Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Objawy znikną, kiedy zapomnisz, że miały zniknąć - dzień 11

Materiały użytkowników, którzy stworzyli ciekawy materiał ale nie w takiej ilości aby stworzyć im osobny dział.
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
ODPOWIEDZ
Cyprian94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 19 maja 2023, o 18:13

9 sierpnia 2023, o 12:26

Dziś oddech od biochemicznych aspektów układu nerwowego. Szczerze, miałem wątpliwości czy wstawiać posty, które tak szczegółowo zagłębiają się w nasze ciało i jego reakcje. Dostałem od Was bardzo pozytywny feedback. Usłyszałem, że to było Wam potrzebne.

To, o czym będziemy dziś rozmawiać może się trochę "gryźć" z tą wiedzą. Ale to nie jest tak, że zamierzam sam sobie zaprzeczyć. Nie, nie.

Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Mam nadzieje, że czytając te wszystkie poradniki po kolei, dojdziesz do logicznych wniosków i zrozumiesz co próbuje tutaj przekazać.

Pewnie dużo osób czytając moje wpisy, posiada myśli typu "wszystko fajnie, mechanizmy wyjaśnione, teoria w jednym palcu no ale co z działaniem, co robić aby z tego wyjść".

Moja odpowiedź to: NA RAZIE to nic ;col

W dzisiejszym wpisie dowiesz się skąd takie podejście.

Przejdźmy do tematu dzisiejszego wpisu. Dużo określeń słyszy się na temat zaburzenia lękowego. To "stan zagrożenia", "przegrzanie kabli", "za dużo stresu".

Gdybym miał opisać nerwicę jednym słowem to powiedziałbym - PARADOKS.

Zaburzenie lękowego to jeden wielki paradoks. Jest pełne paradoksów. Dzisiaj omówimy kolejny z nich.

Kiedy spojrzymy na skutki jakie serwuje nam zaburzenie lękowe / ból / chroniczne objawy / lęk to dojdziemy do wniosku, że są one przerażające. Kombinacja objawów, które nijak trzymają się kupy, czujemy się gorzej niż ludzie chorzy i często nasze dalsze życie stawiane jest pod znakiem zapytania. Nie mówię tutaj o próbie odebrania sobie życia ale w nerwicy nie umiemy sobie wyobrazić jak mamy dalej tak funkcjonować.

Na czym polega ten kolejny paradoks?

Logiczne jest myśleć, że skoro nerwica, to tak wielki problem, tak wielkie objawy, tak wielkie cierpienie, to potrzebujemy też DUŻYCH rozwiązań. Im większy problem, tym bardziej wydaję się, że musimy włożyć więcej energii w jego rozwiązanie. Jednak w przypadku wychodzenia z zaburzeń / objawów / bólu / lęku to NIE PRAWDA.

I to jest coś, czego większość ludzi nie może zrozumieć. Walczą, szarpią się, chodzą na miliony zajęć mające uspokoić ich układ nerwowy, zmieniają diety, połykają więcej suplementów niż starsi ludzie leków :DD

Żeby było jasne, nie zamierzam nikogo tym obrażać i umniejszać Waszym działaniom. Chcę tylko zmusić Cię do myślenia, czy aby na pewno Twoje działania prowadzą Cię ku wyjścia z objawów?

Możesz zapytać, no dobrze ale dlaczego to nie działa? Przecież robię tyle dobrych rzeczy dla mojego ciała i psychiki?

Moje pytanie do Ciebie: Co mózg wzmacnia?
Odpowiedź: To gdzie płynie Moja uwaga

Pewnie pomyślisz - no dobra! Ale przecież moja uwaga płynie na te wszystkie rzeczy, które robię dla swojego ciała i psychiki!

Ale co się pod tym kryje? Co siedzi głęboko pod "które robię dla swojego ciała i psychiki". Po co je robisz? ŻEBY POZBYĆ SIĘ OBJAWÓW

WIĘC GDZIE PŁYNIE UWAGA - NA OBJAWY!

To tak, jakbym Cię teraz poprosił abyś nie myślał o różowym słoniu. O czym pomyślałeś? Już słonik "Barbie" (dziś na topie :DD ) merdał ogonkiem com? :DD

Gdybym chciał faktycznie na Tobie wymusić abyś nie myślał o różowym słoniu to nie powiedziałbym "Nie myśl o różowym słoniu" tylko "Pomyśl o np. niebieskim psie" - bez aluzji :DD

Tak samo w nerwicy. Aktywność neuronalna płynie tam gdzie skupiasz uwagę. Może ujmę to inaczej, podam już bardzo łopatologiczny przykład. To tak, jakbyś chciał nauczyć się grać na skrzypcach ale zamiast trenować granie na nich, to cały dzień kopiesz z chłopakami w piłkę i masz pretensje, że dobrze kopiesz w piłkę a na skrzypcach nic a nic.

Robiąc milion rzeczy aby poczuć się lepiej, będzie potęgowało objawy, bo kierowanie uwagi na te czynności tak naprawdę kieruje uwagę na objawy.

Żeby było jasne. Nie mówię, że zdrowy styl życia, dieta czy sport nie są zdrowe. SĄ BARDZO DOBRE! WRĘCZ POTRZEBNE! Ale trzeba zmienić do nich podejście - tym bardziej w zaburzeniu lękowym!

Aby wprowadzić tego typu czynności do swojego życia, najpierw trzeba nauczyć się radzić sobie z zaburzeniem BEZ NICH. Nie mówię, że jak przed nerwicą chodziłeś / aś na jogę, to masz ją teraz rzucić. Nie.

Po prostu na razie, nie nakładaj sobie dużo na barki. Rób rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność a nie te, które mają wyeliminować Twoje objawy.

Wracając do PARADOKSU. Może to w Tobie wywołać tak zwany dysonans poznawczy. Możesz wygooglować co to oznacza, ale po krótce, w dysonansie poznawczym ludzie mają tendencję do odczuwania dyskomfortu, gdy dominują w nich sprzeczne przekonania lub gdy to, co robią, nie jest zgodne z tym, w co WIERZĄ.

A w co wierzysz? Że nerwica to wielki problem. Dlatego "nie robienie nic" wydaje Ci się sprzeczne z ideą wychodzenia z zaburzeń.

Szczerze, wolałbym powiedzieć osobie aby nic nie robiła, aby wyjść z nerwicy niż powiedzieć jej "Rano 10 min relaksacji Jacobsona, po południu zjedz szparagi, a wieczorem słuchaj przez dwie godziny Wiktora i Hewada". :hehe:

Ale na poważnie. Gdyby ktoś teraz postawił mi przed oczami osobę z zaburzeniem lękowym i powiedział, masz 10 sekund aby dać tej osobie wskazówkę jak ma wyjść ze swoich objawów to powiedziałbym: "Zachowuj się tak jakbyś nie miał tych objawów, rób wszystko w życiu co robiłeś przed".

Nie mam tu na myśli, że dochodzenie do przyczyn swoich zaburzeń czy chodzenie na terapię nie ma sensu. Absolutnie. Raczej jestem zwolennikiem zasady "Idź na terapię kiedy Twoje objawy się uspokoją" (no chyba, że chodzisz na terapie wyjaśniającą mechanizmy).


Podsumowując:

Nie chcę abyś pomyślał, że nic nie robienie to jedyna recepta na wyjście zaburzeń. Raczej chcę powiedzieć, że to FUNDAMENT. Ale to znów paradoks. Jeżeli "nic nie robienie", to fundament, to dlaczego na tym fundamencie budujemy już "coś robienie" :haha:

Aż mi się zachciało śmiać :D

Zachowania wspierające można wprowadzić, ale później i w odpowiednich warunkach. Na niektóre osoby to działa - może uspokaja to ich dysonans poznawczy? :DD

Jednak spora część osób, nawet nie będzie potrzebowała tych działań wspierających.

Najważniejsze - na "nic nie robienie" możesz sobie pozwolić ZNAJĄC MECHANIZMY!


Na koniec:

Schemat:

DUŻE WYZWANIE = DUŻO PRACY

w zaburzeniu lękowym zamień na:

DUŻE WYZWANIE = MAŁO PRACY


Tak wiem. To takie dziwne. Ale na tym polega paradoks.
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 253
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

9 sierpnia 2023, o 12:50

Cyprian94 pisze:
9 sierpnia 2023, o 12:26
Dziś oddech od biochemicznych aspektów układu nerwowego. Szczerze, miałem wątpliwości czy wstawiać posty, które tak szczegółowo zagłębiają się w nasze ciało i jego reakcje. Dostałem od Was bardzo pozytywny feedback. Usłyszałem, że to było Wam potrzebne.

To, o czym będziemy dziś rozmawiać może się trochę "gryźć" z tą wiedzą. Ale to nie jest tak, że zamierzam sam sobie zaprzeczyć. Nie, nie.

Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Mam nadzieje, że czytając te wszystkie poradniki po kolei, dojdziesz do logicznych wniosków i zrozumiesz co próbuje tutaj przekazać.

Pewnie dużo osób czytając moje wpisy, posiada myśli typu "wszystko fajnie, mechanizmy wyjaśnione, teoria w jednym palcu no ale co z działaniem, co robić aby z tego wyjść".

Moja odpowiedź to: NA RAZIE to nic ;col

W dzisiejszym wpisie dowiesz się skąd takie podejście.

Przejdźmy do tematu dzisiejszego wpisu. Dużo określeń słyszy się na temat zaburzenia lękowego. To "stan zagrożenia", "przegrzanie kabli", "za dużo stresu".

Gdybym miał opisać nerwicę jednym słowem to powiedziałbym - PARADOKS.

Zaburzenie lękowego to jeden wielki paradoks. Jest pełne paradoksów. Dzisiaj omówimy kolejny z nich.

Kiedy spojrzymy na skutki jakie serwuje nam zaburzenie lękowe / ból / chroniczne objawy / lęk to dojdziemy do wniosku, że są one przerażające. Kombinacja objawów, które nijak trzymają się kupy, czujemy się gorzej niż ludzie chorzy i często nasze dalsze życie stawiane jest pod znakiem zapytania. Nie mówię tutaj o próbie odebrania sobie życia ale w nerwicy nie umiemy sobie wyobrazić jak mamy dalej tak funkcjonować.

Na czym polega ten kolejny paradoks?

Logiczne jest myśleć, że skoro nerwica, to tak wielki problem, tak wielkie objawy, tak wielkie cierpienie, to potrzebujemy też DUŻYCH rozwiązań. Im większy problem, tym bardziej wydaję się, że musimy włożyć więcej energii w jego rozwiązanie. Jednak w przypadku wychodzenia z zaburzeń / objawów / bólu / lęku to NIE PRAWDA.

I to jest coś, czego większość ludzi nie może zrozumieć. Walczą, szarpią się, chodzą na miliony zajęć mające uspokoić ich układ nerwowy, zmieniają diety, połykają więcej suplementów niż starsi ludzie leków :DD

Żeby było jasne, nie zamierzam nikogo tym obrażać i umniejszać Waszym działaniom. Chcę tylko zmusić Cię do myślenia, czy aby na pewno Twoje działania prowadzą Cię ku wyjścia z objawów?

Możesz zapytać, no dobrze ale dlaczego to nie działa? Przecież robię tyle dobrych rzeczy dla mojego ciała i psychiki?

Moje pytanie do Ciebie: Co mózg wzmacnia?
Odpowiedź: To gdzie płynie Moja uwaga

Pewnie pomyślisz - no dobra! Ale przecież moja uwaga płynie na te wszystkie rzeczy, które robię dla swojego ciała i psychiki!

Ale co się pod tym kryje? Co siedzi głęboko pod "które robię dla swojego ciała i psychiki". Po co je robisz? ŻEBY POZBYĆ SIĘ OBJAWÓW

WIĘC GDZIE PŁYNIE UWAGA - NA OBJAWY!

To tak, jakbym Cię teraz poprosił abyś nie myślał o różowym słoniu. O czym pomyślałeś? Już słonik "Barbie" (dziś na topie :DD ) merdał ogonkiem com? :DD

Gdybym chciał faktycznie na Tobie wymusić abyś nie myślał o różowym słoniu to nie powiedziałbym "Nie myśl o różowym słoniu" tylko "Pomyśl o np. niebieskim psie" - bez aluzji :DD

Tak samo w nerwicy. Aktywność neuronalna płynie tam gdzie skupiasz uwagę. Może ujmę to inaczej, podam już bardzo łopatologiczny przykład. To tak, jakbyś chciał nauczyć się grać na skrzypcach ale zamiast trenować granie na nich, to cały dzień kopiesz z chłopakami w piłkę i masz pretensje, że dobrze kopiesz w piłkę a na skrzypcach nic a nic.

Robiąc milion rzeczy aby poczuć się lepiej, będzie potęgowało objawy, bo kierowanie uwagi na te czynności tak naprawdę kieruje uwagę na objawy.

Żeby było jasne. Nie mówię, że zdrowy styl życia, dieta czy sport nie są zdrowe. SĄ BARDZO DOBRE! WRĘCZ POTRZEBNE! Ale trzeba zmienić do nich podejście - tym bardziej w zaburzeniu lękowym!

Aby wprowadzić tego typu czynności do swojego życia, najpierw trzeba nauczyć się radzić sobie z zaburzeniem BEZ NICH. Nie mówię, że jak przed nerwicą chodziłeś / aś na jogę, to masz ją teraz rzucić. Nie.

Po prostu na razie, nie nakładaj sobie dużo na barki. Rób rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność a nie te, które mają wyeliminować Twoje objawy.

Wracając do PARADOKSU. Może to w Tobie wywołać tak zwany dysonans poznawczy. Możesz wygooglować co to oznacza, ale po krótce, w dysonansie poznawczym ludzie mają tendencję do odczuwania dyskomfortu, gdy dominują w nich sprzeczne przekonania lub gdy to, co robią, nie jest zgodne z tym, w co WIERZĄ.

A w co wierzysz? Że nerwica to wielki problem. Dlatego "nie robienie nic" wydaje Ci się sprzeczne z ideą wychodzenia z zaburzeń.

Szczerze, wolałbym powiedzieć osobie aby nic nie robiła, aby wyjść z nerwicy niż powiedzieć jej "Rano 10 min relaksacji Jacobsona, po południu zjedz szparagi, a wieczorem słuchaj przez dwie godziny Wiktora i Hewada". :hehe:

Ale na poważnie. Gdyby ktoś teraz postawił mi przed oczami osobę z zaburzeniem lękowym i powiedział, masz 10 sekund aby dać tej osobie wskazówkę jak ma wyjść ze swoich objawów to powiedziałbym: "Zachowuj się tak jakbyś nie miał tych objawów, rób wszystko w życiu co robiłeś przed".

Nie mam tu na myśli, że dochodzenie do przyczyn swoich zaburzeń czy chodzenie na terapię nie ma sensu. Absolutnie. Raczej jestem zwolennikiem zasady "Idź na terapię kiedy Twoje objawy się uspokoją" (no chyba, że chodzisz na terapie wyjaśniającą mechanizmy).


Podsumowując:

Nie chcę abyś pomyślał, że nic nie robienie to jedyna recepta na wyjście zaburzeń. Raczej chcę powiedzieć, że to FUNDAMENT. Ale to znów paradoks. Jeżeli "nic nie robienie", to fundament, to dlaczego na tym fundamencie budujemy już "coś robienie" :haha:

Aż mi się zachciało śmiać :D

Zachowania wspierające można wprowadzić, ale później i w odpowiednich warunkach. Na niektóre osoby to działa - może uspokaja to ich dysonans poznawczy? :DD

Jednak spora część osób, nawet nie będzie potrzebowała tych działań wspierających.

Najważniejsze - na "nic nie robienie" możesz sobie pozwolić ZNAJĄC MECHANIZMY!


Na koniec:

Schemat:

DUŻE WYZWANIE = DUŻO PRACY

w zaburzeniu lękowym zamień na:

DUŻE WYZWANIE = MAŁO PRACY


Tak wiem. To takie dziwne. Ale na tym polega paradoks.
No i właśnie to jest najtrudniejsze, nic nie robić.....😁 Ale w 100 % Sue z tym zgadzam.😁
Patro1995
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 483
Rejestracja: 19 lipca 2015, o 21:11

12 sierpnia 2023, o 13:12

Dokladnie, ja to nazywam delikatnym " zapomnieniem " nie jest to łatwe, ale to droga która przyniesie korzyści
ODPOWIEDZ