Od kilkunastu lat, w zasadzie od kiedy pamiętam aż nadto byłam skupiona na swoim zdrowiu. W momencie bólu jakiejkolwiek części ciała, bądź jakiegokolwiek narządu skupiałam się już tylko na tym, dodatkowo co rusz dochodziły mi zawsze nowe objawy, które umacniały mnie w przekonaniu, że to na pewno jest ta śmiertelnie poważna choroba. Przeszłam chyba wszystko, guza mózgu, nowotwór jelita grubego, nowotwór jajnika, raka szyjki macicy. Teraz dla odmiany prawdopodobnie choruję na jakąś poważną chorobę serca :p uczucie „potykania się, zamierania serca” powoduje we mnie taki lęk, że każdego dnia i każdej nocy jestem na czuwaniu. Zaczęłam bać się wychodzić z domu, bo wiecie akurat może mi się coś stać :p dodatkowo wykryto u mnie niedawno hashimoto i niedoczynność tarczycy. Od zawsze byłam człowiekiem bojącym się własnego cienia, ale to co się wyprawia teraz nawet mnie zaskakuje. Każdy dzień jest napędzany lękiem i stresem, strachem czy akurat dzisiaj nie stanie mi się nic poważnego. Liczę na jakieś dobre słowo i radę. Pozdrawiam
