dawno nic nie pisałem, a muszę wam powiedzieć, że dzięki temu forum jest lepiej. Rozumiem co się ze mną działo i dzieje. Nie mam już ataków paniki, nie mierzę histerycznie cisnienia kilkanaście razy na dzień i nie szukam pogotowia gdy robi mi się słabo. Właściwie nie mam już wrażenia omdlenia i nie boję się ataków serca jak to kiedyś było. Ale wciąż nie puszcza mnie DD. Te stany mam wciąż regularnie co drugi dzień i (może ciut słabsze), ale wciąż utrudniają mi życie. Noc przed DD zawsze jest trudniejsza, kłuje mnie w klatce, źle śpię, nie wysypiam się i cały dzień "odpływam". Ciśnionko w normie (a było podwyższone jeszcze pół roku temu ), ale poczucie braku kontaktu z rzeczywistością, pustki w głowie i problemy z koncentracją nie mijają. Patrzę teraz na dzieci i mam wrażenie są w jakimś innym wymiarze. Co mogę jeszcze zrobić, by to puściło? By już przestało się powtarzać? Nie biorę leków, psychoanalizę zrobiłem sobie sam
