Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

28 lutego 2015, o 20:18

April, każdy ma kryzysy, bo nie jesteśmy maszynkami, przecież życie tez potrafi nam nieźle dowalić i ciężko się wtedy pozbierać, nie żyjemy w laboratorium, gdzie pracujemy nad emocjami ale mamy przecież również nastrój, inni ludzie mogą nas dobić, jakieś zdarzenia mogą nas dobić i jeszcze nasze spojrzenie na nas samych może nam dowalić i już jesteśmy rozłożeni na łopatki. A u kobitek dochodzi też kwestia wrażliwości związana z dniem cyklu chociażby. Przecież mi też się zdarzają kryzysy,mimo że nie mam już nerwicy ani depresji i też w chwili kiedy ten kryzys jest mam wrażenie, że się cofnęłam, a potem on mija i jest okej, okręt którym płynę jest cały, bo to był tylko sztorm. Nie wiem jakie trzeba mieć nerwy, będąc człowiekiem wrażliwym, żeby nigdy nie czuć się pokonanym. Parę dni temu tego doświadczyłam, bo już mi praca wpłynęła na psychikę tak, że ledwo żyję, przemęczenie i niedospanie, dziadek w szpitalu, jakieś niesnaski w rodzinie- no ile można. No to się zwinęłam w kłębek na dywanie i ryczałam jak bóbr. No i co, dzisiaj jest już ok, otrzepałam się i znalazłam siłę, żeby pomagać na forum. I wiem, że takie rzeczy mogą mi się sporadycznie zdarzyć, no ale co z tym zrobić, jeśli różnie bywa?

Nie łam się, świat emocji taki jest, kiedy jesteś w jakimś stanie emocjonalnym, ciężko Ci uwierzyć, że będziesz w innym. Bo stany emocjonalne są trochę jak miejsca, w których się przebywa. Grunt,żeby przez te 90% czasu być w dobrej kondycji. I u Ciebie też ta kondycja będzie się poprawiać. Bo z wychodzeniem z nerwicy jest jak z poruszaniem się po spirali. Niby wydaje Ci się, że jesteś w tym samym miejscu, ale to jest to samo miejsce oczko wyżej.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

28 lutego 2015, o 22:49

Strasznie chwiejna emocjonalnie jestem, wystarczy byle drobiazg, a znow lapie dolek, denerwuje mnie to, ze w obliczu jakiegos problemu poniekad uciekam w DD :roll: Ale mam nadzieje, ze z biegiem czasu moje emocje sie ustablilizuja, bo to jest bardzo meczace.
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

28 lutego 2015, o 23:09

April ja mam tak samo. Niby czasem jest ok, a później taka masakra, że nie wiem, co ze sobą zrobić- nie mogę znaleźć sobie miejsca. Wkurzam się brak mi cierpliwości - w jednym momencie wydaje mi się, że wszystko rozumiem, nerwica - ona może wszystko, a za chwilę bum i jeden objaw somatyczny i cała moja wiedza idzie w zapomnienie. Ja śledzę forum, ale nie jestem aktywna, bo nie wiem jak to, co mi dolega opisać. Rozumiem mechanizm, poszerzyłam wiedzę na maxa,ale akceptacja :( Tu i teraz chcę aby było ok, ale to nie działa i to mnie wkurza, ale działam. Ja również jak ty dość długo "walczę" :)
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

1 marca 2015, o 01:23

Katka u mnie identycznie, no identycznie :D Tez rozumiem mechanizm, ale akceptacja u mnie szwankuje i rowniez chce wyzdrowiec tu i teraz i wkurzam sie jak to nie dziala ;) Tylko, ze na mnie somatyka wrazenia nie robi, mecze sie z tym nieszczesnym DD...

-- 1 marca 2015, o 01:23 --
I jeszcze chciałabym zapytać czy to możliwe, że po pół roku trwania DD mogą pojawiać się nowe objawy? Oczywiście przez te parę miesięcy ignoruje, staram się akceptować, co wychodzi mi raz lepiej raz gorzej i wydaje mi się, że znam już wszystkie objawy, a tutaj nagle pojawia mi się coś nowego, coś czego jeszcze nie było i sprawia, że wracam prawie do punktu wyjścia, bo znów pojawiają się wątpliwości. Czy to nerwica atakuje co rusz z innej strony, bo nie chce tak łatwo odpuścić?
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

2 marca 2015, o 17:02

Oj, no pewnie April ;)

Nie raz, nie dwa mam wrażenie, że to zaczyna się od nowa. Ale to tylko takie głupie wrażenie :P. Ja np. ostatnio miałam spokój, wystraczyło, że pojechałam do rodziny narzeczonego i od tej pory mam jakieś jazdy. Ostatnio nawet pogorszył mi się wzrok a ja znowu myślę - ile jeszcze :DD
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

2 marca 2015, o 17:37

Moga, bo tak naprawde objawy nie do konca sa zalezne od wychodzenia. Oczywiscie nastepuje poprawa ogolna stanu jak wychodzimy i staramy sie wyjsc ze stanu lekowego ale objaw to zawsze moze pojawic sie znienacka.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

2 marca 2015, o 23:10

Tak myslalam, ale wolalam sie upewnic ;) Od wczoraj niestety czuje sie jak kupa g... za przeproszeniem, no ale to pewnie chwilowe ;)
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

19 marca 2015, o 10:50

Hej

Kochani odburzeni. Ciężko tak naprawdę solidnie i na całego się odburzyć. Niby jest ok ale ciągle łapię jakieś głupie straszące myśli. Co przejdzie jedna to chwila spokoju i wikłam sie w cos kolejnego co straszy i nakręca lękowe koło. Nauczyłam się te myśli rozróżniać bo one są takie nachalne i irracjonalne oraz mam przy nich lęk. Ostatnio z czym nie mogę sobie poradzić to to, że ciągle mam "rozkminy" na temat mojego synka. Ma 5,5 lat i jest dość wrażliwym chłopcem. Od jakiegoś tygodnia ciągle martwię się o niego, że on też przez to wpadnie w jakieś zaburzenie. Cały czas analizuje jego zachowanie, słucham co mówi i jak jest smutny albo powie ,że czegoś się boi doszukuję się w tym od razu początków nerwicy. Wcześniej tego nie miałam a teraz to jest silne i cały czas jak o tym myślę czuję lęk. Wiem, że nie można tak analizować ale tak bardzo chciałabym żeby tego nie przechodził co ja. Nigdy nie pokazywałam mu swoich lęków i staram sie żeby miał dobre wzorce. Ostatnio cały czas coś wyszukuję w jego zachowaniu i to mnie przyprawia o ból brzycha. Wszystko potrafię podpiąć pod jakieś początki nerwicy u niego. Miałam już wiele wkrętów na różne tematy a teraz jeszcze to .Staram sie nie wkręcać ale martwię się o niego a to dalej sie toczy samo.........ech
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

19 marca 2015, o 10:55

Betii mam dokladnie to samo i z moim samopoczuciem (niby jest ok, ale ciagle daje sie jeszcze wkrecic w jakies lekowe mysli) i jesli chodzi o dziecko. Ja tak samo jak Ty martwie sie o moja 10-letnia corke, ktora jest dokladnie taka jak ja, wrazliwa i wszystkim sie przejmuje, boje sie, ze jak tak dalej pojdzie to ona podzieli moj los. Bardzo chcialabym ja przed tym uchronic, a nie wiem jak i strasznie mnie to martwi :? O 6-letniego synka jestem raczej spokojna, bo on ma tatusiowy charakter, jemu nerwica nie grozi ;) ale o corke naprawde sie martwie :(
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

19 marca 2015, o 11:32

Kurcze April to my tak już mamy. Wiesz u mnie to martwienie sie o synka to jest takie chorobliwe strasznie nienormalne. Rozumiem,że można sie martwić tak zdrowo ale u mnie to martwienie sie przybiera lękową formę. U mnie synek to jest taki dość wrażliwy ogólnie, nie lubi przedszkola a poszedł jako 3 latek i troche na punkcie przedszkola sie zaczęła moja obsesja no a teraz 6 latki mają obowiązek szkolny i tu już moja wyobraźnia sie rozszalała. Zaczęłam mieć ciągle myśli o szkole, zastanawiam sie nad odroczeniem bo boję się,że emocjonalnie nie jest gotowy. Tak zaczęłam sie martwić,że aż mi sie to przerodziło w coś lękowego. Może to nie musi nic znaczyć, że nasze dzieci są tak emocjonalne. Wiesz w sumie u mnie moja mama całe życie taka była, wiecznie sie martwiła i wszystko widziała w czarnych barwach a mimo to w żadne zaburzenie nigdy nie wpadła i ma sie ok. Fajnie, że się odezwałaś w tej sprawie. Ja teraz to jestem chyba na etapie odburzono-zaburzona. :) Staram się i jest duuużo lepiej ale ciągle do szczęśliwego końca jeszcze chyba dłuuuga droga przede mną.pozdrawiam

-- 19 marca 2015, o 12:32 --
Kurcze April chyba mamy synków w podobnym wieku. Mój jest z 2009 z lipca. Powiedz Ty dajesz swojego do szkoły jako 6 latka?
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

19 marca 2015, o 11:42

A moja mama niestety tez ma nerwice dlatego tak sie martwie o corke :roll: Z drugiej strony ja jestem teraz troche madrzejsza, wiec probuje nia troszke inaczej pokierowac, bo ja od mojej mamy pomocy zadnej nie mialam, bo tez pewnie i sama nie wie jak pomoc sobie. Ale martwie sie tak jak Ty, chorobliwie :roll:
Moj synek jest z maja 2009 i chodzi juz do drugiej klasy :D Mieszkamy w UK i on poszedl do szkoly jak skonczyl 4 latka :D
kasssia12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 marca 2015, o 11:42

19 marca 2015, o 11:50

HEJKA;)
Jestem nowa na forum :roll: Mam kilka pytań do tych, którym się udało .... ale chętnie też skorzystam z porad innych ;)
U mnie stwierdzono zaburzenia nerwicowe, od pierwszego ataku towarzyszy mi derealizacja (mniejsza, większa, ale jednak :? )
Od niedawna ataki osłabły, ale niestety doszło do tego jakieś idiotyczne wrażenie, strasznie się spinam żeby poczuć się normalnie jak kiedyś (psychicznie), bo skoro lęki ustają to chyba powinnam... i niestety jest jakby odwrotnie....jakbym nie mogła za nic w świecie osiągnąć tego stanu, za to pojawiają się nowe jakieś obce =(
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

19 marca 2015, o 13:01

Bo wlasnie za bardzo sie spinasz, to wszystko przychodzi z czasem, ja tez niestety mam tak, ze wydaje mi sie, ze skoro nie ma leku to powinnam czuc sie normalnie,. A tak nie jest, objawy ciagle sa, ja sie frustruje i przez to ciagle sie nie odburzam. Musisz po prostu zaakceptowac to, ze jeszcze przez jakis czas nie bedziesz czuc sie jak kiedys, na to wszystko potrzeba czasu.
nord
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 11 stycznia 2015, o 20:02

20 marca 2015, o 14:40

Witam i pytam :)
Czy ozdrowieńcy też tego doświadczali na swojej niełatwej drodze do sukcesu, mam na myśli moment w którym dopuszcza się myśli lękowe, myśli negatywne czyli świadome przerywanie ciągłej kontroli ?
Chodzi o konkretny przykład czyli w wolnych momentach lub podczas wybudzenia w nocy ze snu czy robiliście Hiperwentylację (szybkie i głębokie oddychanie) jako odpowiedź na mniejszą lub większą lawinę dopuszczonych do siebie emocji. Ja osobiście uważam ten stan jako bardzo nieprzyjemny ale wiedziałem że nie mam wyjścia, musiałem to przetrwać, a powiem ze czułem i wygladałem jak opętany tzn. pokładałem się na dywanie i obracałem bo mnie tak nosiło. Czy mieliście podobnie i czy można to uznać za postęp na drodze do ozdrowienia ???
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

20 marca 2015, o 18:21

Nie rozumiem pytania, jak czy robiliśmy hiperwentylację? Ale umyślnie?
Ja przy wybudzeniach w napięciu wolałem się nie hiperwentylować bo hiperwentylacja pogarszała mi stan, stosowałem oddychanie przeponowe do momentu aż oddech robił się spokojniejszy.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ