Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ciężka nerwica od pół roku, potrzeba pomocy!

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

30 grudnia 2016, o 11:23

Ja nie mam innej rady jak właśnie po prostu przestać ;) moze pomoże Ci taka myśl ktoś i mi pomagała i ktora znalazłam w historii Victora: Nie chce być niewolnikiem lęku do konca zycia, moim celem jest wolność emocjonalna. Mi ta myśl bardzo pomagala w chwilach zwątpienia i kryzysach.

Z tymi znajomymi to moze nie rob sobie presji? Jest jak jest, a narazie moze skup sie na czymś co odciąży troche Twoja głowę, jakimś hobby np.

Wiem, ze to Cie Malo pocieszy ale ja bylam w krytycznym stanie jakiś rok, pól roku myśli samobójczych, potem myśli, ze życie nie ma sensu, ze i tak umrę, potem ze nerwica nigdy sie nie skończy-tez dluuuuugi czas. Ale to wszystko mija w miare jak stan emocjonalny sie uspokaja i przy tym zmieniamy podejscie do różnych spraw.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

30 grudnia 2016, o 12:08

Każdy kto dostał nerwicy mogę Cie zapewnić że miał takie myśli jak Ty masz. Właśnie te o przyszłość. Bo ta panika budzi w nas takie myśli, że co ja teraz będę do końca życia tak się męczył ? To są normalne myśli w nerwicy. Każdy też kto dostaje nerwicy na początku się strasznie męczy, codziennie. I to jest normalne - uświadom to sobie. Przecież nikt z Nas, gdy dostał nerwicy nie powiedział sobie aha to nerwica, przejdzie i tyle. Każdy tak samo męczył się z tym, zdobywał wiedzę i po czasie coś się dopiero ruszyło. To taka "walka" z samym sobą. Musisz przestać bać się o tą przyszłość, bo tak to każdy może dumać że może umrze jutro, a może za miesiąc. A takie myślenie nic dobrego nie wprowadza, chyba nie chcesz do końca życia myśleć że nie dasz rady tak żyć z nerwicą. Przez takie myślenie będzie Ci źle, a Ty i tak będziesz żył. Więc może lepiej żyć, i nie przejmować się przyszłościa. Przestać narzucać sobie presje wyjścia z nerwicy, przestać bać się tego że nie możesz nikogo poznać i nie masz przyjaciół. Masz rodzinę, masz forum. Rozmawiaj z psychologiem i zobaczysz efekty. Zmień też to swoje oporne myślenie, ja wiem że to cholernie trudne i że ma się wrażenie że się nie da. Ale zapewniam da się. Możesz zacząć myśleć pozytywnie, nawet nie wierząc w te myślenie. W tym momencie radziłbym Ci zaakceptowanie nerwicy, jak ktoś kto akceptuje to, że nagle jest kaleką i musi jeździć na wózku. Oczywiście z nerwicy można wyjść. To porównanie ma na celu zaakceptowanie tego co się teraz dzieje, pokazanie twojemu stanowi emocjonalnemu że Ty to akceptujesz co Ci dał i będziesz z tym żył. Wtedy dociera do stanu fakt, że Ty się nie boisz juz tak żyć więc nie ma co dalej trzymać Ci nerwicy i w końcu wyzdrowiejesz. Tylko więcej wiary, że to Ci się uda i że możesz to zrobić !

Co do nie myślenie o tym, ciągłego mówienia o tym. Na początku dobrze będzie jak mimo ogromnej niechęci podejmiesz z kimś z rodziny temat nie związany z zaburzeniem tzn. mimo że coś Cie nie obchodzi nawet to zagaduj, nawet jak Ty nie widzisz w tym sensu. Jak zaczniesz grać na konsoli to powiedz sobie, że teraz zapominam o nerwicy i skupiam się na grze. Jak skończę znowu się nią zajmę. I wtedy próbuj na siłe brnać w gre, nie analizować tego co się z Tobą dzieje, czy lęk wzrasta czy nie tylko grać i mieć wszystko co się z Tobą wtedy dzieje w dupie. Taka moja rady i głowa do góry, dasz radę !
Sline
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 18 grudnia 2016, o 11:58

30 grudnia 2016, o 14:09

radiohead_ pisze:
Mam pytanie. Nieco infantylne. Wiecie, że mam problem z ciąglym mówieniem o tym... jakieś sugestie jak JAK PRZESTAĆ? Ponieważ nie wystarczy powiedzieć "po prostu przestań", to tak nie działa...
Dlaczego cały czas chcesz o tym rozmawiać? Bo tego nie rozumiem, chcesz żeby ludzie cały czas z tobą przeżywali twój stan, myślisz że od tego sie wyleczysz i dostaniesz ulgi? Wydaje mi się że brakuję Ci w otoczeniu kogoś kto Cię solidnie kopnie w dupę. Ja ci powiem że zawsze jak się źle czuję i wiem że to nerwica albo może wyższe ciśnienie (problemy z sercem) to zawsze sobie powtarzam - " Najwyżej ku*&a umrę" Poktrakuj nerwicę jak ona Cie i wtedy nabierze ona do ciebie trochę szacunku i przestań się nad sobą użalać.
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

30 grudnia 2016, o 14:25

Sline pisze:
radiohead_ pisze:
Mam pytanie. Nieco infantylne. Wiecie, że mam problem z ciąglym mówieniem o tym... jakieś sugestie jak JAK PRZESTAĆ? Ponieważ nie wystarczy powiedzieć "po prostu przestań", to tak nie działa...
Dlaczego cały czas chcesz o tym rozmawiać? Bo tego nie rozumiem, chcesz żeby ludzie cały czas z tobą przeżywali twój stan, myślisz że od tego sie wyleczysz i dostaniesz ulgi? Wydaje mi się że brakuję Ci w otoczeniu kogoś kto Cię solidnie kopnie w dupę. Ja ci powiem że zawsze jak się źle czuję i wiem że to nerwica albo może wyższe ciśnienie (problemy z sercem) to zawsze sobie powtarzam - " Najwyżej ku*&a umrę" Poktrakuj nerwicę jak ona Cie i wtedy nabierze ona do ciebie trochę szacunku i przestań się nad sobą użalać.
dokładnie tak. musisz by„ bardziej agresywny w stosunku do nerwicy
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

30 grudnia 2016, o 20:31

Wiecie, że mam problem z ciąglym mówieniem o tym... jakieś sugestie jak JAK PRZESTAĆ? Ponieważ nie wystarczy powiedzieć "po prostu przestań", to tak nie działa...[/quote]

Ti jest nawyk, ciagle mowienie o tym niestety staje sie szybko nawykiem, jak sama nerwica zreszta.
Nalezy malymi krokami powstrzymywac sie od mowienia o tym. Co wiaze sie z akceptacja nerwicy, wyslalam ci nagrania, jesli je przesluchales, wiesz, o co chodzi.
Ktrok po kroku, tzn? Nie przestaniesz gadac o tym z dnia na dzien, logiczne! Ale powstrzymac sie od narzekania raz dziennie, w momencie, kiedy nadchodzi cie ochota gadania o tym to ucinaj to! STOP NIE POWIEM ! STOP!!! Kolejnego dnia powstrzymasz sie dwa razy, trzeciego dnia - trzy razy a miesiac pozniej nie bedziesz mowic w ogole.
To podobnie jak u wiekszosci palaczy metoda stopniowego odejmowania papierosow dziala bardzo dobrze.
Kazdy nawyk najlepiej zwalczyc jest malymi krokami.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
radiohead_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 25 grudnia 2016, o 17:21

31 grudnia 2016, o 10:22

Dziękuję za porady. Będę próbował mniej o tym mówić. Problem leży głównie w mojej głowie, ja po prostu ciągle myślę o sobie, boję się moich myśli. Nie umiem nawet pomyśleć o czymś przyjemnym. Ani myśleć w ogóle o czymś innym.... Myśli... Pozwolić im płynąć? Nie zawracać na nie uwagi? Akceptacja, że teraz już tak będzie? Dla mnie wydaję się to niemożliwe... wydaje mi się, że nic mi nie pomoże (włącznie ze mną) i myślę, że po prostu w pewnym momencie się zabiję. To mi przynosi ulgę, taka furtka, ucieczka od choroby...
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

31 grudnia 2016, o 10:33

radiohead_ pisze:Dziękuję za porady. Będę próbował mniej o tym mówić. Problem leży głównie w mojej głowie, ja po prostu ciągle myślę o sobie, boję się moich myśli. Nie umiem nawet pomyśleć o czymś przyjemnym. Ani myśleć w ogóle o czymś innym.... Myśli... Pozwolić im płynąć? Nie zawracać na nie uwagi? Akceptacja, że teraz już tak będzie? Dla mnie wydaję się to niemożliwe... wydaje mi się, że nic mi nie pomoże (włącznie ze mną) i myślę, że po prostu w pewnym momencie się zabiję. To mi przynosi ulgę, taka furtka, ucieczka od choroby...
ale pitolisz :D nie chodzi o akceptacje tego ze masz "chorobę" i ze ją będziesz miał do końca życia. Chodzi o akceptacje, że to są twoje myśli i że jeszcze przez pewien czas będziesz je miał. Ja na początku ryczałam codziennie, szczególnie po przebudzeniu żeby zabrali mi moje myśli. Teraz też są ale już nie zwracam na nie takiej uwagi. Kiedy oswajasz się z tymi myślami, zaczynasz je świadomie ignorować i one zaczynają zanikać
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

31 grudnia 2016, o 10:51

Tak jak Karo, tutaj nie chodzi o akceptację że Ty masz nerwice i będziesz z nią żył do końca życia. Akceptacja polega na tym, że akceptujesz wszystko co Ci daje nerwica, łącznie z tymi myślami i pakujesz to do worka "Nerwica". Pakujesz też tam każdy objaw jaki masz. I zawsze jak nachodzi Cie coś, myśli, objawy mówisz sobie że to nerwica i nie drążysz dalej tematu czy to faktycznie nerwica, czy faktycznie tym razem Ci się coś nie stanie. Mówisz sobie że to nerwica i stajesz się obojętny na to co by się z Tobą nie działo. Nie będziesz z tym siedział do końca życia bo ta akceptacja tego wszystkiego i olewanie to właśnie przyzwolenie na wszystko co nerwica Ci daje. Po jakimś czasie stan emocjonalny "zobaczy" że nie ma sensu Ci wysyłać jakiś dziwnych myśli, objawów jak Ty się ich nie boisz. Jak Ty się nie boisz to nerwica przestaje istnieć. Bo ona musi mieć oparcie jakiegoś lęku o coś, gdy Ty spakowałeś to wszystko co ona oferuje do woreczka i przy każdym pojedynczym objawie, myśli przyzwalasz na to sobie i stajesz się obojętny to lęk nie będzie istniał, nerwica nie ma się czym karmić, czyli tym lękiem. A co robi człowiek gdy nie je, nie pije no po pewnym czasie umrze, więc tak samo nerwica nie karmiona lękiem umiera, tylko że to trzeba czasu trochę na to. No mam nadzieję, że fajnie Ci to wytłumaczyłem i zrozumiałeś cel akceptacji. Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

31 grudnia 2016, o 11:02

Nowy7 pisze:Tak jak Karo, tutaj nie chodzi o akceptację że Ty masz nerwice i będziesz z nią żył do końca życia. Akceptacja polega na tym, że akceptujesz wszystko co Ci daje nerwica, łącznie z tymi myślami i pakujesz to do worka "Nerwica". Pakujesz też tam każdy objaw jaki masz. I zawsze jak nachodzi Cie coś, myśli, objawy mówisz sobie że to nerwica i nie drążysz dalej tematu czy to faktycznie nerwica, czy faktycznie tym razem Ci się coś nie stanie. Mówisz sobie że to nerwica i stajesz się obojętny na to co by się z Tobą nie działo. Nie będziesz z tym siedział do końca życia bo ta akceptacja tego wszystkiego i olewanie to właśnie przyzwolenie na wszystko co nerwica Ci daje. Po jakimś czasie stan emocjonalny "zobaczy" że nie ma sensu Ci wysyłać jakiś dziwnych myśli, objawów jak Ty się ich nie boisz. Jak Ty się nie boisz to nerwica przestaje istnieć. Bo ona musi mieć oparcie jakiegoś lęku o coś, gdy Ty spakowałeś to wszystko co ona oferuje do woreczka i przy każdym pojedynczym objawie, myśli przyzwalasz na to sobie i stajesz się obojętny to lęk nie będzie istniał, nerwica nie ma się czym karmić, czyli tym lękiem. A co robi człowiek gdy nie je, nie pije no po pewnym czasie umrze, więc tak samo nerwica nie karmiona lękiem umiera, tylko że to trzeba czasu trochę na to. No mam nadzieję, że fajnie Ci to wytłumaczyłem i zrozumiałeś cel akceptacji. Pozdrawiam :)
super wytłumaczone - prościej się chyba nie da :D ;ok
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
radiohead_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 25 grudnia 2016, o 17:21

31 grudnia 2016, o 13:03

Nowy7

Źle się wyraziłem - nie chodziło mi o akceptację choroby jako takiej, tylko o myśli. Wiem, że nie są moje, że są nerwicowe, że mam wszystko wrzucić do jednego wora i zaakceptować, że one na razie są, będą i że mam je olać. Oglądałem Wasze materiały :) Po prostu tego nie potrafię... Dla mnie myśl, że to tak już zostanie jest realnym zagrożeniem - bo naprawdę to może zostać (jak nie na zawsze to na wiele, wiele lat)... A kiedy ja mam żyć? Ja z tym nie umiem żyć. Chcę znowu się zakochać, poczuć przyjemność, być szczęśliwym. W moim obecnym stanie, przy obecnym lęku to jest nierealne... Dlatego myśl, że tak zostanie jest straszna. Bo to oznacza życie-koszmar.

Żyje tak pół roku i moje życie stoi w miejscu. I jest koszmarne. Psychiatra mi powiedział, że mam polubić mój lęk. Dla mnie to jakieś nienormalne! Jak można lubić swojego kata?!
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

31 grudnia 2016, o 13:13

Bo źle na to patrzysz ;)
W życiu ludzi spotykają naprawdę różnego rodzaju cierpienia - takie jest życie :) - Ciebie spotkało akurat teraz zaburzenie lękowe. Czy to jest powód do tego aby od razu pesymistycznie podchodzić do tego, ze coś ma trwać latami?
Ja na takich forach spędziłem dużo czasu na rozmowach z innymi i wierz mi wieeeeelllleeee ludzi ogarnęło to dość "szybko" ;)
Prawda jest taka, że warto spojrzeć inaczej na to co Cię dotknęło - stało się - masz to - to powód aby się totalnie załamać?
Chcesz powiedziec sam sobie i się oszukiwać, że nie potrafisz odpuścić iluzji lękowej ale wolałbyś się zabić? Czyli zamiast zabić się mentalnie wolałbyś to zrobić prawdziwie? Przecież to nielogiczne.

Nie mów, ze nie potrafisz jeśli jeszcze dobrze nie spróbowałeś. W zaburzeniu lękowym te próby trwają zwykle jakiś czas.
Ja od siebie Ci powiem tyle, że takie wypowiedzi widziałem wiele razy i ludzie w końcu ogarniali, masz w sobie taką mozliwośc i moc tylko sumiennie popracuj nad tym i nastaw się, ze to będzie trwało jakiś czas.

Pokochac lęk można inaczej interpretować jako - pozwolić mu trwać, pozwolić na wszystko co podpowiadają czarne scenariusze iluzji lękowej, nie stanie się to od razu - ale wtedy zacznie to znikać.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
radiohead_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 25 grudnia 2016, o 17:21

31 grudnia 2016, o 13:50

Wiesz, zdaję sobie sprawe, że na każdą myśl reaguję teraz strachem. Staram się racjonalności, ale kiepsko z tym. Nie pomaga fakt, że czytałem o ludziach zmagajacych się z tym wiele lat. Ba, trafiłem na posty ludzi gdzie czytałem, że nawet po 10 latach ktoś nadal ma silne stany lękowe... No dobrze, znaczy, że nie zmienił swojego podejścia, tak? Ale przecież nie zrobił tego specjalnie... Boję się, że mi też się nie uda zmienić podejścia (na razie jest tylko strach przed myślami)... Jednym się udaje, innym nie... ja zawsze przyjmuję majgorszy scenariusz, czyli że będę tym, któremu się nie uda. Jestem nieźle powalony.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

31 grudnia 2016, o 16:41

radiohead_ pisze:Wiesz, zdaję sobie sprawe, że na każdą myśl reaguję teraz strachem. Staram się racjonalności, ale kiepsko z tym. Nie pomaga fakt, że czytałem o ludziach zmagajacych się z tym wiele lat. Ba, trafiłem na posty ludzi gdzie czytałem, że nawet po 10 latach ktoś nadal ma silne stany lękowe... No dobrze, znaczy, że nie zmienił swojego podejścia, tak? Ale przecież nie zrobił tego specjalnie... Boję się, że mi też się nie uda zmienić podejścia (na razie jest tylko strach przed myślami)... Jednym się udaje, innym nie... ja zawsze przyjmuję majgorszy scenariusz, czyli że będę tym, któremu się nie uda. Jestem nieźle powalony.
To może zacznij walczyć o siebie? Jak widzisz gorzej juz być nie moze. Widzisz ja rok temu w styczniu sama odlozylam leki, bo uwierzylam chłopakom, ze musze to przecierpieć żeby wyjść z nerwicy świadomie. Na lekach to się nie uda. Tak, zgodzilam sie na świadome cierpienie a trwalo ono długo, uwierz mi. Teraz po roku czasu jest juz prawie normalnie. Ale pierwsze pól roku to byla gehenna.

Narazie kręcisz sie w kolku i w niczym sobie nie pomagasz obecna postawa. Uwierz nam, ze to jest możliwe żeby z tego wyjść tylko trzeba sie naprawde zaprzeć.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

31 grudnia 2016, o 17:00

"Psychiatra mi powiedział, że mam polubić mój lęk. Dla mnie to jakieś nienormalne! Jak można lubić swojego kata?!"
Bo Ty wypierasz nerwicę i uważasz że to Twój kat, czyli działasz odwrotnie niż powinieneś. Jak ktoś choruje na serce to czy od razu chce się zabić ? Nie, bo po co ? To jest kwestia przyjmowania leków, zmiana stylu życia na zdrowszy. Ale to przecież nie jest koniec życia. Bo każdy mu się z czymś borykać. Zastanowiłeś się jak osoba z np. nowotworem myśli ? Dlaczego akurat to muszę być ja itd. Chyba jesteś w stanie to sobie wyobrazić. Inni dostają kalectwa, jeszcze inni jakieś inne choroby. Chodzi o sam schemat, że każdy ma coś z czym musi walczyć. Ty dostałeś zaburzenia lękowego i na to też jest recepta. Wracając do przykładu kogoś z chorym sercem dostał leki, zmienia styl życia na zdrowszy i nadal żyje. Twoja recepta to już pewnie wiesz jaka jest. Powtarzana w postach dużo razy, widać nawet w postach Twoich że sam już wiesz co robić.

Najgorsze jest Twoje nastawienie. No bo to jak tyle ma trwać to co teraz. Słuchaj to będzie trwało tyle, ile na to pozwolisz. Jak się w końcu odpowiednio do tego nastawisz i zrozumiesz co to jest i jak z tego wyjść że możesz to zrobić to nic nie stoi na przeszkodzie wyjścia z nerwicy. Im prędzej to zrozumiesz to szybciej z tego wyjdziesz uwierz :)

Nie myśl, że będziesz miał tak do końca życia bo ta Twoja postawa nadal jest zła. Jak chcesz wyjść z tego myśląc tylko o tym ile to będzie trwało i czy przejdzie kiedyś. NIE DA SIĘ TAK ! A to że Ty cały czas myślisz że do końca życia będziesz tak miał to nic innego jak iluzja nerwicowa. Tak jak osoba będzie się bała ataków paniki tak Ty tego że nie wyjdziesz z tego. Przecież to nerwica Cie wkręca że nie dasz rady, że będziesz z tym siedział do końca życia i wiesz ona się świetnie bawi Twoim kosztem. Pomyśl co by było gdybyś to wszystko spakował do wora, i wtedy gdy nerwica mówi Ci że będziesz siedział do końca życia w tym Ty odpowiadasz "Stul pysk" i robił swoje. Bo tak jak jest teraz to nerwica widzi że się boisz i można Cie atakować w nieskończoność. A ty odpowiadając jej stul pysk, i robiąc swoje dostrzega inne zachowanie. Że nie dasz sobie dmuchać w kasze. A teraz ona robi z Tobą co chce, kiedy chce a to trzeba przerwać.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

31 grudnia 2016, o 22:27

Radiohead, jesteś na początku drogi, dlatego jesteś zagubiony i wydaje ci się że się nie uda. Zapewniam cię że będzie inaczej.Zrozumiesz to na pewno, a to co ci powiedział psychiatra to racja, nerwicę trzeba polubić . Wydać na nią zgodę, nie ma sensu się z nią szarpać to strata czasu. Pozwól sobie na cierpienie, nie dbaj tak o swój komfort, a wtedy ruszysz do przodu.Pozdrawiam :D :D :D

-- 31 grudnia 2016, o 23:27 --
Radiohead, jesteś na początku drogi, dlatego jesteś zagubiony i wydaje ci się że się nie uda. Zapewniam cię że będzie inaczej.Zrozumiesz to na pewno, a to co ci powiedział psychiatra to racja, nerwicę trzeba polubić . Wydać na nią zgodę, nie ma sensu się z nią szarpać to strata czasu. Pozwól sobie na cierpienie, nie dbaj tak o swój komfort, a wtedy ruszysz do przodu.Pozdrawiam :D :D :D
ODPOWIEDZ