Hej

Od dawna noszę się z zamiarem zdania tego pytania. Zaburzenia nerwicowowe z epizodami depresji mam od jakichś dwóch msc, do tego odrealnienie (od pewnego czasu jakby lekko słabsze niż na samym początku). Jakoś nauczyłam się sobie radzić z większością objawów: olewać ataki, odwracać uwagę w stanach deprechy, przestać kontrolować mysli i uczucia i już prawie byłabym o krok od tego, żeby powiedzieć, że.....to dziadostwo jest nawet znośne....gdyby nie NAJBARDZIEJ BOLESNY OBJAW..........Otóż mam nieustające wrażenie, że cały świat nagle stał się obcy

Gdzieś na jakimś portalu (nie pamiętam dokładnie czy na tym), ale trafiłam na opis zaburzenia, który doskonale podsumowywał mój stan: "chodzę po domu jakby nie był mój". No właśnie tylko, że ja chodze nie tylko po swoim domu jak po obcym (naprawdę strasznie przykre uczucie

) ale to samo czuję idąc chodnikiem, siedząc na mieszkaniu. A przecież nie jest to zaburzenie pamięciowe, doskonale wiem gdzie co jest, dokąd chce pójść, trafić, gdzie w domu czego szukać itp. Podobnie jest z ludzmi, nie potrafię ożywić w sobie dawnych uczuć, emocji, które towarzyszyły mi podczas spotkań z przyjaciółmi, rozmów itd.

Ma albo miał może ktoś podobnie??????? Bardzo proszę o pomoc....Sporo udało mi się zrobić aby okiełznać nerwicę, ale w ty aspekcie ona ma przewagę nade mną, boję się, że to pozostanie, że nigdy już nie będę się czuć jak dawniej
