Stary przykro mi przede wszystkim z powodu mamy! Co do psychiatry to źle ją sądzę zrozumiałeś natomiast ty to idź na terapię bo psychiatra nie jest od prawidłowego tłumaczenia tego wszystkiego. Bo większość z nich nie potrafi rozmawiać z osobami zaburzonymi lękowo. Nie możesz sprawić sobie schizofrenii ani jej nie masz bo to choroba psychiczna.KRZBET1984 pisze: ↑26 maja 2019, o 19:05Witam. Piszę po prawie 2 latach. Przez dwa lata uczęszczałem na terapię brałem leki i odstawiałem i było raz lepiej raz gorzej ale ogólnie do wytrzymania. Pisałem że miałem to uczucie że ja to nie ja i porównywałem siebie z odbiciem w lustrze szukając potwierdzenia że jednak to ja. Oczywiście rodziło to jednego razu dużo obaw a innego po prostu udawało mi się jakoś to przeskoczyć. Tak jakbym nie potrafił mieć 100% pewności. Później zmieniłem pracę tj w styczniu i od razu dostałem napadów paniki i lęku że nie dam rady. Że tam nie pójdę jakby coś próbowało mnie zatrzymać. Wtedy korzystając w dalszym ciągu z terapii jakoś pokonałem to wszystko tzn rozmowy kwalifikacyjne (na dropsach) ale stwierdziłem że za wszelką cenę muszę to zrobić bo bałem się o rodzinę. Ogólnie się uspokoiło i nawet zacząłem się cieszyć tą pracą chodzić z uśmiechem bo naprawdę super praca i Szefowie. W ostatnim czasie tj w niedzielę byłem z moją mamą u lekarza i okazało się że ma guza mózgu. Mama ogólnie była zawsze osobą która mnie traktowała jako ojca ponieważ ojciec odszedł a brat ma problem alkoholowy. Pierwsze 3 dni do wtorku czułem się fatalnie z informacją ale odwiedzałem mamę w szpitalu itd chociaż było bardzo ciężko. Byłem przy rozmowach i samej diagnozie. Od czwartku jak mamę wypuścili jest fatalnie. Mama dzwoni że czemu nie przyjechałem itd a ja mam wrażenie że unikam kontaktu ponieważ się po prostu boję. Sam fakt kontaku wywołuję u mnie paraliż. W dodatku cała moja praca nad nerwicą chyba poszła na marnę ponieważ znowu mam uczucie jakby wszystko się nie działo jakbym nie był sobą, jakbym nie pamiętał żony dziecka i mysli ze to nie moje dziecko i mama itd. Od razu wywołuję u mnie to uczucię żalu paniki i ściśniętego żołądka tak jakbym był przekonany i pewien że już tracę zmysły. Byłem u mojego psychiatry i opowiedziałem co i i jak i stwierdziła że chyba chcę mieć to schizofremię i psychoze ale ze jestem zdrowy. Jedno mnie zaniepokoiło i to strasznie jak powiedziała że mogę doprowadzic do stanu w ktorym bede zyl jak schizofremikze bede mial takie objawy. Teraz po za strachem o mame mam jeszcze obawe ze faktycznie doprowadze przez nakrecanie do stanu w ktorym calkiem strace zmysly i bede mial omamy i td. Oczywiscie pani doktor probowala z tego jakos wybrnąc ale strach został zasczuty. .Ogólnie cały czas studiuję forum ale nie wszystko bo pewnych rzeczy tez sie boję że przeczytam coś co spowoduje jeszcze gorsze samopoczucie. Ale same metody odburzania bo probuje wierzyc ze to nerwica i jest ciezko ale mam wrazenie ze cos robie nie tak. Probowałem kilku krotnie zrozumiec i stosowac metode akcpetacji ale w chyba popelniam jakies bledy poniewaz nie dziala. Sama wiara ze jest wszystko z nerwicy jest trudna tymbardziej ze za kazdym razem mam wrazenie ze zaczynam od nowa. Jak odpuszczam i mowie niech mysli plyna to jest masakra, jak z nimi walcze to masakra, mam wrazenie ze mam problem z racjonalizacja chcociaz pamietam wszystko kiedy sie urodzilem co robilem itd ale nie umie sie przokanac a wrecz mam uczucie jakbym faktycznie juz straci lzmysly jakbym umial tylko do pewnego momentu panowac nad tym. Prosze pomużcie czy juz faktycznie stracilem zmysly i doprowadzilem do tego o czym mowila Pani doktor?
Psychiatrze zapewne chodziło o to że jak będziesz ciągle czytał o schizofrenii i tak to przeżywał to będziesz przypisywał sobie te objawy i nimi żył zamiast życiem. Skorzystaj z terapeuty albo chociaż psychologa bo ta sprawa z mamą Cię mocno rozchwiała.