Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

DD nie ustępuje

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Marcepan2014
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 24 sierpnia 2014, o 09:32

8 listopada 2014, o 09:48

Witajcie,
dawno nic nie pisałem, a muszę wam powiedzieć, że dzięki temu forum jest lepiej. Rozumiem co się ze mną działo i dzieje. Nie mam już ataków paniki, nie mierzę histerycznie cisnienia kilkanaście razy na dzień i nie szukam pogotowia gdy robi mi się słabo. Właściwie nie mam już wrażenia omdlenia i nie boję się ataków serca jak to kiedyś było. Ale wciąż nie puszcza mnie DD. Te stany mam wciąż regularnie co drugi dzień i (może ciut słabsze), ale wciąż utrudniają mi życie. Noc przed DD zawsze jest trudniejsza, kłuje mnie w klatce, źle śpię, nie wysypiam się i cały dzień "odpływam". Ciśnionko w normie (a było podwyższone jeszcze pół roku temu ), ale poczucie braku kontaktu z rzeczywistością, pustki w głowie i problemy z koncentracją nie mijają. Patrzę teraz na dzieci i mam wrażenie są w jakimś innym wymiarze. Co mogę jeszcze zrobić, by to puściło? By już przestało się powtarzać? Nie biorę leków, psychoanalizę zrobiłem sobie sam :) szczerze ze sobą rozmawiając. Dlaczego DD jest wciąż tak realne i tak silne? W październiku minął mi już rok z tym zaburzeniem.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

8 listopada 2014, o 10:00

Hm, chociażby nawet analiza tego jak się czujesz przed snem, że kłuje cię w klatce, że to, że tamto już jest zapalnikiem do zwiększenia derealizacji/ depersonalizacji. Poza tym, mogę się założyć, że w zupełności nie puszczasz kontroli na myślenie o tym. Może nie tyle myślenia, co nabierania lękowego stanu w stosunku do tego stanu. I wystarczy.
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

8 listopada 2014, o 10:12

Zaakceptuj.I już nie rozważaj dlaczego.Postępy sa widoczne aczkolwiek ten proces jest dosyc wolny.Puszczaj kontrolę stopniowo i naprwade w 100% zaakceptuj ten stan,przyzwól na niego,zobaczysz,że zacznie puszczac.Po tym co piszesz widać ta kontrolę gołym okiem wraz z analizą. Nie przejmuj i żyj,poprostu,działaj,zrób cos miłego może dla siebie,dzieci,mimo tego,że są w "innym wymiarze".Możesz robic wszytsko z dd tak naprawdę. DD to dla mnie jedno wielkie niedowierzanie,obawa i przerażenie,udowodnisz sobie,że nie ma sensu utrzymywać tego stanu i kontrolować,ciągle skanowac,jeśli przekonasz się,że z Nim też można robic wszytsko a uwierz,że stopniowo opadnie i będzie jak dawniej .pozdrawiam:)
Carpe diem:D!!!!
Marcepan2014
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 24 sierpnia 2014, o 09:32

8 listopada 2014, o 11:25

Wiecie co? Chyba największy problem mam z tym, żeby o tym nie myśleć. To właściwie samo się myśli. Oglądam wieczorem tv z żoną i zamiast sie wyłączyć, skupić np. na filmie, wciąż skupiam się na myśli, że jutro znowu dzień z dd i pewnie noc będzie do kitu. te myśli "myślą się" same. DD już mnie tak nie blokuje jak kiedyś, to prawda, że można z tym żyć, nauczyłem się z tym pracować, funkcjonować w miarę normalnie, ale jest trudniej. Nie mogę pozbyć się myśli,że tak będzie już zawsze, że nie pozbęde się tego, a jedynie nauczę z tym żyć. Piszesz, żebym zrobił coś np. dla dzieci. Jeszcze w styczniu nie byłem w stanie zrobić nic w napadach, teraz jestem w stanie pójść z dziećmi na plac zabaw i cieszę się zabawą z nimi, ale jest to zabawa z zawrotami, kręceniem się w głowie i lekkim odpłynięciem, taka nie na sto procent. I oczywiście nawet wtedy nie mogę wyrzucić z głowy tych cholernych myśli.
Żyję z tym lepiej, niż 10 miesięcy temu. Wtedy jazda samochodem do pracy (3km.) była koszmarem. A w październiku bez wiekszych problemów pojechałem z rodziną do Holandii i wróciłem przez Belgię (odwiedzaliśmy bliskich - 2500 km w 10 dni :)) i chociaż na parkingach, w chwili odpoczynku miałem ostre odpływy i czułem narastająca panikę, potrafiłem ją już utrzymać w ryzach. Wiedziałem, że jestem z dziećmi i żoną daleko od domu, odpowiadam za nich i dałem radę :) Franca przegrała ten pojedynek ;)
Niestety, nadal nie wiem jak nie myśleć o dd. Szczególnie w dni, w których czuję się dobrze.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

8 listopada 2014, o 11:32

To i tak jest wielki postęp! :)
Należy cieszyć się choćby z takich drobnostek, że to, co kiedyś było niemożliwe do zrobienia teraz robisz bez najmniejszych problemów! ;))

A o DD nie da się nie myśleć, choć ja już mam takie momenty, że nie myślę wcale, Tobie też to się uda. Sztuką w wychodzeniu z DD jest myślenie o DD ale nie w sposób lękowy i właśnie go zaakceptować. Mówisz, że sobie nie wyobrażasz, żebyś miał DD całe życie - a właśnie o to w tym chodzi :)) Postawić wszystko na jedną kartę, a wtedy DD odchodzi.

Jedno pocieszenie jest takie - ten stan nie trwa wiecznie! ;ok
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

8 listopada 2014, o 11:33

Szanowny Panie Marcepanie :D

Nie chodzi o to by nie myśleć o DD, to tak jak ten klasyczny przykład różowego słonia, spróbuj teraz o nim nie myśleć. :) Masz rację, nie da się nie myśleć i akceptacja nie polega na niemyśleniu o tym, tylko na zaakceptowaniu tego tymczasowego stanu i myślenia. Jednak to również oznacza że pomimo tego że te myśli są nie nadajemy im wartości. Traktujemy jak śmieci. O to głównie chodzi, o taką niereaktywność. Czyli powiedzmy że te myśli pojawiają Ci się gdy bawisz się z dzieckiem lub gdy siedzisz sobie z żoną i oglądasz TV, ok, pojawiły się ale co z tego? Co to realnie zmienia? A też czy musisz je analizować, wchodzić w nie? Pracuj nad tym by być pasywnym obserwatorem myśli a nie aktywnym biorcą. W ten sposób spychasz te myśli na drugi plan i tym samym tracą na wartości w Twoim życiu. DD nie trwa wiecznie, wszystko twk naprawdę zależy od Ciebie, u mnie trwało 11 miesięcy, u Victora kilka lat, u innej osoby 3 miesiące a u innej nawet i miesiąc. Wszystko zależy od tego jak szybko odpuścimy kontrolę i zrobimy warunki naszemu umysłowi do regeneracji. Więc dalej się staraj, pracuj nas nastawieniem normalnościowym i nie ograniczaj się niczym. Życie jest zbyt krótkie i piękne by się ograniczać. :)

Pozdrawiam serdecznie.
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
dancingQueen
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 11 stycznia 2014, o 15:16

8 listopada 2014, o 13:00

Nierealna poruszyła tu ważna moim zdaniem rzecz: "nie da się nie mysleć" . Amyśl właśnie! Chodzi tu o to żeby się nie szrpać,jeżeli na siłę nie chcesz o czyms myśleć ,chcesz to wyprzeć bo się tego np boisz,wraca jak bumerang. Jeżeli myślisz z akceptacją,przyzwoleniem ,może nawet małym na początku przestajesz się bać,a jak nie masz się czego bać to nic nie wraca.Mnie np.przez stres i presję pracy(nie wazne juz jaki powód,jednak stresowyi cieżki) odrealniło ostatnio na kilka godzin.A już naprawde długo miałam spokój. Nie wystraszyłam się ,nie zatrzymywałam,może chwilę zdołowałam,ale wróciłam do obowiązków i tego co MAM W PLANIE i zeszło. I naprawdę w pełni ten stan zaakceptowałam. Może przyjdzie taki moment,że już się tym tak zmęczysz,że bedziesz miał "wy*ebane" za przeproszeniem.I to jest fajny moment własnie do zepchniecia tego na dalszy plan. Przechodzi dd na 100%!!!Postep jest świetny i nic od razu,patrz chłopie jaką robote odwaliłes i nie zatrzymuj się,a jak się zatrzymasz to ruszaj dalej:)!!! jest git ^^ :friend:
Carpe diem:D!!!!
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

8 listopada 2014, o 13:02

W tym rzecz, przeciez kto mowi aby o tym nie myslec na sile? Mozesz myslec ale w inny sposob niz "znowu to jest" "czemu to jest" "co ja zrobie" "bedzie to zawsze". Myslenie o tym nie jest problemem ale to jak o tym myslimy ;p
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

8 listopada 2014, o 15:16

Oprócz nie reagowania na tego typu myśli, polecam ćwiczenie skupiania się na zajęciu, które w danym momencie powinno pochłaniać. Bez względu na to, czy jest to zmywanie naczyń, oglądanie filmu, czy spacer, warto skupiać się na danej rzeczy najbardziej jak się da. To taka jakby medytacja z uważności, czyli próba przekierowania w jak największym stopniu uwagi z chaosu wewnętrznego na zewnątrz, na obiekty, ruch, itd. Oczywiście wszelkie próby zmiany skupienia nie powinny być powodem do frustracji, a jedynie inspiracją do próby uważniejszego życia, skupiania się na tu i teraz, bo nawet jeśli ta uważność zwiększy się jedynie niewiele, to już trochę odciąży zmęczony umysł i psychikę. :) Czyli, oglądasz film i zaczynasz się martwić się- powiedz sobie, co ja teraz robię, co robi bohater, co wydarzyło się chwilę wcześniej na filmie, itd. Używaj świadomości do przekierowywania uwagi. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Marcepan2014
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 24 sierpnia 2014, o 09:32

9 listopada 2014, o 17:32

A no widzicie, całkiem z innej strony na to patrzę, niestety. Widzę tu nowy punkt widzenia i to taki jaki powinien byc. DarkQueen, wierz mi, że chciałbym mieć już w@radosne! :), to byłby już jakiś postęp ;). Spróbuję tak jak piszecie, zamiast myśleć, żeby nie myśleć, po prostu ignorować te szkodliwe myśli.
ODPOWIEDZ