
W wieku 13 lat zaczęłam się interesować kosmetykami do pielęgnacji twarzy. Ot, jakiś krem nawilżający lub coś do mycia ryjka. Im bardziej wkręcałam się w ten temat i im więcej czasu spędzałam na przeglądaniu kosmetyków, tym bardziej wbiłam sobie do głowy to, że jak mam np. krem z danej firmy lub serii, to już z danej firmy lub serii muszę mieć wszystkie kosmetyki. Tak zaczęło się bezmyślne wydawanie pieniędzy na kosmetyki, których nie potrzebowałam lub których nawet nie używałam i po jakimś czasie wyrzucałam, bo nie były zdatne do użycia. Potem doszły też do tego produkty spożywcze: jakiś serek jest w 7 smakach? Kupię wszystkie, choćbym i tak wiedziała, że któryś smak mi nie podejdzie, bo ma składnik, którego nie lubię.
Z czasem doszło jeszcze kilka rzeczy: gdy jestem w sklepie typu Lidl/Biedronka, muszę przejść przez wszystkie alejki, zrobić slalom, bo inaczej ciężko mi zrobić zakupy. Mam też jakieś dziwne skrzywienie co do liczenia rzeczy: ile kartek w zeszycie mi zostało? ile wiadomości komuś wysłałam? ile kostek czekolady/cukierków zjeść? Najlepiej żeby każda z tych odpowiedzi była liczbą nieparzystą lub taką, którą można ładnie podzielić. Na koniec jeszcze jedna rzecz: lubię układać przedmioty w sposób symetryczny lub równo wobec innego przedmiotu, ale dotyczy to tylko niektórych przedmiotów, reszta czasami tkwi w totalnym chaosie. Czasami próbuję to wszystko zagłuszyć, ale zazwyczaj wraca z podwójną siłą... Co to jest i jak się tego pozbyć?