
z drugiej strony - jasna sprawa, nie powinno się demonizować przede wszystkim masturbacji (pornografia jest nieco inną bajką). a dlatego własnie, że 'bicie kity' ale niekiedy i pornografia posiadają swoje dobre strony, ten problem ma bardzo rozmyte granice. kiedy słyszysz we współczesnych czasach, że kiedyś pierdol*li mówiąc o masturbacji jako o grzechu, farmazony o 'ślepnięciu', że medycyna była ciemna i nierozwinięta, a to tak naprawdę samo zdrowie, zaś pornografię oglądają wszyscy faceci i połowa dziewczyn - przestajesz pojmować co jest normalne, nie potrafisz dostrzec kiedy przekraczasz tę rozmytą granicę, kiedy z czegoś zdrowego wpadasz w bądź co bądź nałóg, kompulsję. w coś, co jednak potrafi Cię zafiksować seksualnie, przeorać trochę łepetynę, zaburzyć chemię, wpłynąć na siłę woli i tak dalej.
nie bez powodu wspomniałem o tym uzależnieniu jako czymś co mogło wpłynąć na to, że miałem nerwicę. problemy, obawy, niespełnienie seksualne, i idące za tym niespełnieniem paradoksalne przykładanie do seksu za dużej wagi, niepowodzenia, wieczna frustracja, marnowanie życia na zadręczaniu się, podejrzenia o homoseksualizm, wieczna senność i bark siły - czyli mniejsza energia, ogólnie za duża koncentracja na sferze seksualności. wiadomo, to była tylko część mojego życia (z którym i tak nieźle sobie zawsze radziłem), ale wciąż ważna i duża, nie oszukując się towarzysząca mi codziennie, i to w koniec końców zdecydowanie złych wibracjach. sporo cegieł na zaburzenie, które oczywiście wynikało ze splotu innych jeszcze rzeczy.
tu trzeba zdrowego podejścia, tym bardziej, że realny problem z pornografią (kompulsywną masturbacją jako rzeczą wtórną) tak naprawdę rozwinął się do rozmiarów plagi w momencie powstania szybkich stałych łącz internetowych (czy coś takiego, na informatyce się nie znam, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi


tamten blog raczej nie wydaje mi się za bardzo nawiedzony (uwierzcie - nawiedzenia i nawiedzonych ludzi nienawidzę). zdrowe podejście, oparcie na faktach i tak dalej - o to chodzi. ogólnie zamysł jest taki, żeby wyj*bać pornografię z życia jeśli już przekroczyłeś granicę - to i tak jałowa iluzja, niemająca nic wspólnego z czymkolwiek, tak naprawdę w ogóle niepotrzebna do tego życia, a powodująca czasem naprawdę duże problemy na innych polach. jeśli natomiast chodzi o masturbację, to jest ok, byle nie przesadzać. przede wszystkim zaś starać się rozładować (realne) napięcie seksualne (a nie napięcie wynikające z kompulsji) z kobietą. zamiast codziennie na smutno, bo samemu

ale nie będę się tu rozwlekał, nie bój się Victor, wiem, że wszystko jest dla ludzi (i byłbym ostatnią osobą, która wołałaby o państwową kontrolę pornografii), ale niech ludzie zdają sobie chociaż sprawę z tego, że można przesadzić, że może się to realnie odbić na człowieku

