Zdarza się, że wykonam jakąś czynność bezwiednie (odruchowo, automatycznie),
potem zupełnie nie pamiętam, czy to w ogóle zrobiłem
i odczuwam silny przymus sprawdzenia tego, cholernie męczący i trudny do wytrzymania.
Czy traktować to jako natręctwo ?
Czy raczej zaufać całkowicie swojej intuicji i odruchom
i tłumaczyć to sobie w taki sposób i tak mocno przekonywać siebie,
żeby tego jednak nie sprawdzać ?
Czy z takim lękiem trzeba sobie koniecznie poradzić ?
Czy może w tym przypadku takie zwykłe jednokrotne sprawdzenie jest dopuszczalne ?
(powiedzmy że podobnie jakby to było sprawdzane przez osobę niezaburzoną,
wiem, trochę to naginam, ale właśnie dlatego pytam
