie pierwsza i ostatnia praca, więc tą obecną pewnie i tak za jakiś czas zmienisz - rzadko są teraz prace gdzie ludzie siedzą po 20 lat.
Myślę, że nie masz co dochodzic do wniosku, że jestes przegrany. Z mojego doświadczenia każde takie nowe doświadczenie daje nam coś nowego
Ja właśnie wyszedłem z nerwicy kiedyś zmieniając pracę, jak zaczynałem nową byłem w opłakanym stanie - natomiast był to początek czegoś nowego czego nie byłem w stanie przewidzieć.
Powodzenia!
Pieniądze to nie wszystko, a może właśnie powrót do spokojnej miejscowości pozwoliłby Ci się wyciszć. Ja marzę, żeby się wyciszyć i zwolnić, może trochę uciec od korpo. Też borykam się, z wieloma myślami odnośnie pracy - problemy, które mają wpływ na związek.
Zastanów się czy naprawdę kochasz tą osobę, czy wiążesz z nią przyszłość i czy ona tak samo widzi to uczucie. Co do pracy, ja zaczynam dochodzić do wniosku, że to nie pierwsza i ostatnia praca, więc tą obecną pewnie i tak za jakiś czas zmienisz - rzadko są teraz prace gdzie ludzie siedzą po 20 lat.


Powodzenia!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 230
- Rejestracja: 24 września 2013, o 22:28
Dla mnie sprawa jest prosta. Kto z Was więcej zarabia? Niech się przeprowadzi do miasta partnera i znajdzie sobie pracę.
W ogóle to gratuluję Ci ukończenia studiów, z nerwicą musiało nie być łatwo. Skoro dałeś radę, to ze wszystkim sobie poradzisz.toqwer pisze: ↑19 lipca 2023, o 15:43Od dawna zmagam się z nerwicą, leczę się farmakologicznie, po skończeniu studiów chciałem pracować w zawodzie, bardzo mi się te studia podobały i wiedziałem, że się w tym odnajdę, niestety w moim macierzystym mieście po wysyłaniu wielu CV było zero odzewu. Zacząłem wysyłać CV do większego miasta i na trzeciej rozmowie kwalifikacyjnej się udało. Od 5 lat jestem w związku, a 2 lata temu wyjechałem do innego miasta do pracy.
A ona do Ciebie przyjeżdża?toqwer pisze: ↑19 lipca 2023, o 15:43Miałem wrócić po roku czasu jednak ta praca mi się podoba na tyle, że jestem tam cały czas, w ogóle mnie nie męczy, pójście w poniedziałek do pracy i myśl, że jeszcze 5 dni do weekendu nie jest wcale dla mnie demotywujące. Bardziej też się odnajduję w większym mieście (w małym miasteczku lub na wsi nie potrafiłbym mieszkać), a macierzyste miasto stało się nudne mieszkając tam przez większość życia. Z dziewczyną się widuję na weekendzie (jeżdżę około 200 km praktycznie tydzień w tydzień).
Dlaczego na pewno? Wiele kobiet jest skłonnych do ustępstw gdy usłyszy dobre argumenty. Być może ma jakieś obawy, które powinniście przegadać.
Trudno w takiej sytuacji planować wspólną przyszłość. A dziewczyna nadal mieszka z rodzicami?toqwer pisze: ↑19 lipca 2023, o 15:43Chcę mieć zarówno ten związek jak i tę prace w której jestem, jednak nie da się tego w dłuższej perspektywie czasu pogodzić ze względu na związek na odległość, a swoje lata już też mamy. Nerwy o podjęciu jakiejkolwiek decyzji nie dawały mi na tyle spokoju, że zapisałem się na terapię, przed którą się kilka lat wzbraniałem, ale zostałem przyparty przez nerwy do ściany.
200 km pociągiem dziennie? O losie. To z 2-3 godziny. A czy opcja pracy zdalnej wchodziłaby w grę?toqwer pisze: ↑19 lipca 2023, o 15:43Nie czułem, żeby terapia mi pomagała, więc zrezygnowałem. Od psychologa dowiedziałem się, żeby wspólnie iść w tej sytuacji na kompromis jakiś i że jej to wygląda na depresję, a nie nerwicę (od psychiatrów przepisujących leki zgodnie słyszałem, że to nerwica, więc tego się trzymam). Wpadam na jakieś absurdalne pomysły z tej desperacji typu, że przeprowadzę się z powrotem do rodzinnego miasta i będę 200 km codziennie jeździć pociągiem do pracy, ale to jest nierealne, nawet rozkłady jazdy nie pasują.
Strasznie się obwiniasz, a w związku są zawsze dwie strony. Czy dziewczyna Cię wspiera? Co mówi na temat Twoich obaw przed szukaniem pracy? Czy sama też ma takie trudności?toqwer pisze: ↑19 lipca 2023, o 15:43Jakąkolwiek decyzję nie podejmę to przegrałem. Gdy wybiorę pracę to czeka mnie depresja i być może żałowanie do końca życia tej decyzji o rozstaniu zwłaszcza, że to ja miałem wpływ na rozpad związku i mogłem temu zapobiec, a z drugiej strony samo przeglądanie ofert bez wysyłania CV z macierzystego miasta doprowadza mnie do takich nerwów, że mam problem, żeby się uspokoić i wyciszyć (wiem, że w tym przypadku ktoś za mnie by musiał CV wysyłać, bo ja nie dam rady). Jakbym znalazł pracę to już raczej nie w zawodzie i za minimalną krajową lub lekko powyżej, bo takie są tam perspektywy.
F40.1
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 19 lipca 2023, o 15:39
Dziękuję. Zakładając, że zostałbym tutaj to cięzko mi wybiegać w przyszłość ile jeszcze tutaj bym pracował, jeśli miałbym zmieniać to mogę bez problemuDDawid pisze: ↑19 lipca 2023, o 17:59Siemka, rozumiem co czujesz.. według mnie dobrze porozmawiać z drugą osobą. Wszystko zależy jak widzicie swoją przyszłość ze soba. Jak ona to widzi?
Pieniądze to nie wszystko, a może właśnie powrót do spokojnej miejscowości pozwoliłby Ci się wyciszć. Ja marzę, żeby się wyciszyć i zwolnić, może trochę uciec od korpo. Też borykam się, z wieloma myślami odnośnie pracy - problemy, które mają wpływ na związek.
przebierać w ofertach czego nie mogę zrobić w rodzinnym mieście, no i w większym mieście odnajduję się lepiej.
Szukając w rodzinnym mieście pracy ciężko byłoby mi zarabiać więcej od partnerki.
Zeby nie cytować wszystkiego odpowiem w punktach:
1. Ja więcej zarabiam, gdyby ona się przeniosła to również więcej by zarabiała niż teraz.
2. Dziękuję. Studia wybrałem pod kątem zainteresowań, było mi łatwiej, chociaż przed sesjami też nerwy były wielkie.
3. Przyjeźdza co jakiś czas, wtedy zwiedzamy miasto
4. Rozmawiałem z nią wiele razy na ten temat i wiem, że jej nie przekonam i myślę, że najlepszy prawnik jakby użył argumentów to również jej nie przekona
. Problem w tym, że jej w pracy nie chodzi o pieniądzę, a o atmosferę. Twierdzi, że póki ludzie jej pasują to będzie tam pracować, ponadto nie chce się przeprowadzić, bo ma blisko rodzinę. Nie ma żadnych zaburzeń, ale, że tak powiem jest bardzo płochliwa, boi się przeprowadzki, boi się wielu rzeczy tak ogólnie pomijając ten temat.
5. Dziewczyna dalej mieszka z rodzicami, ale tylko dlatego, bo czeka na mnie, aż się przeprowadzę.
6. Nie ma opcji zdalnej pracy. Te 200 km dziennie to już z mojej strony akt depseracji, różne absurdalne rzeczy mi do głowy przychodziły.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 5 czerwca 2014, o 14:24
Pytanie czy decyzje musisz już podejmować, czasami po prostu okazuje się że jest jakieś rozwiązanie, albo coś się nieco bardziej wyjaśniło. Czas sam daje nam niekiedy rozwiązania.
Ja mieszkam niedaleko rodziny, bo wiem że w przyszłości to też jest plus pod względem ewentualnych dzieci i opieki.
Ja mieszkam niedaleko rodziny, bo wiem że w przyszłości to też jest plus pod względem ewentualnych dzieci i opieki.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 20
- Rejestracja: 6 lipca 2023, o 20:56
Moje podejście jest takie:
Żyje się tylko raz. Masz tylko przy dobrych wiatrach może 75 lat żeby faktycznie żyć pełnią życia. Bardziej od utraty związku, boje się tego ze prześpie życie. Co to znaczy? Na świecie masz 194 państwa, z czego przynajmniej 100 jest wartych odwiedzenia. Czy uda Ci się to osiągnąć jeżeli przeprowadzisz się i pożyjesz za minimalna krajowa ?
Dodatkowo, jeżeli coś takie jak wyjechanie do innego miasta jest wielkim NIE, to co kiedy pojawia się w życiu prawdziwe problemy?
Jest dla mnie tez dziwne, ze wciąż mieszka z rodzicami. Trochę taki podprogowy sygnał, ze póki jest bezpiecznie to możemy to kontynuować, bo jak coś będzie nie tak, to zawsze mam swoje miejsce o które nie muszę się martwić.
Dodatkowo, punkt z wyborem pracy równającym sie depresji. Niekoniecznie uważam żeby to miało się stać. Będzie ciężko jeżeli się rozstaniecie, ale masz cale zaplecze żeby kontynuować swoje życie i szukać szczęścia w innym miejscu.
Załóżmy dwa scenariusze:
1. Czy jeżeli Twoja dziewczyna powie, ze chce żebyś wrócił na stale albo koniec - czy wracasz do niej? Zależy Ci na niej na tyle żebyś to zrobil?
2. Czy jeżeli Ty to powiesz - czy ona pojawi się u Ciebie?
Mysle, ze odpowiedzi na te dwa pytania trochę pomogą Ci z poprawnym wyborem
Żyje się tylko raz. Masz tylko przy dobrych wiatrach może 75 lat żeby faktycznie żyć pełnią życia. Bardziej od utraty związku, boje się tego ze prześpie życie. Co to znaczy? Na świecie masz 194 państwa, z czego przynajmniej 100 jest wartych odwiedzenia. Czy uda Ci się to osiągnąć jeżeli przeprowadzisz się i pożyjesz za minimalna krajowa ?
Dodatkowo, jeżeli coś takie jak wyjechanie do innego miasta jest wielkim NIE, to co kiedy pojawia się w życiu prawdziwe problemy?
Jest dla mnie tez dziwne, ze wciąż mieszka z rodzicami. Trochę taki podprogowy sygnał, ze póki jest bezpiecznie to możemy to kontynuować, bo jak coś będzie nie tak, to zawsze mam swoje miejsce o które nie muszę się martwić.
Dodatkowo, punkt z wyborem pracy równającym sie depresji. Niekoniecznie uważam żeby to miało się stać. Będzie ciężko jeżeli się rozstaniecie, ale masz cale zaplecze żeby kontynuować swoje życie i szukać szczęścia w innym miejscu.
Załóżmy dwa scenariusze:
1. Czy jeżeli Twoja dziewczyna powie, ze chce żebyś wrócił na stale albo koniec - czy wracasz do niej? Zależy Ci na niej na tyle żebyś to zrobil?
2. Czy jeżeli Ty to powiesz - czy ona pojawi się u Ciebie?
Mysle, ze odpowiedzi na te dwa pytania trochę pomogą Ci z poprawnym wyborem

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 230
- Rejestracja: 24 września 2013, o 22:28
Mi to wygląda na nieodciętą pępowinę. Nie wiem ile autor wątku i jego dziewczyna mają lat, podejrzewam że coś przed 30, jakieś 26 może. Znałam przypadek, że dziewczyna nie była w stanie się wyprowadzić od rodziców i jej chłopak mieszkał po prostu z nimi wszystkimi. Szybko pojawiło się dziecko i ona nie pracowała.
F40.1
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 19 lipca 2023, o 15:39
Nie, bo umawialiśmy się, że to ja wrócę po roku czasu, a siedzę cały czas + wyżej opisałem 3 powody dlaczego ona NA PEWNO nie wyjdzie. Nie przypuszczałem, że to się w taki sposób potoczy, ani nie brałem wcześniej pod uwagę, że przy moich problemach mogę psychicznie temu nie podołać.
Mamy więcej niż 26.... jesteśmy ten sam rocznik. Ona chce się wyprowadzić od rodziców, ale czeka, żeby zamieszkać ze mną, a ja zamiast tego ciągle te decyzję odwlekam w czasie.Arya pisze: ↑20 lipca 2023, o 14:52Mi to wygląda na nieodciętą pępowinę. Nie wiem ile autor wątku i jego dziewczyna mają lat, podejrzewam że coś przed 30, jakieś 26 może. Znałam przypadek, że dziewczyna nie była w stanie się wyprowadzić od rodziców i jej chłopak mieszkał po prostu z nimi wszystkimi. Szybko pojawiło się dziecko i ona nie pracowała.
