Sport polecam, ja 3-4 razy w tygodniu i pomaga. Specjalista mi powiedział, że jeden trening to jak jedna tabletka antydepresant więc sobie nie żałuj

Tak, są pewne czasem głupotki myślowe, to jest normalne. Często człowiek w ciągu życia ma myśli takie same jakie występują przy zaburzeniach ale nawet nie pamięta, że takie były. Bowiem dotyczyły innego stanu psychicznego, okresu, nie było analizy lękowej.justyna_ pisze:To ja mam ambitny plan chodzić raz w tygodniu na basen i fitnessjuż sobie nawet fajny klub fitness znalazłam
z tą medytacją to sobie najpierw spróbuje tak w domu
czyli takie głupoty myślowe to ma każdy
myślałam że przy całkowitym odburzeniu już ich nie ma. Już zdążyłam zapomnieć jak to było przed zaburzeniem. No bo te głupoty też mi tak właśnie szybko odchodzą.
Victor napisz mi proszę coś więcej na temat tego, ze nie jestem otwarta na natręctwa...Victor pisze:Tak, są pewne czasem głupotki myślowe, to jest normalne. Często człowiek w ciągu życia ma myśli takie same jakie występują przy zaburzeniach ale nawet nie pamięta, że takie były. Bowiem dotyczyły innego stanu psychicznego, okresu, nie było analizy lękowej.justyna_ pisze:To ja mam ambitny plan chodzić raz w tygodniu na basen i fitnessjuż sobie nawet fajny klub fitness znalazłam
z tą medytacją to sobie najpierw spróbuje tak w domu
czyli takie głupoty myślowe to ma każdy
myślałam że przy całkowitym odburzeniu już ich nie ma. Już zdążyłam zapomnieć jak to było przed zaburzeniem. No bo te głupoty też mi tak właśnie szybko odchodzą.
Natomiast co na pewno nie są to np. u mnie natrętne myśli powodujące niepokój czy jakiekolwiek emocje.
zgadzam sieVictor pisze:Akceptację trudno jest opisać słowami. Najlepiej chyba sobie ją wyobrazić w sposób taki, jak przypomnienie sobie sytuacji gdzie coś lub kogoś w pełni akceptowaliśmy. I wobec natręctw dobrze jest dążyć do takiej właśnie akceptacji.
Akceptacji tego, ze się pojawiają, bo to jest właśnie ta otwartość.
Pamiętaj jednak, że ja nie jestem też alfa i omegą i bardziej chcę Cię zachęcić do innego spojrzenia, niż mówić, ze na pewno coś źle robisz. Bardziej chodzi o próby i błędy. Ale widzę, że dużą przykładasz wagę do dialogów, do szukania logicznych argumentów przeciwko treści natręctw. I bardzo dobrze, ja również miałem opracowane własne dialogi, własną logikę ale z czasem warto zrozumieć, iż bez tego wewnętrznego przyzwolenia, bez tej akceptacji samego faktu pojawiania się natręctw i z czasem automatycznego ich zbywania, dialogi oraz poszukiwanie argumentów nie będą miały już tak wielkiej mocy za każdym razem, mogą stać się czasowymi uspokajaczami.
to juz wiadomo, dlaczego ten natret nie chce puscic u ciebie, przestan sie zapewniac. Kazda odpowiedz twoja na natret to kompulsja, czyli zapewnienie, upewnienie, weryfikacja, przekonywanie siebie, ze tak nie jest. Nie mozna tego robic. Przyjac natreta, zaakceptowac "ok jestes super, ale ja zajmuje sie czyms innym " i nie zwracac na niego uwagi. Jesli natret samoboja sie pojawia, a ty automatycznie odpowiadasz na niego "nie to nie jest prawda, nie to tylko natret" to uwierz, podsycasz lek, i natrectwa wystepuja wtedy czesciej i intensywniej.wojteczek pisze:Wydaje mi się Halina, że brak akceptacji to był mój największy problem i powód nawrotu nerwicy. Sześć lat temu podczas pierwszego zaburzenia chodziłem na terapię (10 spotkań) i psycholog przez całą terapię mi powtarzała, że mam je zaakceptować, że jest moje a ja ciągle, że to nie jest moje bo ja tak nie myślę. Oczywiście na odczepnego mówiłem jej, że tak akceptuje ale naprawdę tego nie chciałem. Nerwica puściła ale ja nie byłem gotowy na obronę przed nią w kryzysowym momencie i wpadłem w koło.
Teraz zaakceptowałem nerwicę ale mam nadal natręt częsty więc pracuje nad tym i mam zajebisty nawyk wchodzenia w to i zapewniania się, że jest inaczej. Nawet w nocy otworzyłem oczy i pierwsza myśl to natręt a druga zapewnienie, że nie