Od kilku lat cierpię na zaburzenia obsesyjno kompulsyjne. Stany lękowe, depresyjne. Brałam parogen przez rok czasu, wyciszył on troche objawy. Chciałam sama się z tym zmierzyć, było lepiej. 4 miesiące temu miałam wypadek samochodowy, gdyby nie masa szczęścia mogłoby mnie nie być. Od tamtej pory wszystko się tak strasznie nasiliło, że nie mam już siły. Zwolniłam się z pracy bo nie dawałam rady pracować. Ciagle strasznie się bałam, że zrobie coś złego, że podłączę coś do kontaktu i spale firmę. Z tymi kontaktami mam największy problem. Ciagle się boje, że spowoduje pożar, że zrobie coś złego, że pójdę do więzienia, że komuś coś się przeze mnie stanie. Zaczęłam się bać wychodzić z domu...z kontaktowej, przebojowej dziewczyny zrobiła się wszystkiego bojąca szara myszka. Mam tysiąc myśli w głowie, strasznych myśli. Sama się ich boje. Boje się, że zwariuje, że zrobie coś złego. Boje się chodzić na zakupy bo ciagle jest strach w mojej głowie, że zrobie coś zlego, że coś podłączę do kontaktu. Później jak wracam do domu wszystkim się przejmuje, analizuje milion razy co robiłam i czy przypadkiem nic złego....
Nie mam już siły tak żyć. Miesiąc temu byłam u psychiatry, przepisał bioxetin, nie widzę żadnego efektu...jutro mam kolejna wizytę. Ja naprawdę strasznie się boje, że oszaleje, zwariuje, nie wytrzymam już tego...nie chce już tak żyć.
Strasznie się boje, że zrobie coś złego.
Nie wiem co robić dalej...pomóżcie chociaż rozmową
