Witam wszystkich użytkowników smile.
Swoja historię opisywałem już w innych postach.
Tak w skrócie mam 26 lat i czuję,że ucieka mi życie....
Odkąd pamiętam nigdy nie potrafiłem zrobić niczego sam tak aby się z tego cieszyć tzn. wyjazd , przejażdżka rowerowa , treningi na siłowni , spacer , kino.
Zawsze towarzyszyli mi znajomi(z 2 do tej pory utrzymuje bardzo dobry kontakt, ale jak to mówią "każdy ma swoje życie" i poszedł swoja droga).
Mogę śmiało stwierdzić,że tak naprawdę zostałem sam. 26 letni facet bez paczki znajomych , bez większych celów/marzeń typowy "szaraczek".
Przez kilkanaście sytuacji w życiu doświadczyłem tego,że człowiek z ambicjami może spaść z górnego pułapu na dno i wiem co znaczy mieć depresję, fobię społeczna itd.
Można powiedzieć,że nie "żyłem dla siebie" tylko dla innych.
I teraz gdy zostałem sam nie potrafię zrobić niczego dla siebie np. kurs tańca , tatuaż , zapisanie się na siłownię itd.
Najczęstszą ucieczka jest świat wirtualny(internet , gry pc , konsola), który w pewnie sposób mnie niszczy.
Bardzo doskwiera mi samotność... brak paczki znajomych , z która można by gdzieś wyskoczyć , brak dziewczyny(bardzo spodobała mi się koleżanka z pracy i nie chodzi mi tu o wygląd tylko o charakter i podejście do życia, ale wiem,że nawet jeśli byłbym bardziej "ogarnięty", to i tak nie miałbym szans).
Bardzo zazdroszczę osobom, które opowiadają jak super spędziły weekend w gronie znajomych , ze swoimi połówkami....
Wiem,że moje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie,ale nie wiem jak je podbudować. Jak wyznaczać sobie cele tak aby cieszyć się z najmniejszych osiągnięć?. Jak zacząć działać aby coś zmienic...
Brak mi "przysłowiowego kopniaka" , motywacji , która pozwoliłaby mi uciec z tego marazmu i sprawić żeby kolejny dzień nie był "deja vu" -> praca / pc / książka/ film.....
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Niskie poczucie własnej wartości i samotność, która niszczy
- Kretu
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1180
- Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07
Cześć Zagubiony
Twoje myślenie wpływa na samopoczucie a samopoczucie na myślenie, jeżeli masz od dłuższego czasu doła to po prostu bardzo ciężko jest myśleć pozytywnie i większość spraw wydaje nam się ponura, szara, bez przyszłości.. dołujemy się. Żeby to przerwać i dostać "Powera" oraz motywacji, trzeba zrozumieć że żyjesz w sumie dla siebie, życie dla kogoś innego nie ma sensu - nie szukaj partnerki na siłę, po prostu wyjdź w piątek, sobotę SAM do klubu, pójdziesz tam raz, drugi czy dziesiąty i na pewno kogoś poznasz. Leki mogą zrobić z czarnego białe, nawet w najgorszej sytuacji znajdziesz sens życia - to czysta biochemia, dlatego nie zawsze warto je brać, może spróbuj czegoś co poprawia nastrój i działa przeciwdepresyjnie? może być jakiś adaptogen, poprawiając Twój nastrój być może zmobilizuje do zmiany, bo obecnie wygląda to depresyjnie - oczywiście sytuacja jest adekwatna do tego stanu bo faktycznie taka szara rzeczywistość MOŻE ale nie musi być dotkliwa. Spróbuj adaptogenu, dostaniesz pozytywnej energii, motywacji.. później siłownia, klub, i cała spirala poleci
. Każdy w życiu ma chyba taki moment w którym znajomi pozakładali rodziny i się rozjechali po świecie to w sumie nic nowego, ale znajomych można zawsze znaleźć nowych
. Jak u Ciebie z filmami że tak to nazwe "XXX" ? pytam serio, dużo osób w ten sposób ucieka od tej szarej rzeczywistości i nudy - a to zamiast pomóc, szkodzi bo zmniejsza motywacje jeszcze bardziej.



Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
- Ardiano K-ce
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 285
- Rejestracja: 10 marca 2017, o 05:36
Powiem ci na wlasnym przykladzie.Mam 29lat a dokladniej,wczoraj mialem 29 urodziny.Moja przygoda z nerwica zaczela sie we wrzesniu zeszlego roku.W szczytowym momencie,doszlem do wniosku,ze 3 dychy na karku,mieszkam z matka,moi nzajomi,tak naprawde maja mnie w dupie.Jeden z moich przyjaciół wyjechal,a dwuch sie powiesilo.W zwiazku nie bylem od 7lat,tylko takie przelotne,bardziej spotykanie i maly romans.W obecnej chwili staram sie,chodź to latwe nie jest,sam decydować,dystansowac sie do ludzi i spogladac na swiat z nieco szerszej perspektywy.Koniec końcow,prawda jest taka,ze zyjemy dla siebie,a wszystko dookoła,daje nam emocje.To nie jest tak,ze czegoś,sam nie mozesz zrobic.Poprostu masz'nawyk',ze w konkretnych okolicznościach,czynnościach,miejscach,ktos ci towarzyszy.Zycie,jest takie,ze wszystko w nim przychodzi samo,a naszym zadaniem jest poprostu 'doswiadczac',inaczej mówiąc 'zyc'.Podobnie jak każda istota na swiecie,zyjemy'w tu i teraz'i kiedy skupiamy nasze zmysly na tym co sie dookola nas dzieje,doswiadczamy.Sam ze soba,bądź szczesliwy,jesli nie jestes,naucz sie tego.Ludzie przychodza otchodza a czasem,wbijaja noz w plecy,bo takie jest zycie.Uwierz mi,ze i ja z tym latwo nie mam,bo swe zycie uzaleznilem od innych.Zaczynam coraz lepiej sobie z tym radzic,ale przedemna dluga droga.Zobaczysz,rob co chcesz robic,idz gdzie chcesz isc i miej otwarte oczy(badz swiadomy i uwazny) a zobaczysz ilu nowych ludzi poznasz i kiedy znow odejda,machniesz reka i pójdziesz dalej,przed siebie.Sa 3 aspekty dojrzalosci 1.umyslowa 2.emocjonalna i 3.materialna.Przyjdzie taki moment,ze zrozumiesz to wszystko.Studiujj siebie a zobaczysz,jak wiele dowiesz sie o sobie i jak bardzo ci to pomoze.Proces ten,do przyjemnych nie nalezy,ale kiedy dojdziesz do pewnego etapu uznasz,ze bylo warto.Powodzenia






Nie żyjesz chwilą obecną,to żyjesz w własnej głowie.Przeszłość i przyszłość istnieją,jedynie w twojej głowie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
wyjdź ze swojej głowy i zacznij żyć,bo sensem i prawdziwym celem życia,jest życie samo w sobie.
- Zagubiony
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 5 lipca 2016, o 22:55
Też mieszkam z rodzicami i większość swojego życia przesiaduje w pokoju przy PC(nie licząc pracy, która nie jest spełnieniem marzeń ale która przynosi w miarę chyba dobry zarobek i w której spędzam 70% swojego życia).
Po prostu dołuje mnie,to że mając 27 lat nie mam prawie nic(poza oszczędnościami na koncie) , nie mam znajomych(zresztą tak naprawdę nie mam ich gdzie poznać, bo tak naprawdę nie mam żadnych zainteresowań, a poza tym kto chciałby nawiązać jakakolwiek znajomość z kimś takim jak ja?).
Co do wyjść do klubów najbliższe kluby oddalone są o 17 km od mojej miejscowości, ale tak naprawdę boję się iść sam no bo w rzeczywistości jak to wygląda? wyjdę i będę siedział sam przy barze zalewając swoje smutki?(w sumie,to nawet nie piję...).
Po prostu dołuje mnie,to że mając 27 lat nie mam prawie nic(poza oszczędnościami na koncie) , nie mam znajomych(zresztą tak naprawdę nie mam ich gdzie poznać, bo tak naprawdę nie mam żadnych zainteresowań, a poza tym kto chciałby nawiązać jakakolwiek znajomość z kimś takim jak ja?).
Co do wyjść do klubów najbliższe kluby oddalone są o 17 km od mojej miejscowości, ale tak naprawdę boję się iść sam no bo w rzeczywistości jak to wygląda? wyjdę i będę siedział sam przy barze zalewając swoje smutki?(w sumie,to nawet nie piję...).
-
- Świeżak na forum
- Posty: 5
- Rejestracja: 28 marca 2016, o 14:15
Pewnie Cię to nie pocieszy, ale mam podobnie… 31 lat, mieszkam z rodzicami. Moja wegetacja się kręci pomiędzy pracą, graniem na kompie i fantazjowaniem o życiu jakiego nigdy nie miałem. Nie mam żadnych znajomych, zresztą ostatnich straciłem lata temu (chyba po skończeniu liceum), w prawdziwym związku z dziewczyną w sumie też nigdy nie byłem. Całe życie przesiedziałem w 4 ścianach swojego pokoju uciekając przed życiem, wyimaginowanym lękami, ludźmi i całym światem.
Ale nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to, że nawet jeśli by dzisiaj moje wszystkie lęki i zaburzenia w jakiś cudowny sposób nagle zniknęły, to… ja i tak nie wiedziałbym jak żyć. Nie wiem jak się w takim wieku poznaje znajomych, gdzie się ich poznaje, w końcu każdy już dawno ma swoje życie i swoich sprawdzonych znajomych których zna od lat. Czułbym się jakbym był zahibernowany przez ostatnie 20 lat i dopiero teraz ktoś kazał by mi zacząć żyć, ale nie dołączył instrukcji jak to zrobić. W dodatku też boję się imprez i hałaśliwych miejsc pełnych narąbanych ludzi, dlatego kluby w moim przypadku też odpadają…
Ale nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to, że nawet jeśli by dzisiaj moje wszystkie lęki i zaburzenia w jakiś cudowny sposób nagle zniknęły, to… ja i tak nie wiedziałbym jak żyć. Nie wiem jak się w takim wieku poznaje znajomych, gdzie się ich poznaje, w końcu każdy już dawno ma swoje życie i swoich sprawdzonych znajomych których zna od lat. Czułbym się jakbym był zahibernowany przez ostatnie 20 lat i dopiero teraz ktoś kazał by mi zacząć żyć, ale nie dołączył instrukcji jak to zrobić. W dodatku też boję się imprez i hałaśliwych miejsc pełnych narąbanych ludzi, dlatego kluby w moim przypadku też odpadają…
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 8 stycznia 2017, o 16:25
Ja tez popadam w anhedonie i niemoc. Tez tak macie, ze dobijacie sie tym, ze wasze życie stoi w miejscu, a jednocześnie cieżko wam jest to zmienić?
@Ja i moje paranoje - słabe to pocieszenie ale wyobraź sobie, ze ja do momentu nerwicy byłem "w miarę" normalny. Znajomi, praca, która lubię, hobby, może w relacjach damsko-męskich mi nie szło, ale byłem w związku i dość dużo miałem różnych znajomosci, wiec tragedii nie było. Teraz mam kontrast między tym jak było a jak jest teraz.
Teraz to wyglada tak: praca: cieżko mi sie zmotywować, nie jestem zadowolony z efektów, nie chce mi sie pracować. Znajomi - nadal sa, świetni ludzie, ale nie mam ochoty na spotkania, drażnią mnie ludzie, moje życie stało sie nudne - brakuje tematów do rozmów. Dziewczyny - brak mi motywacji, cieżko mi prowadzić dłużej rozmowę. Sprawiam wrażenie (a raczej tak jest) przymula, nudnego człowieka. Hobby - sport: jazda na rowerze, strzelanie z wiatrówki - wszystko wydaje sie płytkie i bezsensowne. Lęk i myśli depresyjne tak człowieka zmieniają. Choć często taki wymuszony wysiłek fizyczny pomaga, trochę endorfin sie wydzieli i człowiek sie ciut lepiej czuje.
@Ja i moje paranoje - słabe to pocieszenie ale wyobraź sobie, ze ja do momentu nerwicy byłem "w miarę" normalny. Znajomi, praca, która lubię, hobby, może w relacjach damsko-męskich mi nie szło, ale byłem w związku i dość dużo miałem różnych znajomosci, wiec tragedii nie było. Teraz mam kontrast między tym jak było a jak jest teraz.
Teraz to wyglada tak: praca: cieżko mi sie zmotywować, nie jestem zadowolony z efektów, nie chce mi sie pracować. Znajomi - nadal sa, świetni ludzie, ale nie mam ochoty na spotkania, drażnią mnie ludzie, moje życie stało sie nudne - brakuje tematów do rozmów. Dziewczyny - brak mi motywacji, cieżko mi prowadzić dłużej rozmowę. Sprawiam wrażenie (a raczej tak jest) przymula, nudnego człowieka. Hobby - sport: jazda na rowerze, strzelanie z wiatrówki - wszystko wydaje sie płytkie i bezsensowne. Lęk i myśli depresyjne tak człowieka zmieniają. Choć często taki wymuszony wysiłek fizyczny pomaga, trochę endorfin sie wydzieli i człowiek sie ciut lepiej czuje.