Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Odburzyłem się :)

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

1 sierpnia 2016, o 23:15

Halina pisze:
martusia1979 pisze:ryzykowanie to inaczej sprawdzanie jej. Masz somtyke to np.pomimo zawrotow glowy wychodzisz, asz natrety to je sprawdzasz np.wyskocze prze okno to podchodzisz do niego i sie sprawdzasz i tak z wieloma rzeczami.
hmm i tutaj sa dwie szkoly, we rancji to nazywa sie ekspozycja, czyli wystawianie sie
niestety na mnie to nie dziala, gdyz sprawdze raz i nastepnie moe sprawdzac bez konca,
no chyba, ze raz sie wystawie do okna, powiem sobie twardo "nie wyskocze i juz" i koniec stop
ale zaczecie wystawiania sie na natrectwa konczy sie weryfikacja bez konca

-- 1 sierpnia 2016, o 22:53 --
Halina pisze:
martusia1979 pisze:ryzykowanie to inaczej sprawdzanie jej. Masz somtyke to np.pomimo zawrotow glowy wychodzisz, asz natrety to je sprawdzasz np.wyskocze prze okno to podchodzisz do niego i sie sprawdzasz i tak z wieloma rzeczami.
hmm i tutaj sa dwie szkoly, we f rancji to nazywa sie ekspozycja, czyli wystawianie sie
niestety na mnie to nie dziala, gdyz sprawdze raz i nastepnie moe sprawdzac bez konca,
no chyba, ze raz sie wystawie do okna, powiem sobie twardo "nie wyskocze i juz" i koniec stop
ale zaczecie wystawiania sie na natrectwa konczy sie weryfikacja bez konca
we FR mowi sie mozna sie wystawic, ale nalezy pozostac przy tym oknie podczas, gdy podniesie sie lek i poczekac, az lek opadnie
warto dotrzec do konca scenariusza nasza wyobraznia,
ale .... moj psy zastosowal to na osobie, ktora bala sie przelykac, bo myslala, ze sie udusi
po pol roku stosowania techniki osoba ta miala wiecej natrectw i wiecej lekow
zastosowano zatem technike "stop" za kazdym razem, gdy ....... i dzialalo, po prostu kazdy jest inny pewnie mnie akurat tej techniki nie polecano
dziala przy agarofobii i fobii socjalne bez zarzutu oraz przy przewidywaniu negatywnym przyszlosci np "ojej jutro widze sie z nowym pracodawca, na pewno zle wypadne" -------------- i co z tego?? jak zle wypadniesz, to co sie stanie ? Nie dostane pracy. I co z tego ? Bede miala inne propozycje i wypadne lepiej, mimo tego pojde jutro, wystawie sie na swoje obawy i juz, co mi tam
Mylisz sie wystawianie na natrectwa nie konczy sie zadnym powielaniem natrectw, tylko trzeba to dobrze robic z wewnatrzna pewnoscia ze chce sie przekraczac granice i ze swiadomoscia po co.
To co piszesz o tym STOP takze moze powodowac wiecej natrectw kiedy sie sie je zastosuje i zle sie rozumie.
Wszedzie gdzie sa obawy trzeba przekroczyc granice iluzji lękowej, tylko w taki sposob wyszedlem tak naprawde z zaburzenia. Natomiast czy, mowisz stop czy ryzykuje to jest kwestia drugorzedna, zupelnie bez znaczenia.
Bezmyslne wystawianie sie na natrectwa i gadanie stop bedzie rownie niepraktyczne.

Nie neguj czegos tylko dlatego ze jakiejs osobie sie to nie udalo, bo sukces nie zalezy od powtarzania samych slow ale wewnetrznej pracy, zalapania bakcyla i checi i pelnej swiadomosci mechanizmow nerwicowych, natomiast to jak ktos to robi jest powtarzam bez znaczenia.

Jednakze powtarzanie STOP bez przekraczania mentalnie granicy obaw jaki ma sens? Wszystko sie zastpuje ale na ile? Do nastepnego natrectwa? A dlatego ze granica obawy nie zostala przekroczona. Raz powiesz STOP i? Na drugi dzien obawy sa na nowo.
Wiec osobiscie takiej techniki nie polecam :)
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

1 sierpnia 2016, o 23:27

dokładnie tak!...każdy jest inny ale nie liczy sie'' każdy z nas ''zebyście dobrze zrozumieli tylko wewnętrzne ja i w tym cały sukces. Ja jakoś ryzykowałam i osiągnełam znaczny sukces wiec dla mnie akurat to dobre metody jak i dla samego Viktora...nie dokońca to takie złe jak widzisz H.

-- 1 sierpnia 2016, o 22:19 --
subzero1993 pisze:W mojej opinii to jest jak ktoś np boi się o serce (sam przechodziłem więc powiem na swoim przykładzie). Siedziałem na imprezie i nagle poczułem bicie serca, mocne, strach podpowiadał mi XX scenariuszy. Serce waliło mi co raz szybciej i doszły nerwobóle i pierwsza myśl to to by przestać pić i palić i lecieć jak najszybciej do domu po coś na uspokojenie, a najlepiej dzwonić na SOR. Napięcie zmierza w kierunku ataku paniki, serce bije tak, że mam wrażenie że połamie i żebra. Emocje zaczynają powoli brać górę nad zdrowym rozsądkiem i wtedy sobie przypominam "miałem morfologie, ekg, usg serca i wszystko było dobrze, jak mam teraz wyciągnąć kopyta nerwiczko to trudno" i mimo kumulacji natrętów i nerwobóli pozwoliłem temu być. Przez godzinę mnie męczyło, że prawie już zwątpiłem i nagle po prostu zniknęło. Samo. To jest to "ryzyko", którego na dobrą sprawę nie ma.

-- 1 sierpnia 2016, o 23:08 --
Strasznie mocno trzymasz się tych technik. Ja stosowałem tylko oddychanie (wcześniej medytację, ale lęki opadły i nie była mi tak potrzebna) i przyznam, że przydawało się to przy atakach paniki, ale teraz to już nawet to odpuściłem, bo widzę, że tak naprawdę nic nie muszę robić by objawy stresu przeszły same, bo wystarczy akceptacja i ignorowanie. Polecam dalej słuchać, bo odburzanie jest jakby na wielu płaszczyznach i nie tylko chodzi tu o techniki pomagające przetrwać ataki paniki. Myślę, że warto jechać z materiałami po kolei :D
Tak bo to jest kolejny dowód na ryzykowanie tylko ile ludzi tyle opinii i interepreatacji ale to jest własnie ryzykowanie racjonalne .Bo ryzykowanie tez jest akceptacją.

-- 1 sierpnia 2016, o 22:25 --
dodam jeszcze , ze ja z aegorofobia jak bym podchodziła do odburzenia tak jak ty Halino to zinterpretowałaś to dalej siedziałabym w tym głównie strachu , a ja pomimo strachu , lęku, często poddania się , zwatpienia dalej pokonywałam ten strach ,ryzykowałam i wygrałam. Bo jak ludzie myślą tak jak napisałaś to zauważ ,że większość ( nawet tu na forum) siedza dalej w tym samym punkcie bo się po prostu boją. Ja podjełam to ryzyko i teraz pomimo piekła tego nie żałuję
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

1 sierpnia 2016, o 23:51

helpmi pisze: Mylisz sie wystawianie na natrectwa nie konczy sie zadnym powielaniem natrectw, tylko trzeba to dobrze robic z wewnatrzna pewnoscia ze chce sie przekraczac granice NIE ROZUMIEM JAKIE GRANICE ?i ze swiadomoscia po co. Nie rozumiem?

To co piszesz o tym STOP takze moze powodowac wiecej natrectw kiedy sie sie je zastosuje i zle sie rozumie. Ja stopowalam mysli, nastepnie zajmujac sie czyms innnym, oddajac uwage czemus innemu, pracy konstruktywnej i generalnie codziennie malam ich mniej. Az do momentu, kiedy zniknely.

Wszedzie gdzie sa obawy trzeba przekroczyc granice iluzji lękowej, W jaki sposob, nie rozumiem tego stwierdzenia, ale nic przeslucham nagrania, robilam terapie po francusku, wiec nie docieraja do mnie niektore wyrazenia.tylko w taki sposob wyszedlem tak naprawde z zaburzenia. Natomiast czy, mowisz stop czy ryzykuje to jest kwestia drugorzedna, zupelnie bez znaczenia.
Bezmyslne wystawianie sie na natrectwa i gadanie stop bedzie rownie niepraktyczne.

Nie neguj czegos NIC NIE NEGUJE PRZECZYTAJ RAZ JESZZCE MOJEGO POSTA tylko dlatego ze jakiejs osobie sie to nie udalo, bo sukces nie zalezy od powtarzania samych slow ale wewnetrznej pracy, zalapania bakcyla i checi i pelnej swiadomosci mechanizmow nerwicowych, natomiast to jak ktos to robi jest powtarzam bez znaczenia.

Jednakze powtarzanie STOP bez przekraczania mentalnie granicy obaw jaki ma sens? Wszystko sie zastpuje ale na ile? Do nastepnego natrectwa? A dlatego ze granica obawy nie zostala przekroczona. Raz powiesz STOP i? Na drugi dzien obawy sa na nowo.
Wiec osobiscie takiej techniki nie polecam :)
ok, zrozumialam, poslucham nagran
tak mnie nauczono i juz chodzilam do dobrego terapeuty, zatem jemu zaufalam
mysle, ze skoro po dwoch urlopowych miesiacach wolnosciowych od NN, wszystko wrocilo, to zabraklo czegos w mojej pracy !

-- 1 sierpnia 2016, o 23:45 --
martusia1979 pisze:dokładnie tak!...każdy jest inny ale nie liczy sie'' każdy z nas ''zebyście dobrze zrozumieli tylko wewnętrzne ja i w tym cały sukces. Ja jakoś ryzykowałam i osiągnełam znaczny sukces wiec dla mnie akurat to dobre metody jak i dla samego Viktora...nie dokońca to takie złe jak widzisz H. Nie napisalam , ze sa zle


dodam jeszcze , ze ja z aegorofobia jak bym podchodziła do odburzenia tak jak ty Halino to zinterpretowałaś to dalej siedziałabym w tym głównie strachu , a ja pomimo strachu , lęku, często poddania się , zwatpienia dalej pokonywałam ten strach ,ryzykowałam i wygrałam. Bo jak ludzie myślą tak jak napisałaś to zauważ ,że większość ( nawet tu na forum) siedza dalej w tym samym punkcie bo się po prostu boją. Ja podjełam to ryzyko i teraz pomimo piekła tego nie żałuję
technika stop nie jest dla agarofobii, wyraznie o tym napisalam
tylko technika wystawiania sie dziala w przypadku agarofobii, dokladnie o tym pisalam
Pisze, co mysle, gdyz tak mnie nauczono na terapii ! Nowoscia dla mnie jest to "ryzykowanie", czy "przekraczanie granic "i nie rozumiem tego, co nie oznacza, ze to neguje ! no nic dojde do tego punktu w nagraniach !

-- 1 sierpnia 2016, o 23:49 --
subzero1993 pisze:
-- 1 sierpnia 2016, o 23:08 --
Strasznie mocno trzymasz się tych technik. Ja stosowałem tylko oddychanie (wcześniej medytację, ale lęki opadły i nie była mi tak potrzebna) i przyznam, że przydawało się to przy atakach paniki, ale teraz to już nawet to odpuściłem, bo widzę, że tak naprawdę nic nie muszę robić by objawy stresu przeszły same, bo wystarczy akceptacja i ignorowanie. Polecam dalej słuchać, bo odburzanie jest jakby na wielu płaszczyznach i nie tylko chodzi tu o techniki pomagające przetrwać ataki paniki. Myślę, że warto jechać z materiałami po kolei :D
trzymanie si etchnik twardo i kurczowo nauczono mnie we franci i w kanadzie do tego stopnia, ze raz, gdy nie praktykowalam i nie aplikowalam "technik" wyrzucono mnie z forum! gdy staralam sie nadmienic, ze najlepsze jest ignorowanie, to powiedziano, albo robisz, co mowimy, albo wynocha : wiec, powtarzam dla mnie niektore sformulowania sa nowe i do nich nie doszlam jeszcze w nagraniach. Zreszta po polsku mam wrazenie, ze odkrywam ameryke i jestem przekonana, ze jezyk odgrywa wazna role w odburzaniu. Nie "jezyk" w doslownym tego slowa znaczeniu :haha: przestancie mnie wyzywac w koncu :buu: :dres: wyrobiono mi takie zdanie przez 2 lata terapii i juz ! I co? Nie pozostaje mi nic innego, jak zabrac sie za to od innej strony.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

1 sierpnia 2016, o 23:54

Moim zdaniem nie można do końca negować techniki " stop " bo na każdego też co innego działa i ważne jest by poznać możliwie wiele różnych sposobów, historii o wychodzeniu oraz rad od ludzi którzy wyszli by potestować czy to działa na nas i uciułać metodę działającą na nas. Wychodzenie z nerwicy moim zdaniem właśnie opiera się na metodzie prób i błędów, akceptacji, zrozumieniu. Tu właśnie idealnie widać to, że nerwica nie jest chorobą a zaburzeniem emocjonalnym, bo powtarzanie regularnie pewnych ćwiczeń nie sprawi, że lęki znikną. To głębsze bagno :D
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

2 sierpnia 2016, o 00:12

masz racje subzero, zatem moze pomozecie mi, dopoki ne dojde do nagran mowiacych o tym, ja zarezykowac do mysli "a co jesli popelnie samobojstwo", "zcie nie ma sensu, bo i tak umrzemy, " a co jesli podloze bombe w sklepie" ? jak tutaj ryzykowac i przekraczac granice z dobrym podejsciem zrozumieniowym?
drugie pytanie: nalezy zrozumiec proces lekow i NN. Ok, ale ja juz tyle walkowalam caly proces "walcz i uciekaj", wiem, ze mysli to stany wyikajace z lekow i tak mimo wszystko mysli wracaja "a co jesli to nieprawda, ej nie sluchaj tego,ty chcesz na pewn sie zabic etc etc " Czyli za kazdym razem, nalezaloby sobie powtarzac "halina, to sa mysli, wynikajace z leku i wysokiego napiecia"?

O co chodzi w tym ''glebszym bagnie" ? Tak na szybko, zanim dotre do nagran, ciezko mi wyszukac odpowiednie nagranie, ale powoli ..............
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
kucyki46
Gość

2 sierpnia 2016, o 07:24

helpmi pisze: sukces nie zalezy od powtarzania samych slow ale wewnetrznej pracy
martusia1979 pisze:
Świetne zdjęcie :)
wojteczek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 98
Rejestracja: 17 maja 2016, o 13:46

2 sierpnia 2016, o 08:21

Halina z tego co czytam mamy bardzo podobne nerwice i tożsame natręty. Też się zastanawiałem nad tymi pytaniami i nie znalazłem odpowiedzi niestety. Generalnie jestem walczakiem i nie ma rzeczy jakiej bym nie zrobił i pozbyłem się 99% natrętów dzięki ryzykowaniu. Chętnie poczekam na spostrzeżenia innych. Jak ktoś podrzuci jakiś sposób na ryzykowanie to spróbuję. Nerwica jest cwana i zawsze znajdzie jakiś natręt jak się stanu emocjonalnego nie uspokoi.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

2 sierpnia 2016, o 10:49

wojteczek pisze:Halina z tego co czytam mamy bardzo podobne nerwice i tożsame natręty. Też się zastanawiałem nad tymi pytaniami i nie znalazłem odpowiedzi niestety. Generalnie jestem walczakiem i nie ma rzeczy jakiej bym nie zrobił i pozbyłem się 99% natrętów dzięki ryzykowaniu. Chętnie poczekam na spostrzeżenia innych. Jak ktoś podrzuci jakiś sposób na ryzykowanie to spróbuję. Nerwica jest cwana i zawsze znajdzie jakiś natręt jak się stanu emocjonalnego nie uspokoi.
dokladnie sama chciaabym wiedziec, o co chodzi z tym ryzykowaniem
napiszesz kilka przykladow, prosze ?
generalnie mam fobie impulsywna: strach przed robieniem czegos sobie i komus + obecnie dochodza strachy (terroryzm); wczoraj w sklepie zdziwilo mnie to, gdyz kupilam dwa talerzyki i nagle naszlamnie mysl "a co jesli bym je spierdo.... na ziemie z wielkim hukiem" (doslownie ), albo wieczorem "gdybym mocno spoliczkowala mojego faceta"
takze boje sie chyba utraty kontroli i zrobienia czegos glupkowatego
plus inne bzdety tzw. rozszerzenia glownych
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
wojteczek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 98
Rejestracja: 17 maja 2016, o 13:46

2 sierpnia 2016, o 12:30

Masz dokładnie to samo co ja. Milion razy miałem myśl, że kogoś uderzę albo zrobię sobie coś. I tutaj jest problem wg mnie z ryzykowaniem bo jedyne co zastaje to spędzać czas z ludźmi aby utwierdzać się w przekonaniu, że nic się nie zrobi. Mi pomogło jak miałem strach, że coś zrobię żonie porzucenie kontroli tzn. powiedziałem sobie w myślach no to uderzę i tyle (nigdy bym tego nie zrobił ale pomogło). Ten natręt mi kompletnie zszedł a nawet jak się pojawia to nie rusza mnie. Gorzej z samobójem bo to mój konik nerwicowy i nie wiem jak go podejść. Wiem, że tego nie zrobię i to tylko myśl. Jest dużo lepiej bo już nie zlewam się potem na dźwięk słowa samobójstwo a jedynie delikatnie lęk się załącza. Miałem tak kiedyś z obawą o zawał a teraz to słowo nic mnie nie rusza więc pewnie i samobój przejdzie.
Teraz mnie męczy myśl :
"Życie nie ma sensu" i ja ciągle się zapewniam, że ma itd
Znalazłem powiązanie, że tak samo reagowałem na
"Zabije się" i ciągle w głowie zapewnienia, że nigdy tego nie zrobię
Zrozumiałem, że to jedno i to samo :)
Miałem wiele natrętów ale obiektywnie te co my mamy są najgorsze. Całą resztę jak: somatykę, strach przed zwariowaniem, społeczne pokonałem i są dla mnie teraz śmieszne jak o tym pomyślę.

-- 2 sierpnia 2016, o 12:30 --
Przykłady ryzykowania
-boisz się, że zrobisz dla niemowlaka krzywdę to weź go na ręce i zostańcie sami. Nic mu nie zrobisz gwarantuję :)
-boisz się skupisk ludzi no to idź do supermarketu i daj szaleć nerwicy. Za 10 razem przejdzie (mi przeszło)
-boisz się wyjść z domu to zrób wszystko żeby wyjść. Musi cholernie boleć ale przejdzie
-boisz się noży to weź do ręki i się przekonaj, że nikogo nie skrzywdzisz bo w nerwicy to niemożliwe
Nie wiem jak z samobójami niestety. Niektórzy bali się, że wskoczą pod pociąg to chodzili wzdłuż torów a inni wchodzili na parapet bo bali się wyskoczyć z okna. Ja nie mam planu na to bo tego nie zrobię nigdy i nie wiem jak to pokonać tak na 100%. Chyba zostanę na tych 90%
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

2 sierpnia 2016, o 12:39

Halino piszesz metodami wyuczonymi (ksiązkowymi) z terapii ale posłuchaj ludzi ,którzy nie uczęszczali na terapię i wyszli z nerwic. Ja też uczęszczałam na terapię ale bardzo dużo rzeczy robiłam i sprawdzałam po swojemu. Dla nerwicowca każda metoda jest ważna aby tylko przynosiła skutek . Dla mnie blizsza opinia jest OSOBY , która przeszła zaburzenie lękowe na własnej skórze , a nie TERAPEUTY , który bazuje na książkach i przykładach. Oczywiście szanuję również jego opinię.
Napisałaś ,że nie znasz ,,ryzykowania'' oczywiście ,że nie bo na terapiach nie ma takiego POJĘCIA jak RYZYKOWANIE tego możesz nauczyć się wyłącznie tu z forum! ....pozdrawiam
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
wojteczek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 98
Rejestracja: 17 maja 2016, o 13:46

2 sierpnia 2016, o 13:10

Martusia 100% popieram
Najlepszym terapeutą jesteśmy sami dla siebie i ważne aby mieć osoby, które przez to przeszły bo one nas rozumieją.
Różnica pomiędzy nerwicą a jej brakiem jest tylko to, że kiedyś jak mi głupia myśl wpadła to sobie poleciała dalej a teraz potrafi urosnąć do wielkiej rangi :)
Damy Radę bo nerwica mnie wiele nauczyła i naprawdę jestem lepszym człowiekiem. Przed tym wszystkim moje życie to była jedna wielka gra pozorów i udawania jaki jestem twardy i najlepszy. Teraz jestem sobą i mi z tym dobrze :)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

2 sierpnia 2016, o 14:18

wojteczek pisze:Masz dokładnie to samo co ja. Milion razy miałem myśl, że kogoś uderzę albo zrobię sobie coś.JA TO SAMO I tutaj jest problem wg mnie z ryzykowaniem bo jedyne co zastaje to spędzać czas z ludźmi aby utwierdzać się w przekonaniu, że nic się nie zrobi. Mi pomogło jak miałem strach, że coś zrobię żonie porzucenie kontroli tzn. powiedziałem sobie w myślach no to uderzę i tyle (nigdy bym tego nie zrobił ale pomogło). IDENTYCZNIE ROBILAM GDY PRZEDE MNA IDA LUDZIE A POJAWIA SIE MYSL "zabij go" . Wtedy mowie sobie "no zabij, i co ? zrobisz to? NIE !!!! Nie raz podchodze blisko do kogos, by sie przekonac, niestety nie da rady :)Ten natręt mi kompletnie zszedł a nawet jak się pojawia to nie rusza mnie. Gorzej z samobójem bo to mój konik nerwicowy U MNIE DOKLADNIE TO SAM identycznie, KONIK OD WIELU LAT i nie wiem jak go podejść. Wiem, że tego nie zrobię i to tylko myśl. Jest dużo lepiej bo już nie zlewam się potem na dźwięk słowa samobójstwo IDENTYCZNIE TAK SAMO MAM a jedynie delikatnie lęk się załącza. DOKLADNIE
Teraz mnie męczy myśl :
"Życie nie ma sensu" i ja ciągle się zapewniam, że ma itd TAK JA TEZ, ale ZAPEWNIENIA TO KOMPULSJA JA SLYSZALAM ZE NIE MOZNA ZAPEWNIAC, bo czesc odpowiedzialna za natret to czesc iracjonalna, wiec imwiecej jej tlumaczysz, tym mniej rozumie i bardziej atakuje i tego nie rozumiem wlasnie z tym ryzykowaniem. Il wiecej bede siebie zapewniac, ze nie zrobie, tym wiecej bede miec ochote do zapewniania siebie.
Znalazłem powiązanie, że tak samo reagowałem na
"Zabije się" i ciągle w głowie zapewnienia, że nigdy tego nie zrobię
Zrozumiałem, że to jedno i to samo :) TAK DOKLADNIE JEDNO WYNIKA Z DRUGIEGO


-- 2 sierpnia 2016, o 12:30 --
Przykłady ryzykowania
-boisz się, że zrobisz dla niemowlaka krzywdę to weź go na ręce i zostańcie sami. Nic mu nie zrobisz gwarantuję :) dosaiwdczylam, wiem
-boisz się skupisk ludzi no to idź do supermarketu i daj szaleć nerwicy. Za 10 razem przejdzie (mi przeszło) nie boje sie, nie mam ago !:)
-boisz się wyjść z domu to zrób wszystko żeby wyjść. Musi cholernie boleć ale przejdzie ne boje sie, na razie :)
-boisz się noży to weź do ręki i się przekonaj, że nikogo nie skrzywdzisz bo w nerwicy to niemożliwe nie nie boje sie nozy, ale ACE albo ostrych srodkow, robilam, przytykalam butelke do buzi i po sekundzie mialam ochote na wiecej przytykania, i nie kapuje wlasnie tego ?
Nie wiem jak z samobójami niestety. Niektórzy bali się, że wskoczą pod pociąg to chodzili wzdłuż torów a inni wchodzili na parapet bo bali się wyskoczyć z okna. Ja nie mam planu na to bo tego nie zrobię nigdy i nie wiem jak to pokonać tak na 100%. Chyba zostanę na tych 90%
TEZ NIE WIEM JAK RAZ ZACZELAM SIE WYCHYLAC to naprawde stracilam rownowage i moglo sie atalnie skonczyc, ale tak jak mowie, wychylilam sie i za sekunde bya mysl "e ok, sekunde temu nie chcialas, ale teraz CHCESZ, sprawdze jeszcze raz "

ZATEM JAKA JEST ROZNICA MIEDZY KOMPULSJA (weryfikacja czy ....) A RYZYKOWANIEM ? KTOS COS? helpme?

-- 2 sierpnia 2016, o 14:12 --
martusia1979 pisze:Halino piszesz metodami wyuczonymi (ksiązkowymi) z terapii ale posłuchaj ludzi ,którzy nie uczęszczali na terapię i wyszli z nerwic. Ja też uczęszczałam na terapię ale bardzo dużo rzeczy robiłam i sprawdzałam po swojemu. Dla nerwicowca każda metoda jest ważna aby tylko przynosiła skutek . Dla mnie blizsza opinia jest OSOBY , która przeszła zaburzenie lękowe na własnej skórze , a nie TERAPEUTY , który bazuje na książkach i przykładach. Oczywiście szanuję również jego opinię.
Napisałaś ,że nie znasz ,,ryzykowania'' oczywiście ,że nie bo na terapiach nie ma takiego POJĘCIA jak RYZYKOWANIE tego możesz nauczyć się wyłącznie tu z forum! ....pozdrawiam
ja rowniez mialam urlop na dwa miesiace - spokoj, bez lekow, doszlam wlasna sila. Dzieki "ignoruj, rob, co masz robic, zostaw mysli, nie sa niebezieczne, " Moj terapeuta przeszedl NN. Odburzyl sie calkowicie dzieki jego metodom.
co do techniki stop, nadal uwazam, ze jest sluszna dla OSOB KTORE ZACZYNAJA ODBURZANIE i sa atakowane myslami jak z karabinu maszynowego i nie moga sie pozbierac i polapac, i nie wiedza jak do tego podejsc, a samo trzeymanie sie na dystans nie pomaga ... Ja nabralam dystansu dzieki notowaniu, i przechodzeniu do zajecia mozgu czyms innym. Dzieki temu oddzielilam granice miedzy IRRACJONALNA MYSLA a RACJONALNA.

slowo ryzykowanie poznalam, ale mieszkam od 15 lat we francji i nie wszystko prosto mi na polski przelozyc, szczegolnie terapeutyczne ryzykowanie, we FR jest to ekspozycja, na to samo wychodzi czyli wyeksponowanie sie na to, czego sie boimy !
tak jak mowilam, opinie sa podzielone tutaj: francja oddziela sie od tej techniki, gdyz twierdzi sie ze wzmaga leki.
Ja nie mam zdania na ten temat.
Chce poznac, na czym to polega, gdyz nie znam tego.Jesli ktos wyszedl z NN dzieku ryzykowaniu chetnie zastosuje to wlasnej skorze. I ciesze sie, z epomozecie mi to zrobic ;)
tak jak mowie stosowalam olewke mysli przez 1,5 roku, na poczatku technike stop i sporo, sporo sportu i udalo mi sie osiagac stan zen na dwa miechy, nastepnie przyszlo z powrotem, po zetknieciu sie ze stalym zrodlem problemow, jakim sa: moja zaburzona mamcia....

moze to przekraczanie granic i ryzykowanie jest lepsze, chce sprobowac, ale jak na mysli samobojcze ? Ktos cos ? cmok
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 sierpnia 2016, o 16:21

To tak zwane ryzykowanie, które chyba zapoczątkowałem (jako to magiczne słowo :D) tu na forum ma korzenie w tym, że zdałem sobie, w którymś momencie sprawę, że wszelkie lęki i obawy nerwicowe obracają się wokół trzymania kontroli przez zaburzenie np. myślami "a co jeśli". I tak koło się zamyka.
W wyniku tego wszelkie sposoby, które tylko chwilowo uspokajają uznałem za takie, które są tylko czasowe, co zresztą sam widziałem po sobie a także innych osobach zaburzonych.
Czyli idziemy do lekarza- robimy badania, idziemy do psychologa, psychiatry - słuchamy diagnoz, odwracamy uwagę - poprzez zajęcie się czymś, racjonalizujemy sobie - byle się uspokoić itp. Czyli robimy wszystko aby znaleźć podstawę, że nic nam nie jest i nie będzie i w końcu się od tego uwolnić.

I chociaż wszystkie te rzeczy są także potrzebne to w przeważające większości przypadków nie powodują one wyjścia z zaburzenia, które przecież opiera się na braku zaufania do rzeczywistości naszego umysłu na poziomie emocji.
Nasz umysł emocjonalny nie wierzy, że Nam nic nie jest i nie będzie i ciągle młóci i przemiela kolejne obawy, lęki, natrętne myśli. Na tym polega mechanizm nerwicowy.
My na ten umysł nie mamy bezpośredniego i nagłego wpływu, dlatego Nasze świadome tłumaczenia nie dają pożądanych rezultatów na długo.
Bo lęk ciągle jest obecny, bo Nasz umysł emocjonalny ciągle jest zaburzony i ma poczucie zagrożenia. Po pewnym czasie to wręcz sytuacja nawykowa.

Ale nie jesteśmy też bezsilni całkiem. Aby według mnie robić postępy i uspokoić zaburzony umysł i wprowadzić nowe nawyki (inne niż te nerwicowe) potrzeba Nam przede wszystkim bycia bardziej sprytnymi niż nerwica.
Aby myśleć o wyjściu z nerwicy (w taki sposób), trzeba przede wszystkim posiąść wiedze o mechanizmach nerwicowych i o samym stanie emocjonalnym jaki ma każdy człowiek, zaufać temu i w pełni to zaakceptować, że tak jest.
Bez zaufania i akceptacji nie jesteśmy sprytniejsi niż samo zaburzenie i dlatego robi z Nami co chce, a dokładnie my robimy to co ono chce.

Kiedy jednak akceptujemy, że wszystko to wynika z nerwicy np natręty o samobójstwie (bo mamy choćby 5 argumentów, ze tak jest bo wcale nie chodzi tu o szukanie argumentów w nieskończoność) możemy zacząć pracować nad tym aby Nasza zaburzona część umysłu puściła kontrolę.
Ale aby to zrobić puścić najpierw ją musimy my świadomie.

Kiedy w Naszej głowie kotłują się np. natręty samobójcze to oznacza, że Nasz umysł jest wystraszony i próbuje straszyć Nas, naszą świadomą część umysłu.
Robi to po to abyśmy robili kroki by się tym zajmować. No i w nerwicy wiele osób tak robi, czyli szuka, doszukuje się argumentów, gada o tym ciągle, często tym wręcz żyje przez długi czas.
I już wtedy Nasza pozycja jest zwykle "przegrana" i co gorsza życie ucieka przez palce bo zajmujemy się tym co zaburzona część umysłu Nam zapodaje.

Nasz spryt może polegać jednak na tym, że my świadomie możemy tworzyć własne argumenty i przede wszystkim własne działania - które są szeroko rozumiane. Bowiem nie chodzi tylko o to aby w np. strachu przed samobójstwem wychodzić na parapet okna i sprawdzać czy nie skoczysz :) Ja wiem, że działanie zwykle się kojarzy z "robieniem czegoś" ale równie dobrze działaniem jest nie robienie niczego, byle tylko nie było to zachowanie zdominowane przez kontrolę zaburzeniową.
Ryzykowanie na nerwicę jest wszelakim zachowaniem sprzecznym z tym co chce od nas zaburzenie. Jeżeli zaburzenie męczy Nas natrętami a my po raz tysięczny wertujemy fora i szukamy odpowiedzi na pytanie, czy możliwe, ze to zrobimy, to oznacza, że nie robimy nic aby z tego wyjść, bo robimy ciągle to samo. To co chce od Nas Nasz zaburzona część umysłu.

Ryzykowanie to nie tylko rozumiana dosłownie konfrontacja, to ogólne szersze zachowanie wobec zaburzenia, nerwicy, myśli i wszystkiego co z tym związane.
Ryzykowaniem jest nawet to, że po raz kolejny zaburzenie chce abyśmy wertowali strony czy się nie zabijemy czy nie, lub pytali o to psychologa a przecież w zamian tego możemy powiedzieć i robić coś innego czyli np. -
"zaburzony umyśle wiem, że musisz się uspokoić, nie będę karmił SAM dalej twych chochlików i"...idziesz pograć w grę POMIMO złego samopoczucia

A więc ryzykowanie to ogólne zachowanie wobec "a co jeśli". A czemu się nazywa RYZYKOWANIEM? Bowiem za każdym razem gdy zachowujemy się inaczej niż nerwica tego pragnie, będziemy odczuwali coraz większy strach, że jednak COŚ złego się wydarzy. Gdy jednak będziemy ufali temu co wiemy o nerwicy, i będziemy konsekwentni to po czasie ten strach będzie coraz mniejszy, bowiem takie zachowanie, taka postawa zaczyna wpływać na tą zaburzoną część Naszego umysłu.
Przecież gdyby ludzie w zaburzeniach lękowych nie zaczęli dawać wiary w początkowe wątpliwości, że coś złego się im stanie lub coś im jest to nie byłoby zaburzenia. Jednakże na początku nie jest to zwykle możliwe, bowiem nie posiadamy do tego określonej wiedzy i zwykle wtedy wiele czynników się kumuluje. Ale skoro to właśnie wątpliwości wpływają na to wszystko, że codziennie się źle czujemy (choć często logicznie wiemy, że to śmieszne) to oznacza, że umysł emocjonalny musi się uspokoić, a nie zrobi on tego na dobre, dopóki Nasze zachowanie nie będzie przeczyć temu wyimaginowanemu niebezpieczeństwu.
Jeżeli Nasze zachowanie jest zgodne z tym czego się boi Nasz umysł emocjonalny, no to w jaki sposób może to minąć?


Ryzykowanie to w sumie nie zajmowanie się nerwicą, nawet gdy ona tego bardzo pragnie i robi wszystko byle się nią zajmować. Jest to taka nadrzędna postawa wobec zaburzenia, a to w jaki sposób my to robimy i jak Nam to pasuje jest kwestią drugiego typu.
Osoba, która np. zaufała Bogu i w modlitwie i miłości do Boga odnalazła spokój, tak naprawdę zaryzykowała, puściła kontrolę w myśl wyższego bezpieczeństwa. A więc sposoby mogą być różne, ważne aby puścić kontrolę świadomie i zobaczyć w nerwicy to czym ona jest naprawdę.

Gratuluję helpmi wykonanej roboty i pracy nad tym, w sumie to zawsze wiedziałem, że ci się ta upartość opłaci i bardzo się z tego cieszę, szczególnie dlatego, że miałeś (podobnie do mnie) mnóstwo rozrzuconych objawów. A wiem jakie to bywa uciążliwe i często trudne do ogarnięcia w ogóle. A więc brawo!
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

2 sierpnia 2016, o 16:56

Victor pisze:
BARDZO SERDECZNIE DZIEKUJE ZA PRZYBLIZENIE INFO O RYZYKOWANIU. Super sie przydalo.

To tak zwane ryzykowanie, które chyba zapoczątkowałem (jako to magiczne słowo :D) ah ok, rozumiem teraz :)

Czyli idziemy do lekarza- robimy badania, idziemy do psychologa, psychiatry - słuchamy diagnoz, odwracamy uwagę - poprzez zajęcie się czymś, racjonalizujemy sobie - byle się uspokoić itp. Czyli robimy wszystko aby znaleźć podstawę, że nic nam nie jest i nie będzie i w końcu się od tego uwolnić.
I chociaż wszystkie te rzeczy są także potrzebne to w przeważające większości przypadków nie powodują one wyjścia z zaburzenia, które przecież opiera się na braku zaufania do rzeczywistości naszego umysłu na poziomie emocji.
Nasz umysł emocjonalny nie wierzy, że Nam nic nie jest i nie będzie i ciągle młóci i przemiela kolejne obawy, lęki, natrętne myśli. Na tym polega mechanizm nerwicowy. DOKLADNIE SUPER TO UJALES
My na ten umysł nie mamy bezpośredniego i nagłego wpływu, dlatego Nasze świadome tłumaczenia nie dają pożądanych rezultatów na długo. DOKLADNIE
Bo lęk ciągle jest obecny, bo Nasz umysł emocjonalny ciągle jest zaburzony i ma poczucie zagrożenia. Po pewnym czasie to wręcz sytuacja nawykowa. DOKLADNIE

Ale nie jesteśmy też bezsilni całkiem. Aby według mnie robić postępy i uspokoić zaburzony umysł i wprowadzić nowe nawyki (inne niż te nerwicowe) potrzeba Nam przede wszystkim bycia bardziej sprytnymi niż nerwica.
Aby myśleć o wyjściu z nerwicy (w taki sposób), trzeba przede wszystkim posiąść wiedze o mechanizmach nerwicowych i o samym stanie emocjonalnym jaki ma każdy człowiek, zaufać temu i w pełni to zaakceptować, że tak jest. TUTAJ MUSZE JESZCZE WSADZIC TROCHE PRACY


Kiedy w Naszej głowie kotłują się np. natręty samobójcze to oznacza, że Nasz umysł jest wystraszony i próbuje straszyć Nas, naszą świadomą część umysłu.
Robi to po to abyśmy robili kroki by się tym zajmować. No i w nerwicy wiele osób tak robi, czyli szuka, doszukuje się argumentów, gada o tym ciągle, często tym wręcz żyje przez długi czas.
I już wtedy Nasza pozycja jest zwykle "przegrana" i co gorsza życie ucieka przez palce bo zajmujemy się tym co zaburzona część umysłu Nam zapodaje.
zgadzam sie z toba
Nasz spryt może polegać jednak na tym, że my świadomie możemy tworzyć własne argumenty i przede wszystkim własne działania - które są szeroko rozumiane. Bowiem nie chodzi tylko o to aby w np. strachu przed samobójstwem wychodzić na parapet okna i sprawdzać czy nie skoczysz :) Ja wiem, że działanie zwykle się kojarzy z "robieniem czegoś" ale równie dobrze działaniem jest nie robienie niczego, byle tylko nie było to zachowanie zdominowane przez kontrolę zaburzeniową. tak, zgadzam sie, np tysiace mysli o samobojstwie mi owia "ne szyj dzisiaj, bez sensu i tak umrzesz", a ja mam to gdzies i tak robie swoje ...

Ryzykowanie na nerwicę jest wszelakim zachowaniem sprzecznym z tym co chce od nas zaburzenie. Jeżeli zaburzenie męczy Nas natrętami a my po raz tysięczny wertujemy fora i szukamy odpowiedzi na pytanie, czy możliwe, ze to zrobimy, to oznacza, że nie robimy nic aby z tego wyjść, bo robimy ciągle to samo. To co chce od Nas Nasz zaburzona część umysłu. Pieknie napisane !

Ryzykowanie to nie tylko rozumiana dosłownie konfrontacja, to ogólne szersze zachowanie wobec zaburzenia, nerwicy, myśli i wszystkiego co z tym związane.
Ryzykowaniem jest nawet to, że po raz kolejny zaburzenie chce abyśmy wertowali strony czy się nie zabijemy czy nie, lub pytali o to psychologa a przecież w zamian tego możemy powiedzieć i robić coś innego czyli np. -
"zaburzony umyśle wiem, że musisz się uspokoić, nie będę karmił SAM dalej twych chochlików i"...idziesz pograć w grę POMIMO złego samopoczucia
OK, rozummiem, ta k wlasnie robilam

A więc ryzykowanie to ogólne zachowanie wobec "a co jeśli". A czemu się nazywa RYZYKOWANIEM? Bowiem za każdym razem gdy zachowujemy się inaczej niż nerwica tego pragnie, będziemy odczuwali coraz większy strach, że jednak COŚ złego się wydarzy. Gdy jednak będziemy ufali temu co wiemy o nerwicy, i będziemy konsekwentni to po czasie ten strach będzie coraz mniejszy, bowiem takie zachowanie, taka postawa zaczyna wpływać na tą zaburzoną część Naszego umysłu. tak, wiesz tutaj we Francji nazywa sie to "zapobieganie odpowiedziom (kompulsjom np wertowanie po necie) i wystawianie sie na "
Przecież gdyby ludzie w zaburzeniach lękowych nie zaczęli dawać wiary w początkowe wątpliwości, że coś złego się im stanie lub coś im jest to nie byłoby zaburzenia. Jednakże na początku nie jest to zwykle możliwe, bowiem nie posiadamy do tego określonej wiedzy i zwykle wtedy wiele czynników się kumuluje. Ale skoro to właśnie wątpliwości wpływają na to wszystko, że codziennie się źle czujemy (choć często logicznie wiemy, że to śmieszne) to oznacza, że umysł emocjonalny musi się uspokoić, a nie zrobi on tego na dobre, dopóki Nasze zachowanie nie będzie przeczyć temu wyimaginowanemu niebezpieczeństwu.
Jeżeli Nasze zachowanie jest zgodne z tym czego się boi Nasz umysł emocjonalny, no to w jaki sposób może to minąć?


Ryzykowanie to w sumie nie zajmowanie się nerwicą, nawet gdy ona tego bardzo pragnie i robi wszystko byle się nią zajmować. Jest to taka nadrzędna postawa wobec zaburzenia, a to w jaki sposób my to robimy i jak Nam to pasuje jest kwestią drugiego typu.
Osoba, która np. zaufała Bogu i w modlitwie i miłości do Boga odnalazła spokój, tak naprawdę zaryzykowała, puściła kontrolę w myśl wyższego bezpieczeństwa. A więc sposoby mogą być różne, ważne aby puścić kontrolę świadomie i zobaczyć w nerwicy to czym ona jest naprawdę. Tak, ja zaczelam uprawiac sport

Gratuluję helpmi wykonanej roboty i pracy nad tym, w sumie to zawsze wiedziałem, że ci się ta upartość opłaci i bardzo się z tego cieszę, szczególnie dlatego, że miałeś (podobnie do mnie) mnóstwo rozrzuconych objawów. A wiem jakie to bywa uciążliwe i często trudne do ogarnięcia w ogóle. A więc brawo!
Victor mam pytanie i super jak odpowiesz :) otoz, np jak mam "chwile" spokoju, i jest nawrot po kilku dniach, kurcze, to jak mowilam, daje sie na nowo wkrecic na dwa, trzy dni, by ocknac sie i zrozumiec, ze to znowu ta nerwica! Brakuje mi "natychmiastowej" reakcji na ... A wiesz, ze jak raz sie czlowiek wkreci, to znowu kolo sie zamyka. I trzeba znowu dwoch tygodni, by leku spuscily z sily. I wlasnie wszystko byloby dobrze, gdyby nie to, ze nie potrafie od razu zajarzyc, ze to znowu to samo.
Jak myslisz, dlaczego? Dodam, zreszta, pewnie jak u wiekszosci z nas, ze stany moje byly dosyc ostre i mysl tak straszyla, ze nie wiedzialam, gdzie jestem ....
Jestem dosyc smutna, gdyz nie myslalam, ze nie bede umiala nie zalapac od razu tego swinstwa ...
Co do stawania na parapecie, to jak mowilam juz w innych pstach, to nniebezpieczne, badz przyblizania sie do kranca stacji, na ktorej czekamy na pociag, a niech podwinie sie noga i co ?
wiec natrety samobojcze przez ryzykowanie mozna zwalczac, ale najlepiej, wlasnie robiac to, na co nam nie pozwalaja. Moze utworze watek o ryzykowaniu, co sadzicie ? I kto chce da przyklad ? Ciekawa jestem tego ?

-- 2 sierpnia 2016, o 16:56 --
dodam, ze jestem usatysfakcjonowana odpowiedzia Victora, i robilam zawsze tak samo, ale poniewaz mialam stany bardzo ostre, to mowilam glosno STOP musialam klaskac w lapy, bo inaczej nic nie docieralo, i nastepnie robilam to, na co mi mysli nie pozwalaly, bo "zycie nie ma sensu" i jak zazczelam tworzyc dekoracje (n maszynie do szycia) to po kilku godzinach pracy orientowalam sie ze ja nie mam zadnych natretow ! Pomagalam soebie oddechem by obnizyc poziomy napiecia oraz relaksacja jacobsona i medytacja oraz sportem.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

2 sierpnia 2016, o 16:57

Hal8na dzieje sie tak bo ty ulegasz emocja a przeciesz mamy logike . Odburzenie to tez inne spojzenie na siebie na swoje potrzeby i na emocje zlapanie dystansu .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
ODPOWIEDZ