Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwicowiec w pracy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
fairlylocal
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 18 kwietnia 2019, o 22:23

19 stycznia 2025, o 12:45

Cześć!

Mam zespół lęku uogólnionego, jestem po terapii (chociaż nie wiem, czy nie została zakończona zbyt wcześnie), miałam nawet przepisane przez psychiatrę leki SSRI, ale udało się “ogarnąć” bez nich. W moim życiu myślę, że jest okej, jednak coś z czym nadal nie potrafię sobie poradzić to stres w pracy zawodowej. W zasadzie jaka by ta praca nie była - zawsze wstawałam z ściskiem w żołądku i odliczałam do weekendu. Było tak zarówno w sklepie, na produkcji i w biurze (obecna i ostatnia praca). W każdej pracy jednak jestem chwalona. Poprzednie miejsce było toksyczne i myślę, że trochę moja trauma pracowa wynika z 3letniej pracy w permanentnym stresie - odklejone kierownictwo i praca na słuchawce z klientem, który potrafił wyzywać od k****. Obecna praca jest lepsza, pod tym względem, ale i bardziej wymagająca umysłowo… i od prawie dwóch lat pracując tam wstaje z lękiem. Czego się boję? Błędów, zmian, tego że czegoś nie zrozumiem i wyjdę na debila, proszenia o urlop, relacji z współpracownikami, tego, że nie umiem być asertywna jak ktoś dokłada mi obowiązków. Myślę o pracy non stop, nawet w weekend. Snuje czarne scenariusze co może pójść nie tak. Utraty pracy się nie boję o dziwo… Do tego mam małe dziecko, które często choruje i każdy dzień to zastanawianie się, czy akurat dzisiaj się nie rozchoruje i że szef będzie zły jak będę musiała wziąć niespodziewany urlop. Psycholog stwierdziła, że nie chodzi o miejsce pracy tylko moje podejście… Będąc na urlopie macierzyńskim odetchnęłam - pierwsze miesiące jako matka były hardkorowe ale odczułam różnicę w codziennym stresie w porównaniu do codziennej pracy. Czy też tak macie? Ktoś również codziennie wstaje z niechęcią i stresem powodującym bóle brzucha i głowy? W piątek i sobotę wszystko się poprawia a niedziela to znów udręka, bo przecież czeka cały tydzień pracy.. taki niedzielny lęk czułam nawet w szkole, więc może to nie kwestia pracy…a może nie trafiłam jeszcze na swoje miejsce? Myślałam o własnej działalności- umiem dobrze język i mogłabym dawać korepetycje (tak też sobie dorabiałam) ale czy nie zeżre mnie stres związany z taką odpowiedzialnością za swoją firmę, podatkami itp? Jak podejść do pracy z większym dystansem? Wykańcza mnie to.
ODPOWIEDZ