Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
ssaa
Gość

30 grudnia 2014, o 15:06

Amasinger, nerwica zawsze ma tendencje do zmiany dzialan w zaleznosci od tego jak przywykniemy do danego objawu. Bo gdybys przywykl i zaczal ignorowac to by nie moglo byc nerwicy. A nie po to stan umyslu czuje sie chory aby ot tak sobie na to pozwolic ;)
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

1 stycznia 2015, o 13:32

Witam, jak pewnie większość wie mam nawrot nerwicy , i to bardzo silny , wręcz masakryczny. Nęka mnie od jakiegoś czasu uczucie duszenia, i w ogóle co chwile robie się smutny , zawsze bałem się ,że wpadnę w depresje , a stwierdzono mi rok temu nerwice lekowo - depresyjną , ale nigdy się jakiś super smutny nie czułem , a teraz jestem szczesliwy a za chwile smutny (przez to wszystko co sie ze mna dzieje znowu) Byłem wczoraj na wymarzonym sylwestrze z przyjaciółmi i dziewczyną , i gadam sobie ,że będzie fajnie i w ogóle , i już jak tam jechaliśmy to mi serce zaczeło dziwnie bić i drętwieć ręka , i SZCZYPIEĆ dłoń , przetrwałem , weszliśmy do mieszkania i zaczął się koszmar.
Zaczeło mi się kręcić w głowie , serce mi tak dziwnie biło ,że szok, było choćby tak słabe ,że zaraz się zatrzyma , piekła mnie cała twarz , co chwile się wierciłem ,stawałem , wychodziłem do ubikacji, dziewczyna widziała co się dzieje i wzieła mnie pogadać "że ma tego dość, bo już przez to przechodziliśmy , i ten 2015 ma być normalny " i mnie przytuliła , a mi się już płakać chciało ,że znowu koszmar się zaczyna . No i siedziałęm dalej wpatrując się w zegarek kiedy będzie można iść , nawet przeglądałem pokryjomu artykuły na stronie ... I przeglądałem objawy nerwic , i okazało się ,że nawet są podobne , ale zasmucił mnie fakt ,że Viktor tak dużo pisze o lekach i psychoterapi, byłem na psychoterapi , nie zdała egzaminu , poradziłem sobie sam, a leki mi w ogóle nie siadały ,a po za tym ich nie chce bo jestem za młody ,żeby się faszerować tj.22 lata.
Teraz nie wyobrażam sobie iść w takim stanie na uczelnie , bo nie dam rady , po prostu nie dam rady. Ja porzucałem kontrolę , rozmawiałem z innymi , stosowałem niereaktywność no nie ma szans , nic nie dawało rady , potem powiedziałęm dziewczynie ,że ją kocham i wypiłem piwo na rułe pomogło trochę , i zacząłem się bawić , troszke pomogło , poszliśmy na rynek , było fajnie , przytulaliśmy się i składaliśmy życzenia . Wróciliśmy do mieszkania i po 40 min znowu koszmar . Serce mi tak biło powolutku , i każde bicie to był BÓL na prawdę z każdym biciem serca mnie to bolało i traciłem siły .
No i poszliśmy do domu , spaliśmy razem i było super , droga też była super , nic mnie nie ruszało , cały czas gadaliśmy .

Możecie to skomentować co robię źle jeszcze ? Przecież już to przerabiałem i powinienem szybko się z tym uporać .
A po drugie miałem badania serca w marcu rok temu i wszystko było ok ,lekarka mówiła ,że sama by chciała takie wyniki , leciutko dźwignięte ciśnienie z nerwów jedynie.
Mam jeszcze takie pytanie , co do porzucenia kontroli , ja wiem o co chodzi, bo siedzę czuje się bardzo źle , czuje atak paniki wręcz , serca mi dziwnie bije jak by się miało zatrzymać, a ja trzymam się kurczowo tego okropnego życia i uciekam się uspokoić , jakby to mi miało pomóc w rzeczywistym zawale , czy wylewie .
Dodam jeszcze ,że miałem piski w głowie , choćby wrażenie ciśnienia w głowie , w oczach , ręka cała zdrętwiała (lewa , od serca , najgorzej) szczypiała mnie dłoń, masakryczne uczucie . no i traciłem oddech . Jak chciałem po coś sięgnąć to czasami po prostu nie trafiałem , to mnie wystraszyło.
I teraz , czy jeżeli bym się tego życia tak kurczowo nie trzymał , i pozwolił na zabicie się (nikt nie opisuje dokładnego przebiegu ataku paniki , tzn takiej wskazówki, zaraz to wyjaśnie ..) na zabicie się czyli siedziałbym przy towarzystwie , i nie ruszał się gdzieniegdzie uspokoić ,nie starałbym się uspokoić serca ani oddechu , nie reagowałbym na to ,że drętwieje mi ręka ,piszy w uszach i na to wrażenie ciśnienia w głowie , jakbym zaraz miał wyskoczyć , po prostu siedziałbym i gadał , pozwalając objawom się wyszaleć to czy by mi to przeszło , czy to jest właśnie to mentalne zabicie się + porzucenie kontroli ?

Śledze tematy , nagrania na bieżąco , ostatnio właśnie ,że naczytałem się histori Victora , tak się nakręciłem bo chciałem już wszystkie techniki używać , nie reaktywność, dystans itp. i cały czas miałem to w głowie i się nakręciłem w drugą stronę .. Na prawdę nie wiem czy ten nawrót nie jest gorszy niż to co miałem wcześniej :( Po prostu znowu nie chce mi się żyć ..

Proszę o odpowiedź odburzonego człowieka , bo jeśli to porzucenie kontroli ma tak wyglądać i mi ktoś obieca ,że na prawdę nic się nie stanie , to daje się zabić przy pierwszej możliwej sytuacji , jeśli mam wyjść znowu z tego koła.

(A dlatego jeszcze mam obawe co do ataku paniki , bo pamiętam pierwszy , jak trafiłem do lekarza , to mi lekarka powiedziała ,że mi muszą zbić to ciśnienie podczas ataku paniki bo dostane wylewu , i temu mam takie obawy co do ciśnienia ... )
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

1 stycznia 2015, o 14:22

Ty nie masz za grosz akceptacji dla tych swoich stanow. Wierzysz jakiejs lekarce co taka kocham mamę powiedziala? Ja ci juz kiedys napisalem ze wedlug mnie zle robisz ze ty chcesz zapominac a nie wychodzic z tego przez to ze pozwalasz temu trwac.
Kiedys napisales taki teks pamietam ze ty wchodzisz na forum na chwile, piszesz co ci jest i uciekasz aby sie nie nakrecic. I to jest problem bo jak tylko przyjdzie nowy objaw to ty od razu wybierasz panike.
Wedlug mnie takie unikanie wszystkiego co zle to jest zly wybor jesli chcesz wyjsc z tego na dobre bez lekow. Bo tak naprawde nie jestes oswojony z samym zaburzeniem. Sama akceptacja i niereaktywnosc to jest czesc sukcesu, druga rzecz to swiadomosc ze to iluzja i powiedzenie temu NIE.
Zauwaz ze ty na forum wchodzisz od dluzszego jzu czasu i nawet raz nie odpisales komus na posta a dlaczego tak jest? Bo sie ciagle tych tematow i stanow boisz :) Rozumiesz swoj blad?
Niby tak wszystko przwerobiles a na mysl o nerwicy i dd oblatuje cie strach. Bo nie kumasz jak dla mnie tych stanow, ni masz ich oswojonych, nie sa dla ciebie czyms zwyklym.
A na mnie nerwica, dd nie robia juz zadnego wrazenia, dlatego nie ma dla mnie juz takiego slowa w slowniku jak nawrot :) Bo dla mnie to nie jest juz problemem.
I nie pissz ze historia vica cie nakrecila bo potem nowe osoby nie beda chcialy czytac tego a to najlepsze teksty jakie czytalem jesli chodzi o nerwice. Nakreciles sie nie przez historie a swoja chec jak najszybszego wyjscia z tego a to nie sa wyscigi, akceptacja nie moze polegac na wyscigach.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 stycznia 2015, o 16:15

Moją historią!!! :grr: Tóż to geniusz sam w sobie! Oj sasuke bo naprawdę teraz to już przegiąłeś :buu:
:D

A poważnie to zgadzam się tutaj w dużej części z Helpmi.
Mając zaburzenie nerwicowe trzeba zdać sobie sprawę z jednego, to nie jest coś co się LECZY. Innymi słowy chodzi o to abysmy my to rozumieli, że to są nasze emocje, coś od czego nie można uciec.
Czyli ty w którymś momencie poczułeś się lepiej i okey.
ALe nadal widząc po twoich postach pozwalasz sobie na to aby w twoim życiu stres był górą, bo ciągle boisz się wyolbrzymionej straty "czegoś".
Czyli wróżysz z fusów , zakładasz coś czego nie ma. To jest brak dystansu.

Takie cos powoduje ze nasze cialo jest spiete, nasza granica odpornosci na stres znowu sie przekracza, zabilo ci serc a ty...zrobiles znowu to samo, wkreciles sie w to.
Robisz znowu to samo, doszukujesz sie glupot, chorob serca, wysluchujesz jakis glupkowatych opinii.
Gdyby wysokie cisnienie od stresu powodowalo wylew to stary nikt z nas by nie mogl wchodzic po schodach bo by dostal wylewu. To jest taka bzdura ze az noz w kieszeni mi sie otwiera jak cos takiego czytam.
Kazdy zdrowy czlowiek wchodzac na 4 pietro szybszym krokiem moze miec ciesnienie nawet 180 na 120. Organizm jest do tego przyzwyczajony, a wieksze cisnienie przy stresie nie rozni sie niczym od tego przy wysilku.
Gdybys mial CHORE SERCA NA BADANIACH, to byloby co innego.

Po prostu niby tyle wiesz ale niestety nawyk nerwicowego zachowywania sie i wkretow pozostal ten sam i zareagowales tak samo.

A to jest twoja emocja, nie jest to choroba.
Wiecej dystansu do stresu, czyli blokuj wrozenie z fusow.
Ja w tej swojej historii tak naprawde urposcilem to jak sie tylko da, bo ja z zaburzen wszelakich wyszedlem opierajac sie na prostych zasadach.
Wdrazanie wiecej logiki w dzialanie, czyli jak mialem ochote i znowu przejmowalem sie wszystkim, mowilem STOP zobaczymy, uda sie to sie uda, postaram sie, nie uda sie, cale zycie przede mna.
W wypadku zaburzen nie pozwalalem iluzji mna rzadzic, nie pozwalalem aby lekowe wyobrazenia mnie blokowaly. Wystyczajac sobie cel w postaci wolnego zycia od iluzji lękowej, stosowalem na mysli ignorancje, "ryzykowanie" na obawy i ktoprko mowiac zylem choc przez dlugi czas sie i tak zle czulem. Az stan emocjonalny zostal przekonany.
Dla mnie zycie wolnie do lęków stalo sie wazniejsze niz zawal czy zwariowanie, ktore sa iluzjami ale ni uwierzy sie w to ot tak sobie i od razu.

To nie jest kwestia co ty MASZ ROBIC na dany objaw, kwestia jest czy ty najpierw rozumiesz czym ten objaw jest. Nie mozna z kartki dzialac na objaw, bo jak dzialasz z kartki to znaczy ze ty sie tego boisz i nie rozumiesz czym jest nerwica, nie ma luzu w twoich dzialniach bo ciagle zawierzasz iluzji.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

1 stycznia 2015, o 17:14

Sasuke, w pewnym stopniu Cię rozumiem, bo ostatnio mam bardzo duże DD.
W ogóle nie czułam świąt, nie czułam wczorajszego sylwestra, bo nigdzie nie byłam i tylko smutno patrzyłam na siostrę mojego narzeczonego, która z mężem szła na domówkę.
To wszystko sprawiało, że tak jak mówisz, raz było zajebiście, bo muzyczka, troche smichów, chichów, a raz mega dół, bo mój facet naprawiał auto i zostawił mnie z chrześniakiem.

No ale co zrobić? trzeba to olać.
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

1 stycznia 2015, o 17:28

Ja takze nie czulem sylwestra wczoraj ani dziewczyny anie swiat i generalnie takze sie zle jeszcze czuje, to znaczy o wiele gorzej jak gdzies wychodze ale zauwyazylem ze im mniej na to narzekam sobie w glowie i pozwalam na to ze tak jest, to czuje sie ogolnie lepiej.
I zmienia sie na to poglad.
Nie bardzo wiem co ma nam to dac, ze bedziemy na kazdy objaw reagowali jak to w zaburzeniu bywa. Czyli smutkiem, zalem i lękami.
Wiec ja tez rozumiem sasuke i ciebie ze sie tak zle czujecie ale nie rozumiem tego ze ciagle tak samo to traktujecie, jako katastrofe waszego zycia.
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

1 stycznia 2015, o 22:07

helpmi pisze:Ty nie masz za grosz akceptacji dla tych swoich stanow. Wierzysz jakiejs lekarce co taka kocham mamę powiedziala? Ja ci juz kiedys napisalem ze wedlug mnie zle robisz ze ty chcesz zapominac a nie wychodzic z tego przez to ze pozwalasz temu trwac.
Kiedys napisales taki teks pamietam ze ty wchodzisz na forum na chwile, piszesz co ci jest i uciekasz aby sie nie nakrecic. I to jest problem bo jak tylko przyjdzie nowy objaw to ty od razu wybierasz panike.
Wedlug mnie takie unikanie wszystkiego co zle to jest zly wybor jesli chcesz wyjsc z tego na dobre bez lekow. Bo tak naprawde nie jestes oswojony z samym zaburzeniem. Sama akceptacja i niereaktywnosc to jest czesc sukcesu, druga rzecz to swiadomosc ze to iluzja i powiedzenie temu NIE.
Zauwaz ze ty na forum wchodzisz od dluzszego jzu czasu i nawet raz nie odpisales komus na posta a dlaczego tak jest? Bo sie ciagle tych tematow i stanow boisz :) Rozumiesz swoj blad?
Niby tak wszystko przwerobiles a na mysl o nerwicy i dd oblatuje cie strach. Bo nie kumasz jak dla mnie tych stanow, ni masz ich oswojonych, nie sa dla ciebie czyms zwyklym.
A na mnie nerwica, dd nie robia juz zadnego wrazenia, dlatego nie ma dla mnie juz takiego slowa w slowniku jak nawrot :) Bo dla mnie to nie jest juz problemem.
I nie pissz ze historia vica cie nakrecila bo potem nowe osoby nie beda chcialy czytac tego a to najlepsze teksty jakie czytalem jesli chodzi o nerwice. Nakreciles sie nie przez historie a swoja chec jak najszybszego wyjscia z tego a to nie sa wyscigi, akceptacja nie moze polegac na wyscigach.
Wiesz jak to było słabsze to nie było problemu z wychodzniem na przeciw , i akceptacją a teraz gdzie czuje ,że mi nawet szczęke zaciska to już jest trudniej , cierpni ręka i parzy dłoń , bicie serca sprawia ból , nie jest to coś co idzie zignorować :(

Fakt faktem unikałem źródeł ryzyka , nienawidze jak ktoś mówi o psychiatrach psychologach , i bardzo źle się czuje z tym ,że kiedyś byłem u psychiatry , czuje się taki gorszy ...
Victor pisze:Moją historią!!! :grr: Tóż to geniusz sam w sobie! Oj sasuke bo naprawdę teraz to już przegiąłeś :buu:
:D

A poważnie to zgadzam się tutaj w dużej części z Helpmi.
Mając zaburzenie nerwicowe trzeba zdać sobie sprawę z jednego, to nie jest coś co się LECZY. Innymi słowy chodzi o to abysmy my to rozumieli, że to są nasze emocje, coś od czego nie można uciec.
Czyli ty w którymś momencie poczułeś się lepiej i okey.
ALe nadal widząc po twoich postach pozwalasz sobie na to aby w twoim życiu stres był górą, bo ciągle boisz się wyolbrzymionej straty "czegoś".
Czyli wróżysz z fusów , zakładasz coś czego nie ma. To jest brak dystansu.

Takie cos powoduje ze nasze cialo jest spiete, nasza granica odpornosci na stres znowu sie przekracza, zabilo ci serc a ty...zrobiles znowu to samo, wkreciles sie w to.
Robisz znowu to samo, doszukujesz sie glupot, chorob serca, wysluchujesz jakis glupkowatych opinii.
Gdyby wysokie cisnienie od stresu powodowalo wylew to stary nikt z nas by nie mogl wchodzic po schodach bo by dostal wylewu. To jest taka bzdura ze az noz w kieszeni mi sie otwiera jak cos takiego czytam.
Kazdy zdrowy czlowiek wchodzac na 4 pietro szybszym krokiem moze miec ciesnienie nawet 180 na 120. Organizm jest do tego przyzwyczajony, a wieksze cisnienie przy stresie nie rozni sie niczym od tego przy wysilku.
Gdybys mial CHORE SERCA NA BADANIACH, to byloby co innego.

Po prostu niby tyle wiesz ale niestety nawyk nerwicowego zachowywania sie i wkretow pozostal ten sam i zareagowales tak samo.

A to jest twoja emocja, nie jest to choroba.
Wiecej dystansu do stresu, czyli blokuj wrozenie z fusow.
Ja w tej swojej historii tak naprawde urposcilem to jak sie tylko da, bo ja z zaburzen wszelakich wyszedlem opierajac sie na prostych zasadach.
Wdrazanie wiecej logiki w dzialanie, czyli jak mialem ochote i znowu przejmowalem sie wszystkim, mowilem STOP zobaczymy, uda sie to sie uda, postaram sie, nie uda sie, cale zycie przede mna.
W wypadku zaburzen nie pozwalalem iluzji mna rzadzic, nie pozwalalem aby lekowe wyobrazenia mnie blokowaly. Wystyczajac sobie cel w postaci wolnego zycia od iluzji lękowej, stosowalem na mysli ignorancje, "ryzykowanie" na obawy i ktoprko mowiac zylem choc przez dlugi czas sie i tak zle czulem. Az stan emocjonalny zostal przekonany.
Dla mnie zycie wolnie do lęków stalo sie wazniejsze niz zawal czy zwariowanie, ktore sa iluzjami ale ni uwierzy sie w to ot tak sobie i od razu.

To nie jest kwestia co ty MASZ ROBIC na dany objaw, kwestia jest czy ty najpierw rozumiesz czym ten objaw jest. Nie mozna z kartki dzialac na objaw, bo jak dzialasz z kartki to znaczy ze ty sie tego boisz i nie rozumiesz czym jest nerwica, nie ma luzu w twoich dzialniach bo ciagle zawierzasz iluzji.
Nie no może źle to ująłem , helpmi to dobrze powiedział po prostu za szybko wszystko chciałem zrobić chyba ..

Jak już Viktor na prawdę przy tym nawrocie próbuje się konfrontować z wszystkim czym się da , i wiesz jaki był wynik ? Że miałem wczoraj tak masakryczną jazdę ,że na prawdę myślałem ,że jest po mnie , sam wiesz jakie okrutne jest jak Ci drętwieje kończyna , jeszcze lewa a każde bicie serca sprawia ból .

To jest najśmieszniejsze ,że siedzę i wiem ,że to nerwica , np. teraz siedze w domu od rana , i gram , oglądam mecze , i siedzę na fotelu i czuje znowu drętwienie , kręci mi się w głowie , nie wyraźnie widzę , WIEM ,że to nerwica , akcpetuje to ! Ale do cholery jasnej dlaczego przy rozluźnieniu mnie to też dopada ?!

Już nawet przed wyjściem gdzieś staram się nie myśleć jak się będę czuć , tylko działam staram się działać bez nie potrzebnej analizy, i czasami mi to wychodzi. Ale jednego znowu mnie nauczyło ten nawrót , mianowicie , właśnie logika , i wyobrażanie sobie życia bez lęku , jak nie będę miał lęków to będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi , będę dziękował za każdy dzień , nawet ten nie przyjemny !
Emocje mają wielką moc , za wielką .. Tak jak mówie siedzę teraz jak na bombie ,staram się rozluźnić a co pare minut dochodzą mi nowe objawy :D Śmieszne nie :D ?
Nie wiem czy dobrze interpretuje "porzucenie kontroli " dlatego się pytam , nie chodzi mi o te konkretne objawy , ale właśnie ogólnie jakiekolwiek , ja podałem tylko przykłady. Po prostu jak teraz mam dalej siedzieć pozwalać się spinać , dusić , boleć , wyzywać ją żeby dała mi z całej siły kopa na organizm , a ja pomimo tego ,że tak bardzo cierpie , mam się po prostu nie bać i wytrzymać , nie kręcić się , nie uciekać . To jest właśnie pełne porzucenie kontroli ?

Też tak robie Viki , robie to już bardzo długo , odkąd was poznałem , i mi wszystko uświadomiliście ! Idę na przód pomimo tego ,że tak cierpie , inni się śmieją i bawią ja cierpie , ale ide dalej , w duchu tylko powtarzam sobie ,że niedługo do nich dołącze w tej radości .
Staram się dostrzegać tą iluzję nawet nazwałem ją sobie "Genjutsu" (z japońskiego iluzja) . Powiedz mi czy jak będę szedł na przód z tą masakrą w ciele i w głowie , będę czuł ,że ledwo stawiam kroki , to mojemu organizmowi kompletnie nic się nie dzieje , ani nic mi się nie może stać , to tylko iluzja ? Bo jak wiesz nie trzeba się nakręcić , żeby dostać objawów "z dupy" jak to ładnie nazwałeś w nagraniu :D , więc po prostu iść , i tyle ?
nierealna pisze:Sasuke, w pewnym stopniu Cię rozumiem, bo ostatnio mam bardzo duże DD.
W ogóle nie czułam świąt, nie czułam wczorajszego sylwestra, bo nigdzie nie byłam i tylko smutno patrzyłam na siostrę mojego narzeczonego, która z mężem szła na domówkę.
To wszystko sprawiało, że tak jak mówisz, raz było zajebiście, bo muzyczka, troche smichów, chichów, a raz mega dół, bo mój facet naprawiał auto i zostawił mnie z chrześniakiem.

No ale co zrobić? trzeba to olać.
Też miałem problem z odczuwaniem świąt , tym bardziej ,że to dopiero 2 bez taty :( Ale jak Ty mogłaś sobie odpuścić sylwestra :P ?
Już nawet nastrój mi nie sprawia takiego problemu ,ale te ataki objawów coraz to nowych i nowych, tylko czasami się tak nakręce nie potrzebnie , samoistnie ,że nie wiem jak mam poradzić sobie z emocjami .. Nie potrafię wyjść z tego koła wtedy, tylko się dołuje i dobijam :/

W ogóle przypomniałem sobie ,że moja nerwica zaczeła się od drętwienia lewej części ciała i słabości ..
helpmi pisze:Ja takze nie czulem sylwestra wczoraj ani dziewczyny anie swiat i generalnie takze sie zle jeszcze czuje, to znaczy o wiele gorzej jak gdzies wychodze ale zauwyazylem ze im mniej na to narzekam sobie w glowie i pozwalam na to ze tak jest, to czuje sie ogolnie lepiej.
I zmienia sie na to poglad.
Nie bardzo wiem co ma nam to dac, ze bedziemy na kazdy objaw reagowali jak to w zaburzeniu bywa. Czyli smutkiem, zalem i lękami.
Wiec ja tez rozumiem sasuke i ciebie ze sie tak zle czujecie ale nie rozumiem tego ze ciagle tak samo to traktujecie, jako katastrofe waszego zycia.
Jak nie traktować tego jako katastrofę skoro wszyscy dookoła się śmieją i bawią , tańczą , dziewczyna rozmawia z przyjaciółmi ,śmieją się i cieszą ja próbuje "nie umrzeć " :D
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

1 stycznia 2015, o 22:10

No to był błąd ;]
Ale my to sie tak kokosimy, kokosimy i zostajemy w domu xd a mogliśmy chociaż do klubu pójsć ;) No ale stało się ;)
Sasuke pisze: ja próbuje "nie umrzeć " :D
To nie próbuj ;) Najlepszy sposób ;)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

2 stycznia 2015, o 11:04

Wiesz sasuke gdyby nerwica mialabyc latwa to by nie bylo takich stron jak ta pewno :)
Mnie tez sciska w klatce piersiowej, dretwieje jezyk, wlosy na glowie, sciska mi swiadomosc, nie czuje ciala, czuje jakbym mial tylko oczy, wszystko widze inaczej przed derealizacje ale akceptuje to i nie traktuje tego jak katastrofe zycia.
Juz teraz od jakiegos czasu nie traktuje ale traktuje jako cos co jest zaburzeniem a nie jest mna. Tak jak Divin mowi, to nie jest mna, to jest iluzja i musze sie teraz pogodzic ze tak jest zle i zycie nie wydaje mi sie szczesliwe. Bo nie zawsze mozna byc szczesliwym.
I powiem tyle ze taka akceptacja bardzo pomaga, tyle ze jeszcze trzeba lapac sie na tym ze znowu wchodzi sie w iluzje i ja wtedy pytam sie jak vic co choruje? Nic nie choruje wiec sprawdzam karty nerwicowe i ide do dziewczyny pozartowac troche mimo tych objawow.
Sasuka przeciez to niczyja tutaj wina ze miales to slabsze wczesniej a teraz masz takie :) trzeba to przerobic jak nalezy. Ja juz sie z tego nie wycofam chocbym zdychal :D
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 stycznia 2015, o 20:32

Jak dla mnie Sasuke po prostu boisz się samego zaburzenia i cierpienia i to jest problem własnie.

Bo widzisz ja wychodzac z zaburzenia nie mialem w glowie aby mi ta choroba przeszla, czy to zaburzenie. Tylko mialem w glowie aby stan emocjonalny przekonal sie ze nic mi nie jest.
Ale ja dopuszczam fakt, ze kiedys moge dostac przeciez ataku paniki czy nawet lęku :) Mimo ze o tej pory nie zdarzylo mi sie to oprocz raz jednej sytuacji gdzie moja mama miala chemioterapie (mialem mini atak paniki) nie mialem zadnych objawow ani natrectw a wczesniej to bylo w zasadzie cale moje zycie.

Tak jak ty w innych postach opisujesz swoje presje i stresy, tak musisz rozumiec ze jesli masz takie nerwowe podejscie do zycia to czasem serce moze ci zabic mocniej, zrobic rowniez ci sie moze goraco, ale to nie jest powod do tego aby znowu robić sobie zaburzenie.
Ten fakt trzeba zauwazyc i dostrzec swoje reakcje.
Z zaburzenia wychodzimy jak dostrzegamy reakcje i nie reagujemy tak jak zawsze do tej pory, tak to mozna podsumowac w sumie :)
Moim pragnieniem przestalo byc aby objawy znikly, lęk znikł, ataki paniki bo to jest pragnienie mimo wszystko dziwne patrzac na to czym jest sama nerwica :)
Moim pragnieniem stalo sie zmienic reakcje na ewentualne objawy czy nadmierne emocje.

Proponuje tobie takze mniej presji na stresy sobie robic, w zyciu nic nie jest trwale i nic nie jest na zawsze. A obawy o strate czegokolwiek bez sprobowania nawet tego sa zalązkami napięcia emocjonalnego.

Pomysl takze nad moze terapia poznawczo - behawioralna jezeli sam nie dajesz rady wylapywac tych reakcji lękowych.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

3 stycznia 2015, o 16:55

nierealna pisze:
Sasuke pisze: ja próbuje "nie umrzeć " :D
To nie próbuj ;) Najlepszy sposób ;)
Już teraz się staram mam to w dupie ! Jak umrę to się nie będę martwił :D
helpmi pisze:Wiesz sasuke gdyby nerwica mialabyc latwa to by nie bylo takich stron jak ta pewno :)
Mnie tez sciska w klatce piersiowej, dretwieje jezyk, wlosy na glowie, sciska mi swiadomosc, nie czuje ciala, czuje jakbym mial tylko oczy, wszystko widze inaczej przed derealizacje ale akceptuje to i nie traktuje tego jak katastrofe zycia.
Juz teraz od jakiegos czasu nie traktuje ale traktuje jako cos co jest zaburzeniem a nie jest mna. Tak jak Divin mowi, to nie jest mna, to jest iluzja i musze sie teraz pogodzic ze tak jest zle i zycie nie wydaje mi sie szczesliwe. Bo nie zawsze mozna byc szczesliwym.
I powiem tyle ze taka akceptacja bardzo pomaga, tyle ze jeszcze trzeba lapac sie na tym ze znowu wchodzi sie w iluzje i ja wtedy pytam sie jak vic co choruje? Nic nie choruje wiec sprawdzam karty nerwicowe i ide do dziewczyny pozartowac troche mimo tych objawow.
Sasuka przeciez to niczyja tutaj wina ze miales to slabsze wczesniej a teraz masz takie :) trzeba to przerobic jak nalezy. Ja juz sie z tego nie wycofam chocbym zdychal :D
Wiem ,że nie jest łatwa , walę już ją 2 raz :D Też się staram już tego nie traktować jak coś najważniejszego , wczoraj odpuściłem popatrzyłem na moją piękną dziewczynę i powiedziałem ,że żyje dla niej ,jak tymczasowo nie mogę żyć dla siebie ;)
No więc do boju ;) !
Victor pisze:Jak dla mnie Sasuke po prostu boisz się samego zaburzenia i cierpienia i to jest problem własnie.

Bo widzisz ja wychodzac z zaburzenia nie mialem w glowie aby mi ta choroba przeszla, czy to zaburzenie. Tylko mialem w glowie aby stan emocjonalny przekonal sie ze nic mi nie jest.
Ale ja dopuszczam fakt, ze kiedys moge dostac przeciez ataku paniki czy nawet lęku :) Mimo ze o tej pory nie zdarzylo mi sie to oprocz raz jednej sytuacji gdzie moja mama miala chemioterapie (mialem mini atak paniki) nie mialem zadnych objawow ani natrectw a wczesniej to bylo w zasadzie cale moje zycie.

Tak jak ty w innych postach opisujesz swoje presje i stresy, tak musisz rozumiec ze jesli masz takie nerwowe podejscie do zycia to czasem serce moze ci zabic mocniej, zrobic rowniez ci sie moze goraco, ale to nie jest powod do tego aby znowu robić sobie zaburzenie.
Ten fakt trzeba zauwazyc i dostrzec swoje reakcje.
Z zaburzenia wychodzimy jak dostrzegamy reakcje i nie reagujemy tak jak zawsze do tej pory, tak to mozna podsumowac w sumie :)
Moim pragnieniem przestalo byc aby objawy znikly, lęk znikł, ataki paniki bo to jest pragnienie mimo wszystko dziwne patrzac na to czym jest sama nerwica :)
Moim pragnieniem stalo sie zmienic reakcje na ewentualne objawy czy nadmierne emocje.

Proponuje tobie takze mniej presji na stresy sobie robic, w zyciu nic nie jest trwale i nic nie jest na zawsze. A obawy o strate czegokolwiek bez sprobowania nawet tego sa zalązkami napięcia emocjonalnego.

Pomysl takze nad moze terapia poznawczo - behawioralna jezeli sam nie dajesz rady wylapywac tych reakcji lękowych.
Masz rację boję się tego cierpienia ,cały czas o tym myślę nawet nie świadomie , jak się będę tam czuł a jak tam, teraz cały czas myślę jak za 5 dni w szkolę się będę czuł , jak szybko z tamtąd ucieknę , jak dostane drętwienia , i "ciśnienia" w głowie . Nawet jak już jestem bojowo nastawiony to i tak te obawy zakichane ! :dres:

Też właśnie teraz chodzę i mówie sobie " Kryst. przecież Ci nic nie ma , nerwica NIE MA PRAWA SPOWODOWAĆ WYLEWU , UDARU, ZAWAŁU CZY PARALIŻU, jeśli nie zemdlałeś za 1 razem to za 2 też nie zemdlejesz ! " I powiem Ci szczerze .. Pomaga ;) Pomaga i to nawet sporo, + wyzywam nerwice na pojedynek niczym Son Goku SSJ2 VS Majin Vegeta :)
Viki ja Cię i tak podziwiam , 5 lat , 5 lat i zniszczyłeś ją w mak , od tak :O.
Właśnie , ta presja i moje nerwy , mnie nakręcają i to jest najgorsze bo nawet sam nad tym nie panuje :// Ale jak już się nakręce i chwyta mnie lęk, atak paniki ,drętwienia, to co po prostu to olać nie ? Niech serce wali , niech ręka drętwieje , niech percepcja się zmienia , na bardziej "czerwoną" ja od tego nie umrę, może trochę zmęcze organizm ,ale mnie to już nie powinno ruszać tak ?

O następna rzecz ,która mi pomogła , wyobrażanie sobie życia bez lęku , takie cudownego , spokojnego :DD Także będę nad tym pracował, i nad obniżeniem napięcia , to jest właśnie trudne :/
Nie chcę już terapii już mam dość , nic nie dawała , wy mi dużo bardziej pomogliście , na terapii mówiłem o tym co piszesz Ty i Divin ;P Także wiesz . A po za tym źle się czuje jak myślę o psychiatrach , psychologach , wariatkowie itp. Nie mam do tego dystansu :/ Nie wiem czy mam się z tym jakoś oswoić , czy po prostu to olewać te emocje które się rodzą podczas słuchania o tym :P
Nie chce jak wcześniej , tzn poukładałem sobie wszystko, pozapominałem starałem się nie myśleć , wyszedłem z zaburzenia , i nagle silniejsze bodźce i znowu siędze tu z wami i płącze o jakieś drętwienia i bicia serca. Chce się stać prawdziwym wojownikiem , i nawet jak się zepnę i dostanę apokalipsy objawów , ja spokojnie usiąde i wytrzymam .
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

3 stycznia 2015, o 17:10

Ignorowanie a wypieranie się to dwie różne rzeczy. Wypieranie jest "zakazane" , bo nie możesz powiedzieć sobie, że nie jest ci przykro kiedy jest, że nie jesteś wkurzony kiedy jesteś, że nie boli jak boli, że z ręką jest ok, jak cierpnie, itd. Nie wypieramy się, bo nie oszukujemy siebie. To jest nieskuteczne, bo osobą której nie da się na długą metę oszukać jesteśmy my sami. Chodzi o AKCEPTACJĘ. To znaczy- wiem, że się źle czuje, w tej chwili jestem kompletnie bezużytecznie zmaltretowany i w zasadzie mam ochotę wczołgać się pod dywan i zdechnąć. ALE mam świadomość, że te doświadczenia są tymczasowe, przeminą i rozumiem, że swoją postawą mogę je osłabiać i zniwelować w perspektywie czasu. O to chodzi! Bardzo dobrze, że nie chcesz się wypierać, bo nie tędy droga. Ignorowanie, to potocznie akceptowanie tego, że czujesz się kiepsko i nie walczenie z tym na zasadzie "nie chcę się tak czuć, to nigdy nie minie, panika panika aaaaa", tylko na zasadzie "jest do kitu ale mam postawę psychiczną do tej sytuacji taką, która pozwala mi czuć się bezpiecznie, bo wiem, że nic mi nie jest tylko tak to odczuwam i to minie na przestrzeni czasu gdy będę tę postawę psychiczną utrzymywał".

A odnośnie porzucenia kontroli- w nerwicy staramy się kontrolować co chwila objawy to znaczy analizujemy je i jeszcze usiłujemy się czuć doskonale, gdy nie czujemy się tak. Czyli żyjemy w iluzji, że możemy to kontrolować jak czuje się nasze ciało. Bo samym martwieniem się o nie, nie możemy i tak jego skontrolować. To co natomiast możemy kontrolować to wewnętrzna postawa, wewnętrzny spokój. Chodzi o to by to zauważyć. Że skoro wyniki badań są ok, to jest zdrowie, a jak jest zdrowie, to objawy pochodzą od psychiki. Czyli można usiąść i całkowicie wyłączyć hamulce psychiczne które i tak nic nie dają poza poczuciem, że narasta panika. To tak jakby chcieć kontrolować bicie serca. Nie ty regulujesz skurcze fizycznie, ale jeśli się rozluźnisz, weźmiesz głęboki oddech to pośrednio na tę pracę wpływasz. To samo z innymi fizycznymi objawami nerwicy.

Nawroty biorą się z tego, że nasz umysł wraca do starych przyzwyczajeń. Znów jedziemy na autopilocie, zamiast żyć świadomie, pracować nad dystansem do zdarzeń, itd. Chodzi o to by nauczyć się życia czujnego, na nowych zasadach. Gdy wracamy do starych zasad, gdy wydarzy się coś niepokojącego, gdy jakoś tam aktywuje się ten tryb awaryjny, możemy się przelęknąć i na chwilę następuje nawrót. Jednak z moich doświadczeń wynika, że każdy ewentualny taki epizod jest coraz krótszy i mniej intensywny.

Także nie łam się Sasuke, jesteś w dobrym miejscu, tylko znów powróciłeś psychicznie na stare śmieci na chwilę i Cię to wystraszyło i zadziałało jak efekt domina. Ale na pewno nie jesteś w tym samym miejscu, co przed ogarnięciem się. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
agaa
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 177
Rejestracja: 17 sierpnia 2014, o 15:13

3 stycznia 2015, o 17:45

Ciasteczko, tego potrzebowałam ;) ja nie akceptuje, a uciekam i odpycham to wszystko i wydaje mi się że to niby ignorowanie, a to g... prawda :P ja tego baaaaardzo nie chce, tak bardzo ze to mnie tak silnie atakuje :?
Do the thing you fear most and the death of fear is certain.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

3 stycznia 2015, o 20:00

agaa pisze:Ciasteczko, tego potrzebowałam ;) ja nie akceptuje, a uciekam i odpycham to wszystko i wydaje mi się że to niby ignorowanie, a to g... prawda :P ja tego baaaaardzo nie chce, tak bardzo ze to mnie tak silnie atakuje :?
Bo jeszcze bardziej narasta wewnętrzny konflikt- opór jest ogromny a nie da się uciec od siebie samego, gdy reakcje psychiki i organizmu nam nie odpowiadają. Uciekasz bo się boisz, bo wierzysz,że coś Ci się może stać, nie masz jeszcze tego silnego przekonania, że to są iluzoryczne objawy, które nie zagrażają Ci w żaden sposób. Wiem, że ciężko jest w to uwierzyć, ale spróbuj pogadać ze sobą. Tak jakbyś miała się udać na szczerą pogadankę z własnym ja. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
agaa
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 177
Rejestracja: 17 sierpnia 2014, o 15:13

3 stycznia 2015, o 20:09

tak,czasem to widzę i się udaje a czasem nie...te uczucia, odczucia myśli i wątpliwości, muszę uwierzyć że to ściema nerwicowa ;) ale tak mega nieprzyjemna, ze nie moge zaakceptować :?
Do the thing you fear most and the death of fear is certain.
ODPOWIEDZ