Witam wszystkich! Forum znam od dawna, od roku popisuje PW z niektorymi druchami w nerwicowej biedzie.
U mnie bieda sie zakonczyla. Mialem nerwice z somatami, serce glownie i ataki paniki ale tez fobie spoleczna. Szczerze wyznam ze nie wiem czy bym zdecydowal sie opisac to gdyby nie to ze mam pytanie. Bo nie wiem nawet co pisac gdyz dla mnie wychodzenie z tych stanów to pewne etapy.
Bardzo dziekuje tworcom tej strony, szczegolnie Victorowi za jego historie, stary jestes najlepszym pisarzem jakiego znam humor i emocje w Twojej smutnej i zarazem wesolej i motywującej historii towarzyszyły mi przez 2 bite lata i byly punktem wyjścia.
Dzieki Wam ogolnie
Najwazniejsze dla mnie bylo uwierzyć ze postepuje dobrze. Ze to ze przestane latac po badaniach jest dobre, ze to ze wychodze z atakiem paniki jest dobre i mi sluzy. Sens zalapac....to pierwszy moj etap. Drugi to trzymanie sie pierwszego etapu mimo okropnych wahan. Trzeci etap to moment gdzie jest lepiej ale trwa analiza i wtedy mialem mega kryzys ze tak zostanie bo sie tego pewnie nauczylem. Ale nie zostalo. Trzeba trzymac sie ścieżki raz obranej.
Ale kiedy pokonalem fobie, nerwice to myslalem ze urosly mi tez takie rzeczy jak wartosc siebie, akceptacja trudnych sytuacji i tak bylo.
Jednak ostatnio spotkała mnie pewna sytuacja przez którą wartosc siebie i pewnosc spadly mocno w dol jak i akceptacja trudności życiowych.
Nerwica jednak i fobie nie wocily, to sukces ogromny.
Jednak czy tak to nad tymi wewnetrznymi sprawami trzeba pracować osobno?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Odburzenie, wewnętrzne problemy :)
- perła
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 78
- Rejestracja: 22 czerwca 2017, o 18:50
no moim zdaniem nad wszystkim trzeba pracowac. Zresztą nie jesteśmy maszynami tylko ludźmi i spotykają nas różne sytuacje i różnie reagujemy. Nie wiem co było ,,tą" sytuacją? może poprostu inaczej to odbierasz? Cieżko jest coś doradzić bo nie wiemy o co chodzi dokładnie.
- Mysz
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 69
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 18:51
skaut90, jestem na etapie trzecim według twojego opisu. Podobnie - mam duży kryzys i wątpliwości. Jest lepiej, właściwie została tylko analiza, ale nie wiem właśnie, co z nią zrobić... Mógłbyś napisać coś więcej jak było u Ciebie?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Przede wszystkim to Ci gratuluję, to bardzo ważne, że doszedłeś do momentu gdzie zaburzenia lękowe nie są kłopotem!
Serio to ważne.
Co do wartości samego siebie, to tak to może się wahać i nie zawsze to musi być wartość stała, szczególnie gdy pojawia się jakieś wydarzenie, które w to uderza
Czy to wydarzenie, o którym mówisz związane jest z kobietą? Bo wtedy to nic dziwnego już w ogóle.
Ale plusem jest to, ze zarówno jak może się obniżyć, taki może wzrosnąć. Z czasem będzie z tym tematem również lepiej, spadki nie będą drastyczne, mocne ani trwałe
Napisałeś, że miałeś fobię społeczną więc i zapewne wartość samego siebie była niska, daj i temu trochę czasu i doceniaj to co już zrobiłeś.
Serio to ważne.
Co do wartości samego siebie, to tak to może się wahać i nie zawsze to musi być wartość stała, szczególnie gdy pojawia się jakieś wydarzenie, które w to uderza
Czy to wydarzenie, o którym mówisz związane jest z kobietą? Bo wtedy to nic dziwnego już w ogóle.
Ale plusem jest to, ze zarówno jak może się obniżyć, taki może wzrosnąć. Z czasem będzie z tym tematem również lepiej, spadki nie będą drastyczne, mocne ani trwałe
Napisałeś, że miałeś fobię społeczną więc i zapewne wartość samego siebie była niska, daj i temu trochę czasu i doceniaj to co już zrobiłeś.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 18 marca 2015, o 17:37
Tak o dziewczynę chodzi Mnie wzrosła wartość siebie jak wychodziłem z zaburzenia, dlatego zmartwił mnie tak duży spadek , no ale fakt, ze z czasem jest znowu lepiej. Czyli mówisz, że po czasie to jest bardziej stabilne?
I tak ja podczas fobii społecznej miałem wartość siebie najgorszą z możliwych. I też fakt, ze ja nie doceniam siebie do końca...chciałbym chyba od razu być totalnie super i nie mierzyć się już z niczym, choćby ze spadkami wartości własnej.
I tak ja podczas fobii społecznej miałem wartość siebie najgorszą z możliwych. I też fakt, ze ja nie doceniam siebie do końca...chciałbym chyba od razu być totalnie super i nie mierzyć się już z niczym, choćby ze spadkami wartości własnej.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Cześć.
Czuje ze jestem na dobrej drodze do odburzenia.Zostaly mi tylko myśli natretne ale z nimi radzę sobie coraz lepiej.Tylko mam tak ze mam pare naprawdę dobrych dni nawet chwilami się czuje jak odburzony miałem tak właśnie w poprzednim tygodniu cały tydzień praktycznie super,ale od wczoraj popołudniu pojawił mi się dołek i zacząłem się w niego wkręcać,ze to wszystko nie ma sensu,ze jestem beznadziejny,ze nie wiem czy z tego wyjdę,ze ciagle czym się martwię zamiast żyć itp itd.Czy na drodze do odburzenia mieliście bądź macie takie dni ze jest w dole,ze nic Wam się niechce ze czujecie taka rezygnacje życiem i otoczeniem?Ze nic Was nie cieszy?
Prosze o odpowiedz
Pozdrawiam
Czuje ze jestem na dobrej drodze do odburzenia.Zostaly mi tylko myśli natretne ale z nimi radzę sobie coraz lepiej.Tylko mam tak ze mam pare naprawdę dobrych dni nawet chwilami się czuje jak odburzony miałem tak właśnie w poprzednim tygodniu cały tydzień praktycznie super,ale od wczoraj popołudniu pojawił mi się dołek i zacząłem się w niego wkręcać,ze to wszystko nie ma sensu,ze jestem beznadziejny,ze nie wiem czy z tego wyjdę,ze ciagle czym się martwię zamiast żyć itp itd.Czy na drodze do odburzenia mieliście bądź macie takie dni ze jest w dole,ze nic Wam się niechce ze czujecie taka rezygnacje życiem i otoczeniem?Ze nic Was nie cieszy?
Prosze o odpowiedz
Pozdrawiam