Pewnie zostanę zlinczowana, ale nienawidzę swojego dziecka. Nie wiem co mi jest, od długiego czasu już czuję tylko złość i agresję, albo nie czuję nic. Jestem zimna, bezduszna, wiecznie dre mordę a w środku mnie pustka. W nerwach często nie panuję nad sobą, czuję się nieobecna, odklejona od rzeczywistości i wtedy mówię dużo raniacych słów do osmio letniego syna. Ranie go, chociaż nie chcę.
Czasem myślę żeby go porzucić, żeby się ze mną nie męczył, albo żeby się po prostu zabić. Nie wiem co robić, czuję w środku taki gniew i takie wypalenie zarazem że chciałabym zniknąć.
Nie biję syna, nigdy nie podniosłam na niego ręki, ale wyżywam się na nim codziennie już. Wieczorem chcę tylko o niczym nie myśleć, nie czuć tej pierdolonej złości przez ani sekundę, uciekam.
Tygodnie wcześniej jeśli zrobiłam coś to naprawiałam to, miałam poczucie winy, przepraszałam, rozmawiałam a teraz już czuję tylko i wyłącznie nakręcającą się spirale gniewu. Zostawiam młodego w szkole najdłużej jak się da, kiedy go nie ma nawet zdarzy mi się uśmiechnąć, ale kiedy tylko wraca do domu i myślę że może nie będzie źle to zaraz jest jazda o cokolwiek. Ma pretensje do mnie o wszystko, gada od rana do wieczora, NIGDY nie milczy, wypowiada każdą myśl jaka mu przyjdzie do głowy, ciągle chce uwagi, w każdej minucie, a we mnie rośnie gniew, każe mu zamknąć buzię i uciekam do pokoju. Staje wtedy pod drzwiami i przed drzwi robi mi wyrzuty, nie odpuszcza nawet na minutę. Albo ranię go emocjonalnie, obrażam, każe mu spierdalać, przeklinam i robię mu wyrzuty.
Jest jedynakiem, a ja samotną matką. Błagam, powiedzcie mi że zwariowałam, że jestem chora, nie wiem co się ze mną dzieje, jestem martwa w środku i cierpi na tym moje dziecko, a ja już przestałam czuć do niego cokolwiek pozytywnego. Każdy dzień to walka, on dowala mi a ja jemu. Nienawidzę siebie, jego, całego tego spierdolonego życia, żałuję że go urodziłam. Żałuję że ja w ogóle żyję.
Znalazłam mu psychologa, chodzi od trzech tygodni, ale co to zmienia skoro ja wszystko rozpierdalam. Sama mam terapię od dwóch lat, ale moja terapeutka nic nie wnosi, bagatelizuje wszystko. Nie stać mnie na psychiatrę ani na nic, często nawet na podstawowe rzeczy, nie mogę znaleźć pracy bo jestem sama z dzieckiem w pieprzonej pipidówie gdzie nie mam gdzie go zostawić, nie stać mnie na nianię bo wtedy będzie mi brakowało na czynsz. Jestem rozjebana tak, że od rana do wieczora leżę w łóżku, byłam chora przez tydzień, teraz już nie jestem ale dalej leżę i udaję przed synem madlac się żeby tylko niczego ode mnie nie chciał.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nienawidzę własnego dziecka...
-
Nostromo
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 31
- Rejestracja: 2 października 2025, o 14:10
przekierowujesz swoją agresje na niewinne dziecko bo wiesz że one Cię nie postawi, nie obroni się. Więc swoją złość najłatwiej kierować na niego przy czym niszczyć jego życie na starcie. To podłe! Ale wiesz są dobre terapie i możesz coś z tym zrobić. Zaobserwować co budzi w Tobie taką agresje, złość. Mimo wszystko życzę Ci powodzenia a szczególnie Twojemu dziecku bo on na takie coś nie zasługuje, jest w wieku gdzie rodzic powinien go chronić a nie robić z niego ofiarę. Jakiś plus że to dostrzegasz, idź na terapie i nie krzywdź!
-
Kelly
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 12 marca 2024, o 11:00
To może zmień swojego psychologa (lub psychoterapeutę), bo na prawdę szkoda dziecka ono będzie miało traumę, pomyśl że ono może być nieszczęśliwe. Może powie za 15 lat komuś "moja mama mnie nie kochała bo się na mnie wyżywała" itp. Wiem że ci ciężko ale to dziecko też nie ma lekko..A może przytul go. Tyle i aż tyle. Mam pytanie do ciebie które może być kluczowe teraz: co byś zrobiła gdyby nie daj Boże oczywiście-twój synek śmiertelnie zachorował? czy robiłabyś sobie wyrzuty że czuł się lekceważony i nie kochany?
to twoje dziecko... on cię kocha dlatego tyle mówi, pyta, i chodzi za tobą bo jest ciekawy świata:-) a ty może masz depresję? też masz prawo się źle poczuć
ale masz dziecko. Ono jest Ważne. Warte uwagi.
Wszystkiego dobrego
Wszystkiego dobrego
"Ja, twój Bóg, ująłem cię za prawicę mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą. Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana odkupicielem twoim - Święty Izraela." 
-
PannaNikt7543568
- Nowy Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 2 października 2025, o 20:00
Dziękuję za odpowiedzi.
Jeśli chodzi o pierwszą wiadomość to tak, zdaję sobie sprawę z tego że to przemoc, omówiłam to z psychologiem, dostałam rzeczowe porady i komunikaty jakie mogę stosować do dziecka w złości bez krzywdy. Nie wypieram się tego co robiłam, biorę za to odpowiedzialność. Nic nie usprawiedliwia przemocy słownej, żaden stan emocjonalny, myślę że też dla tego tak źle się czułam bo chyba chciałam wyprzeć poczucie winy, ale to tak nie działa. Obiecałam sobie że nigdy nie będę takim rodzicem jakich ja miałam, a w pewnym momencie poległam. Znienawidziłam chyba siebie tak na prawdę, a nie jego.
A co to drugiej odpowiedzi, to dziękuję. Za to że została dostrzeżona moja depresja i fakt że jestem człowiekiem, nie tylko potworem. Zaczęłam leczyć się na depresję, nawet jej nie zauważyłam wcześniej, wszystko w pewnym momencie się rozmyło i wydawało takie nierealne, jakby obok mnie. Myślałam o tym co pisałaś, co bym zrobiła gdyby syn zachorował... Nawet nie musiałam sobie tego wyobrażać, bo w pewnym momencie dotarło do mnie że to nie jestem prawdziwa ja, tylko jakaś choroba, załamanie mi pisało te chore scenariusze i zachowania. W głębi duszy mój syn, to najpiękniejsza istota jaką znam i chcę go chronić, kochać i dać mu zdrowy dom.
Było mi długo wstyd po tym poście, chciałam go usunąć razem z kontem, ale tak na prawdę sam fakt że pozwoliłam sobie to wszystko wyrzucić i napisać, pomógł mi oczyścić głowę z tych chorych myśli. Uspokoiłam się. Porozmawiałam z synem, przeprosiłam, zdjęłam poczucie winy, omówiliśmy to na terapii, staram się zmieniać, mój syn też się stara zmienić swoje niektóre zachowania. Jest spokojniej, bez przemocy. Będę chciała odzyskać jego zaufania i odbudować bezpieczeństwo. Jest niezwykle bystry i inteligentny, czasem mam wrażenie że bardziej ode mnie w niektórych sytuacjach, aż mnie to przeraża momentami. Nie zniszczę mu życia, pomogę mu to wszystko przeżyć.
Dziękuję za odzew. Potrzebne mi było przeczytać gorzką prawdę.
Jeśli chodzi o pierwszą wiadomość to tak, zdaję sobie sprawę z tego że to przemoc, omówiłam to z psychologiem, dostałam rzeczowe porady i komunikaty jakie mogę stosować do dziecka w złości bez krzywdy. Nie wypieram się tego co robiłam, biorę za to odpowiedzialność. Nic nie usprawiedliwia przemocy słownej, żaden stan emocjonalny, myślę że też dla tego tak źle się czułam bo chyba chciałam wyprzeć poczucie winy, ale to tak nie działa. Obiecałam sobie że nigdy nie będę takim rodzicem jakich ja miałam, a w pewnym momencie poległam. Znienawidziłam chyba siebie tak na prawdę, a nie jego.
A co to drugiej odpowiedzi, to dziękuję. Za to że została dostrzeżona moja depresja i fakt że jestem człowiekiem, nie tylko potworem. Zaczęłam leczyć się na depresję, nawet jej nie zauważyłam wcześniej, wszystko w pewnym momencie się rozmyło i wydawało takie nierealne, jakby obok mnie. Myślałam o tym co pisałaś, co bym zrobiła gdyby syn zachorował... Nawet nie musiałam sobie tego wyobrażać, bo w pewnym momencie dotarło do mnie że to nie jestem prawdziwa ja, tylko jakaś choroba, załamanie mi pisało te chore scenariusze i zachowania. W głębi duszy mój syn, to najpiękniejsza istota jaką znam i chcę go chronić, kochać i dać mu zdrowy dom.
Było mi długo wstyd po tym poście, chciałam go usunąć razem z kontem, ale tak na prawdę sam fakt że pozwoliłam sobie to wszystko wyrzucić i napisać, pomógł mi oczyścić głowę z tych chorych myśli. Uspokoiłam się. Porozmawiałam z synem, przeprosiłam, zdjęłam poczucie winy, omówiliśmy to na terapii, staram się zmieniać, mój syn też się stara zmienić swoje niektóre zachowania. Jest spokojniej, bez przemocy. Będę chciała odzyskać jego zaufania i odbudować bezpieczeństwo. Jest niezwykle bystry i inteligentny, czasem mam wrażenie że bardziej ode mnie w niektórych sytuacjach, aż mnie to przeraża momentami. Nie zniszczę mu życia, pomogę mu to wszystko przeżyć.
Dziękuję za odzew. Potrzebne mi było przeczytać gorzką prawdę.
-
EdmundDantes
- Nowy Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 23 października 2025, o 00:44
Powodzenia w tym temacie. Sam jestem świeżo upieczonym wdowcem, mam troje dzieci, wiem, że to nie jest łatwe. Nie mam co prawda takich stanów, jestem w żałobie, trzymam się z dzieciakami (10/8/3 lata) i robię z nimi to co sam lubię robić. To była zawsze moja taktyka. Znaleźć coś, co lubię robić sam i z dziećmi. Klocki LEGO. Gry - karciane, planszowe, RPG (kartki i kostki, klasyczne), komputerowe, spacery, wycieczki, książki. To jest ważne. Mieć wspólny temat z dzieckiem. To też mogą być zainteresowania. Kosmos. Dinozaury. Rośliny. Zwierzęta. Cokolwiek. Mówię z perspektywy mężczyzny, w naszej drużynie jest 50/50, mam dwie córki. Starsza, 10 lat, ćwiczy karate, lubi czytać książki, rysować, klocki LEGO, historię. Młodsza ma 3 lata, jest bardzo aktywna, więc spacery, salę zabaw, spacery. Środkowy syn, 8 lat - dinozaury, kosmos, LEGO. Więc tak. Znajdź wspólny temat z synem. W każdej sytuacji krytycznej, mając wspólny temat, można rozładować emocje na tym właśnie.
Nie będę oceniał faktu, że sama stwierdzasz, że nienawidzisz dziecka. Uważam, że to dobry objaw, nie jestem psychologiem, ale wiem, że przyznanie się do swoich błędów, jest pierwszym krokiem. Życzę wytrwałości.
Nie będę oceniał faktu, że sama stwierdzasz, że nienawidzisz dziecka. Uważam, że to dobry objaw, nie jestem psychologiem, ale wiem, że przyznanie się do swoich błędów, jest pierwszym krokiem. Życzę wytrwałości.
-
Szymondias5
- Nowy Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 20 grudnia 2024, o 21:31
Nie będę słodzić bo twoje dziecko będzie miało zjechaną psychikę przez wiele lat. Pewnie juz czuje się fatalnie, ale minie kilka lat, zwiększy się świadomość i wtedy będzie dużo gorzej. Bardzo mu współczuję. MU.
