Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk nie zawsze oznacza nerwicę - wyleczony

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Galon
Świeżak na forum
Posty: 3
Rejestracja: 29 lutego 2016, o 01:07

29 lutego 2016, o 04:03

Witam,

Z góry przepraszam za dublowanie tematu, ale nie zauważyłem działu "Sukces! Wyzdrowiałem z nerwicy, wyzdrowiałem z lęku!".
Bardzo proszę w takim razie o usunięcie tego tematu.
lek-nie-zawsze-oznacza-nerwice-moja-historia-t8166.html


Zarejestrowałem się na tym forum by uczulić Was na słowa mało ambitnych lekarzy i diagnozowanie samodzielne chorób poprzez czytanie objawów. Gdyby nie mój brak wiary w diagnozę agorafobii przez lekarza rodzinnego prawdopodobnie teraz walałbym się po psychiatrach i faszerował psychotropami zupełnie bez potrzeby. Jestem niemalże pewien, że utknąłbym w ciągu wiecznej nerwicy. Pisze ten post w nadziei, że komuś pomogę w oderwaniu się od lęków. Chciałbym wszystko również zamknąć w kilku zdaniach, jednakże forma bloku tekstu jest nieunikniona w momencie tylu wydarzeń i faktów, dlatego dla czytelności postaram się podzielić ten wpis na części. Dla niecierpliwych proszę o przejście z góry do punktu nr 6.

1. Początek problemów.
Moim zdaniem zaliczam się do osób o mocnej psychice będącą również odporną stres. Nigdy nie przejmowałem się wydarzeniami w pracy czy na studiach (pracuje i studiuje zaocznie). Jeśli miałem coś przeżywać to robiłem to w miejscu gdzie dane nerwy mnie złapały - nigdy nie przynosiłem ich do domu.
Jak wiemy wszyscy lęki zazwyczaj nie biorą się ot tak po prostu. W moim przypadku był to okres sesji. Stres nie towarzyszył mi przez ten czas. Moje podejście było takie "co się nauczę to zaliczę, a to co obleje będzie moim zmartwieniem już później". Piłem w tym czasie sporo kofeiny. Mniej energy drinków, a więcej kawy (zwykłej jak i zielonej), zielonej herbaty i yerba mate. Początek moich problemów miejsce miał pewnego wieczoru podczas, którego rozkosznie spędzałem czas nad projektem na studia. Czułem się dość dziwnie. Miałem przyspieszoną pracę serca (a przynajmniej czułem jak mi bije), jednakże mimo to byłem dość śpiący. Musiałem wstać dość wcześnie, dlatego wziąłem sobie tabletkę Apteo Sen (zwykłe, słabe, bez recepty oparte na melatoninie). Położyłem się do łóżka i poczułem jak serce zaczyna mi bić mocniej i mocniej. Stopy zrobiły mi się zimne, oddech był ciężki. Przestraszyłem się, bo raczej była to rzecz nienaturalna. Obudziłem rodzicielkę, żeby ktoś w domu był świadomy, że jest ze mną coś nie tak (pierwsza myśl w głowie to oczywiście - zawał :D). Jako, że jest pielęgniarką to pierwsze co to sprawdziła mi ciśnienie ( 188/110; tętno 120). Dała mi captopril. Wszystko się unormowało, ale lęk pozostał.
Kolejnego dnia nie dałem rady wyjść z domu. Lęk przed tym, że może mi to powrócić poza domem i tym, że nikt mi nie pomoże był tak wielki, że łzy same napłynęły mi do oczy i nie byłem w stanie nawet otworzyć drzwi wyjściowych. Poczułem znowu zimno w nogach, które uginały się jakby były z waty. Lęk szybko przeistoczył się w panikę. Wycofałem się i poszedłem się położyć do łóżka.

2. Objawy towarzyszące mi przez cały czas.
Ucisk, kłucie, promieniujące ciepło w klatce piersiowej po lewej stronie. Skurcz czasami przechodził mi na szyję. Czułem jak bije mi serce. Każde uderzenie. Nasilało się podczas leżenia, siedzenia oraz głębszego oddychania. W sytuacjach gdy byłem sam poza domem - biegunka, częstomocz, wzrost tętna i ciśnienia.

Można by powiedzieć, że nerwica / agorafobia jak się patrzy. Sprawa rozwiązuje się po czasie. Polecam czytać dalej.

3. Diagnoza.
Jeszcze tego samego dnia pojechałem do szpitala. Miałem zrobione EKG serca plus badanie krwi - wszystko dobrze jednakże elektrolity na dość niskim poziomie. Poszły dwie kroplówy z elektrolitami plus hydroksyzyna. Miałem brać magnez i potas i neospasminę by się wyciszyć. W razie lęku - dodatkową dawkę. Stwierdzono zaburzenia elektrolitowe.

Następnego dnia poprosiłem przyjaciela, by zawiózł mnie na uczelnię i towarzyszył przez ten cały czas (studiuje w mieście oddalonym o około 80 km od mojego miejsca zamieszkania). Czułem przez ten stan niepokoju ale było stabilnie. Cały czas było w porządku do momentu, w którym wszedłem do sali. Szum w sali, uczucie zakłopotania, podświadomość sama kierowała moje myśli do drzwi i obierała najszybszą trasę do przyjaciela. Serce wtedy przyspieszyło, a mi zrobiło się słabo. Wyszedłem z sali, wziąłem neospasminę i wróciłem do niej z powrotem. Niestety na nic zdały się moje próby wytrzymania wewnątrz. Poszedłem do przyjaciela i powiedziałem, że nie dam rady dłużej tu przebywać - jedziemy do domu. Po jakiś 2 minutach jazdy objawy wróciły i do tego dołączył przyspieszony oddech. Poprosiłem przyjaciela by wezwał pogotowie. Starałem się oddychać głęboko i wolno stojąc pochylony przy samochodzie. Po "króciutkim", zaledwie 30 minutowym oczekiwaniu na karetkę miałem rozmowę z ratownikiem, który potraktował mnie jak śmiecia. Jak tylko mnie zobaczył to powiedział, że niepotrzebnie im zawracamy głowę, bo on z góry wie że nic mi nie jest. Powiedział, że mam hiperwentylację i śmiejąc się pytał "po co pan tak szybko oddycha?". Siedziałem naprzeciwko niego, czułem że jest mi słabo, ledwo odpowiadałem. Nawet nie miałem siły z nim dyskutować. Powiedziałem mu w skrócie co było w szpitalu itp. to powiedział mi że jak mam problemy z elektrolitami to mam pójść sobie kupić poweride, a żeby nie mieć hiperwentylacji to mam pójść sobie do Mc Donald's po papierową torebkę i pooddychać po czym oddał mi wypełnioną kartę pacjenta, z szeregiem badań, które magicznie się same przeprowadziły i wskazały na to że jestem zdrowy i w zaleceniach kazał mi iść do psychiatry. O tym, jak śmiał się z tego że neospasmina kojarzy mu się z starymi babciami już nie chce mi się rozpisywać. Finalnie kazał mi sobie iść.

Poszedłem do lekarza rodzinnego, który wypisał mi Propranolol, zlecił kolejne badania krwi. Powiedział, że najprawdopodobniej to był skok ciśnienia spowodowany studiami (ta - jasne), niskimi elektrolitami i kofeiną. Miałem przyjść po 2 tygodniach na badanie kontrolne. Polecił mi z góry iść do psychoterapeuty, bo on nic nie jest w stanie zrobić w momencie gdy sytuacja ma miejsce na tle nerwowym. Po kolejnej wizycie powiedział, że to typowa agorafobia.

4. Walka z agorafobią.

Brałem cały czas Propranolol, jadłem magnez, potas, piłem melisę - bez większych skutków. Ciężko było mi się przełamać do samodzielnego wychodzenia z domu. Cały robiłem się blady, serce kołatało mi o wiele mocniej. Psychicznie upadałem na samą myśl, że od teraz tak będzie miało wyglądać moje życie. Nie byłem w stanie się z tym pogodzić. W dzień jeszcze wszystko było w miarę stabilnie (praca zdalna więc nie byłem narażony na stres związany z przebywaniem 8h poza domem). Gorzej robiło się podczas przebywania na zewnątrz samemu. (będąc z kimś uczucie strachu niekiedy lęk znikał całkowicie) Mimo, że byłem świadomy tego, że nic mi nie może się stać, że jestem bezpieczny to podświadomość szukała jakiejś drogi ucieczki. Postanowiłem sobie pokonywać wszystkie lęki. Jak tylko pomyślałem sobie o jakimś miejscu i poczułem związany z tym strach to ubierałem buty i choć serce waliło mi jak opętane szedłem tam by udowodnić sobie, że dam radę. Nawet udało mi się samemu pojechać pociągiem na uczelnię, a stopień paniki był już taki, że prawie zdecydowałem się na zbagatelizowanie sesji i przejście na dziekankę. Ledwo cały wyjazd przeżyłem. Po powrocie do domu i nie czułem radości z pokonanego strachu a niepokój związany z ciągłym stanem napięcia i biciem serca, które potrafiło kłuć. Myślami już byłem pogodzony z tą chorobą, poczułem że jestem na dnie i uświadomiłem sobie moją niemoc w walce z tym strachem. Zdecydowałem się na pójście do psychoterapeuty w kolejnym tygodniu.

5. Moje węszenie
Powyżej specjalnie podkreśliłem nazwę Propranolol ponieważ on odgrywał tutaj kluczową rolę.

Stwierdziłem, że coś jest nie tak. Stan napięcia nie znikał nawet w momencie gdy grzałem się w ciepłym łóżku oglądając serial. Nie było poprawy. Tabletki ziołowe na uspokojenie nie dawały najmniejszego efektu, a uczucie zawrotów głowy, drętwienia kończyn, otumanienia i problemów z pamięcią stawały się coraz częstsze. Sprawdziłem efekty uboczne Propranololu i TAK - DOBRZE SIĘ DOMYŚLACIE. On powodował otumanienie i powyższe zjawiska. Ponadto czułem o wiele większą podatność na sugestię. (Byłem święcie przekonany, że mam już agorafobię, bo przecież objawy się zgadzają i widocznie ten efekt napięcia będzie mi towarzyszył całe życie.)
Coś we mnie pękło i stwierdziłem, że to nie godzę się na taki stan rzeczy. Postanowiłem operować na faktach. Podczas badania krwi dopłaciłem za dodatkowe badania APAT, ALAT (czy to nie od wątroby), do tego tarczycę i cholesterol (rozszerzony). Wszystko było idealnie poza Trójglicerydami jednakże lekarz rodzinny powiedział, że ich liczba jest nieznacznie zawyżona i że nie ma co się nimi przejmować. Jednakże agorafobię MUSIAŁO coś powodować. Doszedłem do wniosku, że czuję bicie serca (czułem to wyraźnie na lewo od mostka, każde uderzenie - nawet gdy tętno było wolne) oraz lęk i to przez to boję się wychodzić z domu. To przez to czuję się niepewnie. Tylko to nie jest spowodowane moją psychiką, a czymś innym. Powęszyłem w internecie o rzeczach powodujących podobne objawy i nie będących związanymi z psychiką. Trochę rzeczy się znalazło: układ pokarmowy, płuca, serce itp Postanowiłem sobie że będę sprawdzał różne możliwe objawy u lekarzy tak długo, aż wyczerpię wszystkie możliwości i dopiero na końcu odwiedzę psychoterapeutę.

By ogarnąć swoje myślenie zacząłem brać Lecytynę (dobra na pamięć i trójglicerydy), Omega 3 (również to samo), do tego tabletki LogiQ (ziołowe na lepsze myślenie, jednakże na bazie tych samych ziół kiedyś leczono depresje i stany lękowe więc - czemu nie?), magnez (ten dostępny w aptekach ma wchłanialność do 10% zatem kupiłem Chlorek Magnezu Sześciowodny posiadający wchłanialność 90% - swoją drogą, fajny biznes kręcą zakłady farmaceutyczne), potas, witamina b6 i d (na lepsze wchłanianie magnezu).

Moje myślenie było dość prymitywne - skoro dyskomfort jest po lewej stronie - TO PEWNIE SERCE :D. Nic bardziej mylnego, jednakże to dowiedziałem się po wizycie i kardiologa. Postanowiłem pójść prywatnie by nie czekać długo.

6. Rozwiązanie problemów.
Kardiolog zrobił mi USG serca i powiedział, że serce jest zdrowe jednakże otłuszczone. Powiedział, że przyczyną tego napięcia w klatce piersiowej nie jest żadna nerwica sercowa czy agorafobia. Na nerwicę zwala się wszystko ponieważ jej objawy są elastycznie do wielu innych przyczyn. Wkręcenie sobie nerwicy powoduje utrwalenie jej posiadania na psychice i wtedy walka (leczenie) toczy się na dwóch frontach. Faktycznego leczenia problemu oraz walczenia z psychiką, jednakże poznanie prawdziwego powodu naszych zmartwień zazwyczaj pozwala na powrót naszych myśli na właściwe tory. Kazał mi też natychmiast odstawić Propranolol argumentując to tym, że od tego leku ma prawo mi korba odwalać, ponieważ jest to lek starej generacji i na jego składzie leczono już 60 lat temu. Przypisał mi Concor (faktycznie, czuć poprawę). Kazał brać przez miesiąc i odstawić te leki całkowicie ponieważ nie są mi potrzebne, ale z betablokerów trzeba schodzić stopniowo. ( i bardzo się cieszyłem z tego powodu ponieważ nie czułem po nim poprawy).

Podsumowując: Dyskomfort w klatce piersiowej jest spowodowany podwyższonymi trójglicerydami, otłuszczeniem serca, przeciążonym kręgosłupem - problem ten ponoć jest częsty u ludzi z siedzącym trybem pracy oraz wysokich i wyszło jeszcze że mam jedną łopatkę krzywą, co zbiera się na ścisk narządów, który nasila się podczas siedzenia i leżenia oraz brania głębszych oddechów. Duszności, kłucia, i zawroty głowy pojawiały się ponieważ wpadałem w panikę, a podczas niej przyspieszała praca serca, które jest i tak dość obciążone. Propranolol pomógł mi wkręcić sobie całą resztę przez otumanienie i podatność na sugestię.

Aktualnie mam trzymać dietę by schudnąć i obniżyć trójglicerydy (faktycznie, po wykluczeniu cukrów, kawy i tłustych rzeczy to uczucie bicia serca podczas leżenie i siedzenia znikło kompletnie!). Do tego mam znaleźć sobie trenera osobistego by pomógł mi ćwiczeniami naprostować kręgosłup i ogarnąć łopatkę. Wskaźnik BMI pokazuje mi tylko 4 kg nadwagi (nadwagi - nie otyłości), ale już wyznaczyłem sobie cel schudnięcia 10 kg. Znając przyczynę moich objawów, ataki paniki przed wychodzeniem na zewnątrz znacznie się zmniejszyły (niekiedy tylko przejdą mi ciarki na widok miejsc w których miałem napady paniki, ale po paru sekundach wszystko znika, a na ustach pojawia się banan :D) i czuję, że znowu żyję. Jakby łańcuchy pękły i życzę Wam wszystkim tego samego. Na start polecam odstawić Propranolol i zastąpić go czymś innym, a przyczyny sprawdzać do skutku. Mnie osobiście natchnął do działania wpis jakiegoś mężczyzny na jakiejś stronie o nerwicy, gdzie pisał, że brał psychotropy i chodził na terapię 2,5 roku, a winą okazał się również kręgosłup. :)

Jeśli tym wpisem pomogę choć jednej osobie to będę szczęśliwy. Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że dacie sobie radę z Waszymi problemami. :)
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

29 lutego 2016, o 07:51

Poczytaj sobie jeszcze o stłuszczeniu organów wewnętrznych,
a czy to nerwica, czy otłuszczone serce i kegosłup, widocznie masz tak jak ja, wierzysz lekarzom, facet Cię uspokoił w 5 min i objawy somatyczne minęły.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

29 lutego 2016, o 08:04

Galon, nie bardzo rozumiem jak mogłeś się wyleczyć z nerwicy skoro jej nie miałeś?. Jak zrozumiałam twoim problemem był kręgosłup, i wszystko co się działo to wina otłuszczonego serca i podwyższonych trójglicerydów.
Skoro tak to gratuluję powrotu do zdrowia. :D
Tez mam wysoki cholesterol i podwyższone trójglicerydy, ale mnie zostało to wytłumaczone inaczej, wskutek stresu i nerwicy wzraszta poziom kortizolu w organizmie.Nie chcę cię martwic Galon, ale być moze twój stan uległ poprawie bo powiedziano ci ze to nie nerwica a kręgosłup.Ale skąd agorofobia, zybt długo w tym siedzę by uwierzyć, ze to od kręgosłupa.Napisz po jakim czasie wróciłeś do zdrowia od postawienia diagnozy przez kardiologa?
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

29 lutego 2016, o 09:37

Zgadzam się z przedmówcami. Ja tu widzę jednak nerwicę.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Galon
Świeżak na forum
Posty: 3
Rejestracja: 29 lutego 2016, o 01:07

29 lutego 2016, o 11:17

Spory dyskomfort psychiczny brał się z tego faktu, że nie do końca wiedziałem co mi jest. Diagnoze lekarza niestety łyknąłem jak pelikan, a pasujące jak ulal definicje z internetu i komentarze ludzi na forach jeszcze mnie w tym utwierdziły. Odkąd napady lęków minęły i te schizy niepozwalające mi normalnie funkcjonować to czuje jakbym narodził się na nowo. Szkoda tylko, że tak długo to wszystko trwało. Pozdrawiam i powodzenia :)
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

29 lutego 2016, o 11:39

Gali jedna rzecz tylko mi nie pasuje.Od razu po diagnozie lekarza objawy Ci minęły.Przecież piszesz ze masz schudnąć 10 kg i trzymać się diety.takie odtluszczenie serca i obniżenie trójglicerydów nie mija z dnia na dzień po odstawieniu kawy i cukrów czyli objawy do momentu ustabilizowania się Twojego organizmu powinny jeszcze być.Wiadomo ze na to potrzeba czasu i stosowania diety przez dłuższy czas.to nie jest tak ze od razu po kilku dniach od stosowania diety schudniemy i znikną nam objawy.Moim zdaniem to Ty z nerwica masz jednak coś wspólnego a teraz diagnoza lekarza Cię uspokoił bo jednak coś wyszukać a ataki paniki niby od tego..wiesz ile ludzi ma zatluszczone serce,podniesione trojglicerydy i jeszcze cholesterol i tysiac innych rzeczy s atakow paniki od tego nie dostaje.

-- 29 lutego 2016, o 12:39 --
Niemniej jednak ci gratuluje jeżeli pokonałes nerwice.Pamiętaj tylko ze to bardzo podstępnie stworzenie.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Galon
Świeżak na forum
Posty: 3
Rejestracja: 29 lutego 2016, o 01:07

29 lutego 2016, o 11:52

Ok. Jeszcse ostatni post dla sprostowania. Sytuacja nie ma miejsca z dnia na dzień. Przepraszam, za dość chaotyczny sposób wypowiedzi. Niekiedy czuje na sobie minimalne wpływy przeszłości, ale gdy już zdaje sobie sprawę z czym mam doczynienia i gdy wszystko trzyma się calości to nie ma mowy już o żadnych lękach. Do tego zauważyłem faktyczną zależność między sposobem odżywiania. Aktualnie w końcu mogę funkcjonować normalnie, uprawiam sport, ucze się a podświadomość w miejscach publicznych mi nie świruje nakazując szukać najszybszej drogi powrotnej do domu "bo coś może mi się stać". Żeby było jasne. Nie uważam, że nerwica to jakiś wymysł. Współczuję osobą, które dalej muszą sie z tym zmagać natomiast napisałem to wszystko w nadziei, że może ktoś będzie miał podobne objawy i lekarz od razu zwali wszystko na lękowe sprawy, gdy lęk i ataki paniki może być tylko efektem jakiejś sytacji, a powód może tkwić w czym innym. Nie warto wszystko (przepraszam za kolokwializm) łykać jak pelikan i pochodzić po specjalistach. I przedewszystkim nie szukać samodzielnie choroby w internecie, bo często może diagnoza może być mylna.

Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się ^^
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

29 lutego 2016, o 12:28

Trochę mylisz pojęcia i lęk o jakim ty mówisz i jakiego ty doświadczałeś wynika właśnie z nerwicowych mechanizmów, tylko nie do końca rozumiesz na czym - ogólnie mówiąc - nerwica polega.
Nerwica jest to stan, który powoduje między innymi skupienie na swoim zdrowiu, pojawianie się między innymi choćby lęku (w różnych formach), obaw i to bez WZGLĘDU NA TO jaka była tego przyczyna, czy to stres czy też odtłuszczone serce, problemy z kręgosłupem.
Natomiast zawsze w wypadku objawów fizycznych należy dokładnie się przebadać i zbadać i o tym mówi większość stron i for o nerwicach, tak jak ty to w końcu zrobiłeś i wiesz z czym miałeś farta? :)
Z tym, że zostało coś u ciebie znalezione czym mogłeś wytłumaczyć te objawy a lekarz cię w tym utwierdził, dlatego ten lęk ci minął i nie masz jego dalszej eskalacji (na której to eskalacji opiera się nerwica).
I to nic dziwnego, każda nerwica może minąć w taki sposób bowiem człowiek przestaje szukać, kombinować i nakręcać się dalej a w to, iż jest zdrowy (bowiem nie każdy ma problemy fizyczne) zwykle trudno uwierzyć.
Więc gratuluję wyjścia z początków mechanizmów nerwicowych, bo to co opisujesz tym właśnie było.
Trzymaj dietę, dbaj o siebie ( o stres także :) ) aby te kilka czynników nie mogło w przyszłości znowu spowodować przyspieszenia serducha :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 665
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

29 lutego 2016, o 15:00

Ja bym tak nie olewał się ze szczęścia,właśnie to ,ze nie wiesz jaki jest mechanizm nerwicy ,wątpisz w to ,ze ją masz to możne być duży błąd,co z tego,ze teraz czujesz się dobrze,jak za pół roku nawykręcasz sobie raka,czy SM.
Jak pisałem miałem to samo, nie miałem pojęcia ,ze mam nerwice (właściwie tego nie chciałem dopuścić do siebie), co z tego ,ze ból brzucha przeszedł mi w 24 godz po gastroskopii (a nawalał mnie non-stop pół roku), jak za jakiś czas wkręciłem sobie coś innego,a jak już rozrobiłem sobie sieczkę w głowie to mnie odłączyło od świata, czyli DD.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 marca 2016, o 09:40

Myślę dokładnie tak jak Victor, kluczowe zdania:

"Natomiast zawsze w wypadku objawów fizycznych należy dokładnie się przebadać i zbadać i o tym mówi większość stron i for o nerwicach, tak jak ty to w końcu zrobiłeś i wiesz z czym miałeś farta? :)
Z tym, że zostało coś u ciebie znalezione czym mogłeś wytłumaczyć te objawy a lekarz cię w tym utwierdził, dlatego ten lęk ci minął i nie masz jego dalszej eskalacji (na której to eskalacji opiera się nerwica)."

Problem zaczyna się właśnie wtedy jak się jest zdrowym fizycznie, a ataki paniki I lęk trwają, hehe. Czyli następny krok do wpadnięcia w błędne koło nerwicowe. Ale oczywiście z tego czegoś też można wyjść :-) czyli odkręcić się :-)

-- 1 marca 2016, o 09:40 --
zdravko pisze:Ja bym tak nie olewał się ze szczęścia,właśnie to ,ze nie wiesz jaki jest mechanizm nerwicy ,wątpisz w to ,ze ją masz to możne być duży błąd,co z tego,ze teraz czujesz się dobrze,jak za pół roku nawykręcasz sobie raka,czy SM.
Jak pisałem miałem to samo, nie miałem pojęcia ,ze mam nerwice (właściwie tego nie chciałem dopuścić do siebie), co z tego ,ze ból brzucha przeszedł mi w 24 godz po gastroskopii (a nawalał mnie non-stop pół roku), jak za jakiś czas wkręciłem sobie coś innego,a jak już rozrobiłem sobie sieczkę w głowie to mnie odłączyło od świata, czyli DD.
I tu też zupełna racja, świadomość jak działa mechanizm błędnego koła nerwicowego jest kluczowe.
ODPOWIEDZ