jest to dość długi post i raczej wiele myślałem, jak go napisać.
Może się jeszcze raz przedstawię- mam 21 lat, jestem Adam i mam pewnie NN (na 99,9 %).
Chciałem się podzielić z Wami moimi uwagami, oraz zadać może z 2-3 pytania. Więc do rzeczy.
Odkąd jestem na forum mój stan znacznie się poprawił, jest coraz lepiej - moje myśli skupiają się głównie na dwóch tematach - myśli samobójczych i robieniu komuś krzywdy. Przeczytałem wiele postów, aktualnie słucham drugi sezon nagrań Divina. Pierwsza rzecz, to taka, że chciałem ogromnie podziękować twórcom forum jak i wszystkim osobom pomagającym. Następna sprawa, to udałem się na konsultację do psychologa i powiedział mi, że moje niechciane negatywne automatyczne myśli mogą wynikać z wielu rzeczy- braku odpoczynku, ciągłej pracy i być może mikrouszkodzeń mózgu(wynika to z kilku lat sport i moja głowa trochę oberwała). Nie wiadomo- mam iść do psychiatry. Ale moje stany były tragiczne , a chciałem dodać , że ostatnie dni były takie , że czułem się jak odburzony. Do czasu , aż ten cały Samuel zabił tego dzieciaka. I wtedy coś znowu mi się wkręciło, kilka dni- ale jakoś ignorowałem to, ale dzisiaj miałem moment kryzysu. Wkręciłem Sobie, że chcę uderzyć babcię siekierą i chciałem ją tak wziąć.I tak pomyślałem, że to by było dobre. Wcześniej kilka dni temu napisałem o ryzykowaniu z tirami i lęk mi przeszedł . I od tego momentu czuję poprawę i czułem się jak odburzony. Więc może tak powinna wyglądać metoda ryzykowania . Wziąć tę siekierę , nawet wykonać zamach czy jakiś taki ruch- żeby udowodnić Sobie , że nic nie stanie. Pewnie nawet bym nie umiał iść z tą całą siekierą , ale chodzi mi o całokształt. Pokonałem większość natręctw, więc może tak powinno tak wyglądać metoda ryzyka. Czekam na Waszą opinię, szczególnie do osób , które miały takie myśli(o robieniu komuś krzywdy lub samobójcze). Wasze porady powinny mi pomóc pokonać to całkowicie, dodam , że siedzę teraz z babcią i wszystko git.


