
Postanowilem, że opisze jak to jest zemna, od samego początku..
Wydaje mi sie, że od zawsze miałem ten taki.. lękowy charakter. Już powiedzmy w szkole podstawowej ( Teraz mam prawie 23lata) miałem zawsze podejscie typuu..
- Nie dam rady
- To Bez sensu
- Jestem najgorszy
Ale jakos to było, myslalem poprostu, że taki jestem wolałem uciec by skupic na sobie uwagę - w zasadzie wiedząc, że w koncu osiagne to co przed chwilą nazywałem niemożliwym..
Lecz pozniej, pod koniec szłoly sredniej było gorzej mówilem jakby z przyzwyczajenia, że nie zdam, że matura to nie dla mnie, egzamin na prawo jazdy... - istny horror ale jakos żyłem i było jednak w gruncie rzeczy okej..
Czasem jak za duzo wypiłem to robiłem z siebie ofiare że moj ojciec całe życie pije, że własciwie nie miałem ojca itd..
W moim zyciu niestety pojawiła sie też nieszczęsna marihuana paliłem ja dość długo wszystko było ok..
Aż pewnego razu zapaliłem i dostałem ( dzis to wiem ) ataku paniki, mocne i szybkie bicie serca zawroty głowy, duże cisnienie krwi i okropny lęk przed śmiercią
Następnego dniaa w sumie olałem temat.. i dalej paliłem marihuane lecz kazdy kontakt z nią już nie był taki fajny za kazdym razem coś było nie tak.. mocne bicie serca, ból głowy dziwne mysli już nie takie jak w tym ataku ale jednak..
Wiec po wielu razach stwierdziłem ze cos zemna nie tak.. i olałem ją.. pożniej nadszedł czas że strasznie bałem sie chorób mierzyłem ciągle puls alee e nie przeszkadzało mi to az tak zebym zwracał na to szczególną uwagę..
Narzekałem duzo, obwinialem wszystko za wszystko ale żyłem.
Aż do października zeszłego roku zmierzyłem ciśnienie krwi miałem coś okolo 140/85 przerazilem sie bo zawsze mialem niskie poryczałem sie zasnołem 24h pozniej znow zmierzyłem cisnienie i miałem juz 180/90
I od tamtego czasu czuje jakbym nie żył, do tej pory nie unormowano mi cisnienia chodzilem po lekarzach byłem w szpitalach biore tabletki dalej nic cały czas wysokiee na poziomie 150-160 na o dziwo czasem 60-70?
To doprowadziło że zaczolem sie gorzej czuc ogolnie - ciągle zmęczony, gorące policzki , mocne bicie serca.. agresja
Za kazdym razem jak zmierzylem cisnienie wybuchalem złoscia że.. nie chce byc chory ze to mnie zabija przez co klucilem sie z wszystkimi mama ojciem, narzeczoną..
Do dziś boje sie je mierzyć..
Aż wkoncu mama zaproponowała czy nie pojde do psychiatry.. stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia..
Po rozmowie lekarz stwierdził, że mam zaburzenia nerwicowe przepisał tebletki wpierw Parogen.. poźniej Asentre
Lecz oba sprawiały że byłem chodzącymi zwłokami.. odstawiłem je.. i nie wiem co dalej robić
Najgorsze jest to że moge przyjąć że gorące policzki bóle głowy chroniczne zmęczenie to NERWICA
Ale moge przyjąć że to - wysokie cisnienie.. którego nie da sie unormować.
Bardziej czuje że choroba wpędza mnie w nerwice niż nerwica w chorobę bo gdyby nie ona było by okej...
Z drugiej strony czy gdyby cisnienie odeszło czułbym sie od razu zdrowy? chyba nie..
Nie wiem co powinienem robić dalej, prosze doradźcie, to zmęczenie te wiecznie gorące policzki.. nie da sie tak, chce znów stanac na nogi i czuc sie pewnie a nie czuć ze jest mi słabo
Pozdrawiam.
-- 18 maja 2015, o 21:22 --
z góry przepraszam za błędy
