W skrócie nie chce się rozpisywać zbyt obszernie. Mianowicie walczę ze sobą jakieś 9 lat, spory kawał czasu. Dużo się zmieniło bo byłem chyba na samym dnie zaburzeń funkcjonowania. Doprawilem się przez palenie trawy jakieś 2, źle na mnie dziala ale paliłem bo takie towarzystwo. W końcu zrozumiałem że stałem się ameba życiową i przestałem. Ale mózg się nie posklejał bo w stanie upalenia ciągle miałem złe samopoczucie, napięcie mięśni itd. mniejsza o to.
Zaliczyłem leczenie różnymi lekami itd. Teraz działam na własną rękę i to jest dla mnie najlepsze rozwiązanie. Zioła dobrze działają w dłuższej perspektywie i na ile sił starcza aktywność fizyczna, dieta itd. Ok sklejam się powoli ale ciągle towarzyszy mi uczucie jak w temacie nerwowości i niespokoju. Brakuje mi tej wewnętrznej harmonii, ciszy i spokoju. Takie uczucie że jak coś robię to muszę robić to szybko. Rzadko pije ale zdarza się i zauważyłem że po wypiciu większej ilości jakoś czuje się bardziej normalnie, spokojniej. Nawet przepływ myśli jest bardziej ciągły i nie zacinam się przy wypowiadaniu myśli jak to teraz ma miejsce. Ja to odbieram tak jakby działanie którychś z neuroprzekaźników było za duże/za małe. Ma ktoś jakieś rady? Czymś się wspomóc w naturalny sposób?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nerwowość, uczucie niespokoju
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 2 października 2022, o 22:28
Hej, mnie tez to towarzyszy. Mialem pewien okres abstynencji i w momencie gdy siegnalem po alkohol to zauwazylem, ze ujarzmia ten stan napiecia/niepokoju i wydalo mi sie to zbyt przerazajace(wizja nalogu) by z niego korzystac. Zaczalem szukac innych sposobow na opanowanie tego stanu i pomocnym, choc doraznie, stalo sie medytowanie ok 20 min dziennie w sposob pozwalajacy na przeplywanie mysli i nie zaglebianie sie w nie, bez analiz poprostu uznanie, ze taka wlasnie mam mysl i tyle, nic z nia nie robiac, pozwalam jej byc i tylko ja obserwuje bez oceny. Skupianie sie na tu i teraz polegajace na zaangazowaniu sie w aktywnosc, ktora wykonujesz w danym czasie. Wydaje mi, sie, ze powyzsze dzialania moga wygladac na zbyt banalne ale w moim przypadku przy systematycznym stosowaniu sie sprawdzaja. Mysle, ze warto jednak zastanowic sie dlaczego jestem w takim niepokoju? Co moglo na mnie wplynac, ze ten stan mi towarzyszy? Sytuacja w moim domu rodzinnym narazala mnie na duza niepewnosc i poczucie, ze zaraz cos sie stanie, ktos komus zrobi krzywde. Czy dane mi slowo bedzie dotrzymane czy nie, czy ojciec mnie dzis doceni czy nie. Mysle, ze warto spojrzec na ta zaleznosc i sprobowac przyrownac sytuacje z tamtego okresu do tego co towarzyszy ci obecnie. Zrozumienie problemu moze okazac sie pomocne
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 19 sierpnia 2022, o 01:31
Alkohol jest jak anestetyk - znieczula, odpręża, jeśli piwo to też ma chmiel, który jest składnikiem tabletek uspokajających. Na pewno może łagodzić stany nerwicowe, a jak się wypije za dużo to "łatwiej" zasnąć. Jednak nie jest to sposób na nerwicę, kac może zafundować dodatkowe efekty.Ying-Yang pisze: ↑9 października 2022, o 20:55W skrócie nie chce się rozpisywać zbyt obszernie. Mianowicie walczę ze sobą jakieś 9 lat, spory kawał czasu. Dużo się zmieniło bo byłem chyba na samym dnie zaburzeń funkcjonowania. Doprawilem się przez palenie trawy jakieś 2, źle na mnie dziala ale paliłem bo takie towarzystwo. W końcu zrozumiałem że stałem się ameba życiową i przestałem. Ale mózg się nie posklejał bo w stanie upalenia ciągle miałem złe samopoczucie, napięcie mięśni itd. mniejsza o to.
Zaliczyłem leczenie różnymi lekami itd. Teraz działam na własną rękę i to jest dla mnie najlepsze rozwiązanie. Zioła dobrze działają w dłuższej perspektywie i na ile sił starcza aktywność fizyczna, dieta itd. Ok sklejam się powoli ale ciągle towarzyszy mi uczucie jak w temacie nerwowości i niespokoju. Brakuje mi tej wewnętrznej harmonii, ciszy i spokoju. Takie uczucie że jak coś robię to muszę robić to szybko. Rzadko pije ale zdarza się i zauważyłem że po wypiciu większej ilości jakoś czuje się bardziej normalnie, spokojniej. Nawet przepływ myśli jest bardziej ciągły i nie zacinam się przy wypowiadaniu myśli jak to teraz ma miejsce. Ja to odbieram tak jakby działanie którychś z neuroprzekaźników było za duże/za małe. Ma ktoś jakieś rady? Czymś się wspomóc w naturalny sposób?
Ja postanowiłam kilka miesięcy temu całkowicie zrezygnować z alkoholu i mam wrażenie, że to spowodowało nasilenie dolegliwości. Do tej pory przecież w stresie mogłam wypić wino dla relaksu i było łatwiej a teraz ciało nagle zostało pozbawione tego "uspokajacza". Bez względu na to czy pije się okazjonalnie czy też przegina z ilością czy częstotliwością lepiej z tego całkowicie zrezygnować.
Z naturalnych preparatów warto się przyjrzeć adaptogenom. Świetnie działa korzeń arktyczny czy różeniec górski (są to chyba zamienne nazwy). Warto dorzucić suplementację maślanem sodu, bo to jest to czego potrzebuje nasz drugi mózg, czyli jelita. Dobrze sprawdzić poziom witamin, czasem nawet niewielkie braki mogą rozregulować nasze ciało i układ nerwowy i potęgować ataki. Wit D cały rok, magnez, cynk, wit C. Jednak kiedy jest kiepsko warto rozważyć dodatkowo leki i psychoterapię.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 9 października 2022, o 20:36
A jak zinterpretowała byś stan organizmu, w którym ciągle odczuwam można by powiedziec osłabienie mięśni, tzn taka ociężałość fizyczna, jakbym miał krzyż na plecach. aktywnosc fizyczna stosuje regularnie chwilami po wysiłku czuje sie "świeżo" ale szybko stan wraca do punktu wyjścia. To zabiera mi wiele radości z życia bo trzeba sie zmuszać do wszystkiego zamiast czerpać z tego przyjemność.
Adaptogeny stosowałem różne ale raczej okazjonalnie. Teraz testuje mix dziurawiec i gingko biloba. Działa jakoś SSRI i iMao i w zasadzie pierwszy mix ziół po czym coś odczuwam ale wydaje mi się że ta ociężałość zwiększyło też przy okazji.
Na SSRI z recepty oddzialywalem tak samo tyle że mocno ociężały się stawałem i przerywałem leczenie ta metoda bo przykuwała mnie do łóżka bardziej.
Co ciekawe MDMA mała ilość pól pixa nawet mniej działa wręcz świetnie, odmula mnie bardzo dobrze. ALE unikam wszelkich używek bo poexperymentowac można ale świadomość mam że nie tędy droga do zdrowia. Magnez regularnie przyjmuje, D3 muszę dokupić bo od miesiaca-dwoch już nie brałem a cynk nie stosowałem. No i co do jelit to ważna kwestia wręcz bardzo. Zacząłem o nie dbać od około 4 miesięcy, znacznie zmniejszyły się moje problemy z nimi związane i to też zauważalnie polepszyło samopoczucie ale nie ratowałem się maślanem sodu, dobre efekty w praktyce wywiera? Bo na google wszystko o czym się czyta jest remedium ale w praktyce nie zawsze.
Adaptogeny stosowałem różne ale raczej okazjonalnie. Teraz testuje mix dziurawiec i gingko biloba. Działa jakoś SSRI i iMao i w zasadzie pierwszy mix ziół po czym coś odczuwam ale wydaje mi się że ta ociężałość zwiększyło też przy okazji.
Na SSRI z recepty oddzialywalem tak samo tyle że mocno ociężały się stawałem i przerywałem leczenie ta metoda bo przykuwała mnie do łóżka bardziej.
Co ciekawe MDMA mała ilość pól pixa nawet mniej działa wręcz świetnie, odmula mnie bardzo dobrze. ALE unikam wszelkich używek bo poexperymentowac można ale świadomość mam że nie tędy droga do zdrowia. Magnez regularnie przyjmuje, D3 muszę dokupić bo od miesiaca-dwoch już nie brałem a cynk nie stosowałem. No i co do jelit to ważna kwestia wręcz bardzo. Zacząłem o nie dbać od około 4 miesięcy, znacznie zmniejszyły się moje problemy z nimi związane i to też zauważalnie polepszyło samopoczucie ale nie ratowałem się maślanem sodu, dobre efekty w praktyce wywiera? Bo na google wszystko o czym się czyta jest remedium ale w praktyce nie zawsze.