
Pominę wszystkie lęki i obsesje, z którymi już sobie poradziłem (np. lęk i przekonanie o byciu chorym na raka) albo całkiem skutecznie sobie radzę obecnie. Skupię się tylko na tym co mi naprawdę doskwiera i utrudnia życie, czyli lęku związanym z postrzeganiem i tożsamością płciową. Innymi słowy odczuwam lęk, czy na pewno urodziłem się we właściwej płci...
Odkąd pamiętam nie miałem nigdy świadomie problemów z ustaleniem kim jestem. Już jako dziecko wiedziałem, że jestem chłopcem, to było dla mnie jasne i oczywiste. W przedszkolu jako jedyny chłopiec nie nosiłem dziecięcych rajstopek i fartuszka dla wygody (na początku lat 90-tych to było powszechne w moim przedszkolu). Buntowałem się, ważałem to za niemęskie i czułem się tym poniżony. Jako jednyny chłopiec zawsze nosiłem zwykłe spodnie. Gdyby w dzieciństwie ktoś próbował mnie traktować jak dziewczynę, to czułbym się poniżony i wściekły jednocześnie. Ogólnie wszystko było OK. Chociaż wiele wspomnień się zaciera i z powodu nierwicy czasami nie wiem jakie wspomnienie dotyczące odczuwanych wtedy emocji jest prawdą, a jakie jest tylko projekcją mojego umysłu.
W okresie dojrzewania, czyli gdzieś po 10 roku życia zaczęły pojawiać sie u mnie różne nietypowe fantazje seksualne, w tym fantazje na temat bycia płcią przeciwną, tj. dorosłą kobietą. Nigdy nie chciałem być młodą dziewczyną, tj. w swoim wieku, kompletnie mnie to nie interesowało. Spośrod różnych fantazji seksualnych była też ta konkretna o byciu dorosłą kobietą. Po latach dowiedziałem się z czasopism psychologicznych, a także od mojego psychologa, że fantazje seksualne (różnego typu) na temat płci deklaruje do 60% heteroseksualnych mężczyzn i to jest powszechne. Dodam jeszcze, że jestem osobą, która w sferze seksu jest dosyć liberalna, akceptuję u ludzi praktycznie każde zachowanie poza pedofilią, a zoofilia mnie zwyczajnie bawi. Jak dla mnie każdy ma prawo mieć dowolne upodobania, zupełnie mi to nie przeszkadza, to jest OK. Nie wiem tylko, czy wobec siebie samego jestem taki tolerancyjny...
Z powyższych względów już w dzieciństwie zacząłem się mocno interesować tematyką transseksualności, zmiany płci z męskiej na żeńską. Zacząłem się autodiagnozować pod kątem bycia osobą transseksualną, poszukiwać informacji, czytać historie innych ludzi, jakie mieli objawy, myśli itp. Chciałem po prostu wiedzieć, czy to co odczuwam, to właśnie transseksualizm, czy coś innego czego nie potrafię nazwać. Bardzo mocno wszedłem w ten świat. Jak byłem dzieckiem i nastolatkiem zupełnie mi to nie przeszkadzało. Traktowałem to jako takie swoje dziwactwo, fantazję i zabawę, element mojej osobowości, ale nie całość. To się niestety zmieniło w ostatnich latach. Te myśli powracały i znikały samoistnie przez całe moje dorosłe życie, ale zawsze były gdzieś z tyłu głowy. Nie doskwierały mi jakoś mocno, po prostu sobie były.
Kilka miesięcy temu miałem duży kryzys z tym związany. Chyba wkręciłem sobie, że to nawrót dysforii płciowej, którą próbowałem wypierać przez lata. Wpadłem w totalną obsesję autoweryfikacji, sprawdzania objawów, każdy kolejny artykuł, film, informacja tylko mnie utwierdzały, że jestem kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny, chociaż tak bardzo nie chcę aby tak było. Przez około dwa miesiące byłem na skraju załamania nerwowego, codziennie płakałem w ukryciu z powodu tego, że zniszczyłem życie mojej rodzinie, skrzywdziłem żonę itd.
Bardzo się boję, że coś pominąłem w swoich poszukiwaniach i chociaż nie chcę być osobą transseksualną, czuję się mężczyzną, chcę nadal być mężem i ojcem, to za 10-20 lat okaże się, że jest inaczej. Wtedy będę musiał zmienić płeć aby być w końcu szczęśliwym. Czuję ogromny lęk, że zostanę 50 letnim transem, który będzie wyglądał jak kosmita, a nie jak kobieta. Dlatego teraz niejako ścigam się z czasem i sam ze sobą, aby jak najszybciej ustalić jaka jest prawda. Czuję, że to ostatnia szansa na to by jeszcze w miarę wcześnie zacząć przemianę i osiągnąć dobre efekty. Ale ja tak naprawdę nie chcę nic zmieniać. Do niedawna każdy wyimaginowany objaw kobiecości w moim ciele, ubiorze lub zachowaniu budził u mnie paniczny lęk. Teraz jest lepiej, bo stosuję metody opisane na forum i większość tego typu drobnych myśli już się nie pojawia.
Poszedłem do psychologa, jednego z lepszych specjalistów diagnozujących osoby transseksualne w kraju. Poprosiłem o zrobienie szczegółowej analizy, wielogodzinnych badań pod tym kątem i mam nawet pisemną opinię, że wyklucza się u mnie transseksualizm. Mam stwierdzoną osobowość narcystyczną oraz zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Wydaje mi się, że jako narcyz nie do końca akceptuję samego siebie. Nie spełniam w 100% własnych warunków (nie umiem nawet dobrze określić jakich!) bycia prawdziwym mężczyzną i to może być jedna z przyczyn mojej obsesji. Mam też ogromne poczucie winy, że oszukuję samego siebie oraz żonę, rodzinę i ludzi wokół mnie. Wydaje mi się, że jestem mistrzem uwadawnia mężczyzny, którym wcale nie jestem. A jednocześnie nie wyobrażam sobie innego życia, panicznie się boję tego, że na starość stanę się kobietą.
Pomimo powyższego stale czuję lęk, że nam (mi i psychologowi) coś umknęło, jakiś drobny szczegół, który wszystko zmieni. Bo jeśli nie jestem kobietą w ciele mężczyzny, to może mam dwie płcie, albo jestem osobą niebinarną i nie identyfikuję się z żadną płcią. Sprawdzałem czy jestem gejem, bi, lesbijką (serio), no dosłownie każdą dostępną opcję i każda wydawała mi się przez 1-2 dni prawdopodobna. Potem wracałem do poszukiwań. Gdy tak chwilami patrzę na siebie spokojnie i z dystansu, to widzę i wiem, że żaden z tych wariantów do mnie nie pasuje. Ja po prostu jestem mężczyzną, zawsze nim byłem i będę.
Jako dorosły mężczyzna zaczęło mi to mocno doskwierać. Odbiło się to na moim życiu seksualnym, straciłem w pewnym sensie poczucie męskości. Doszedł do tego spadek libido itd. Czuję się gorszy, mniej męski, nienormalny itd. Mam poczucie, że dosłownie nie powinienem być mężczyną skoro jestem jaki jestem. Zazdroszczę innym mężczyznom, że są normalni i nie mają takich rozterek, że nie muszą się zastanawiać kim są, bo oni doskonale to wiedzą. Jest to dla mnie bardzo bolesne, bo nie mogę cieszyć się życiem, tylko stale czuję lęk i potrzebę ostatecznego potwierdzenia tego kim naprawdę jestem. Jedyne o czym marzę to to, aby te myśli i wątpliwości w końcu zniknęły oraz żebym zapomniał o tym raz na zawsze.