Nipo pisze: ↑25 czerwca 2018, o 15:54
Formenos pisze: ↑25 czerwca 2018, o 15:23
Nipo pisze: ↑25 czerwca 2018, o 14:51
Dzięki Hubert za odpowiedz
ja tak naprawdę już nie mam problemu z atakami paniki po udało mi się je pokonać
mam jedynie ciagle z tym jednym i tym samym prawie od roku natrętem czyli lęk przed samobójem co jest totalna głupota i iluzja i ja to wiem ale i tak w ciąż się tego boje
i napada mnie czasem smutek z dupy
nie wiem jak robić ekspozycje na tego typu rzeczy
o to mi chodziło
Daj się mentalnie zabić - jeżeli nerwica ma taką moc, żebyś się zabił, to niech to zrobi. Prowadź takie dialogi wewnętrzne. Zawsze jak masz tego natręta, to rozmawiaj ze sobą w myślach - rób to tak długo, aż wpłyniesz na podświadomość i w końcu nerwa odbuści w tym obszarze.
Smutek z dupy puszczaj przez siebie wolno i nie rozkminiaj skąd się wziął, niech sobie płynie.
Ze smutkiem potrafi sobie radzić ale gorzej z tym zabiciem się mentalnym :p z tym mam problem żeby dobie powiedzieć No teudno najwyżej się zabije bo tego bardzo nie chce :/ mam problem z zaryzykowanoem :/
Ja miałem tak ze zdrowiem mojej żony, aż któregoś dnia w samochodzie mając mega lęk wolnopłynący mówię do swojej nerwy: OK - jeżeli masz taką moc, to spraw, żeby choroba mojej żony wróciła - no dawaj. 20 minut później zadzwoniła do mnie żona, która akurat była w tym czasie w sanatorium i mówi do mnie: dziś nawet spoko, wląsnie przejechałam 23 km na rowerze, a wcześniej zrobiłam spacer po lesie około 10km....
W tym momencie poczułem jak dociera do mojej podświadomości, że to tylko moja iluzja lękowa. Wartość, na której skupiło się moje zaburzenie i trzymam mnie w szachu. Wartość, na którą moja nerwica nie ma kompletnie żadnego wpływu, a tworzy to tylko mój zalękniony stan emocjonalny.
Co więcej, moja żona ma co pól roku badania kontrolne w szpitalu. Szpital ten powodował zazwyczaj w mojej aktywnej nerwicy duży lęk. Dziś rano spędziłem w nim ok 2h - SOR i neurologia. Pierwszy raz od 1,5 roku nie czułem tam żadnego lęku