Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica natręctw - nasze historie

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
dziwadło8825
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 10 sierpnia 2020, o 10:39

26 sierpnia 2020, o 14:03

Witajcie, podpinam się pod ten temat, bo moje pytanie i krótkie wyjaśnienie o co chodzi chyba będzie tutaj pasować. Czy w nerwicy natręctw może występować coś takiego jak idealizacja osób z przeszłości? Jakiś czas temu zrobilam porządek w swoim życiu i wygoniłam z niego ludzi, którzy w zasadzie mi więcej szkodzili w życiu niż dawali jakieś poczucie jedności itp. Ucięłam kontakt z wieloma osobami, postąpilam bardzo radykalnie. Po prostu nagle odeszłam z pewnego miejsca i od osób z nim związanych. Ogólnie jestem bardzo otwarta na ludzi, bo byłam instruktorem więc poznawałam ich wiele, lubię kontakt z ludźmi. Ale niedawno przekonałam się jacy ci ludzie potrafią być. Kolega z pracy przejął moje stanowisko dlatego, że ja zaczełam leczenie OCD i nie chciałam mieć tyle nerwów. Byłam brygadzistką w małej firmie, a później już jako zwykły pracownik. Kolega, którego baaardzo lubiłam, bo był przezabawny okazał się tak potwornym konfidentem, że podkładał mi świnie u szefa. Absurd, bo szefem byl moj znajomy od lat. Niestety ale zostałam zwolniona. Nie mogłam uwierzyć w to, że kolega okazał się kimś takim. Moim problemem jest to, że ja idealizuję ludzi w myślach, a w czynach postępuję inaczej czyli dość radykalnie. Skąd się bierze to, że ja wciąż nie mogę zobaczyć czyichś negatywnych cech i spojrzeć na taką osobę i zobaczyć ją w całej okazałości? To jest tak, że w myślach nadal pamiętam tego zabawnego kolegę i jakby nadal go lubię.. mimo tego co mi zrobił. Jednak tego nie okazuję i zdrowy rozsądek podpowiada mi, że nie mogę być miła dla takiej osoby. Tak samo jest z ludźmi z tej grupy gdzie bylam instruktorem. Wszyscy mieli swoje za uszami, zrobili mi w pewien sposob na złość, obgadywali, często pojawiały się jakieś złośliwe teksty. Czy to jest normalne, że ja tych ludzi nie mogę wykasować z pamięci i po prostu zobaczyć ich w calej okazałości? Myślę o nich ciepło (nie zawsze), a w rzeczywistości nie utrzymuję już z nimi zadnego kontaktu. Dostałam nawet zakaz pojawiania się w tym miejscu po moim odejściu. A ja nadal nie myślę o tym jacy okazali się być fałszywi. Nadal widzę tą dobrą przeszłość i jakieś fajne wspomnienia. Czy to jest naiwność? Czy też jakiś natręt z OCD? Ciężko jest wytłumaczyc całą historię ale głownie polega to na tym, że moi "przyjaciele" okazali się być bardzo falszywi i złośliwi, a ja nadal nie potrafię w myślach być na nich zła, traktuję ich jakby nic się nie stało. Co to jest? Jak sobie poradzić z czymś takim i po prostu uwierzyć i zaakceptować to, że to nie byli dla mnie szczerzy ludzie? Nie chcę ich lubić ani wspominać, chcę o nich zapomnieć i żyć dalej swoim nowym życiem. Czy to może być coś takiego, że nerwica daje mi myśli i wspomnienia o tych ludziach, żeby mnie straszyć? Dodam, że z tymi ludźmi spędzałam dużo czasu, ponad 10 lat.
Mugol
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 15 września 2014, o 11:06

26 listopada 2020, o 14:48

Witam,
Ja mam 29 lat, i mam taki problem, że u mnie zaburzenia rozpoczęły się kilka lat temu - któregoś dnia będąc z dziewczyną powiedzmy w takim normalnym związku, obudziłem się z silnym lękiem smutkiem, wątpliwościam i takim poczuciem, że nie mogę się zdecydować czy chcę być z nią czy nie. Niestety rozstaliśmy się dało mi to chwilową ulgę. I tak już od tamtej pory podobnie rozstałem się z kolejnymi 2 fajnymi dziewczynami. Na początku jest fajnie, po kilku tygodniach, umysł fiksuje się na każdej dziewczynie, nie może oderwać się od niej włączają się, silny lęk, stany depresyjne, natrętne myśli jak w ROCD, silne poczucie winy i właśnie najgorsze jest to, że znowu uciekam. Mimo, że za każdym razem po tygodniu znowu chcę wracać do nich, przekonuję je do siebie, i tak wiem, że znowu się to uruchomi. To jest tak, że nie mogę przestać tego robić. Najgorsze jest to poczucie, że mam taki wewnętrzny konflikt, że nie mogę się zdecydować - myśli typu nigdy się nie zdecydujesz, będziesz sam do końca życia, do końca życia będziesz mieć wątpliwości, mam obrazy myślowe, że podczas ślubu mam ten lęk. I właśnie nie wiem czy ja mam zastanawiać się nad tym lękiem, polemizować z tymi myślami, próbować rozwiązywać ten konflikt czy raczej mówić sobie niech on będzie. Bo jakby mu umysł pociąga mnie do tego, żebym próbował rozwiązywać ten problem, rozwiewać te wątpliwości. Jestem tym poczuciem nierozwiązanego problemu przerażony, a tym bardziej, że sam nie mogę go rozwiązać. Dodam, że pochodzę z normalnego domu, bez żadnej patologii, mam dobrą pracę, dobrze mi się wiedzie, bardzo chciałbym stworzyć normalny związek, a poprostu nie potrafię.

Odpowiedzcie, proszę :)
Attelo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 24 lipca 2020, o 16:39

15 grudnia 2020, o 20:38

Mugol pisze:
26 listopada 2020, o 14:48
Witam,
Ja mam 29 lat, i mam taki problem, że u mnie zaburzenia rozpoczęły się kilka lat temu - któregoś dnia będąc z dziewczyną powiedzmy w takim normalnym związku, obudziłem się z silnym lękiem smutkiem, wątpliwościam i takim poczuciem, że nie mogę się zdecydować czy chcę być z nią czy nie. Niestety rozstaliśmy się dało mi to chwilową ulgę. I tak już od tamtej pory podobnie rozstałem się z kolejnymi 2 fajnymi dziewczynami. Na początku jest fajnie, po kilku tygodniach, umysł fiksuje się na każdej dziewczynie, nie może oderwać się od niej włączają się, silny lęk, stany depresyjne, natrętne myśli jak w ROCD, silne poczucie winy i właśnie najgorsze jest to, że znowu uciekam. Mimo, że za każdym razem po tygodniu znowu chcę wracać do nich, przekonuję je do siebie, i tak wiem, że znowu się to uruchomi. To jest tak, że nie mogę przestać tego robić. Najgorsze jest to poczucie, że mam taki wewnętrzny konflikt, że nie mogę się zdecydować - myśli typu nigdy się nie zdecydujesz, będziesz sam do końca życia, do końca życia będziesz mieć wątpliwości, mam obrazy myślowe, że podczas ślubu mam ten lęk. I właśnie nie wiem czy ja mam zastanawiać się nad tym lękiem, polemizować z tymi myślami, próbować rozwiązywać ten konflikt czy raczej mówić sobie niech on będzie. Bo jakby mu umysł pociąga mnie do tego, żebym próbował rozwiązywać ten problem, rozwiewać te wątpliwości. Jestem tym poczuciem nierozwiązanego problemu przerażony, a tym bardziej, że sam nie mogę go rozwiązać. Dodam, że pochodzę z normalnego domu, bez żadnej patologii, mam dobrą pracę, dobrze mi się wiedzie, bardzo chciałbym stworzyć normalny związek, a poprostu nie potrafię.

Odpowiedzcie, proszę :)


Hej, niestety mam podobny problem zaczęłam chodzić na terapię w nadziei że się poprawi, dopiero jestem po 2 spotkaniu więc liczę na jakąś poprawę. W poprzednich związkach cały czas czułam niepewność i analizowałam strasznie wygląd partnerów i emocje jakie przy nich czuje sprawdzając czy kocham ale nie było to tak uciążliwe jak teraz. a teraz jestem w fazie rozkwitu nowego i napoczatku wszystko było super fajnie się z nim czułam ale jak zobaczyłam że zaczyna się angażować to pojawił się też ten niepokój uczucie leku w późniejszym czasie nawet nawet myśli depresyjne. Ogólnie ciężki stan bo od rana do wieczora myśli czy go kocham czy nie czy będę z nim do końca życia.. No jest coraz gorzej ale mam też przejścia z nerwica już parę lat o nie leczyłam jej więc to chyba musiało na to wpłynąć.. Tak sobie chce to tłumaczyć bo na samą myśl że nie kocham ogarnia mnie lęk którego nie chce a zdarzają się też dni kiedy nic odczuwam tych negatywnych emocji i wtedy czuje całą sobą że go kocham i to z nim chce byc a potem znowu budzę się z lękiem. Także jeżeli samo nie wiemy co się rozgrywa wewnątrz nas i czujemy też konflikt sami że sobą to może jednak warto spróbować iść na terapię żeby zobaczyć gdzie tak naprawdę leży problem.
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 857
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

17 grudnia 2020, o 07:25

dziwadło8825 pisze:
26 sierpnia 2020, o 14:03
Witajcie, podpinam się pod ten temat, bo moje pytanie i krótkie wyjaśnienie o co chodzi chyba będzie tutaj pasować. Czy w nerwicy natręctw może występować coś takiego jak idealizacja osób z przeszłości? Jakiś czas temu zrobilam porządek w swoim życiu i wygoniłam z niego ludzi, którzy w zasadzie mi więcej szkodzili w życiu niż dawali jakieś poczucie jedności itp. Ucięłam kontakt z wieloma osobami, postąpilam bardzo radykalnie. Po prostu nagle odeszłam z pewnego miejsca i od osób z nim związanych. Ogólnie jestem bardzo otwarta na ludzi, bo byłam instruktorem więc poznawałam ich wiele, lubię kontakt z ludźmi. Ale niedawno przekonałam się jacy ci ludzie potrafią być. Kolega z pracy przejął moje stanowisko dlatego, że ja zaczełam leczenie OCD i nie chciałam mieć tyle nerwów. Byłam brygadzistką w małej firmie, a później już jako zwykły pracownik. Kolega, którego baaardzo lubiłam, bo był przezabawny okazał się tak potwornym konfidentem, że podkładał mi świnie u szefa. Absurd, bo szefem byl moj znajomy od lat. Niestety ale zostałam zwolniona. Nie mogłam uwierzyć w to, że kolega okazał się kimś takim. Moim problemem jest to, że ja idealizuję ludzi w myślach, a w czynach postępuję inaczej czyli dość radykalnie. Skąd się bierze to, że ja wciąż nie mogę zobaczyć czyichś negatywnych cech i spojrzeć na taką osobę i zobaczyć ją w całej okazałości? To jest tak, że w myślach nadal pamiętam tego zabawnego kolegę i jakby nadal go lubię.. mimo tego co mi zrobił. Jednak tego nie okazuję i zdrowy rozsądek podpowiada mi, że nie mogę być miła dla takiej osoby. Tak samo jest z ludźmi z tej grupy gdzie bylam instruktorem. Wszyscy mieli swoje za uszami, zrobili mi w pewien sposob na złość, obgadywali, często pojawiały się jakieś złośliwe teksty. Czy to jest normalne, że ja tych ludzi nie mogę wykasować z pamięci i po prostu zobaczyć ich w calej okazałości? Myślę o nich ciepło (nie zawsze), a w rzeczywistości nie utrzymuję już z nimi zadnego kontaktu. Dostałam nawet zakaz pojawiania się w tym miejscu po moim odejściu. A ja nadal nie myślę o tym jacy okazali się być fałszywi. Nadal widzę tą dobrą przeszłość i jakieś fajne wspomnienia. Czy to jest naiwność? Czy też jakiś natręt z OCD? Ciężko jest wytłumaczyc całą historię ale głownie polega to na tym, że moi "przyjaciele" okazali się być bardzo falszywi i złośliwi, a ja nadal nie potrafię w myślach być na nich zła, traktuję ich jakby nic się nie stało. Co to jest? Jak sobie poradzić z czymś takim i po prostu uwierzyć i zaakceptować to, że to nie byli dla mnie szczerzy ludzie? Nie chcę ich lubić ani wspominać, chcę o nich zapomnieć i żyć dalej swoim nowym życiem. Czy to może być coś takiego, że nerwica daje mi myśli i wspomnienia o tych ludziach, żeby mnie straszyć? Dodam, że z tymi ludźmi spędzałam dużo czasu, ponad 10 lat.
Wiesz co ja myślę że Ty jesteś po prostu bardzo bardzo dobrym człowiekem i tyle😁 na tym. Świecie jest mnóstwo dwulicowych fałszywych ludzi. A Ty jesteś po prostu ufna, pewnie nie lubisz wchodzidz z innymi w konflikty, chcesz widziec w ludziach dobro. Tak mi się wydaje że o to chodzi,to piękne być taką dobra dusza ale też i z jednej strony ciężkie bo właśnie przyciagasz toksyny.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
mango20
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 14 marca 2022, o 09:51

14 marca 2022, o 10:01

Dla mnie natrętne myśli były nie do opanowania. Dotyczyły głównie chorób, gdy coś mi jest lub coś boli to natychmiast uruchamia się fala lęku. Zaczynam najpierw szukać info w internecie a gdy każda strona pokaże mi ze to rak wpadam wówczas w histerie i biegałem do lekarzy z każda drobnostka. Wpadałam w swego rodzaju obsesje na punkcie chorób. Nie wiedziałam jak to wyeliminować. Obecnie na terapii z moja panią psycholog przerabiamy te automatyczne myśli i wiem co robie źle.... Stosuję też olejek CBD 5% essenz decarboxylated i brahmi przetestujcie ten zestaw bardzo pomaga dostałam jedno i drugie w Konopnej Farmacji w Poznaniu na ul. Dąbrowskiego 36 nie opodal rynku Jeżyckiego ale bez problemu też u można zamówić https://konopiafarmacja.pl/ ... terapia i te produkty pomogły mi bardzo już coraz rzadziej ufam swoim myślą
a wy co suplementujecie oprócz już na siłę pchanejprzez reklamy ashwagandy ?
Coucb
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 18 czerwca 2022, o 13:03

18 czerwca 2022, o 14:24

Cześć, dużo ważnych wątków zostało tu poruszonych, ważne aby mieć z kim pogadać w tych gorszych chwilach. Jeśli masz potrzebę porozmawiania z kimś zapraszam na anonimowy czat Coucb.pl można tez do nas zadzwonić pod numer 58 500 88 85 jesteśmy dostępni od poniedziałku do niedzieli w godzinach od 12 do 20
Fizjo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 15 lipca 2022, o 20:04

15 lipca 2022, o 20:12

Czesc jestem tu nowa, ale sama już nie wiem czy mam nerwice czy nie depresja stwierdzona. Jakies natrętne myśli powtarzają się co chwile. Ostatnio mam gorszy okres. Doznaje myśli obraźliwych wobec Boga jest to dla mnie ciezkie, nie chce tego ale boję się że sama wracam i jeśli te myśli się na chwilę podczas odpoczynku uspokoją ja myślę o ich już nie ma i boję się że sama się ku nim zwracam. Okropnie się boję że sama je prowokuje i sama ku nim się zwracam. Boję się że jeśli przyjmę Komunie będzie ona swietokracka bo może ja pomimo że się boję naprawdę chce tych myśli a nie że one same przychodza. To już jest nie do zniesienia...
milenka30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 26 sierpnia 2022, o 16:53

26 sierpnia 2022, o 17:16

Cześć wszystkim. Jestem nowa na forum. Od paru miesięcy również cierpię na nerwicę natręctw o przeszłości. Cały czas mnie prześladują te myśli że komuś cos zrobiłam a nie pamiętam.każda mysl analizuje .nie mogę sobie z tym poradzić. Zaczęłam moje rodzeństwo wysyłas żeby wypytywali swoich znajomych czy mnie pamiętają żeby upewnić się czy im nic nie zrobiłam. Nawet jak była odpowiedź że byłam w porządku to to nic nie dawalo. Ulga była na chwilę i znowu kolejne natrętna myśli. Czy też tak mieliście?
smutnyBelfer
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 23 października 2022, o 18:39

23 października 2022, o 18:47

Hej tez mam NN i zacząłem przygodę z sertraliną? Kiedy beda efekty od tyg biorę 200 mg.
Dobro23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 18 kwietnia 2023, o 21:03

18 kwietnia 2023, o 21:11

Nie wiem czy piszę we właściwym miejscu. Ale moja nerwica natręctw polegała bardziej na czynośiach tzn ubieranie się we właściwym porządku , potem liczenie różnych rzeczy a na koniec często, kompulsywne myśli na jeden temat. Potrafię kilka godzin siedzieć i powtarzać w kółko jedno zdanie aż do zrzygania tak naprawde. Lubię czytać ale czytając książkę i kończąć jakiś rozdział muszę pamiętać ostatnie jego zdanie i będąć nawet w pracy nie mogę skupić się na niej tylko powtarzam w głowie to sotatnie zdanie. A najlepsze że będąc tyle lat un psychiatry nie powiezałem tego, leczyłem się na depresję i fobię społeczną i po 7 latach odstawiam w tym miesiącu leki..
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

18 kwietnia 2023, o 21:58

Dobro23 pisze:
18 kwietnia 2023, o 21:11
Nie wiem czy piszę we właściwym miejscu. Ale moja nerwica natręctw polegała bardziej na czynośiach tzn ubieranie się we właściwym porządku , potem liczenie różnych rzeczy a na koniec często, kompulsywne myśli na jeden temat. Potrafię kilka godzin siedzieć i powtarzać w kółko jedno zdanie aż do zrzygania tak naprawde. Lubię czytać ale czytając książkę i kończąć jakiś rozdział muszę pamiętać ostatnie jego zdanie i będąć nawet w pracy nie mogę skupić się na niej tylko powtarzam w głowie to sotatnie zdanie. A najlepsze że będąc tyle lat un psychiatry nie powiezałem tego, leczyłem się na depresję i fobię społeczną i po 7 latach odstawiam w tym miesiącu leki..
Hej, z nerwicy natręctw z powodzeniem się wychodzi, również bez leków.
Zachęcam po rozejrzeniu się po forum :)
Ania00
Nowy Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 10 sierpnia 2023, o 16:21

10 sierpnia 2023, o 19:33

Hej, jestem nowa mam pytanko? Dziś uczepiła mi się myśl zabije się i coś jakby przymus żeby to powtarzać, czy to też natręt??? Strasznie się wystraszyłam, bo przecież nie chce sobie nic robić...okropnie moje się takich myśli...
Vizob
Nowy Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 1 sierpnia 2023, o 14:55

23 sierpnia 2023, o 14:02

Ania00 pisze:
10 sierpnia 2023, o 19:33
Hej, jestem nowa mam pytanko? Dziś uczepiła mi się myśl zabije się i coś jakby przymus żeby to powtarzać, czy to też natręt??? Strasznie się wystraszyłam, bo przecież nie chce sobie nic robić...okropnie moje się takich myśli...
Tak to typowy natręt jeżeli boisz się czegoś to tego nie zrobisz. Lęk przed zrobieniem komuś krzywdy to typowa nerwica jeżeli przyjdzie taka myśl. Pomyśl sobie, że to tylko twój mózg sobie tam mówi swoje rzeczy nie związane z rzeczywistością. Przy tej chorobie częste jest lęk przed utratą kontroli i poddaniu się swoim myślą. Jest to normalne i nie bój się tego gdyż lęk nic Ci nie zrobi a pomocna okaże się terapia i leki. Bez nich będzie Ci bardzo ciężko z tego wyjść nie masz się czego bać :)
Dobro23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 18 kwietnia 2023, o 21:03

6 maja 2024, o 18:11

Odstawialiście leki antydepresanty w zamian różaniec górski i ashwagande?

Tak mi polecił lekarz, ale nie wiem po jakim czasie po odstawieniu brać te leki?
Jestem na etapie końcowym odstawienia wenlaxiny i kwetaplexu. Ostatnio mi nie wyszło i skutki odstawienia były okropne
Awatar użytkownika
moho
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 20 maja 2024, o 18:38

6 czerwca 2024, o 22:05

No to ja o sobie. Pamiętam że od dziecka było już coś nie tak, nadwrażliwy z bardzo bujną wyobraźnią, lubiłem naśladować postacie z filmów i kreskówek. Pamiętam że bardzo często miałem napady lękowe paniczne, w nocy przed snem, szczególnie po oglądnięciu materiałów o ufo (które dzisiaj uwielbiam) albo gdy dopadał mnie jakiś mały ból brzucha i może to w cholerę dziwnie zabrzmi ale wyobrażałem sobie wtedy że wezmę nóż z kuchni i się zabiję i wtedy mi to przejdzie, później już radziłem sobie myślami o np ulubionej grze komputerowej, wtedy przechodziło. Raz dostałem takiego ataku że biegałem po pokoju drąc ryja, nie wiem dlaczego. Podobnie gdy np byłem blisko jakiegoś przedmiotu to musiałem go dotknąć, takie dziwactwa już za dzieciaka, pewnie było więcej. Ogólnie bałem się takich błahych rzeczy jak np Zombie, ale to nie taki strach że oj oglądam film o zombie i się po prostu boję, ja zwyczajnie dostawałem ataku paniki. Dziś zombiaki bardzo fajne xD Relacje rodzinne były dobre gdy chodziłem do podstawówki, pod koniec podstawówki a początek gimnazjum rodzice zaczęli awantury w domu że rzekomo ojciec matkę zdradził, to było dla mnie straszne, ojciec był wtedy tak agresywny w stosunku do matki że nie raz uciekaliśmy z domu, bardzo to przeżywałem i dużo się modliłem, co nie dawało efektu, pochodziłem z wierzącej rodziny więc też wierzyłem, Katolicyzm. Na chwilę się uspokoiło i w wieku 14 lat pojechałem z rodzicami na żwirownię popływać i stało się coś dla mnie wtedy dziwnego, na żwirowni dostałem bez powodu ataku lęku, nie wiedząc jeszcze zupełnie co mi się dzieje i w głowie miałem myśl że no przecież kiedyś to mi się tylko w nocy przed zaśnięciem zdarzało, wtedy się wszystko zaczęło. Powoli ale zaczęło, ataki paniki nawracały w każdym możliwym momencie, okropne stresy przed pójściem do szkoły (Gimnazjum już) ten lęk o zombie to właściwie wtedy też się pierwszy raz pojawił. Z czasem doszły natrętne myśli o charakterze religijnym, pojawił się lęk przed diabłem, miałem takie, natrętne wyobrażenia kierowane w stronę rzeczywistości, czyli natrętnie wyobrażałem sobie że np diabeł stoi u mnie w pokoju, oczywiście nie że go widziałem, wiedziałem już wtedy że kreuje to moja wyobraźnia, z resztą po czasie oprócz diabła to różne rzeczy kreowały mi się w ten sposób co też mnie dołowało bo w sumie nadal nie wiedziałem co mi się dzieje. Zacząłem czytać, doszedłem do takie punktu w internecie że jakoś znalazłem wątek o nerwicy natręctw, w tamtych czasach ciężko było cokolwiek jeszcze znaleźć w internecie i wtedy mnie olśniło, ja to mam... Właśnie to mam, przyszła jakaś ulga, czasami NATRĘTNIE myślę że sam się błędnie zdiagnozowałem i po prostu dzieje mi się coś innego. Bardzo dołująca myśl z perspektywy czasu. Ale ja wiem co mam i lekarze też szybko mi zdiagnozowali OCD. Teraz najgorsze co mi się przytrafiło, miałem może z 15 lat już - 16. Jak co roku pojechałem z mamą do Wrocławia do babci, rodziny w ogóle. Tradycją było że chodziłem z ciotką na cmentarz na groby bliskich. Tamtego dnia jednak nie zapomnę do dziś, jak zwykle, czyszczenie grobów, znicze itd. Nagle ni z dupy przykuł moją uwagę jakiś grób, obcego człowieka, patrzyłem się i coś nie dawało mi spokoju. Trzeba było iść jednak a ja w głowie miałem ten grób obcego człowieka, czułem silny niepokój, silniejszy niż zwykle. Po powrocie do babci, akurat był rodzinny grill, do głowy przyszła mi taka natrętna myśl, ta obca dla mnie osoba co już nie żyje a leży w tym grobie, opęta mnie, przejmie mój umysł, będzie mną i że jest zła i wtedy ja będę zły. Wpadłem taki lęk że aż nie chcę sobie przypominać teraz, zaczęły się myśli w głowie typu, moje wspomnienia nie są moje, coś jakbym nie mógł odróżnić swoich i myślałem że to myśli tej osoby, ciągle sprawdzałem czy jestem sobą przypominając sobie jakieś sytuacje z życia które znam tylko ja i są bezpieczne i przyjemne, tak dla pewności że jestem nadal sobą. Ten koszmar trwał może z 2 lata jeszcze, zaczęły się akcje typu że już miałem myśli że zamieniam się w żywe osoby. Jakiś gość z ulicy itd. Że nie będę sobą tylko tą osobą, im bardziej wtedy ta osoba była brzydka albo zła albo wydawała mi się zła albo nieprzyjemna to właśnie tak się działo. Zaczęła się silna depersonalizacja i derealizacja, czasami wydawało mi się że czas się cofa, albo jestem jakby w takim innym świecie, gdy grałem w GTA Vice City albo oglądałem Miami Vice to podczas upalnych dni miałem wrażenie że jestem w słonecznym Miami i tak analogicznie. Grałem w GTA San Andreas, to w miałem wrażenie że jestem w Los Angels itd. Swoją drogą ta gra bardzo mnie wyciągnęła z tych problemów, bardzo na nią czekałem i uważam że to najlepsza część. Gry w ogóle często mi pomagały się zmierzać z tymi objawami. Gimbaza się skończyła, zacząłem liceum ogólne, bardzo się polepszyło, inny klimat inna szkoła, lepsi nauczyciele, lepsi ludzi w klasie, chociaż takie pojebki się zdarzały ale pozytywnie, ogólnie wspominam liceum i ludzi z klasy bardzo dobrze. Niestety zaczęły się papierosy i alkohol, pierwsze przeżycia miłosne, w sumie to też dobrze wspominam. W Liceum zaczęły pojawiaj się u mnie nieszczęsne systemy obronne przed natrętnymi myślami czyli wiadomo, kompulsje. Po Liceum najbardziej odbiło mi się to w pracy po przypadku kiedy po jakimś czasie pracy ponownie... bardzo mocno powtórzyła się sytuacja jak z grobem, tylko że tym razem chodziło o żywego człowieka, współpracownika, znowu bardzo ciężki okres, bardzo duży zamęt też przez to zaczął mi się pojawiać w głowie, taśmowo po prostu leciałem z kompulsjami różnego rodzaju. Raz było dobrze, raz źle, ponownie uciekałem do gier, ale nadal uciekałem też do innych kreatywnych rzeczy - nie wspomniałem, na początku gdy pojawiły się natrętne myśli nie miałem typowych kompulsji, uciekałem do kreatywnych zajęć, rysunek, programowanie, no gry (jakkolwiek kreatywnie to brzmi), jazda na rowerze, spotkania towarzyskie, koncerty, wyjazdy, wycieczki, rozmowy z kumplami, koleżankami, filmów bardzo dużo oglądałem w tym okresie też. Po sytuacji z pracy, zaczęło to powoli opadać a za to zacząłem robić jakieś kompulsywne pierdoły typu liczenie, głównie od tego się zaczęło, liczby coś znaczyły, dążyłem do konkretnych itd, dotykanie przedmiotów, przestawianie, poprawianie. Chwilę później kompulsje w głowie, bardzo męczące, do dziś miewam, ostatnim czasem często. W między czasie pierwsze miłości, jeszcze Licem, w czasie gdy pracowałem zdarzyła mi się największa miłość której rozpad bardzo przeżyłem. Później kolejna załamka z bo ojciec sobie coś uroił że go sąsiedzi prześladują i na wszelaki sposób robią mu na złość, i tak chyba przez 5 lat był znowu koszmar w dom, wojna z sąsiadami, kłótnie u nas, wytłumaczenia że po prostu mu się to wydaje na nic i były przez to straszne awantury. Postanowiliśmy się przeprowadzić do innego miasta, ironio Wrocław, no bo tam rodzina od strony matki, wiadomo. Tam się też podziało, ogólnie samo to że nagle wyprowadziliśmy się z domu gdzie się wychowałem mocno mną wstrząsnęło, ale przynajmniej dobrze wspominam sytuację z pracą, bo tam praca była i jak na tamte czasy bardzo dobrze płatna. A ta ogólnie to średnio, wpadłem też w stymulanty, to były czasy pochodnych znanych ulicznych narkotyków które wtedy były legalne, coś jak dopalacze, ale dopalaczy jako takich co były znane to już nie było nigdzie. Chyba że nieoficjalne dziuple z jakimś syfem, wtedy jednak brałem te pochodne które były dobrej jakości, nadal legalne i bardzo łatwo dostępne. Zdecydowaliśmy wrócić w rodzinne strony, przestałem brać, trochę gorzej z piciem ale staram jak mogę. Jak piję, to zwykle nie dokuczają mi żadne natrętne myśli ani kompulsje. Gdy przestaje jest źle i często wracam do picia niestety. Chodziłem na detox, terapię. Rozważam ponownie spróbować. No chyba tyle na razie mam do opowiedzenia, z resztą ręka mi za chwilę odpadnie. xD Pozdrawiam i dzięki jeśli dotarłeś do końca. ;)
ODPOWIEDZ