A więc tak. Bywało u mnie, lepiej , gorzej, dramatycznie i wspaniale. Ale nadal TO jest. Teraz chyba osiągnęło punkt kulminacyjny.
przerabiałam psychologów, psychiatrów. Ci prywatni nie pomagali, inni nie wzbudzali zaufania - uciekałam szybko.
W tej chwili znalazłam Panią psycholog z Mopsu. Byłam 3 razy - wiem mało. Niestety taki urok państwowych pracowników, że mają mniej czasu.
Zgodnie stwierdziłyśmy, mój ciężki stan, średnio zdolny do funkcjonowania. W skrócie powiem, że chodzi o Hipochondrię. Boję się o syna - ciągle coś nowego. Teraz mamy autyzm a, że młody w wieku 3 lat, więc to gorący temat, nie mówi jeszcze super, lubi kółka, auta, rozpieszczony więc zdarza mu się zrobić akcję - ciężko mi sobie uświadomić, że to normalne zachowanie. (oczywiście w necie wynalazłam tą chorobę i widzę ją tylko ja. Pediatra wykluczył, moja Pani psycholog też)
Na ostatnim spotkaniu zaproponowała intensywną nerwicową terapię. Lecznie trwa 6-12 tygodni spotkania codziennie 9-13. Jest w szpitalu psychiatrycznym, więc sami specjaliści. W tym terapia grupowa. Zastanawiam się poważnie, bo wiem, że jak pójdę to będę musiała chodzić systematycznie. Chcę zacząć od Września kiedy syn pójdzie do przedszkola, żeby nie było wymówek i żebym nie musiała małego zostawiać teściowej z którą kontakty nie są dobre. Czy ktoś z Was przeszedł takie leczenie? Okazało się skuteczne ? W środę mam konsultację bo trzeba pójść na trzy zanim trafi się na oddział. Jeśli jest gdzieś już taki temat, proszę o link
