Z nerwicą lękową znamy się dobrze

Do tego doszedł zespół jelita drażliwego i hipoglikemia reaktywna. Aby wyciszyć paniki, przejmowałam przez krótki czas leki z grupy Ssri. Paniki zniknęły, ale doszły mocniejsze spadki cukru, lekarz postanowił odłożyć leki. Bez panik funkcjonowałam dużo lepiej. Poszłam do dietetyka, zaczęłam odżywiać się tak, żeby spadki cukru nie dawały się we znaki. W końcu przytyłam kilka kg, bo przez problemy z jelitami, nie było możliwe. Chodzę co tydzień na terapię, próbujemy dojść do porządku z moim życiem (pochodzę z domu alkoholowego i z agresja)
Stresy dnia codziennego nie zniknęły, a ostatnio nawet nasiliły się. I teraz przejdę do meritum.
Mam dużo objawów z ciała, podejrzenie tężyczki, za mało wapnia i magnezu. Uzupełniam. Drgania w ciele pozostają raz mniejsze, raz większe, tak jak skurcze.
Jestem baaardzo dobrze przebadana. Wyniki generalnie dobre. Nie mogę sobie jednak poradzić z każdym nowym objawem z ciała. Jak zaakceptuje bieżące i mówię sobie ok, tak już mam, to wtedy przychodzą nowe. Różne kłucia, jakby prądy w ciele, etc.
Od ponad tygodnia mam nowy objaw, którego nijak nie mogę sobie podciągnąć pod moją nerwice. Stąd moje pytanie, czy ktoś z Was tak miał?
Mianowicie, przy spadkach cukru, standardowo zaczynał się ból głowy, ucisk w klatce piersiowej i głowie, dezorientacja, narastający lęk, wewnętrzne drżenie. Jakiś kwadrans po zjedzeniu wszystko mijało na ok dwie lub trzy godz. Potem znowu cukier zjeżdżał i historia powtarzała się. Od pół roku na diecie miałam wszystko pod kontrolą i rzadkie zjazdy.
Teraz mam objawy jak przy zjazdach cukru. Z zegarkiem w ręku, tyle, że cukier jest ok. Czy to możliwe, żeby moja głowa robiła mi aż takie psikusy? Tak z zegarkiem w ręku? Dietetyk twierdzi, że to nie od spadku cukru, skoro cukier jest w porządku.
Zawsze się bałam tego stanu, gdy nagle spadał cukier, bo samopoczucie było fatalne.
Czy teraz to wróciło, ale tylko w głowie?? Czy to możliwe? Przechodzi po zjedzeniu i tak co trzy godziny.
Starałam się znaleźć takie treści w internecie, mówiące o moim problemie, ale chyba nikt tego nie ma

Czy myślicie, że aż tak sobie tworzę zagrożenie?
Temat omówię też podczas terapii, ale ciekawa jestem Waszego zdania.